poniedziałek, 4 listopada 2019

Zakupy listopada

Pierwszy wpis po tej strasznie długiej przerwie od blogowania chciałam zacząć czymś miłym, przyjemnym i chętnie czytanym, czyli zakupami z ubiegłego miesiąca. Przyznaję, że w 2018 i w 2019 roku bardzo przystopowałam jeśli chodzi o zakupy kosmetyczne, ustaliłam sobie budżet roczny na tą kategorię i znacznie lepiej planowałam wydatki. Dwa miesiące w tym roku nawet udało mi się wytrzymać bez jakichkolwiek kosmetycznych zakupów, jednym z nich był wrzesień, ale za to w październiku nie wiem, jak to się stało, że kupiłam dużo za dużo (rzecz jasna wszystko potrzebne 'na zaraz'). Zapraszam więc na prezentację tego, co mi było tak niezbędne :D
Zacznijmy od kolorówki i 'tym podobnych'. Tusz z Bourjois miałam jakiś czas na liście do spróbowania i poprosiłam Mamę, żeby mi go kupiła (w UK niedostępny w sklepach), także już rozgościł się pośród moich 10 tuszy czekających na otwarcie. Cieszący się wielką sławą eyeliner z Eveline miałam już wcześniej i spisał się super (postaram się zrobić o nim recenzję za jakiś czas). Kupiłam też sobie pędzelek do eyelinera z Morphe, kształt wydawał się fajny i jest dość malutki, używam go od 2 tygodni i na razie radzi sobie nieźle, zobaczymy, jak będzie dalej. Korektor Mineralize z Maca - jeśli miałyście go i lubicie, to polecam wykupić sobie zapas, bo ten korektor, który jest moim ukochanym zostaje wycofany z oferty marki nad czym ubolewam straszliwe i mimo posiadania jeszcze jednej sztuki w użyciu postanowiłam kupić kolejną, żeby mieć na odrobinkę dłużej jak go już nigdzie nie będzie. Za jednym zamachem wzięłam też w Macu cień pojedynczy Brule, który już mam i który mi się już niedługo będzie kończył. Myślę, że to mój idealny cień bazowy na całą powiekę, także będę do niego wracać (niestety W.O.S z paletki Urban Decay który kochałam najbardziej na świecie został też wycofany jako pojedynczy cień, a nie kupię całej paletki cieni dla jednego odcienia). Clarins Skin Illusion - miałam próbaska i bardzo mi się spodobał, także ten podkład wzięłam sobie za punkty podczas promocji i zapłaciłam za niego nic, także takie promocje lubię :D
Pomadkę z Loreala (jeśli się zastanawiacie czy wciąż mam z nimi problem, to tak, wciąż mam, ale sukcesywnie staram się zużywać) dostałam za darmo podczas zakupów, to wzięłam, no bo przecież co miałam nie brać jak dają, a do tego różowa jest, a ja lubię różowe, więc ten tego.
No i ostatnie z tego zdjęcia gąbki Beauty Blender. Wciąż nie znalazłam żadnego godnego odpowiednika, więc trzeba co jakiś czas odkupywać. Była jakaś promo że 2 razem były taniej, więc pomyślałam, że skoro i tak używam, to skorzystam.
Zestaw miniatur deluxe size z Estee Lauder, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Miniatury zalewają mi szuflady, ale i tak musiałam go mieć, bo spoko cena, a jak jest spoko cena, to ja nie myślę racjonalnie.
Zdecydowałam się w tym roku na zakup kalendarza adwentowego z kosmetykami. Nigdy wcześniej nie bawiłam się w kalendarze, ale jak zobaczyłam na stronie Debenhamsa zawartość, to wiedziałam, że wszystko z jego wnętrza jest fajne i będę tego używać, ponadto zapłaciłam za niego tylko połowę jego regularnej ceny, więc super deal. Niby wiem, co jest w środku, bo na tej podstawie go kupiłam, ale wciąż walczę ze sobą, żeby nie otworzyć go już teraz zamiast w grudniu.
Mój ukochany od lat Ralph Lauren Romance czyli zapach mojego życia, już nawet się nie bawię w kupowanie 30stek, od razu biere setki, bo wiem, że go uwielbiam. Boss Nuit odkupiłam dlatego, że kiedyś miałam, ale moja Siostra go ode mnie wydębiła, trochę o nim zapomniałam, a jakoś ostatnio widziałam na promocji, to sobie pomyślałam, że sobie przypomnę, jak to z nim było i czy wciąż lubię. Okazuje się, że wciąż lubię.
Na promo w Rosku Mama kupiła mi żel do mycia twarzy z Neutrogeny, bo byłam go ciekawa, także czeka w kolejce na użycie. Krem Avene Hydrance kupiłam też z ciekawości i do niego dostałam minisa kremu-żelu tej samej marki. A minis Filorgi dostałam od Debenhamsa (oni robią taką akcję, że dla posiadaczek karty beauty co miesiąc są darmowe próbki).
Macowy płyn do mycia pędzli, który wciąż bardzo lubię i używam od lat. Krem do rąk z marki Champneys (bo ładnie pachniał) i płyn do demakijażu z Nivea, bo jeszcze wcześniej go nie próbowałam.
I moje ostatnie nabytki z Rossmanna - żele Isana, choć nie powinnam już żadnych kupować, bo mam 16 żeli obecnie w zapasie (w sumie żel do mycia starcza mi na 3 tyg do miesiąca, więc nie mam wielkich wyrzutów sumienia) plus krem do rąk z Garniera, który bardzo lubię.
Uff, jak zabierałam się do robienia zdjęć do tego posta to sobie myślałam, że to tylko kilka rzeczy przecież, ale jakoś tak dużo się zrobiło. Na tyle dużo, że po podliczeniu wyszło, że październik był miesiącem, w którym wydałam najwięcej ze wszystkich miesięcy w tym roku na kosmetyki, także 'szejm on mi' ale zaczynamy z grubej rury. W listopadzie nic nie kupuję, chociaż wiem, że dostanę kosmetyki w prezencie na rocznicę, także znowu coś przybędzie. Ale co tam - będzie dużo nowego do testowania i pisania Wam o tym :D

A jak tam Wasze październikowe zakupy? Totalne szaleństwo czy minimalizm? Coś Was zachwyciło? Coś polecacie?

18 komentarzy:

  1. Ten zestaw Estee Lauder i mnie kusi. Też tak mam, że jak cena spoko to też przestaję być racjonalna;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana chyba każdy tak ma :) Nagle wszystko wydaje się potrzebne jeszcze bardziej, nawet żeby było na później :D U mnie ten zestaw był na promo bodajże za 28 funtów ale miałam 2 vouchery więc zapłaciłam 12, także w tym momencie nie zastanawiałam się, że moje szuflady pękają w szwach i kiedy ja to wszystko zużyję :DDD

      Usuń
    2. Temat szulfad też jest mi dobrze znany;). Zawsze są zbyt pełne;).

      Usuń
    3. Moje się wylewają, ale wciąż 'muszę' mieć coś nowego :D Tak już chyba będzie na zawsze :D Ale co tam, mam tylko jedną pasję jaką są kosmetyki więc lubię mieć dużo i pełno :D

      Usuń
  2. Micel z Nivea mnie niestety nie zachwycił. Kocham różowego Garniera i jak na razie to nie ma dla niego konkurencji :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie uzywalam, bo aktualnie mam Bioderme tak z braku laku. Niestety odkąd moj ulubiony olejek do demakijazu z marki No7 zostal wycofany a raczej zamieniony na nowa (gorsza formule) to szukam czegos fajnego do demakijazu ale poszukiwania wciaz trwaja. Micel z Garnier mialam ale wydawal mi sie gorszy nieco niz Bioderma, musialam sie dluzej nameczyc zeby cos zmyc nim. Fajnie jednak ze u Ciebie sie tak super sprawdza :)

      Usuń
  3. Clarins Skin Illusion bardzo mnie ciekawi, tak jak wszystkie podkłady tej marki.
    Poczekam na Twoją szczegółową recenzję:).

    Zestaw miniatur Estee Lauder też mogłabym przygarnąć;). Sprawdzę, czy są gdzieś dostępne.

    A odnośnie kalendarzy adwentowych, w tym roku chyba najbardziej przekonuje mnie ten mały z Glam Shopu, w którym są nowe formuły cieni matowych i perłowych, ale jeszcze nie wiem, czy kupię, bo jednak jest w nim kilka kolorów, z których nie zrobiłabym użytku;). Może po prostu poczekam do momentu, aż będą dostępne pojedynczo.

    PS. Widziałaś może, jaką porażką okazał się być kalendarz z MAC? Nie ma tam ani jednej różowej pomadki (!);), żadnego rozświetlacza - w moim odczuciu wrzucono do niego wszystko, czego chciano się pozbyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja Clarinsa na pewno sie pojawi ale teraz na tapecie mam Armani Luminous Silk (albo Lasting Silk- sama nie wiem ktory to jest a nie moge w tej chwilowo sprawdzić:D), jednak na Clarinsa i na reszte podkladow przyjdzie pora tez :) Kilka dni temu skonczylam testowac z Clarinsa Everlasting Youth i w sumie nie wiem co o nim mysle bo jest ok ale mnie nie zachwycił i nie wiem czy chce pelnowymiarowy.
      Zestaw z estee pewnie bedzie w sephorze tylko kwestia jaka sobie cene za niego zaspiewaja. Tu byl za 56f ale przecenili do 28 a ja zaplacilam 12 wiec spoko cenka 😂
      Widzialam kalendarz Glam Shop, ogólnie obserwuje Hanie i vhce przetestowac tutbopigmenty ale ze nie jestem jakas super fanka cieni do powiek to raczej na kalendarz z samymi cieniami sie nie zdecyduje, jednak jesli Ty bys go brala to daj znac koniecznie co i jak 😊 wiem ze masz turbopigmenty od niej bo widzialam 😊
      Co do kalendarza z Maca to chyba ich pogielo. Nawet tej porazki nie moge skomentowac. Dla mnie wyglada to dokladnie tak jak mowisz - wrzucili tam wszystko czego chcieli sie pozbyć. Paranoja za taka cene po prostu. Jak zobaczylam zawartosc to nawet nie rozwazalam zakupu, bo ten kalendarz to troche zart.

      Usuń
    2. Pisz, pisz o Armanim;). Ja jestem na etapie zachwytu nad jego sypkim pudrem*_*. Wrzucę go do ulubieńców roku;).

      Na stronie Estee Lauder widziałam te zestawy za 159 zł i powiem Ci, że chyba wezmę wersję Repair + Renew. Trochę tych pudełek skomponowali na święta i nawet nie wypadają tak drogo jak sądziłam.

      Ja z cieniami Hani mam istną loterię, dlatego wolę skupić się na turbo pigmentach;).
      Kupiłam paletę Kwitnąca Wiśnia tylko dlatego, że nad jej jakością czuwała Agnieszka Janoszka i np. najjaśniejszy kremowy kolor rozciera się pod brwiami jak korektor - nie spotkałam się jeszcze z tak dobrym jasnym matowym cieniem.

      W tym kalendarzu ciekawią mnie nowe formuły matów i cieni perłowych, które mają być czymś na pograniczu wykończeniem metalicznego a turbo pigmentem. Zobaczymy:).

      Usuń
    3. Pewnie w przyszłym tygodniu bądź za dwa tygodnie post się pojawi :) Nie miałam pudru od nich, ale kurde i tak na razie nie kupię, bo mam 10 pudrów razem a jeszcze mi się marzy paleta Hourglass, więc jeśli kupię to będę miała jeszcze więcej :D
      Co do Estee, ja jakiś czas temu podczas mega promo na ich stronce (ale UK) kupiłam dwa zestawy za super cenę, do tego dostałam mnóstwo miniatur tych takich deluxe, więc pielęgnacji mam tyle, że na kolejne 2 lata mi spokojnie wystarczy :) A jeszcze teraz ten zestaw mi przybył i do tego mam inne kremy 'z wcześniej', więc mam w cholerę tego.
      Od Hani interesują mnie tylko turbopigmenty, ale właśnie dlatego, że cienie to nie jest kategoria, którą uwielbiam, to nie jest też tak, że bym chciała coś na zaraz. I tak już kupiłam cienie Natashy które dostanę w grudniu (co prawda mini, ale zawsze), więc na razie cieniowo jestem zaspokojona można powiedzieć. Kwitnąca Wiśnia jest ładna wizualnie, ale totalnie nie moje kolory, ja lubię nude, brązy i beże, a tam jest za dużo wszystkiego, chociaż tak, przyznaję, że paletka prezentuje się ładnie, a jeśli jeszcze piszesz, że dobrze się z nią pracuje, to w ogóle super :)
      No jestem ciekawa, czy kupisz ten kalendarz :DDD

      Usuń
  4. Piekne zakupy, ja rowniez uzywam tego zelu z Neutrogena i juz koncze, wiec trzeba znow udac sie na zakupy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodobal Ci sie na tyle ze bedziesz go odkupywac czy zdecydujesz sie na cos innego? 😊

      Usuń
  5. Moje własnie wy6lądowały na blogu ale w porównaniu z tym tutaj to czuje się jak uboga krewna :D jak pachnie ten zapach romance? ja nawet nie mialam pojecia że RL ma zapachy :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak nie wydaje to nie wydaje, ale jak wydaje, to z grubej rury :D W listopadzie i w grudniu będzie skromniutko, to tak tylko się zdarzyło, że 1 miesiąc akurat był szaleństwem zakupowym, bo jak wspomnialam wydałam w październiku najwięcej ze wszystkich miesięcy w tym roku.
      Jak pachnie Romance? Hmmm, ja nie umiem mówić o zapachach. Nie umiem go opisać, ale jak go mam na sobie to czuję się właśnie tak romantycznie :D Jakbym miała na sobie taką powiewająca sukienkę i biegała po polanie pełnej kwiatów w ciepły słoneczny dzień - kuźwa co za opis, ale tak się właśnie czuję nosząc go. Zużyłam już tyle flakonów, że nie zliczę. Mam jeszcze 1 setkę w zapasie, żeby czasami mi nie zabrakło :DDD

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Ja też :D Masz jakichś szczególnyc ulubieńców z tej marki?

      Usuń
  7. Lubię żele Isany. Mam też tusz Bourjois i dobrze oceniam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jakiś ulubiony żel Isana? Ja bardzo lubiłam taki z kaktusem na opakowaniu, chyba nawet mam jeden w zapasie:) Szkoda, że niektóre zapachy są limitowane.
      A czy myślisz, że ten tusz z Bourjois choć trochę pogrubia?

      Usuń