poniedziałek, 24 lutego 2020

L'Oreal Matte Bronzing Powder - Back To Bronze

Bronzer kiedyś był przeze mnie kosmetykiem nie używanym. Myślałam sobie, że skoro mam szczupłą twarz, to żadne tam modelowania nie są mi potrzebne. Ale kupiłam swój pierwszy bronzer już kilka lat temu i od tamtego czasu stwierdzam, że jednak takie konturowanie czy ocieplanie nadaje twarzy wielowymiarowości i po prostu wygląda to fajnie. Obecnie mam w kolekcji kilka bronzerów, a dzisiaj będzie o jednym takim, który nabyłam w zeszłym roku.
Produkt ten występuje tylko w jednym odcieniu 02 Sunkiss. Swego czasu zastanawiałam się, gdzie się podział numer 01, ale wciąż jest to nierozwiązana zagadka. Bronzer dostajemy w takim sobie wizualnie opakowaniu, spód jest w nudziakowym kolorze, wieczko jest przezroczyste z elementami różowego złota. Takie se według mnie połączenie, ale co ja tam wiem. Dodatkowo mój egzemplarz ma na dole wbudowaną komorę, w której jest pędzel (służący jak zazwyczaj w przypadku takich kosmetyków do niczego). Wydaje mi się, że ten pędzel był tylko w pierwszej wersji tych produktów, natomiast przy 2 serii zrezygnowano z niego i rzeczywiście przysłużyło się to odbiorowi wizualnemu produktu, bo opakowanie nie jest już takie masywne, ale jak dla mnie wciąż wygląda to słabo.
Po otwarciu wieczka mamy nasz bronzerek, a na nim wzór w kształcie liścia. Całkiem ładnie to wyglądało, chociaż moje zdjęcia robiłam już po jakimś czasie od rozpoczęcia używania, więc wzór na zdjęciach ma się słabo. Nasz kosmetyk też pachnie. Niestety nie czymś ładnym, tylko takim sztucznym. Wolałabym, żeby marka nie dodawała do niego żadnego zapachu, niż dodawała taki dziwny, ale to kwestia preferencji.
Jeśli chodzi o kolor to mamy do czynienia z pięknym matowym biszkoptowym odcieniem, ale jednak idzie on nieco w ciepłą stronę, chociaż nie za mocno. Odcień jest idealny zarówno do wykonturowania buzi, jak i delikatnego ocieplenia jej, żeby nie wyglądała zbyt płasko po nałożeniu podkładu i pudru. Z łatwością nakłada się na pędzel i rozciera na buzi. Słowem świetnie się z nim pracuje i super wygląda na twarzy po nałożeniu. Efekt przybrązowienia można pogłębić, dokładać produktu ile nam się podoba, a on wciąż bardzo dobrze wpracowuje się w skórę mimo tego, że jest to produkt matowy. I pomimo tej jego matowości odnoszę wrażenie, że na twarzy nie wygląda płasko, bez życia, tylko faktycznie wygląda bardzo dobrze.
Na powyższym zdjęciu on wygląda na cieplejszy, niż jest w rzeczywistości. To, jak wygląda w opakowaniu oddaje jego prawdziwy kolor, nie wiem dlaczego słocze wyszły takie ciepłe, bo on aż taki ciepły nie jest.
Jeśli chodzi o jego konsystencję i pigmentację to powiem szczerze, że nie zawiodłam się. Struktura tego bronzera jest odpowiednia, przy nabieraniu nie pyli się i nie ma fruwających pudrowych kawałków, jeśli chcemy go zesłoczować i nabierzemy palcem tak dość mocno jak ja to zrobiłam, to rzeczywiście dużo produktu się nabierze, natomiast ja go zawsze nakładam albo bardziej zbitym pędzelkiem kulką jeśli chcę zrobić takie a'la konturowanie, albo większym pędzlem do bronzera i wtedy nakładam go na większe partie twarzy, albo czasami robię wszystko tym mniejszym i też to się sprawdza, bo jak wspomniałam on jest naprawdę przyjemny we współpracy i można go nałożyć czymkolwiek, a i tak wygląda dobrze, bo daje się łatwo blendować i nie tworzy plam. Bardzo jasne karnacje jak moja (poziom Loreal True Match N1) będą z niego zadowolone.
Tu dla porównania (w sztucznym świetle, dlatego zdjęcie jest inne) z dwoma innymi bronzerami - od lewej L'Oreal Back To Bronze, następnie Nars Laguna i ostatni, a zarazem pierwszy z prawej to Mac Delicates (niestety limitowana edycja). W kolorze są bardzo do siebie zbliżone. Można wszystkimi zarówno konturować, jak i ocieplać buzię. Różnica jest tu w wykończeniu. L'Oreal to mat, chociaż nie płaski, jednak wciąż mat. Laguna ma w sobie rozświetlenie, żadnych drobin na twarzy nie widać, ale daje takie zdrowe wykończenie (wciąż będąc produktem pudrowym), natomiast Mac Delicates to jest coś na pograniczu pudru i kremu, ma niespotykaną konsystencję, coś prawie jak rozświetlacz z Anastasii Amrezy, po prostu jest taki dość kremowy i plastyczny pod palcami. Żaden nie jest zamiennikiem dla innego, ale musicie przyznać, że kolorystycznie jest całkiem podobnie.
Nie napisałam jeszcze o czasie trwania Back To Bronze na mojej twarzy. Produkt wytrzymuje cały dzień nałożony tylko na podkład + puder (nie stosuję baz), na całość zazwyczaj pryskam mgiełką (Mac Fix + albo inne mgiełki odświeżające, ABSOLUTNIE NIE utrwalające czy matujące).
Podsumowując bronzer jaki oferuje nam L'Oreal uważam, że jest to naprawdę dobry produkt, marka się postarała, natomiast opakowanie (nawet bez pędzla na dole) do mnie osobiście nie przemawia, jednak rozumiem też, że jest to kwestia indywidualnych preferencji i ktoś może być nim zachwycony.

A Wy miałyście ten bronzer i podzielacie moje zdanie? A może macie jakiegoś swojego bronzerowego ulubieńca i używacie tylko jego? Podzielcie się w komentarzach, co Was zachwyciło.

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Prawda? Zarówno do ocieplana, jak i do konturowania buzi :) I jestem pewna, że na nieco ciemniejszej karnacji niż moja też by się spisał :)

      Usuń
  2. Jestem ciekawa ten pudru brązującego. Twoja opinia jest też dla mnie ważna, wiem, że jesteś wymagająca:), więc tym bardziej czuję się zachęcona:). A wzór w postaci liścia jak najbardziej do mnie przemawia:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak miło mi się zrobiło jak to przeczytałam, że moja opinia jest dla Ciebie ważna <3 Dziękuję za to ogromnie :*** Ale faktycznie, jestem wymagająca i byle co mnie nie przekona. I nieważne, czy to jest kosmetyk za zlotówkę, czy za 1000 złotych to i tak jak jest kiepski, to napiszę, że jest według mnie kiepski, a jeśli dobry, to piszę, że jest dobry i wart wypróbowania :)
      Ogromnie dziękuję Ci za zaufanie :)
      Ten liść też mi się spodobał, szkoda, że opakowanie takie sobie...

      Usuń
  3. Bronzer faktycznie wydaje się całkiem przyjemny, ale póki co mam ich całkiem sporo więc nie planuję zakupu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konsystencja i kolor są naprawdę bardzo fajne, niepylące i nie robiące plam na twarzy, także sama się zdziwiłam, że on jest aż tak fajny :) Rzeczywiście masz pewnie dużą kolekcję bronzerków, ciekawe, który jest taki naj naj naj ostatnimi czasy? :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. To prawda, nada się zarówno do konturowania, jak i do ocieplania buzi :)

      Usuń
  5. Po przeczytaniu zdania: ,,idzie on nieco w ciepłą stronę, chociaż nie za mocno" już wiem, że nie jest to mój kolor;). Ja uwielbiam bardzo ciepłe brązery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie jest bardzo ciepły, ma ciepły ton w sobie, ale jednak nadaje się też do konturowania lekkiego, więc zdecydowanie nie jest mocno ciepły :) Przeważnie wybieram takie bronzery, które nadają się do obu rzeczy, bo nie konturuję wyraźnie twarzy, tylko nadaję jej bronzerem trójwymiarowości, także ani za chłodny, ani za ciepły mi nie pasuje do tego celu :D
      A Ty lubisz bardziej nadawać buźce opaleniznę niż konturować?

      Usuń
  6. Dobrze wiedzieć, że Lorealowy bronzer się sprawdza. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę bardzo fajny, nie spodziewałam się szczerze powiedziawszy tak dobrej jakości :) A jak tam Hoola? Jesteś z niej zadowolona?

      Usuń
    2. Na razie mnie nie zachwyciła. Jeszcze muszę potestować.

      Usuń
    3. Mnie niestety też nie zachwyciła, miałam dwa razy i za każdym razem byłam niezadowolona. Teraz mam opakowanie które dostałam jako gratis do zakupów i chyba też komuś wydam, bo nawet nie chce mi się trzeci raz z nią bawić. Ona jak się nakłada to jest ładna i fajna, wygląda na buzi bardzo ładnie, ale po kilku godzinach mam plamy, ona znika, tworzą się placki... Nie jestem zachwycona.

      Usuń
    4. A, to nie. Placków mi na szczęście nie robi. ;)

      Usuń
    5. Całe szczęście, że chociaż pod tym względem pasuje. A czemu Cię nie zachwyciła ta Hoola? Jakość słaba?

      Usuń
    6. Nie wygląda żle, ale nie zachwyca, nie robi takiego ładnego cienia jak EL Bronze Goddess. To pewnie kwestia tego jak leży i odcienia. EL bardziej mi pasuje do karnacji i ładnie leży, ładniejszy ten kontur.

      Usuń
    7. Szkoda, że jest taki przeciętna, ale chociaż dobrze, że nie okazała się bubelkiem i nie musisz się z nią męczyć, tylko nawet pomimo faktu, że nie jest idealna to jest szansa ją zużyć :) A teraz masz 2 bronzery - ten Hoola i EL, czy masz jeszcze jakiś? :)

      Usuń