poniedziałek, 8 lutego 2016

Mac Fluidline Blacktrack

Jestem kreskomaniakiem. Dla mnie makijaż bez podkreślenia oka czarną kreską jest po prostu niekompletny, więc co jakiś czas kupuję nowe produkty, które mają mi ułatwić wykonanie owej kreski w sposób szybki i dokładny oraz zapewnić, że przetrwa ona cały dzień. Od ponad 8 miesięcy codziennie (z małymi wyjątkami) używam Fluidline z Maca i moje opakowanie już się kończy, więc zaraz Wam napiszę, jakie mam o nim zdanie.
Producent przedstawia go tak: " Wyjątkowo gładka, żelowa formuła linera zapewnia precyzję płynnego linera z miękkim wykończeniem. Formuła odporna na rozmazywanie. Dostępny w szerokiej gamie kolorystycznej."

Zacznijmy od opakowania. Małe, szklane, z plastikową nakrętką i zawiera 3 g czarnej mazi, którą musimy sobie nałożyć na powiekę pędzelkiem. Oczywiście pędzelek nie jest dołączony, więc trzeba go sobie dokupić oddzielnie.
Mój kolor, jak sam tytuł opisu wskazuje, to Blacktrack. Według producenta jest to 100% czerń, przyznaję, jest czarny, ale nie jest to taka super smolista czerń. Są jeszcze dostępne inne odcienie i często wychodzą w limitowanych kolekcjach nowe kolory, ale jakoś nie jestem do kolorowych przekonana, po prostu lubię czarny i tyle :)
Nie jest to mój pierwszy eyeliner tego typu, miałam wcześniej Maybelline, który owszem, był tańszy, ale był też beznadziejny. Nie dość, że nie był wystarczająco czarny, to jeszcze jak nałożyłam go na powiekę, pozwalałam zaschnąć, a potem chciałam podkręcić rzęsy zalotką, to zalotka "zabierała" mi część namalowanej kreski z powieki, także nie, za Maybelline dziękuję, ale wiem, że są rzesze dziewczyn bardzo z niego zadowolonych (pewnie nie używają zalotki). Blacktracka zalotka nie zabiera, gdyż po nałożeniu na powiekę zasycha dość szybko. Ma to swoje plusy, jak też i minusy, ponieważ wystarczy maleńki błąd, a po kilku sekundach nie będzie już za bardzo jak go naprawić. Ja mam co najmniej 11 letnią wprawę w malowaniu kresek, ale dla początkującej osoby absolutnie nie poleciłabym eyelinera w słoiczku, gdyż aplikacji trzeba się nauczyć.
Nakładanie to też nie jest jakaś super sprawa, już pomijając fakt, że bardzo szybko wysycha, to pierwsza warstwa przeważnie tworzy prześwit, zupełnie jak zaraz zobaczycie na swatchu poniżej.
Widzicie, co mam ma myśli? Niby jest nałożony (ok, byle jak maźnięty), ale dokładnie możecie zobaczyć, że są prześwity, a nałożyłam go jednym płynnym ruchem. Co z tego wynika? Że żeby zrobić idealną kreseczkę trzeba go dołożyć w miejscach, w których zrobił takowy prześwit (umówmy się, to nie są wielkie prześwity i nie widać przez nie gołej powieki, ale widoczne jest to, że w tych miejscach jest mniej koloru i ja nie wyobrażam sobie tego nie poprawić). Także dla niewprawionych to będzie kolejna porcja katorgi, bo nie dość, że już za pierwszym maźnięciem jest ciężko, to potem trzeba jeszcze poprawić i nie wyjechać poza granicę, żeby kreski na obu oczach pozostały takie same. A jak wspomniałam już wcześniej, ewentualnych błędów po kilku sekundach już nie za bardzo da się poprawić.
Poniżej kilka zdjęć z prezentacją:
Cieńsza kreska (zazwyczaj takiej nie robię)
Tutaj pogrubiona (właśnie taka jest idealna)
Z przymrużeniem oka (nie wiem, czemu taki czarny ten eyeliner wyszedł, chociaż na żywo oczywiście i tak jest ciemniejszy i intensywniejszy, niż na zdjęciach, bo należy pamiętać, że aparat zjada kolory).

Mój słoiczek już dotknął dna, także wydajność uważam za całkiem niezłą, nie zauważyłam również, aby z moim egzemplarzem stało się coś niepokojącego typu wysychanie, czy inne cuda, ale zawsze starałam się go zamykać dokładnie (podobno niektórzy stawiają swoje fluidline'y do góry nogami, ja sobie darowałam robienie czegoś takiego). Nie wysechł mi, ani nie zmienił konsystencji. Podobnie po aplikacji na powiekę - po "pomęczeniu" się z nim, żeby nałożyć idealnie możemy oczekiwać, że przetrwa cały dzień, nic się nie rozmarze, nie zetrze, ani nie skruszy. Przetrwa do zmycia makijażu w takim stanie, w jakim został pozostawiony rano. Co do zmywania to też nie widzę problemów, to znaczy olejek nie widzi problemów, płyn micelarny trochę widział, bo musiałam trzeć, żeby kreska dokładnie zeszła.
Mam trochę mieszane uczucia co do tego produktu. Fakt, że jest trwały, fakt, że jest czarny (jeśli się go nałoży poprawnie), fakt, że kreska wygląda pięknie, ale powiem otwarcie, że z nim trzeba się dużo namęczyć, trzeba być uważnym, cierpliwym i ostrożnym, a do tego poświęcić dużo czasu, żeby kreska wyszła nam idealna (bo musi taka wyjść, przecież nie można go za bardzo potem zetrzeć, ani poprawić). Jednak w ostatecznym rozrachunku uważam, że jest lepszy, o wiele lepszy, niż eyeliner w słoiczku z Maybelline, aczkolwiek jest też trudniejszy w obsłudze niż preferowany przeze mnie wcześniej sposób malowania kresek, czyli czarnym cieniem na mokro (czarnym cieniem na mokro mamy rach, ciach i gotowe, jak zrobimy błąd łatwo można to naprawić, ale też trzeba mieć na uwadze, że cień nie da nam graficznej kreski z idealnymi końcami). Kwestia gustu. Ja muszę się zastanowić, czy kupiłabym Blacktracka ponownie, czy jednak nie chce mi się spędzać co rano aż tyle minut na namalowanie nim kreski i wolę łatwiejszy, cieniowy sposób.
Używacie żelowych linerów? Lubicie?
Moja ocena: 8/10

34 komentarze:

  1. Fajnie, ze zrobilas recenzje tego fluidline, bo teraz wiem, ze raczej produkt nie dla mnie ;) Mnie niestety zdarza sie, ze nie udaje mi sie narysowac perfekcyjnej kreski i jeszcze nie mam za duzo "wprawy"... U mnie najlepiej sie sprawdza kreska rysowana czarnym cieniem, albo pisakiem ;) Ja maluje takie super cieniutkie, ktore optycznie "zageszczaja" linie rzes jakby, nie maluje takich jak Ty, bo w nich zle wygladam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie jest dla każdego, to prawda. Jak masz wprawę i dużo czasu rano (ja mam, bo specjalnie wstaję wcześniej, żeby sobie robić perfekcyjny makijaż, ale to jest to, co kocham, a pracuję w innym zawodzie, więc nie mogę sobie odmówić chociaż tej porannej przyjemności, tego rytuału malowania, że wstaję wcześniej, żeby wziąć prysznic, a potem mieć co najmniej 45 minut na makijaż) to może się pobawić, jakbym miała 5 minut, to w życiu bym sobie z tym produktem nie poradziła.
      Wiem, jakie kreseczki masz na myśli u siebie. Ja czasem też takie maluję, ale naprawdę bardzo rzadko, a czasami, jak mam totalnego lenia, to maluję linię wodną na górnej powiece (jakby od wewnątrz, znaczy od dołu) i wtedy też to spoko wygląda, ale nie tak super, jak moja gruba kresunia :D Mnie się chyba najlepiej sprawdzają właśnie takie grubsze kreski, w cienkiej wyglądam gorzej :)

      Usuń
  2. U mnie nawet nie chodzi o wprawę, ale nie jestem fanką wydawania sporych pieniędzy na produkty, z którymi pracuje się jak z tym. Prześwity szybkie zasychanie. Jeśli chodzi o słoiczki moim ulubieńcem jest Inglot, a jeśli chodzi o górną półkę to Bobbi Brown. Pzdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jak ktoś ma czas, to wszystko jest do poprawienia. Ja ten czas rano mam, bo sobie daję go dużo, uwielbiam celebrować makijaż, także aż tak mocno mi zabawa z tym produktem nie przeszkadza, tym bardziej, że efekt końcowy mi się bardzo podoba, ale jak ktoś nie ma czasu, to bym nie poleciła :)
      Niestety Inglotowych nie mogę używać, bo mnie uczulają (testowałam 5 kolorów i wszystkie są bebe dla mnie), a Bobbi nie miałam, ale wszystko przede mną :)

      Usuń
  3. nie miałam żelowego eyelinera, ale to i dobrze, bo na pewno zrobiłabym sobie krzywdę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak kiedyś myślałam, ale powiem Ci, że od kiedy kupiłam mój pierwszy żelowy, to stwierdziłam, że lepiej mi się takim maluje kreskę, niż takim w pisaku :)

      Usuń
  4. Mam eyeliner w pisaku z Sephory i póki co najłatwiej zrobić mi nim cienką kreskę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Mnie pisaki jakoś nigdy nie zadowalały, przeważnie nie są mocno czarne i mają niewygodne do malowania końcówki, wolę jednak nakładać takie produkty swoim pędzelkiem :)

      Usuń
  5. Nigdy nie miałam eyelinera z Maca. Dawno temu kupiłam jeden z Bobbi Brown i nie chce się skończyć :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A używasz chociaż często, żeby mu pomóc się skończyć, czy traktujesz trochę po macoszemu?
      Jak on w ogóle się sprawdza? Znaczy ten z Bobbi? Dobry jest?

      Usuń
  6. Mam Blitz&Glitz i mimo tych prześwitów uwielbiam go <3 nie żebym wpadała tu teraz w samozachwyt ale jak już nałożę ten Fluidline to nie mogę oderwać oczu od ... moich oczu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad tym kolorem też myślałam, ale mi się na swatchu na ręce wydał taki za mocno szary, a ja chciałam czarny, także sama rozumiesz :D

      Usuń
  7. Zużyłam już dwa opakowania i przyznam szczerze, że nie zaobserwowałam wspominanych przez Ciebie prześwitów. Nie wiem czy jest to kwestia danej partii czy ja miałam szczęście, ale dla mnie jest to eyeliner idealny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że tak. Ale wiesz, kwestia jest jeszcze tego, że ja jestem z efektu końcowego bardzo zadowolona, tyle że ja mam czas na bawienie się, na poprawienie i w ogóle, ale ktoś, kto ma rano 5 minut na ten makijaż to nie wiem, czy byłby tak zachwycony :)

      Usuń
  8. A próbowałaś może kremowy eyeliner z Bobbi Brown? Kiedyś go miałam i dobrze wspominam :-)
    A tak s ogóle to piękna kreska ci wychodzi! :-) Ja zazwyczaj idę na łatwiznę i robię kreski kredką. A też nie codziennie podkreślam oko w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie miałam tego z Bobbi, jakoś tak szkoda mi było kasy, bo Mac z tego co czytałam to porównywalna jakość, a jednak cena niższa, więc brałam Mac :)
      Dziękuję, akurat w tej dziedzinie to nie będę skromna - wiem, że robię niezłą kreskę, ale też poparte jest to latami praktyki, także wiesz, to nie przyszło mi samo :D
      A to powiem Ci, że ja z kolei kredki do oczu nie potrafię używać i nie lubię, kiedyś miałam jedną, ale tak mi się źle z nią wspólpracowało, że oddałam Mamie, Ona zadowolona, a ja od tego czasu nie mam ani jednej kredki do oczu i jestem szczęśliwa :D

      Usuń
  9. Mam dwa ,ale skoro nie potrafie przypomniec sobie jakie odcienie to znaczy,ze chyba ich za czesto nie uzywam ;) czesciej siegam po Ben Nye w sloikach,lubie je :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie chyba są mało kochane przez Ciebie te fluidline'y :D Po moim za kilka dni zostanie pusty słoiczek (spakuję go na B2M od razu, hyhy). Kurczę, a ja nawet nie wiedziałam, że Ben Nye ma takie eyelinery w słoiczku, muszę się douczyć :) W ogóle podobno dobre są też te z Zoevy, ale nie miałam :)

      Usuń
    2. Maja,maja :)mam trzy mile kolorki I na razie spokoj na jakis czas :)

      Usuń
    3. Masz trzy kolorki z ben Nye i dwa Macowe, to jesteś zaopatrzona na dłuuuugi czas :D

      Usuń
  10. Zaraz obok eyelinera w słoiczku z Estee Lauder, fluidline jest moim ulubieńcem ;) Próbowałam tańszych odpowiedników ale niestety nie spotkałam się jeszcze z takim który by mi w stu procentacho dpowiadal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja próbowałam tylko tego z Maybelline, ale to były lata temu. On mnie zniechęcił do takich linerów, a w zeszłym roku postanowiłam dać jednak szansę wyższopółkowym eyelinerom i przyznaję, że ten z MAC jest o wiele lepszy od tamtego z Maybelline. Z Estee niestety nie miałam.

      Usuń
  11. Ja nie używam słoiczkowych linerów, raczej te w tuszu z pędzelkiem albo w pisaku;)Mój ulubiony to Loreal złoty, niestety już wycofany. A teraz mam The Balm i tez jest bardzo dobry. I czarny! bez prześwitów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie właśnie tak nie do końca te w tuszu się sprawdzają, bo strasznie długo schną na powiece, a poza tym jakos tak wolę własnym ściętym pędzlem sobie malować kreski:) Z kolei pisaki są strasznie niewydajne, wysychają za szybko. Miałam 3, ale z żadnego z nich nie byłam zadowolona niestety.

      Usuń
  12. Podobno między Mac'owym Fluidline, a eyelinerem Bobbi Brown jest wielka różnica, tak twierdzi moja koleżanka-eyelinerowiczka. Twierdzi, że ten drugi jest o niebo lepszy. Jeśli miałabym już kupować to na pewno ten Bobbi Brown, zwłaszcza jeszcze po Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę musiała kiedyś w takim razie się przekonać, czy faktycznie ten z Bobbi jest lepszy. Ten MAC nie jest zły, oczywiście, że nie, no i jak go poprawię to jest spoko, ale właśnie za dużo czasu muszę nad nim ślęczeć, co nie do końca jakoś super mi pasuje. Ale chyba kupiłabym go ponownie:)

      Usuń
  13. Hmm, myślałam, że ten liner od razu daje najczarniejszą czerń, a tu zaskoczenie... No i to produkt do okiełznania :D.
    Akurat z linerami nam daleko do siebie, więc się na niego nie czaiłam, ale wiem, że jeśli będę chciała, to mój wybór padnie na Bobbi Brown :).
    Piękna kreska, piękna!!! *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daje fajną czerń, fajniejszą, niż linery, z jakimi spotkałam się do tej pory, ale jednak nakładanie to trochę męczarnia. Owszem, da się go nałożyć równo i ładnie, jeśli ktoś ma wprawę, ale niestety trzeba go trochę poprawić, bo w niektórych miejscach nie pokrywa powieki równomiernie, także nie mogę powiedzieć, że jest super hiper doskonały. Ale jednak jest doskonalszy niż wszystkie, które w życiu miałam :)
      Bobbi Brown nie miałam okazji testować, jakoś tak nie kręci mnie wcale ta marka, nie wiem nawet, dlaczego :D Ale o linerze też słyszałam same pochlebne opinie i jestem ciekawa, czy jest lepszy od MACa, czy nie :)
      Dziękuję, to lata, naprawdę lata wprawy :D

      Usuń
  14. Jest to jeden z najczęściej przeze mnie używanych eyelinerów :) Kiedyś był moim numerem jeden, ale odkąd mam Bobbi Brown i Stila, to ten spadł na 3 miejsce. Dlaczego? Jest ... nie wiem jak to powiedzieć... za mało suchy... Wolę nieco "suchsze" konsystencje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie był używany codziennie przez chyba 10 miesięcy, aż się skończył :D Dlatego teraz się zastanawiam, co innego mogłabym kupić :) Na razie nie chcę żadnego w słoiczku, wolałabym pisak, ale nie wiem, w co warto zainwestować. Pisaka miałam tylko z Diora i był gorzej, niż beznadziejny...

      Usuń
  15. ja generalnie używam eyelinerów jedynie dopodkreślania lini rzęs, robiąc cieniutką kreskę tylko :) ostatnio poszłam krok do przodu i kupiłam pisak ;) ikombinuję z jaskólkami.Pewnie przyjdzie i czas na żelowy, ale ja myslałam nad kupnem jednego z Inglot :) cięzko jest chyba zlaleźć dobry elowy eyeliner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie musi być grubsza kreska, bo w takiej wyglądam najlepiej. Sama linia rzęs to by dla mnie było za mało :)
      Wg mnie z żelowym eyelinerem zawsze mamy pewność, że ta kreska się będzie trzymała lepiej, niż w pisaku, ale i ja nabrałam ochoty na jakiegoś pisaka, słyszałam, że niby L'Oreal ma fajny, ale już więcej nic od nich nie chcę ryzykować...
      Inglota eyelinery uczulają, przynajmniej mnie...

      Usuń
  16. Witam mam pytanie, dostałam w prezencie Mac fluidline w kolorze nightfish ale teraz ma dziwną zastygla konsystencję jest jakby twardy cień ?? Bardzo trudno go nałożyć teraz. Macie jakiś pomysł jak go "naprawić"? Z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może 5 sekund w mikrofalówce przed użyciem? Ja kiedyś tak robiłam z eyelinerem Maybelline (który swoją drogą był beznadziejny) i pomagało.
      Naprawić tak na stałe już się chyba tego nie da, bo on po prostu Ci wysechł, ale spróbuj albo z mikrofalą, albo z Duraline Inglota, też może pomóc :)

      Usuń