Dziś pierwszy dzień lutego, więc jak co miesiąc będzie post ze zużyciami. W styczniu udało mi się zużyć dość sporo kosmetyków (przynajmniej jak na mnie), ale myślę sobie, że pewnie to dlatego, że miałam na początku roku tygodniowy urlop, a tym samym miałam czas na smarowanie się i zużywanie. Zdenkowani w styczniu to:
Kolejno odlicz:
* Nuxe Reve De Miel - żel do mycia, z początku mi się podobał, po 2 tygodniach zaczął męczyć, a po miesiącu miałam go serdecznie dość i chciałam jak najszybciej zużyć, działanie ma dobre, ale nie zachwyca mnie zapach i gramatura, więcej o nim tutaj.
* L'Oreal Ever Riche szampon i odżywka, pisałam o nich tu, zakup zdecydowanie do powtórzenia
* Garnier Simply Essentials, dwufazowy płyn do demakijażu, bardzo dobrze się sprawdził jeśli chodzi o zmywanie makijażu, niestety jeśli dostanie się do oczu to trochę piecze, jednak uważam, że jest wart wypróbowania, więcej o nim przeczytacie tu
* Garnier Ultimate Beauty Oil - męczyłam go i męczyłam i zmęczyć nie mogłam, aż w styczniu niespodzianie mi się to udało, kocham go za zapach, ale niestety nie wchłania się i pozostawia tłustą warstwę na skórze, za co ma ogromny minus, nie kupię ponownie
* Purity Plus - zwyczajny tonik z alkoholem, bo lubię męczyć swoją skórę czasami, zdecydowanie lepszy niż tonik z Clinique'a, dobrze oczyszczał, nie wiem, czy kupię ponownie, bo zachwytu nie było, ot, zwykły tonik, tyle, że nie używałam go codziennie, tylko tak raz w tygodniu dla dogłębnego oczyszczenia cery
* Murad Osmolyte Tonic - wybrałam go w styczniowym Beauty Box, nie wiem, co on robi, czy też co robić powinien, ale oprócz przyjemnego chłodzenia skóry nie robi z nią absolutnie nic, nie kupię pełnowymiarowego opakowania na pewno
* Neo Stem serum - niestety u mnie się całkowicie nie sprawdziło, więcej o nim tutaj
* Ziaja Sopot Spa Krem Ujędrniający Przeciw Zmarszczkom - swego czasu pisałam o jego nawilżającym bracie, który do mojej skóry się nie sprawdził i zużyłam go jako balsam do ciała, ten niestety sprawdził się jeszcze gorzej, bo zostawiał lepką warstwę na mojej skórze, więc też zużyłam go jako balsam, zakupu nie ponowię
* Estee Lauder Resilience Lift - miniatura 15ml starczyła mi na około 1,5 miesiąca (!!!), chociaż nie żałowałam sobie podczas nakładania i stosowałam rano i wieczorem, krem jest przyjemny, efektów przeciwzmarszczkowych po takim krótkim czasie stosowania nie mogę stwierdzić, ale fajnie się go używało, jedyne, do czego można się przyczepić to ohydny zapach i to, że na mojej skórze zostawia lekką powłoczkę, ale spokojnie można ją zakryć makijażem, więc to nie jest jakiś problem, myślę, że skóry suche będą z niego bardzo zadowolone
* La Prairie - próbka kremu pod oczy - niestety pomimo dobrej daty ważności mnie uczulił, skóra swędziała i piekła, ale zużyłam dzielnie, nie kupię pełnowymiarowego opakowania
* Clarins Gentle Foaming Cleanser - za wiele nie powiem o nim, bo ta miniaturka 5 ml starczyła mi na 3 mycia twarzy
* La Prairie Foam Cleanser - ta miniatura starczyła na około 8 myć, ale po każdym myciu czułam się, jakbym skórę myła jakimś tanim mydłem, była ściągnięta strasznie, a do tego zapach też takiego taniego mydła, chyba jak widzicie nie po drodze mi z kosmetykami tej marki
* TBS masło waniliowe - starczyło mi na 2 tygodnie codziennego (sumiennie) stosowania na same nogi, po goleniu jest super, wspaniale nawilża skórę, daje jej ukojenie, ale w dzień, kiedy skóra na mych nogach nie jest aktualnie ogolona to zostawia tłustą warstewkę i trzeba dość długo czekać, żeby się wchłonęło, jednak zaraz po goleniu posmarowanie się tym masłem to boskość:) Kupię ponownie.
* Nuxe Huile Prodigieuse miniaturka olejku - niby jest fajnie, ale nie do końca, zużyłam to małe opakowanie, ale jeszcze nie wyrobiłam sobie o tym produkcie ostatecznego zdania, także musicie poczekać, aż zużyję 50ml buteleczkę, którą teraz używam
* Molton Brown żel do mycia - zapach nie do końca przypadł mi do gustu, jednak pienił się dobrze i mył też dobrze, tylko konsystencja mogłaby być mniej galaretkowata
* tusz MAC In Extreme Dimension - niestety dla mnie to jest szajs wszechczasów, w opakowaniu pozostało 85% produktu, ja po prostu nie mam ochoty tego szajsu dłużej używać, najbardziej gówniany tusz, jaki w życiu miałam, pisałam o nim w tym poście
* Max Factor Masterpiece MAX - tusz, który bardzo lubię i często do niego wracam, on się po prostu najzwyczajniej w świecie skończył, więcej poczytacie o nim tutaj
* Estee Lauder Symptuous Extreme - miniaturka, która cudów nie robiła z rzęsami, a do tego się osypywała, nie podtrzymywała skrętu po zalotce, przeciętniak jakich mało
* Dior Capture Totale - próbka, byłam go bardzo ciekawa i miałam ochotę przetestować, działanie jak najbardziej na plus, ale kolor, niestety chciałabym, żeby był nieco jaśniejszy...
* Nuxe - próbka olejku do ciała, jak już wspomniałam nie wyrobiłam sobie na jego temat ostatecznego zdania
* Jajo Models Own- wysłużyło swoje i się zniszczyło, pisałam o nim tu, w poście jakiś czas temu pisałam, że kupię ponownie i to na pewno, ALE niestety NIE kupię, bo od kiedy poznałam właściwości oryginalnego BB to Models Own może się schować, nie jest zły, ale oryginał lepszy o wiele, mam jeszcze jedno takowe jajco w zapasie, ale ciężko mi zrezygnować z BB tylko po to, żeby je zużyć, w tym przypadku oryginał nie ma sobie równych (napiszę o nim za jakiś czas).
To by było na tyle, jak tam Wasze zużycia?
A ja się właśnie zastanawiałam nad podróbką BB, ale chyba lepiej doinwestować i poczuć na skórze to niepowtarzalne uczucie:)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię w wolnej chwili na mojego nowego posta
http://patishome93.blogspot.com/2014/02/yves-rocher-hydra-vegetal-aksamitny.html
Całuję:*
Ja miałam 3 różne podróbki i niestety, ale to nie jest to samo. I wcześniej też myślałam "Nie upadłam na głowę, żeby tyle kasy dać za zwyczajną gąbkę!", jednak teraz wiem, że to nie jest jakaś tam zwyczajna gąbka, to jest po prostu jak dla mnie najlepszy produkt do nakładania tapety na twarz:) (ja nie lubię tego robić pędzlami, ani dłońmi), także ja zdecydowanie polecam!:)
UsuńNiezła gromadka :)
OdpowiedzUsuńMiałam miniaturę żelu Reve de Miel, mnie także zapach zaczął męczyć...
Na początku był ok, ale potem zaczął mnie drażnić, może gdyby butelka była mniejsza to byłoby ok, ale 400ml nie chciało się skończyć...
UsuńSporo tego :) Ja tusz EL lubię, może nie ma jakis mega efektów, ale jest wygodny w aplikacji i ma ładną czerń. Co do olejku to ciekawa jestem w jaki sposób go używasz - ja tylko do twarzy i 5 ml starcza mi srednio na miesiac, też mam dużą butlę jeszcze, ale obecnie inne olejki poszły w obroty :) Miałam ochotę na jakiś kosmetyk od Murrad, może ten jeden trefny Ci się trafił :)
OdpowiedzUsuńTego tuszu nie za bardzo polubiłam, ale wiesz - ja mam wymagania z kosmosu, bo moje rzęsy muszą być spektakularne, a niestety ten tusz tego mi nie dawał. Olejek stosuję tylko i wyłącznie na nogi, na całe nogi, staram się codziennie, ale czasem zapominam. Nie używałam go do żadnych innych części ciała:)
UsuńZ Murad może jest coś innego, lepszego, ale ja wcześniej nawet tej marki nie znałam, po tym toniku chyba na razie się nie będę w nią zagłębiać.
Ja właśnie cały czas się zastanawiam nad oryginalnym BB, bo jakoś szkoda mi wyrzucić kasę na bubel.
OdpowiedzUsuńA co do masełka z TBS to mam podobnie, wolę używać je na wieczór, niż na dzień, ponieważ długo się wchłaniają. Ale za to pachną obłędnie :)
Oryginał jest po prostu najlepszy na świecie. Jest lepszy niż te wszystkie inne gąbki, które "niby" są takie same. Jak napisałam - miałam 3 różne i niestety żadna z nich nie była nawet zbliżona do oryginału. Ze swojej strony polecam oryginał.
UsuńMasełko faktycznie jest fajne, chociaż na początku nie spodobało mi się to, że nie chce się wchłaniać, więc stosuję je raczej jak mam więcej czasu, ale zaraz po goleniu nóg sprawuje się wyśmienicie:)
To prawda, po goleniu jest rewelacyjny :)
UsuńChyba lepiej się sprawuje niż olejek z Nuxe'a, choć w nim pokładałam spore nadzieje...
UsuńSpore denko, ja tez niedługo opublikuje;) a ten tusz Mac mam tylko w wersji bez 3d i akurat bardzo mi pasuje tylko trzeba z nim uważać;)
OdpowiedzUsuńBędę wyczekiwać Twojego denka:) Dla mnie ten tusz jest porażką na całej linii i nigdy wcześniej gorszego tuszu nie miałam, próbowałam go na różne sposoby używać, ale nie mam do niego cierpliwości i za taką cenę oczekiwałabym, że nie trzeba tej cierpliwości mieć. Dla mnie to jest bubel wszechczasów.
UsuńGratuluję zużyć, kochana! Świetnie ci poszło :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo chętnie wypróbuję ten żel pod prysznic z Nuxe.
Szkoda, że kilka z twoich denkowych kosmetyków się nie sprawdziło, ale przynajmniej teraz wieszz na [przyszłość, czego unikać ;)
To tylko w tym miesiącu tak, dzięki urlopowi:) Normalnie to tylko wieczorem mam trochę czasu na nałożenie pielęgnacji, czy jakiejś maseczki, itp. A rano to szybki prysznic, serum, krem i krem pod oczy, makijaż i muszę wyłazić do pracy:) Nie mam czasu na balsamy i inne cuda:) Cieszę się, że udało mi się trochę zużyć z tego, co mam, ale wciąż i tak mam sporo:) W tym miesiącu już nie dokupiłam nic więcej prócz tego, co pokazywałam, także może moja "kolekcja" się troszkę uszczupli:) ... żebym mogła zrobić kolejne zakupy, hihi
UsuńTo nic, że niektóre rzeczy się nie sprawdziły, bo przynajmniej, tak jak piszesz- teraz będę już wiedziała, czego nie kupować:)
a do tej pory myślałam, że to ja jestem mistrzem denkowania :D pobiłaś mnie i zmiażdżyłaś obcasem :)
OdpowiedzUsuńco do gwiazdek - jesli mogłabym coś zasugerować to bym się ich pozbyła :) za dużo ozdobników to nic dobrego :) trochę mi się w oczach mieni :) i wisienki i gwiazdeczki :D
Czytam Twoje denka i wcale mało tego nie jest, mi po prostu przez przypadek w tym miesiącu tak wyszło:)
UsuńA jeśli chodzi o gwiazdki - na razie mi się podobają, tak samo jak wisienki, ale zapewne za jakiś czas mi się zmieni, to usunę (tak jak zmieniam tło na blogu), na razie jednak mi się po prostu podobają, więc jeszcze troszkę pobędą z nami:)
tusz masterpiece max lubię
OdpowiedzUsuńJa też, chciałabym jeszcze wypróbować False Lash Effect z MF - podobno też jest dobry:) Ogólnie tusze tej firmy mi służą:)
UsuńSpore denko :-)
OdpowiedzUsuńOj to chyba tuszu od MACa nie kupie... Bo sie aż boje :-/
Co do jajek to zawiodły mnie te podróży i od dłuższego czasu używam tylko BeautyBlendera albo od MACa bo tez dobry jest!
Ja BARDZO żałuję, że go kupiłam, naprawdę mogłam zainwestować te pieniążki w coś innego, ale był nowość - było chciejstwo i widziałam u kilku osób na blogach, to stwierdziłam, że może i mi się spodoba. Niestety jest gówniany i mimo tego, że rzęs nie mam brzydkich to on robi je brzydkie, a do tego trzeba się z nim "bawić" dziesięć godzin, ja nie mam tyle czasu, żeby rzęsy malować rano,kiedy mam max 25 minut na cały makijaż. Szkoda mi wyrzucić, dam go chyba mojej siostrze, ona ma naturalnie gęste i podkręcone rzęski - więc nie musi cudować, wystarczy, że się nauczy operować tą gównianą szczoteczką i będzie ok.
UsuńJajka właśnie miałam 3 podróbki, ale BB to jest coś innego, coś lepszego, po prostu tamte się do niego nie umywają, no ale musiałam sprawdzić, żeby się dowiedzieć, bo wciąż oceniam np. to Models Own wysoko, ale JESZCZE wyżej oceniam oryginał, bo jest najlepszy, po prostu:)
Szkoda, ze La Prairie Ci nie podpasowal. Ja na przyklad ta pianke bardzo lubie i pieknie mi czysci twarz. Fakt, jest troche teoa, ale mi to az tak bardzo nie przeszkadza. Ta z serii Advanced Marine Biology jest delikatniejsza i pachnie bardziej morsko. Szampony L'orealka tez bardzo lubie, ale dosc szybko je zuzywam. Chcialabym sprobowac jaja, tego prawdziwego, BB, ale sie troche boje, ze bedzie mi wszystko wsiakal :p
OdpowiedzUsuńLa Prairie faktycznie nie przypadł mi do gustu, zarówno krem, jak i pianka do mycia, ale to nic, bo przecież jest jeszcze tyle innych do przetestowania:D
UsuńMam coś, jeszcze od Ciebie z tej serii Advanced Marine Biology, ale czeka w kolejce grzecznie, zobaczymy, jak się sprawdzi:)
Co do jajka to powiem Ci, że jak zmoczysz je wodą i odsączysz (że ma tylko tą swoją wielkość zwiększoną, ale jest niemalże suche), to nie zabiera za dużo podkładu, mi chyba więcej pędzel zabierał, no i z pędzlem więcej zabawy miałam, a taką gąbeczką to rach-ciach i masz podkład na buźce:) Mi jest gąbką najwygodniej nakładać, o wiele lepiej niż dłońmi, czy pędzlem, jajo to jest dla mnie hicior:) Ale oryginał oczywiście:)
sporo zużyłaś w ubiegłym miesiącu. czekam na opinię o BB. Powiem Ci że tak czytałam Twoje zachwyty nad gąbkami z Models Own i w końcu kupiłam jakiś czas temu i nie jestem zadowolona. porównując do innych nie są takie rewelacyjne, myślę właśnie żeby sobie sprawić w końcu BB i przekonać się jak się ten produkt ma w stosunku do podróbek. A jak już wypróbuję to zrobie zestawienie z 3 innymi firmami których produkty miałam okazje spróbować:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie zachwycałam się Models Own, bo wtedy uważałam, że są cudowne i chyba nic nie jest w stanie przebić ich działania, ale po zakupie oryginału wiem, że bardzo się myliłam. BB to jest zupełnie inna liga, zupełnie coś innego, już nigdy nie kupię nic innego, niż oryginał i nie ważne, że jest drogi, za taką jakość, za takie nakładanie podkładu to mogę zapłacić:)
UsuńBardzo lubię tego garniera do demakijażu, olejek nuxe miałam też miniaturę, ale dla mnie zapach jest za bardzo drażniący;/
OdpowiedzUsuńJa nie mogę do końca sobie wyrobić zdania co do Nuxe'owego olejku. Niby jest ok, ale jednak coś mi w nim nie do końca pasuje. Zapach na pewno, ale coś jeszcze. Wąchałam kilka dni temu taki olejek z TBS i zapach miał o niebo lepszy.
UsuńRównież uważam, że BB nie ma sobie równych. Te wszystkie inne jajeczka albo są za twarde, albo za sztywne, albo zbyt gąbczaste - to nie to.
OdpowiedzUsuńSporo zużyć Ci się uzbierało, ja też się muszę do denkowania zmobilizować:))
Staram się ostatnio dużo zużywać, ale i tak zapasów mam jeszcze 10 razy tyle, ile zużyć:)
OdpowiedzUsuńCo do BB to przyznaję Ci rację jak najbardziej - najskuteczniejsza i najlepsza gąbka na świecie do nakładania podkładu (do różu w kremie, do rozświetlacza w kremie i do innych kosmetyków również), już nie zamienię jej na nic innego:)