Po raz pierwszy przychodzę do Was z kosmetykiem, który służy do peelingowania ust. Sama byłam bardzo ciekawa, jak takie cuda działają i czy w ogóle działają, teraz już wiem, więc jeśli chcecie wiedzieć, co myślę o scrubie do ust od Lush'a zapraszam do dalszej lektury.
Produkt dostajemy w małym szklanym słoiczku o pojemności 25 g. Mój akurat, jak tytuł posta wskazuje, jest o smaku Bubblegum, ale dostępny jest jeszcze Popcorn i Mint Julips, ale żaden z tych dwóch pozostałych mi się nie spodobał (w kwestii zapachu).
Na słoiczku też mamy skład (oczywiście naturalny, bo to Lush). Na spodzie opakowania jest też informacja, kto zrobił ten produkt i jaka jest jego data ważności (14 miesięcy).
Kolor jak widać jest różowy, a konsystencja przypomina zwyczajny peeling do ciała, tylko trochę bardziej suchy. Smak i zapach są obłędne, jak takie cukiereczki, mi się to z gumą balonową absolutnie nie kojarzy. Bardziej właśnie z takimi słodkimi pudrowymi cukierkami.
Sposób użycia jest prosty jak budowa cepa - bierzemy trochę na palec i smarujemy sobie usta. Przez ten czas produkt trochę się na nich rozpuszcza, ale nie do tego stopnia, że przestajemy czuć cukrowe drobiny. Trzemy sobie usta przez chwilę, a potem zmywamy (lub zlizujemy, bo można go jeść:DDD) cały peeling i gotowe - usta gładziutkie, mięciutkie i gotowe do nałożenia balsamu, czy jakiegokolwiek naszego ulubionego produktu. Taka prosta i szybka czynność, a tyle radości i fajny efekt.
Miałam Wam też napisać o dacie ważności, bo za pierwszym razem źle przeczytałam i myślałam, że to są tylko dwa miesiące od daty produkcji, już chciałam ich za to objechać, bo tego scrub'a nie da się zużyć w dwa miesiące, gdyż wystarczy niewielka ilość do użycia i nawet używając codziennie nie dałabym go rady zużyć w dwa miesiące. ALE dzisiaj się przypatrzyłam dobrze i to jest 14 miesięcy, także mój błąd. Taki czas to nam na pewno wystarczy na zużycie go:)
Podsumowując - bardzo jestem z tego cacka zadowolona, robi dokładnie to, co ma robić. Usta są miękkie i gładkie, nie ma na nich żadnych suchych skórek, dzięki temu pomadki wyglądają o wiele lepiej i się lepiej trzymają. Na pewno jak się skończy to kupię ponownie, chyba, że Wy mi polecicie jakiś inny fajny scrub do ust, bo to jest mój pierwszy i nie mam rozeznania. Dajcie znać koniecznie w komentarzach.
Moja ocena: 10/10
Hej Kochana :) Ja polecam naszą polską firmę Sylveco - Pomadka z Peelingiem :) Jest super :) A ten Lush prezentuje się super... chciałabym kiedyś mieć :D A nigdy nawet w Lushu nie byłam :(
OdpowiedzUsuńJa byłam 3 razy, ogólnie mam go prawie pod nosem, ale ten zapach mocny, jaki się stamtąd wydobywa mnie zawsze zniechęcał. Chciałam jednak ten scrub a to jedyny, o jakim wiedziałam, że istnieje, więc kupiłam i sprawdza się wyśmienicie, ale nie chciałabym przez resztę życia używać tego samego (wiesz, mam naturę odkrywcy i muszę testować różne rzeczy, hihi). Ten Sylveco obadam jak pojadę do Pl, a w jaki sposób to się aplikuje? Normalnie jak pomadkę, czy to jest taki scrub, że palcem trzeba, jak ten mój?
UsuńTo dobrze, że sprawdza Ci się :) Bo wygląda tak ślicznie cukierkowo :D Ja też tak mam, że cały czas coś chcę testować nowego haha :D Ale jak coś naprawdę lubię to wracam :) Sylveco się aplikuje normalnie jak pomadkę, po prostu dłużej się 'miziam' po ustach i martwy naskórek ładnie schodzi :) I usta są gładziutkie :)
UsuńI tak pachnie, tak cukierkowo właśnie, jak te cukierki pudrowe, nie wiem, czy je kojarzysz?:) Oj, ja to bym chciała wszystko na raz testować, jak mam jazdę na coś, na przykład ostatnio na pomadki, to kupuję kilka na raz jak opętana jakaś:)))
UsuńMuszę koniecznie tą Sylveco pomadkę spróbować, ale to muszę poczekać, bo dopiero na Święta będę w Pl:) Zapiszę sobie, żeby o niej pamiętać:)
Rzeczywiście w dwa miesiące nie było by szans żuzyc, wiem coś o tym bo peeling Pat&Rub zużywam od grudnia;) Ciekawi mnie ten Lush choć mam jeszcze pomadkę Sylveco i kolejny peeling do mnie leci
OdpowiedzUsuńNo właśnie, 2 miesiące to byłby jakiś żart, no ale to przez moje niedopatrzenie i ślepotę myślałam, że to dwa, a to jest 14, także ok:) A jesteś zadowolona z tego Pat&Rubowego peelingu? On działa tak samo, jak ten mój?
UsuńDawno nie miałam żadnego kosmetyku z Lusha.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie pałam wielką miłością do tej marki, ale scrub mi się spodobał:)
UsuńStrasznie mnie kusi ale cena powala :<
OdpowiedzUsuńA ile takie rzeczy w Pl kosztują? Nawet się nie orientuję...
UsuńWybrałabym dokładnie ten sam zapach. Cena jest porównywalna z P&R, czyli według mnie w normie. Nie do końca odpowiada mi przekonanie, że podobny efekt działania, spowoduje, cukier, szczoteczka do zębów i takie tam... To według mnie bzdurka, przez duże B. Oczywiście chciałabym Go mieć! :) Rozejrzę się za nim ;)
OdpowiedzUsuńPS. Myślę, że z moją "B" o cukrze, też się spotkałaś ;) BUZIOL :)
UsuńRozejrzyj się, bo naprawdę jest fajny, chociaż pewnie można dostać w Pl odpowiedniki, ale ja nic nie polecę, bo nic nie znam:/ Teraz z komentarzy się dowiedziałam, że jest P&R i Sylveco, ale ja z kolei na razie nie mam do nich dostępu:) A co do tego działania cukru i szczoteczki do zębów to jeśli chodzi o cukier to nie wiem, ale próbowałam sobie delikatnie usta masować szczoteczką do zębów i miałam całe podrażnione i w ogóle samo to pocieranie było nieprzyjemne, więc ja nie polecam...
UsuńMialam ten o smaku Popcornu i spoko byl, ale na razie do scrubu nie wraca, moze zima.
OdpowiedzUsuńMi zapach tego popcornowego nie za bardzo podszedł.
Usuńred lipstic monster na youtube podała prosty skład na zrobienie peelingu do ust. Jest rewelacyjny i TANI. olej kokosowy, cukier plus ew. można dodac barwnik spożywczy. Polecam. w ofercie Paula's choice tez jest scrub, niestety niedostepny w Polsce.
OdpowiedzUsuńTak, niby tani, ale ja na przykład w domu nie mam oleju kokosowego, więc musiałabym kupić, cukier mam, ale znowu barwnika też nie mam. No i generalnie nie lubię sama sobie kręcić kosmetyków, dlatego wolę kupić gotowca i mieć spokój:) Paula's Choice powiadasz? Zajrzę na ich stronkę:)
UsuńMam obecnie scrubika z Pat & Rub, ale jak kiedyś się skończy na pewno spróbuję Lushka :)
OdpowiedzUsuńA ja dalej nieświadoma kosmetyków P&R:DDD A nie, przepraszam, miałam od Ciebie tą saszetkę kremu do rąk i o ile działanie mi się podobało, to zapach kompletnie nie mój, by mnie męczył za bardzo:) A ten scrub P&R to są różne smaki/zapachy, czy jeden? :)
UsuńI na Ciebie przyjdzie czas ;)
UsuńFakt, zapachy kremów są dość 'nudne' i mocno cytrynowe. Nie każdy polubi. Najbardziej neutralna jest seria hipoalergiczna :)
Ja mam pomarańczkę, jest jeszcze różany i kawowy :)
Ja właśnie nie lubię cytrusów w kosmetykach, jeszcze cytrynę (ale samą, bez mięty) zniosę jakoś, ale jak jest na przykład jakaś pomarańcza, to niedobrze mi się robi. Nie wiem, dlaczego tak mam, ale tak jakoś mam. Pomarańcze toleruję tylko jako sok, albo świeży owoc, inaczej mnie drażni:) Ale ten różany mógłby mi się spodobać:) Zobaczę i obadam, na razie i tak słabo z dostępem:)
UsuńI tak na razie to wciąż marzę i śnię o tych wszystkich kosmetykach z Organique, które wiszą na mojej wishliście, jak pojadę do Pl to majątek tam zostawię:)))
No to skus się na Organique lepiej. Ja dużo bardziej się z nimi lubię! No i zapachy baaardzo różne, do wyboru do koloru! A w P&R wszystko na cytrynową nutę ;)
UsuńWidzisz, czyli nic nie tracę nie kupując P&R:) A w Organique to jestem zakochana i chciałabym duuuużo rzeczy, już nie mogę się doczekać tych zakupów w Pl:) Dzisiaj mi się nawet śniły;P
UsuńJak P&R jest takie cytrynowe to ja się na pewno z nim nie polubię niestety...
uwielbiam ten produkt do ust ;)
OdpowiedzUsuńJest genialny ;)
Oj tak, zgadzam się, chociaż w sumie nie mam z niczym innym porównania:)
Usuńszkoda, że nie ma w Polsce Lush'a stacjonarnie;)
OdpowiedzUsuńWiele moich koleżanek z Pl nad tym ubolewa, mam nadzieję, że w końcu ktoś nad tym pomyśli, żeby otworzyć Lusha w Pl:)
UsuńCzaiłam się kiedyś na niego, ale odpuściłam ;-) Teraz mam w planach pomadkę peelingującą z Sylveco :_-)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak ona działa i czy faktycznie jest taka dobra, jak mówią (znaczy ta pomadka) :)))
UsuńBardzo się z nim polubiłam :-) Chyba wygrał z Pat&Rub i dokładnie mam tę wersję, co Ty :-)
OdpowiedzUsuńDlatego jak najbardziej solidaryzuję się z Tobą i namiętnie użytkuję, dla pięknych ust :-)
Dokładnie:) Ja ostatnio mam fazę na kupowanie pomadek i błyszczyków, więc żeby się nimi smyrać usta muszą być zadbane, a ten scrub mi w tym skutecznie pomaga:)
UsuńUwielbiam go za smak i zapach, a potem za działanie haha :)
OdpowiedzUsuńSmak i zapach rzeczywiście są bardzo apetyczne:) Ale działanie jest też na wysokim poziomie:)
UsuńMuszę zakupić podczas kolejnej wizyty w Lushu :-)
OdpowiedzUsuńTo będzie naprawdę dobry zakup:)
Usuńniestety nie miałam, ale po Twojej recenzji chętnie bym go przygarnęła:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto, bo działa jak marzenie, pięknie pachnie, no i można zjeść po używaniu:)))
UsuńJa akurat nie mam zupełnie doświadczenia z tego typu produktami do ust. Ale czytałam sporo dobrych opinii o P&R
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam doświadczenia, ale słyszałam wcześniej że są takie produkty, a że z peelingów do ciała jestem bardzo zadowolona, to pomyślałam, że do ust też będzie fajny i taki też się okazał:)
UsuńZaciekawiłaś mnie nim :)
OdpowiedzUsuńBo to jest produkt godny uwagi, smakuje wyśmienicie, działa świetnie, no, może cena nie do końca cudna, ale do przeżycia:)
UsuńJuz 3 opakowania zuzylam . Bubblegum byl w sród nichj tez ;D chociaz go najmniej lubie ;D
OdpowiedzUsuńmoim ulubiencem jest popcorn ;) a drugie miejsce mint julip bo samkuje na mietowa czekoladke ;D
Moj ulubiony produkt od LUSHa :)
A to jak lubisz miętowe czekoladki to faktycznie ten Mint Julip się będzie podobał, ja nie przepadam, więc być może dlatego mi się nie spodobał aż tak bardzo, ale jak zawsze to jest przecież kwestia gustu:) Popcornowi się mocno nie przywąchiwałam, bo stwierdziłam, że jak to popcorn, to będzie tak słonawo może zalatywał, ale może powinnam go jednak powąchać i obadać, bo może okazać się nie taki zły:)))
UsuńNie miałam ;]
OdpowiedzUsuńA jakiś inny peeling do ust, który możesz mi polecić? :)
UsuńPrzeuroczy gadżet :)
OdpowiedzUsuńOj tak, w sumie dobrze to ujęłaś, bo wiem, że to nie jest produkt must have, ale odkąd go poznałam to dla mnie jest must have:) Może niekoniecznie akurat trzeba mieć peeling do ust z Lusha, ale generalnie peeling do ust stał się moim must have:)
UsuńOwszem niby gadżet ale mam go i używam j mnie sprawdził naprawdę rewelacyjnie uważam go za świetny produkt godny polecenia ;) ten zapach i smak gumy balonowej ;)
OdpowiedzUsuńTak, może gadżet, ale efekt, jaki uzyskuję po jego zastosowaniu powoduje, że wiem, że produkt tego typu będzie u mnie już gościł zawsze:) Co prawda nie trzeba oczywiście kupować Lusha, bo są też inne peelingi do ust, ale jak na razie ja znam tylko ten i on jest dla mnie super, więc na pewno go jeszcze kupię, jak się skończy (choć w międzyczasie pewnie będę też inne testować) :D
UsuńWygląda apetycznie:) Ja mam na stanie różany peeling do ust Pat&Rub i też go bardzo lubię. Dwa miesiące ważności, to faktycznie byłoby mało, ja swojego używam od lutego bodajże i nawet w 1/3 opakowania nie jestem, więc chyba i w 14 miesiącach bym się nie wyrobiła:)
OdpowiedzUsuńJuż Marti pisała o tym różanym z P&R, jak pojadę do Pl, to muszę koniecznie sobie sprawić, bo lubię różane zapachy, a i działanie peelingu do ust mi się spodobało, więc zostałam trochę fanką produktów tego typu:)))
UsuńZ tymi 2 miesiącami to mój błąd, ale ja używam go co drugi dzień, czasem co trzeci i myślę, że w te 14 miesięcy zużyję:)
Ja miałam ten z serii popcornowej ale wlasnie data waznosci sprawila ze go wyrzucilam haha a moze tez byl jeszcze wazny?
OdpowiedzUsuńDla mnie jest bardzo suchy i powinien chyba byc troszke bardziej nasaczony olejkami ale moze sie myle:) Generalnie jednak produkt bez ktorego moge sie obyc:)
On mógł być jeszcze dobry Kochana:) Na moim jest tak: data produkcji 2/07/2014, a data ważności 2/09/2015, ale nie dopatrzyłam i myślałam, że to jest 2014, stąd to całe zwątpienie, chociaż w Lushu są takie krótkie daty ważności, dlatego nie byłam mocno zdziwiona, dopiero jak pisałam tą recenzję to ponownie zobaczyłam, że to jest 2015, czyli 14 miesięcy, a nie dwa:)))
UsuńUważam podobnie, on powinien być trochę mocniej nasączony czymś, bo często muszę go trochę aż skrobać z opakowania, no i mi ucieka z palca, ale biorę trochę wody i to rozwiązuje sprawę:) Zdaję sobie sprawę również, że można się bez niego obejść, ale ten efekt miękkich i delikatnych ust, jaki po nim uzyskuję sprawia, że nie chciałabym musieć z niego rezygnować:)
otoz to hihi, pewnie tak bylo;) Jakby dodai olejkow bylby fajniejszy:P
UsuńZgadzam się jak najbardziej, mógłby być trochę bardziej "mokry", ale cała reszta mi pasuje i to bardzo:)
UsuńJuż od dawna rozglądam się za jakimś scrubem do ust. I ten Lush podoba mi się zdecydowanie najbardziej :-)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle co do naturalności kosmetyków Lusha, to niestety nie jest z tym tak do końca. Spotkałam się już z produktami tej marki, które zawierają np. parabeny, Slsy i imme dziadostwo ;-)
Ale jak już wspomniałam, na ten peeling mam ochotę ;-)
Spróbuj go koniecznie Kochana, bo warto:)
UsuńCo do naturalności to powiem Ci (choć wiem, że to brzydko zabrzmi może), że ja mam ogólnie gdzieś, co jest w moim kosmetyku, byle mi nie szkodziło, a robiło dobrze mojej cerze, nie zależy mi na naturalnych składnikach, a nawet powiem więcej - takie kosmetyki z naturalnym składem spisują się u mnie gorzej, niż te całe z chemicznych pierwiastków. Ale w przypadku tego peelingu nie wiem czemu po prostu miałam ochotę wypróbować peeling do ust, a że jedyny, jaki wiedziałam, że istnieje był właśnie z Lusha, więc go kupiłam i nie szukałam dalej:)
Mam wersję świąteczną tego peelingu do ust i bardzo lubię. Nie wyobrażam sobie użycia szminki przed wcześniejszym zabiegiem z tym peelingiem.
OdpowiedzUsuńA jaki on miał smak? To znaczy ten świąteczny? Ja ogólnie dopiero niedawno kupiłam cokolwiek z Lusha, wcześniej nawet tam nie wchodziłam, bo mi za bardzo śmierdziało, więc nie znam żadnych limitowanych edycji sprzed jakichś 4 miesięcy:)
UsuńMa ten peeling i kocham całym sercem. Kupiłam sobie go będąc na wakacjach w UK, bo tak pięknie pachniał, że musiałam go mieć :) Teraz nie żałuję zakupu, bo działa super :) Mogę codziennie nosić matowe pomadki :)
OdpowiedzUsuńOn bardzo dobrze działa, jak usta są przesuszone i jest na nich dużo suchych skórek, bo je usuwa doskonale:) Dla mnie to już jest produkt must have, moje usta ostatnio są po prostu cudne (stąd pewnie to nagle chciejstwo na milion nowych pomadek i błyszczyków:DDD).
UsuńJa mam tak samo :) Ostatnio moje usta są naprawdę w rewelacyjnym stanie i dlatego wczoraj (ZNOWU!) kupiłam 2 nowe pomadki z MACa :)
UsuńSzalejesz Kochana! Ale co tam, raz się żyje:) Pokazuj zaraz te pomadki lepiej:)
UsuńTak, tak, planuje zrobić w końcu post z ulubionymi pomadkami :) Ale teraz mam chętkę na pomadę od Dzordza (Armaniego) :D
UsuńJakąż to? Zaraz dawaj numerek, to se obadam:) I czekam na tego pościka:)
UsuńObie z nowej kolekcji jesiennej :) Zresztą, już je mam :D Nie mogłam przejść obojętnie :D
UsuńTo szybka jesteś Kochana:) Pokazuj zaraz na blogasku a nie tam ściemniasz:)
UsuńHihi, szybko i sprawnie załatwiłam temat :) Jakoś nie mogę się Dżordżowi oprzeć :D
UsuńZaczęłam od letniego cuda (bronzer), ale postaram się jeszcze w tym miesiącu zamieścić posty z jesiennymi nowościami :D
Widziałam te cienie u Ciebie, fajne, chociaż nie moje to kolorki, ja wciąż za tym Chanelem się oglądam:)))
UsuńBędę wypatrywać kolejnych Twoich postów z nowościami:)
Juz dwa razy chciałam go kupić, ale zawsze ten smak jest wyprzedany, może następnym razem mi się uda ;)
OdpowiedzUsuńO kurde, dziwne... U mnie zawsze dwa takie okrągłe słoje stoją właśnie tego smaku, bo już wiedzą, że to jest najbardziej chodliwy smak i zawsze jest go najwięcej:) Życzę powodzenia na polowaniu na niego:)
UsuńZobaczymy, mówią że do trzech razy sztuka, więc przy następnym podejściu powinno się udać ;)
UsuńZawsze możesz zapytać w sklepie, czy czasami nie mają jakiegoś nie wyłożonego na zewnątrz:)
Usuń