Dzisiaj będzie post o tym, o czym ja najbardziej lubię czytać na blogach innych (oprócz denek i wpisów o pomadkach), czyli pokażę Wam, jakie nowe kosmetyki zasiliły moją kolekcję w maju. Przyznaję, że jakichś szaleńczych zakupów nie robiłam, ale byłam na urlopie w Polsce, a tym samym miałam okazję kupić trochę rzeczy, do których normalnie nie mam dostępu. Część kosmetyków dostałam z okazji urodzin (które co prawda były w kwietniu, ale to nic), a kilka z nich kupiłam ponownie tylko dlatego, że miałam je wcześniej i świetnie się sprawdziły. Jest też kilka rzeczy, których wcześniej nie znałam.
Pomadkę Chanel Rouge Coco w kolorze Elise dostałam od koleżanki z pracy na urodziny, natomiast Macową Pink Pigeon kupiłam na lotnisku przed wylotem na urlop. W Polsce natomiast zaopatrzyłam się w dwie kredki z Golden Rose w odcieniu 521 i 512 i powiem Wam tyle, że dla mnie cenowo i jakościowo są lepsze od tych z Maca, także na pewno będę je kupować stale. Zaopatrzyłam się również w Inglocie w pilnik niebieski (czyli średni), miałam takowy wcześniej i służył mi z 7 lat, ale wiadomo, po takim czasie już się zużył, a jest to najlepszy pilnik, jaki w życiu miałam. W ostatnim denku też pokazywałam zużyte cążki do skórek, próbowałam je naostrzyć, jednak w końcu stwierdziłam, że kupię po prostu nowe i wybrałam takie pierwsze lepsze w miarę zachwalane z Superdruga. Nie zawiodłam się, bo są naprawdę dobre. Musiałam również uzupełnić swoją kosmetyczkę w bazę pod cienie, także nabyłam w końcu tą, do której zakupu przymierzałam się 1,5 roku, czyli Narsową, zobaczymy, jak się sprawdzi i czy jest lepsza od UD. Na koniec coś dla ust, czyli peeling Bubblegum z Lusha, bo Popcorn mi się skończył.
Prezent urodzinowy od mojej kochanej Rodzicielki. Mama wie, co uwielbiam :D Mydełko Aleppo, tonik oczarowy, Grecka pianka do mycia ciała, peeling do ciała Mleko, masło do ciała o zapachu Mleko oraz Greckie. Możecie sobie wyobrazić, jakiego oczopląsu dostałam, jak Mama mi to wręczyła <3
Krem do rąk Aveeno trafił do mnie jeszcze przed urlopem, Dolly Cocossino kiedyś polecała tą markę, a że miałam jeszcze kartę podarunkową do Superdrug, to pomyślałam : "Spróbujmy". W Polsce znalazłam peeling do ciała Perfecta Creme Brulee, który miałam już wcześniej i fajnie się sprawdził, miła odmiana od tego gówna, które kupiłam jakiś czas temu w Bootsie i które oblepia skórę tak, że ma się wrażenie, że się kąpiemy w maśle i które trzeba z siebie dosłownie zdrapywać paznokciami, bo ta warstwa nie chce zejść. Dodatkowo dwa płyny do higieny intymnej Tołpy na spróbowanie (jak już wielokrotnie pisałam w UK wybór tego typu produktów jest naprawdę słaby).
Ostatnio dużo czytałam o kuracji retinolem i postawiłam na Sesdermę Retises 0,5%. Oczywiście wiem, że powinnam zacząć od kremu 0,25%, bo wcześniej nie miałam do czynienia z retinolem, ale ja chciałam z grubej rury i wzięłam mocniejszy. Używam od 3 tygodni, czasem co 2 dni, czasem codziennie (wiem, powinno się dwa razy w tygodniu na początek), stosuję na całą twarz, ale głównie na mój największy problem, czyli zmarchy pod oczami. Małe łuszczenie zauważyłam pod oczami (szczególnie jak próbuję sobie korektor pod oka nałożyć to jest problem), ale na reszcie twarzy nie. Ale powiem Wam jedno. Dla mnie ten krem to jest Święty Graal i jak on dalej będzie tak działał, jak działa, to będę go wielbić po wsze czasy. Oczywiście rozumiem, że on mi zmarszczek nie spłyci całkowicie, a do tego wysusza skórę na wiórek, ale widzę, naprawdę po tych 3 tygodniach widzę, że zmarchy są mniejsze, a zrobić coś takiego, to jest naprawdę coś, także spodziewajcie się recenzji za jakiś czas :) Dwa opakowania Jantaru, bo na Ebayu sobie za niego śpiewają 5 funtów plus wysyłka, także dziękuję, w Polsce były za dyszkę/sztuka. Widzę po jednej butelce dużo nowych baby hair, ale oczywiście nie oczekuję, że magicznie będę nagle miała lwią czuprynę po dwóch kolejnych. Last, but not least - olejek do demakijażu z Sephory. Wisiał na mojej liście od dawien dawna, nawet nie miałam go zamiaru teraz kupować, ale pewnego dnia wlazłam do Sephory i stał taki jeden biedny, w dodatku za połowę regularnej ceny, to kupiłam. Nie wiem, czy Sephora go wycofuje, czy zmienia opakowania, że go wyprzedaje, ale mam nadzieję, że to drugie, bo czytałam, że jest naprawdę dobry (to się okaże).
Zapomniałabym, w maju trafił do mnie również Beauty Blender (właściwie to tak jakby go dostałam, bo kupiłam go na kartę podarunkową z urodzin), bo mój poprzedni wyzionął ducha. Mam tylko nadzieję, że ta sztuka wytrzyma mi trochę dłużej, niż poprzednia.
To moje wszystkie majowe grzeszki. Jak widzicie nie ma tego dużo i same potrzebne rzeczy (no dobra, kolejne dwie pomadki do kolekcji nie były potrzebne, ale to taka moja mała przyjemność). Mam też nadzieję, że w czerwcu uda mi się nie kupić prawie nic. Moje postanowienie o nie kupowaniu niepotrzebnych dupereli wciąż obowiązuje, ale kurczę, już mi wpadło w oko kilka pomadek, także zobaczymy, z jakim bilansem zakończę czerwiec.
Miałyście lub macie coś z moich nowości?
Całkiem przyzwoicie - nie popełniłaś za dużo tych grzeszków :-) A do tego bardzo przyjemne te grzeszki :-) Kilka znam i lubię :-)
OdpowiedzUsuńNie popełniłam dużo, bo już od dawna mam taki plan, żeby nie kupować więcej niż to, co mi jest potrzebne, ewentualnie jak coś mi się kończy, czy jak wiem, że przez dłuższy czas znowu nie będę miała okazji tej rzeczy kupić. Staram się zużywać to, co mam, bo chociaż z pielęgnacją wyszłam na prostą, to kolorówka leży i kwiczy :DDD
UsuńKtóre z moich grzeszków znasz i lubisz? :)
U mnie zastopowałam się mocno z kolorówką, choć malowanie przy sesjach wymusza czasem zakupy, choć bardziej racjonalnie do tego podchodzę ;-) Natomiast pielęgnacji na szczęście nie mam za dużo ;-)
UsuńZnam Bubblegum z Lusha - normalnie go uwielbiałam :-)Do tego masło do ciała o zapachu Mleko z Organique :-)
Ja mam z kolorówką tak samo, znaczy nie kupuję produktów, których jeszcze mam dużo, na przykład mam kilkanaście róży, to nie dokupię kolejnego itd. Ale z pomadkami jest inaczej, mogłabym ich mieć wiele, ale to jest taka moja pasja, uwielbiam je mieć i używać, więc całą pozostałą kolorówkę próbuję pozużywać, ale pomadki dokupuję :D
UsuńBubblegum jest fajny, chociaż wiem, że można samemu zrobić podobny peeling za mniejsze pieniążki, ale wolę gotowce:) A Organique uwielbiam :)
Tak jak Ty z pomadkami, ja mam z cieniami do powiek XD
UsuńZ Bubblegum Lsuha mam tak samo jak Ty - czyste lenistwo - nic więcej :-)
Organique jest bardzo fajny :-)
Cienie do powiek też staram się zużyć :D Już wiem dokładnie, w jakich najlepiej się czuję i przeważnie zawsze robię podobny makijaż, także nie potrzeba mi miliona paletek, stwierdziłam więc, że oprócz jednej paletki Mac x15 całą resztę zużyję, a potem jak coś to będę dokupywać do tej Macowej paletki dokładnie taki odcień, jaki mi pasuje:) I póki nie zużyję jednego z niej, to nie będę mogła kupić innego. Taki jest plan, ale zanim to nastąpi muszę jeszcze zużyć tą całą resztę, jaką mam :D
UsuńDzisiaj sobie użyłam Bubblegum, zawsze pomaga na suche skórki, a ja mam takie gówniane przyzwyczajenie, że obżeram skórki na wargach i potem te usta są strasznie suche i jeszcze bardziej poskórkowane, peeling jest wtedy jak wybawienie :)
fantastyczne nowości! rzeczywiście pilnik z Inglota jest super! Mam też peeling do ust z Lusha i bardzo go lubię, choć ostatnio chętniej sięgam po peelingującą pomadkę z Sylveco. Mydło Aleppo czeka u mnie na swoją kolejkę. Pianki Organique są niezwykle przyjemnymi gadżetami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Powiem Ci, że używałam kilku innych pilników, ale one mogą się schować przy tym z Inglota. I może on nie jest tani (bo dycha za pilnik to jednak nie jest niska cena), ale starcza na długo i jest naprawdę dobry :)
UsuńPianki do mycia Organique uwielbiam, ostatnio odkryłam, że w Birmingham też mam sklep tej marki, ale szkoda, że ceny wyższe, także wolę sobie z Polski przywieźć co potrzebuję :) A mydełko Aleppo polecam ogromnie :) To jest moje trzecie lub czwarte :)
Niech się wszystko elegancko spisze:)
OdpowiedzUsuńJa sobie kupiłam też parę drobiazgów: żel Dermiki i tonik z nowej jakieś wymyślnej serii;) Tonik z kwasami Dr Norel i szminkę matowa GR ale niewypał: okropny kolor:( A wczoraj poczyniłam małe zakupy na Mintishop:)
Większość znam, także raczej mnie te kosmetyki nie zawiodą ;)
UsuńOooo, jestem ciekawa tego toniku z kwasami, napisz o nim chociaż trochę na Instagramie i oczywiście czy jakieś efekty zauważysz :) Co do tych szminek matowych (wszelakich marek), ja nie jestem wielką fanką, wolę błyszczykowe, lśniące wykończenie, ale to już wiesz :) Maty mi zawsze wysuszają usta i to już nie ma znaczenia, jaka marka :(
Co tam nakupowałaś w Minti? :)
pędzelki: M brush 05 i Zoeva 122 i kredke Zoevy kolor taupe:)
UsuńTonik na razie czeka na swoja kolej:)
Będę czekać na jakiś sneak peek o toniku w takim razie :)
UsuńPędzle M Brush jakoś mnie nie kręcą, zresztą na punkcie pędzli nie mam fisia, więc nie kupuję nowych o ile naprawdę nie zaistnieje taka potrzeba :D
Łohoho prezent od Mamy petarda :) bardzo lubię Organique :)
OdpowiedzUsuńMama wie, co lubię :) Ja również lubię Organique i nawet ostatnio odkryłam, że jest tu w Birmingham ich sklep, ale ceny takie kosmiczajne :) Wciąż jednak wydaje mi się, że jakbym czegoś "na gwałt" potrzebowała, to wyjdzie mi taniej kupić stacjonarnie tu w sklepie, niż zamówić sobie z PL i zapłacić za wysyłkę zagraniczną :D
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów. Podobają mi się kolory konturówek z GR, ostatnio mam fazę na konturówki zamiast szminek :)
OdpowiedzUsuńJa tylko czasami tak robię z konturówkami, że pokrywam nimi całe usta, zależy, jaki efekt chcę uzyskać, czy też chcę podbić kolor błyszczyka, który na nie nałożę, itp :) Ale raczej samych ich nie noszę, bo wyglądają jak matowe na ustach, a mi nie do końca takie wykończenie odpowiada :)
UsuńPomadki też są potrzebne!
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie! Te wszystkie 42, które aktualnie posiadam :D I jeszcze więcej :) Ale czuję, że i tak jak nie w tym miesiącu, to w następnym polegnę i kupię jakąś nową, bo już dawno żadnej nie kupiłam od 8 maja :DDDD
UsuńJa tam się podpisuję pod pomadkami. A co, jakieś swoje małe szaleństwa trzeba mieć :)))
OdpowiedzUsuńWiem, że w kwestii pomadkowej zawsze mogę na Ciebie liczyć, bo mamy tą samą obsesję :D Ale to jest takie przyjemne :D Wiem, że one mi są niepotrzebne, ale ja tak lubię je mieć i do tego uwielbiam malować usta, nie wyobrażam sobie nie mieć wymalowanych ust :D
UsuńNo ale tym olejkiem Sephory to mnie zaintrygowałaś :-) Ja jeszcze o nim nie słyszałam :-)
OdpowiedzUsuńSprawdź sobie na Wizażu oceny, są bardzo dobre :) Ale właśnie teraz nie wiem, czy on nie został wycofany...
Usuńa ja nie mogę odżałować, że nie ma testerów tych kredek do ust z GR. Nie chcę kupować produktu kolorowego 'bez przymiarki' :( Pink Pigeon jest mega! świetna na wiosnę i lato :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma testerów, też o nie pytałam, ale uważam, że za 6,30 to się nie można pomylić i nawet jak nie trafisz z kolorem, to nie ma tragedii :D
UsuńPink Pigeon czeka na obfocenie, żebym mogła zacząć używać, nie miałam czasu tego zrobić wcześniej :/
zaciekawiłaś mnie bazą pod cienie Nars. Mam nadzieję, że napiszesz wkróte coś o niej. Ja własnie skończyłam moją Urban Decay, kończę Macową. W zapasach mam chyba Hean :) a potem będę chciała kupić coś mi nieznanego - może właśnie tą nars, albo Too Faced, Catrice.. hmm
OdpowiedzUsuńCzytałam, że Narsowa jest najlepsza, ale czy tak będzie to się okaże. Używałam kiedyś ArtDeco, była ok, ale teraz znam lepsze. Potem była baza z UD, zużyłam chyba z 3 czy 4 opakowania, więc mam ochotę na odmianę teraz:) Słyszałam, że ta z Too Faced też jest niezła, ale nie miałam okazji, poza tym ta marka mnie nie kręci wcale, także nie wiem, czy kiedykolwiek coś kupię :)
Usuńu mnie jest zawsze tyle nowosci ze lepiej nie pokazuje bo hejterzy zaczna mi wyliczac! a tak nikt nie widzi i kiedys tam sie na blogu pokawi! wkurwia mnie ze jak sie kupuje to wyliczaja ci i komentarze ponizej pasa, ale jak inne dostaja to jest super i trzeba koniecznie kupic ten produkt/kty i zachwyty pod niebiosa!
OdpowiedzUsuńJa baze od NARSa juz 2 opakowania zuzylam i wole ja bardziej niz UD ... teraz uzywam MAC PP Soft Ochre :)
Kochana, wiem dokładnie, co masz na myśli. Jak już ktoś ma więcej czegoś, to zawsze znajdą się takie osoby, co będą zazdrościły i wygłaszały głupie komentarze. To nasza sprawa, na co wydajemy pieniądze, bo to są nasze ciężko zarobione pieniądze i one nam łatwo nie przychodzą i z nieba nie lecą, więc skoro decyduję, że kupuję sobie te kosmetyki, to widocznie mam taki kaprys, a już nikt nie ma prawa oceniać, czy robię dobrze, czy źle, bo to moja sprawa, czy będę miała na jedzenie w danym miesiącu, czy wszystko przehulam na pomadki :D Ja jak wiesz nie współpracuję z żadną marką, także niczego nie dostaję, prócz tego oczywiście, co czasem dostanę w prezencie od Mamy, czy od koleżanki, ale tak to kupuję wszystko sama i też nigdy nie pogodzę się z tym, że dziewczyny, które większość dostają piszą o tych produktach w samych superlatywach i to po tygodniu używania...
UsuńOoo, skoro mówisz, że Narsowa lepsza, to chyba moje oczekiwania wobec niej jeszcze wzrosły :D
Ja Paint potów nie chciałam nigdy jako bazy używać, bo wiedziałam, że na pewno będę tą osobą, której one się zbiorą w załamaniach :D
Musze chyba niebawem kupic (tnz jak wpierw cos zuzyje ;D) pomadeczke Chanel, bo jeszcze nie mam zadnej (wstyd sie przyznac :P)
OdpowiedzUsuńHihi, widze, ze jak jestesmy w Pl to nam te same kosmetyki wpadaja do lapek ;D Ja tez zawsze kupuje Jantar - podobnie jak u ciebie cudow nie robi, ale wydaje mi sie, ze wzmacnia mi wlosy i mniej one wypadaja, a ja mam naprawde wlosy w kiepskiej kondycji, bardzo latwo wypadaja, wiec dobre i to, ze ta odzywka chociaz troche redukuje wypadanie kudelkow ;D
No i tez czesto mi cos wpada z Toply (uwazam, ze to dobra marka i maja dobry stosunek ceny do jakosci produktow)i Organique tez bardzo lubie ;)
Myślę, że znajdziesz u nich jakiś kolor dla siebie:) Moją ulubioną serią wciąż pozostaje Coco Shine, ale wiadomo nie od dziś, że lubię na ustach świetliste wykończenie i lekko błyszczykową konsystencję, także nie ma się co dziwić, że właśnie ta seria jest mą ulubioną :D
UsuńA widzisz, wiemy, co dobre w Polsce :) Jantar kupiłam, chociaż nie widzę spektakularnych efektów, wzmocnienia super też nie, ale widzę ciągle jakieś małe włoski nowe, także źle nie jest i choćby dlatego będę go dalej używać :) Moje włosy są tak cienkie, że mam dosłownie 3 w dwóch rzędach :D No ale zawsze takie miałam i nic nie poradzę, takie mam, to choćbym sobie nie wiadomo czym smarowała i tak będą cienkie. Biorę ostatnio też tabletki ze skrzypem i pokrzywą, ale nie widzę żadnych efektów niestety...
Tołpa jest bardzo dobra moim zdaniem, nie wszystko jest super wow, ale te kosmetyki są ok, a nie kosztują kroci. Moja Mama używała już kilkunastu rzeczy od nich i była super zadowolona, ja z racji ograniczonej dostępności miałam okazję używać mniej, ale też były ok i kupiłabym ponownie :D
Fajne zakupy :) Ja też lubię konturówki z Golden Rose, ale wolę zdecydowanie bardziej te w szarym opakowaniu :) Polecam sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńTe konturówki brałam pierwsze lepsze, te wydały mi się fajne :)I takie się też okazały, z czego niezmiernie się cieszę:) Ale następnym razem sprawdzę też te, co Ty polecasz :)
UsuńBardzo jestem ciekawa tej NARSowej bazy :) Czekam na recenzję!
OdpowiedzUsuńRecenzja na pewno się pojawi, tylko za jakiś czas, bo jeszcze męczę końcówkę bazy z UD, także dopiero jak trochę poużywam Narsową to będę mogła coś o niej powiedzieć :D
Usuń