wtorek, 1 grudnia 2015

Zużycia listopada

Pierwszy dzień grudnia, czyli przybywam rozliczyć się ze śmieci z ubiegłego miesiąca. Tym razem, w przeciwieństwie do zużyć października poszło mi trochę lepiej, coś ubyło, chociaż przy moim obecnym braku zapasów z kategorii pielęgnacji nie zależy mi strasznie mocno, żeby coś z tej kategorii ubywało szczególnie szybko. Kupuję na bieżąco to, co mi potrzeba. Kolorówka jednak dalej leży i kwiczy, ale obiecałam sobie, że już nic prócz produktów na usta nie kupię i tego się od kilku miesięcy dzielnie trzymam. Jednak nie przedłużając - moje śmieci:
Lecimy po kolei:
* Herbal Essences Ignite My Colour szampon i odżywka - kocham i wielbię za działanie i za zapach, kupowałam kiedyś, kupuję nadal i będę kupować, dopóki nie wycofają ich ze sklepów w UK (w Pl niestety to zrobili brzydale jedne).
* Macadamia Healing Oil Treatment - olejek do włosów o fajnym działaniu i przepięknym zapachu, teraz dla odmiany kupiłam Garniera, bo był na promocji, ale na pewno wrócę jeszcze do tego.
* chusteczki z Primarka z dwupaku (kupiłam, bo są narysowane miśki, poprzednie pokazywałam Wam w poprzednim poście denkowym), używam praktycznie do wszystkiego i pewnie jeszcze kupię te, no bo jak już napisałam - mają miśki, a ja lubię miśki :D
* Dove Original - antyperspirant, który jest całkowicie nieskuteczny, zapach ma jeszcze taki do przejścia, nie oczekuję super cudu pod pachę, ale działanie bardzo marne, chociaż nie mam problemów z poceniem to przy większym wysiłku fizycznym czułam, że wcale nie chroni, bubelek.
* Dove Purely Pampering Nourishing Body Oil - najpierw lubiłam, potem znienawidziłam, bo zapach zaczął mnie strasznie męczyć, a do tego olejek ten tak wysuszył mi skórę na nogach, że miałam wrażenie, że sobie ją zdrapię aż do mięsa, czyli działanie żadne, w ogóle nie nawilżał, tylko dawał złudne wrażenie nawilżenia. I tak przez jakiś czas mi się wydawało, że jednak coś tam robi, ale przy końcu opakowania miałam ochotę zedrzeć sobie skórę na nogach, tak mnie swędziało. Wchłanialność słaba, ogólnie w ostatecznym rozrachunku bardzo nie polecam.
* Nivea Creme Soft - mydełko, które używałam do mycia pędzli, generalnie wybór jest przypadkowy, bo każde mydło umyje pędzle tak samo dobrze, ale ta metoda jest super do dużych pędzlaków i polecam ją każdemu. Szampon, czy żele do mycia mogą się schować przy mydłach w kostce.
* Femfresh płyn do higieny intymnej - jak już wielokrotnie pisałam tutaj wybór produktów do higieny intymnej jest bardzo słaby, więc ciągle kupuję to samo, które widzicie na zdjęciu, o ile nie udaje mi się dorwać gdzieś Ziaji :) Pewnie kupię ponownie z braku innych opcji.
* Nivea Express Hydration - krem do rąk, który może nie jest jakimś super kosmetykiem, ale spełnia u mnie swoje zadanie, używam go tylko na noc i moje dłonie nie są przesuszone i nie mam też z nimi żadnego problemu, do tego zapach jest nieziemski, używam teraz drugie opakowanie.
* Carex antybakteryjny żel do rąk - zawsze noszę jeden przy sobie, do odświeżenia łapek w ciągu dnia jak znalazł, kiedy nie mamy jak ich umyć, wersja Sensitive i Aloe to moje ulubione zapachy.
* Organique Eternal Gold Złoty Tonik Odmładzający - ten tonik jest naprawdę dobrym i wydajnym produktem, ale Organique w ogóle nie posłuchało narzekań klientów i psikającej na wszystkie strony pompki nie poprawiło, szkoda, naprawdę bardzo szkoda, bo kupiłabym go po raz trzeci, ale jak znowu mam mieć wszystko wokół wypsikane tonikiem, to podziękuję i poczekam, aż firma coś z tą pompką zrobi.
* Chanel Les Beiges - puder w odcieniu 10, pachniał bardzo ładnie, opakowanie ładne, ale co z tego, skoro za cenę 38 funtów dostajemy produkt, który jest: za pomarańczowy, ma nienaturalny kolor, przyciemnia podkład jeszcze bardziej pomarańczowiejąc, nie utrzymuje w ryzach podkładu dłużej niż 3 godziny i cera się nieestetycznie świeci, zamiast pudrowego woalu dostajemy kryjącą warstwę, której nienawidzę. Efekt zaraz po nałożeniu może jest ok, chociaż bez szału, ale efekt, który widzę na twarzy po kilku godzinach sprawia, że nie chce mi się wierzyć, że wydałam na tak gówniany puder tyle kasy. Nigdy więcej.
* Chanel Sublimage L'Essence - 5 ml miniaturka serum do twarzy, która dla mnie jest potwierdzeniem na to, że nie wszystko złoto, co się świeci i co ma cenę z kosmosu za 30 ml aż 300 funtów. Ja musiałam po 3 dniach zaprzestać stosowania, bo zaczęło mnie okropnie wysypywać, zaprzestałam, po tygodniu do niego wróciłam i ta sama historia. Także dziękuję, postoję.
* Clarins Instant Light Natural Lip Perfector 01 i 05 - drugi i trzeci egzemplarz z moich trzech sztuk poprzednio posiadanych. Wciąż uważam, że to fajne produkty, bardzo wydajne, ale jednak najciemniejszy różowy kolor 05 i tak nie wygląda na moich ustach tak, jakbym chciała, a 01 też za jasny, więc oba używałam tylko na noc w celach pielęgnacyjnych. Może kiedyś jeszcze kupię odcień numer 05, ale przecież jest tyle innych do przetestowania, tym bardziej, że te już zużyłam trzy. Na plus zasługuje fakt, że te produkty faktycznie pielęgnują nasze usta i ślicznie pachną krówkami.
* MAC False Lashes Extreme Black - tusz, który ma swoje humorki, trzeba się nim nieźle napracować, żeby efekt był zadowalający, czyli raczej dla tych, którzy mają na makijaż co rano co najmniej godzinę. Ja się raczej nie skuszę, w ogóle chyba wrócę do tańszych i sprawdzonych tuszy, jak tylko jeszcze zużyję te dwa, co mam w zapasie. Ogólnie ten tusz bez szału. Ale opakowanie pójdzie na B2M, czyli jakiś plus :)

Koniec na dzisiaj. Jak tam Wasze denka?

31 komentarzy:

  1. Moje zapasy nadal jeszcze okupują szafki bo co zużyję to natychmiast się nadrabia, ale dam radę ;D Te Clarinsowe błyszczyki bardzo lubię i w ogóle wszystko co do ust z tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie wciąż tylko zapasy żeli do mycia, no i kolorówki miliony :) Ale cała reszta to już prawie na bieżąco, także wyszłam z zapasów można powiedzieć :)
      Niestety oprócz tych 3 Lip Perfectorów do ust nic więcej z Clarinsa nie miałam, także nie wiem, jak jest z jakością ich innych produktów...

      Usuń
  2. Szkoda, że puder Chanel Cię rozczarował, aczkolwiek istotna to opinia dla mnie, bo kiedyś porównywałam kolory i zastanawiałam się nad jego zakupem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, dla mnie to jeden z gorszych, jakie w życiu używałam, nienaturalny kolor, do tego ciemnienie na twarzy, fakt, że nie jest transparentny, tylko kryjący, a do tego po 3 godzinach gęba do poprawki, jestem na nie. Ja Ci powiem - nie kupuj go, on nie jest tego wart według mnie, albo chociaż przetestuj jeśli być mocno go pragnęła, przetestuj sobie na buźce.

      Usuń
  3. Troszkę się tego uzbierało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej zużyłam, niż kupiłam, także mogę być z siebie dumna :)

      Usuń
  4. W listopadzie zdenkowałam odżywkę z awokado Garnier, dezodorant Dove, żel do ciała Babydream i krem Hydra Quench Clarinsa, bieda u mnie z denkami, bo totalnie nie chce mi się niczego używać siedząc przez znakomitą większość czasu w domu ;)
    Znam i lubię olejek z Macadamii, natomiast, kurczę, ten balsam do ust Clarinsa mnie po prostu obrzydza. Otworzyłam go max. 3 m-ce temu,
    używam sporadycznie, konsystencja fajna, zapach ekstra, no na jakość nie będę narzekać, ale ta gąbka... na granicy z tą białą częścią aplikatora zrobił mi się jakiś syf, ta część wygląda na szaro-brązową :/ W ogóle boję się teraz tego używać i niestety, ale to jest MAKSYMALNIE niehigieniczny kosmetyk. Ludzie się czasem burzą na wyciąganie kremu palcem albo korektor z gąbką, ale c'mon, ktoś wyjmuje krem palcem innym, niż właśnie wypucowany a korektor nakłada na brudną twarz? No chyba nie. Tymczasem gąbka z błyszczyka zbiera brud i bakterie z naszych ust, jakieś resztki jedzenia i naskórka, bo nikt mi nie powie, że błyszczyka używa tylko na właśnie wypeelingowane i przetarte micelem usta, tylko używamy go cały dzień, w różnych okolicznościach i o ile pomadkę można zdezynfekować czy zetrzeć z niej cienką warstwę, to niestety ta gąbka trzyma cały syf z wielu miesięcy. No ja podziękuję już za gąbeczki w preparatach do ust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie tez ta gąbka od Clarinsa się skiepściła a do tego zaczęła nieciekawie pachnieć:(Wywaliłam w połowie opakowania.

      Usuń
    2. @Madame - to fakt, jak się siedzi w domu, to jakoś tak ciężej się wszystko zużywa. Ja nawet jak mam weekend, to mi się nie chce malować, chociaż przy ilości posiadanej kolorówki, to powinnam robić makijaż co najmniej 4 razy dziennie :D
      Co do tych balsamów z Clarinsa, ja tak chyba z głupoty nakupowałam tyle, bo najpierw kupiłam jeden, a potem leciałam do Pl i na lotnisku był zestaw dwóch w atrakcyjnej cenie, to brałam, niepotrzebnie. Bo dobra, fajny to kosmetyk, ale aplikator co najmniej raz w tygodniu czyściłam. Do tego tylko na początku nosiłam te błyszczole "na zewnątrz", a potem jak aplikator już nie wyglądał za pięknie, to nakładałam tylko na noc jako pielęgnację i w sumie tak zużyłam te wszystkie 3. Dlatego więcej nie kupię raczej, chociaż zapach mi się podoba, ale nie potrzebuję balsamu na noc, który koloryzuje usta.
      @Leśne - Jak nieciekawie pachniało, to faktycznie do wywalenia. Z moimi nic się nie działo, ale trzeba przyznać, że używałam regularnie, a jak gąba się już trochę popsuła (a czyściłam ją i tak), to używałam tylko na noc i tak je zużyłam :)

      Usuń
  5. O a ja wczorajj pisalam o Clarins 02 i nie przyszło mi na myśl ze pachnie krówką ;) mam ten olejek z Dove i teraz mnie nastraszyłaś :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak jakoś karmelkowo - krówkowo, ciężko mi opisać, ale słodko i przyjemnie pachnie :)
      Może olejek się u Ciebie sprawdzi, miejmy taką nadzieję. Ja teraz używam oliwki w żelu i powiem Ci, że nogi mnie nie swędzą, także to MUSIAŁ mi powodować ten olejek, bo nagle jak się skończył i mam inny preparat, to już jest wszystko w porządku z moją skórą...

      Usuń
  6. Clarins do ust ciagle przede mna, ale czytajac powyzsze opinie , musze jeszcze pomyslec :-)
    Probuje sobie przypomniec kiedy uzywalam dove...nie pamietam:-) czesciej siegam po zele nivea,a wlasciwie najczesciej po ten z karambola:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemyśl, bo chociaż jest fajny, to ja te wszystkie 3 po czasie już musiałam zużyć jako balsamy na noc, bo wstyd mi było z nimi chodzić i otwierać przy ludziach, nawet kiedy gąbkę miałam wyczyszczoną...
      Ja to chyba nie patrzę, z jakiej marki jest dany żel, byle mi zapach pasował, ale w sumie jeszcze mam trochę w zapasie, także żelowe zakupu jeszcze mnie nie czekają :D Nivea z karambolą chyba nie znam :)

      Usuń
    2. Do nadrobienia! Moze Cie urzeknie :)

      Usuń
    3. Poszukam sobie na półkach w drogeriach :D

      Usuń
  7. u mnie ten żel Fem fresh świetnie zastępuje piankę do golenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi jest żal go użyć do golenia, kupuję raczej z Gillette, albo na żel do mycia golę nogi :D

      Usuń
  8. No ladnie Ci poszlo! Blyszczyki Clarinsa nie rajcuja mnie ze wzgledu na ten oblesny aplikator! fuja!
    A co do les beiges to tez mam i lubie , naprawde spokjo u mnie! Bedzie nawet w moich ulubiencach z listopada, bo uzwyalam go non stop i w zasadzie jest na wykonczeniu bo chce go zuzyc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, czyli tak jak dziewczyny powyżej jesteś na nie jeśli chodzi o te błyszczyki. Ja na początku używałam wszędzie, ale potem nawet pomimo tego, że aplikator czyściłam, to on był już taki trochę zdechły i zuzyłam je jako balsamy na noc :)
      U mnie Les Beiges sie nie sprawdził, ten nienaturalny kolor i ciemnienie, to juz dyskwalifikacja, ale to, że po 3 godzinach był do poprawki, to już w ogóle masakra :) U mnie też było tak, że jak się zrobiła dziurka, to już chciałam go zużyć :D

      Usuń
  9. Olejek Macadamia uwielbiam za jego zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super zuzycia :) Omg, nawet nie wiesz jak nie znosze pudrow ktore przyciemniaja podklad i jeszcze dodatkowo kryja... No po prostu nie moge czegos takiego zniesc i bede pamietac zeby unikac tego pudru Les Beige z Chanel (kiedys chyba juz mi o nim wspominalas, ze jest beznadziejny :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest ten, co Ci o nim kiedyś pisałam, że nie lubię i że mam nadzieję, że się szybko skończy, bo mnie denerwuje. Z czasem zaczął mnie denerwować jeszcze bardziej, ale jakoś tak zawsze żal wywalić, bo jednak to Chanel, a sama go kupiłam, wiesz, żaden sponsor mi nie dał za darmo, także żal mi wyrzucić drogi kosmetyk, nawet jak się słabiej sprawdza. Daję mu wtedy dużo szans, naprawdę dużo, ale ten puder do końca swego żywota żadnej z tych szans nie wykorzystał, szkoda...

      Usuń
    2. Wiem i rozumiem - np. mi odrobine teraz przyciemnia podklad puder z Givenchy zauwazylam to, ze coraz bledsza sie robie (mimo ze sie nie opalam to wiesz i tak latem zlapie sie troche slonca i cera wyglada ciemniej) ale juz prawie go zuzylam wiec spoczko. No ale nastepnym razem go nie kupie, bo chce takie kosmetyki ktore moge uzywac caly rok, a nie tylko w lato :P

      Jak piszesz - jak sie wydalo swoje pieniazki na dany produkt, to jednak bardziej boli go wyrzucic. Dlatego tez cenie Twoje recenzje na temat gornopolkowych produktow, bo wiem ze jak Ci sie nie spodoba, to napiszesz co dokladnie jest nie tak.

      Usuń
    3. Tak przeważnie jest - nasza cera ma ładniejszy koloryt w lecie, tak jak piszesz. Ja się nie opalam, podkłady mogę całorocznie używać, ale jednak ta cera w lecie jakoś lepiej wygląda :)
      Niestety jednak Chanel jest słabeuszem, nie rozświetla, ale też nie matowi, pomarańczowieje, a idź pan w ch że tak powiem, niestety ostatnimi czasy ta marka mi mocno podpadła...
      Miło mi, że tak cenisz moje recenzje, wiesz, ja nawet jakbym dostała coś od sponsora (ale na to się nie zapowiada), to napisałabym jak jest, a nie piała w zachwytach, jeśli kosmetyk nie byłby wart piania. A jeśli by potem nie chcieli ze mną dalej współpracować, bo nie spodobało im się, co napisałam, to trudno, czytelnik jest dla mnie ważniejszy, niż darmowe kosmetyki, które i tak jak będę mogła i chciała, to kupię sobie sama :)

      Usuń
  11. Lubię olejek Macadamia, mam ten najmniejszy bo nie wiedziałam jak się u mnie sprawdzi ale jak zużyję już te 1378912 innych olejków, które mam na pewno do niego wrócę. Aż nie wierzę, że ten puder z Chanel okazał się takim badziewiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pierwszym razem też kupiłam najmniejszy, a potem już z grubej rury, jak to mówią :D Ja teraz kupiłam taki z Garnier, już go miałam wcześniej, a teraz był w promo za niecałe 5 funtów, także pomyślałam, że Macadamię kupię kiedyś indziej :)
      Niestety, okazał się badziewiem ten puder, nienaturalny kolor, ciemnienie, krycie, po 3 godzinach do poprawki, niestety od pudru za tyle monet oczekuję czegoś znacznie więcej, a ten jest gorzej niż przeciętny...

      Usuń
  12. jak widać nie wszystko co drogie i markowe, jest dobre ;/
    Też nie lubię tego antyperspirantu z Dove.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tak się czasem zdarza. Chociaż są też pozytywne głosy na temat tego pudru, więc może to tylko mnie on nie posłużył, nie mam pojęcia.
      Ten Dove jest słabeuszem jak nie wiem, więcej nie kupię na pewno :)

      Usuń