sobota, 2 sierpnia 2014

Zużycia lipca

Jak do miesiąc o tej porze przychodzę z postem zużyciowym. W lipcu nie poszalałam, nie udało mi się dobić do denka zbyt wielu produktów, ale też starałam się jak co miesiąc zużyć co nieco z miniaturek, których mam od groma. Myślę, że nie ma co się dużo rozwodzić, czas pokazać, co poszło do śmieci:
I kolejno odlicz:
* Elvive (polskie Elseve) Fibralogy, szampon i odżywka, dwa najgorsze produkty do włosów, jakie w życiu miałam, na pewno nigdy więcej nie kupię tego szajsu, a dlaczego możecie przeczytać tutaj
* Redken Diamond Oil, miniaturki szamponu i odżywki, powiem tak - nic specjalnego, szampon dobrze oczyszczał włosy, odżywka nie obciążała, ale nie zauważyłam, żeby te dwa produkty zrobiły coś więcej oprócz tego, co zwyczajny sklepowy szampon i odżywka mogą mi dać, także nie sądzę, bym kupiła pełen wymiar
* Pantene Smooth & Sleek - miniaturka odżywki, zużyłam bez przekonania, nie przepadam za tymi specyficznymi zapachami kosmetyków do włosów Pantene, te szampony i odżywki pachną wszystkie tak samo i nieco drażni mnie ten zapach, ta odżywka nie miała jakichś specjalnie fajnych właściwości, w zasadzie nie stwierdziłam nawet, żeby po niej jakoś lepiej się włosy rozczesywało, czyli też nie jestem przekonana do zakupu pełnego wymiaru
* Lush Let The Good Times Roll - czyścik, o którym pisałam tutaj, jak dla mnie trochę słaba wydajność, ale za to zapach fenomenalny, być może kiedyś znowu kupię
* Lush Angels On Bare Skin - czyścik, którego zakupu na pewno nie powtórzę, bo co z tego, że działa całkiem nieźle, jak śmierdzi tak, że słabo mi się robi? Pełna recenzja tu
* Soap&Glory Clean,Girls - 75 ml miniatura żelu do mycia ciała, zapach może nie jest obłędny, ale całkiem fajny i całkiem długo utrzymuje się na skórze, w dodatku wydajność tego żelu jest boska, no i właśnie... Przez tą wydajność nie wiem, czy kupię pełnowymiarowe opakowanie, bo jest tylko wersja 500 ml, więc wiem, że po zużyciu 100 ml będę się z resztą opakowania trochę męczyć, bo nie lubię za długo używać jednego żelu do mycia
* Soap&Glory Flake Away Body Polish 50 ml - peeling do ciała o obłędnym zapachu, słodkim i przyjemnym, jakby trochę owsiankowym, bardzo fajnie się używa, chociaż nie jest to peeling z kategorii ostrych, które ja bardziej preferuję, jednak nie wykluczam zakupu pełnego wymiaru
* Lancome Bo Facil - dwufazowy płyn do demakijażu, recenzja się pisze, mogę tylko powiedzieć, że bardzo dobrze usuwa makijaż
* Vichy Purete Thermale płyn micelarny 30 ml - ku mojemu zaskoczeniu całkiem nieźle zmywał makijaż, nie podrażniał i radził sobie nawet z najcięższym podkładem, który mam (EL Double Wear), może kiedyś kupię pełnowymiarowy produkt
* Shiseido Benefiance WR24 Balancing Softener Enriched - pisałam o tym toniku tutaj, kocham i wielbię!
* Shiseido Benefiance - pianka do mycia twarzy, pisałam o niej w tym poście, bardzo dobry produkt, godny wypróbowania
* Clarins Water Purify One Step Cleanser (cera mieszana) - miniaturka 10 ml, stosuję ten produkt jako tonik, chyba mam jeszcze taką drugą próbkę w zapasach, ale jak mój cały zapas toników się skończy, to kupię pełen wymiar
* Organique Creamy Whip Grecka - kocham i uwielbiam, żałuję, że nie mam Organique bliżej siebie, bo bym chyba wszystko od nich wykupiła, a w szczególności te pianki do mycia, jak pieję w zachwytach nad nią możecie poczytać tutaj
* Shiseido Bio Performance Advanced Super Revitalizing Cream - miał zdziałać cuda, nie zrobił nic prócz nawilżenia, przeciętniak za wysoką cenę, recenzja tu
* Skin79 The Oriental Double Perfection Eye Healer - recenzja się pisze;)
* Eveline Kwas Hialuronowy - nie wiem, co sobie myślałam, jak kupowałam ten produkt, myślałam, że spłyci moje zmarszczki, chociaż faktycznie robi to, ale niestety na jakieś 10minut a potem skóra jest taka, jak była wcześniej, czyli wniosek z tego taki, że jak robić sobie coś z kwasem hialuronowym, to lepiej go wstrzyknąć pod skórę, produkt nie był drogi, jakieś 2 dychy kosztował, ale nie wrócę do niego
 * GlamGlow - czarna wersja 15 ml (miniatura), pisałam o obu wersjach tutaj, ja nie jestem wielką fanką tych masek, to znaczy robią co producent obiecuje, ale u mnie efekt się utrzymuje za krótko, żeby wydawać na nie tyle kasy, na razie mam w zapasie jeszcze kilka miniatur i duże opakowanie białej, także mimo wszystko zużyć trzeba, ale chyba potem już nie kupię
* Shisiedo Bio Performance Advanced Super Revilatizing Cream - o tym samym kremie pisałam powyżej, tą miniaturkę zużyłam po zużyciu pełnej wersji, została, to czemu miałabym wyrzucać, jak już pisałam efekt nie warty pieniędzy, także nie kupię więcej
* Vichy Idealia Life Serum 3 ml - toto starczyło mi na 3 razy, także nic Wam nie powiem o tym produkcie prócz tego, że ma ładny zapach
* Organique Masło Żurawinowe - próbka słoiczkowa, to masło to jest coś cudnego, chociaż ja się masłami smarować nie cierpię to cudo to jest zupełnie inny wymiar maseł, wchłania się szybko, nie zostawia tłustej warstwy na skórze, zapach żurawinowy obłędny, chociaż normalnie za nim nie przepadam, chcę pełnowymiarowe
* Biosilk jedwab 15 ml - kupiłam podczas krótkiego pobytu w Pl, bo zapomniałam mojego olejku do włosów, a bez olejku ani rusz, żeby rozczesać moje kłaki, także padło na Biosilk, zapach średni, nie za bardzo ułatwia rozczesywania i obciąża, niestety ja jestem na nie
* Rimmel Kiss&Stay Lipgloss - wyrzucam, chociaż nie jest zużyty, mam go już dwa lata, część z błyszczykiem jest odcięta, została tylko część z pomadką, ale chociaż ta czerwień jest piękna to miałam ją na ustach tylko raz, w którymś makijażu, który Wam pokazywałam, także słabo jak na dwuletnie użytkowanie, pozbywam się bez żalu, czerwień to nie mój kolor, chociaż muszę przyznać, że trwałość na ustach jest lepsza, niż niejednej wysokopółkowej pomadki
* Guerlain Noir - wkład do tuszu Noir, recenzja tu, jeden z lepszych tuszy, jakie ostatnio używałam, teraz używam Diorowego It Lash i Noir był zdecydowanie lepszy, ale o tym za niedługo, oczywiście wkład do Noira już mam w zapasie
* YSL Touche Eclat Le Teint - próbka podkładu, który dostałam po makijażu, na który poszłam do YSL, kolor to BD40, minimalnie za ciemny dla mnie, ale całkiem dobrze się dopasowywał, za to działanie na mordce tak cudne, że już mam go w swojej kolekcji jako pełnowymiarowy egzemplarz, tyle, że w odcieniu B10:) Ja na razie jest wciąż miłość:)
Saszetki:
*Origins GinZing Scrub Cleanser - jak na tą firmę to całkiem nieśmierdzący, drobiny ścierające nie są mocne, ale skóra jest oczyszczona, jednak jakoś tak nie mam ochoty kupić pełnowymiarowego
* Caudalie Divine Legs - samoopalacz, albo coś w tym stylu, ale ja uważam, że chyba dla mulatek jakichś, bo dla bladziochów, jak ja ta pomarańczowo - brązowa maź nie będzie wyglądać dobrze na nogach, zapach straszny, nie chciał się dobrze rozcierać, musiałam zmyć wszystko z nóg pod prysznicem, bo bym skończyła z brązowo-pomarańczowymi zaciekami na nogach, nigdy więcej, dobrze, że to tylko saszetka
* Missha Signature Wrinkle Filler - kolejne 2 próbki, które próbowałam zużyć, niestety choćbym bardzo się starała w tym odcieniu (21) wyglądam zbyt ziemiście, mam jeszcze kilka próbek, ale puszczę je w świat, bo mimo cudnego działania z kolorem nie za bardzo jestem za pan brat i chociaż próbowałam go ocieplić nieco i przyżółcić to niestety się nie da...
* próbki podkładów Clarinsa - wszystkie kolory dziwne, z żadnym się nie polubiłam na tyle, żeby coś tu napisać pozytywnego, szkoda, że nie dostałam próbki Everlastinga, jego kiedyś testowałam i kolor 103 wydał mi się całkiem ok, ale musiałabym go jeszcze raz oblukać. Aha, jedna taka ciekawostka - NIGDY nie dajcie sobie wmówić, że kolory podkładów Clarins są wszystkie takie same, mam na myśli, że Everlasting 103 NIE będzie taki sam jak Skin Illusion 103, nie i koniec, sprawdziłam to i jeśli któraś z ekspedientek Wam powie, że jest inaczej to możecie ją wyśmiać w moim imieniu, bo po prostu nie zna produktów, które sprzedaje, te kolory nie są takie same
* Organique masełko żurawinowe do ciała - saszetka, pisałam o nim już wcześniej, bo zużyłam też próbkę słoiczkową, spodobało mi się, kupię na pewno, jak i o wiele więcej kosmetyków z tej marki
* Guerlain Lingerie De Peau 01 Beige Pale - kolor, który na naszym rynku jest niedostępny, ja go dostałam z kuleczkami z Guerlain, które sprowadziłam z Azji, niby ok, zachowuje się na twarzy bardzo dobrze, ale nie jest na mnie długotrwały i kolor jest odrobinkę za różowy, nie mocno, ale jednak, a ja mam trochę hopla na tym punkcie, więc nie zdecyduję się na pełnowymiarowy, z kolei odcień 02, który jest już normalnie dostępny jest dla mnie jakieś 2-3 tony za ciemny, także bawić mi się w rozjaśnianie nie chce. Szkoda, Guerlain, że nie pomyślisz też o swoich bladolicych fankach.

Uff, dobrnęłyście do końca? Mam nadzieję, że tak. Miałyście coś z tego, co zużyłam? Jeśli tak, to napiszcie, jak u Was się sprawdził ten produkt:)

48 komentarzy:

  1. Owocne denko :) Żałuję, że w Polsce nie ma S&G bo ich żele kuszą mnie jak nieszczęście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi nie wszystkie zapachy się podobają, jest jeden, nazywa się Foamous, czy coś podobnego i on pachnie tak miodowo-owsiankowo, z początku się nad nim zastanawiałam, ale nie było w miniaturce tej wersji, a jednak chciałam kupić najpierw miniatury,żeby przetestować, czy w ogóle warto je kupić:)

      Usuń
  2. Uuu dużo tego:) Organique ma teraz takie fajne nowe pianki lekko peelingujące;) ja niestety mam ich sklep w mieście więc często zostawiam tam kasę:P mówisz ze żurawinowe fajne? Czaje się na nie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, czytałam o tych piankach i oczywiście już jestem w desperacji, żeby mieć, a tu nie ma jak kupić... Coś czuję, że jak pojadę do Pl to w Organique zostawię majątek:)
      Kochana, miałam próbkę peelingu żurawinowego i on był niesamowicie świetnym zdzierakiem, ale ten zapach mi w nim nie podszedł, z kolei zapach masła, mimo,że niby ten sam już jest cudny. Powąchaj sobie koniecznie:)

      Usuń
  3. Lush Let The Good Times Roll - bardzo bym chciała powąchać. Podobno piękny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach to są miodowo-maślane ciasteczka, albo coś podobnego, rzeczywiście piękny, jednak nie jest to jakiś zachwycający produkt, ot, taki bajer:)

      Usuń
  4. Sporo tego :) Ja nie miałam wielu z tych produktów, ale kilka mnie zainteresowało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo interesujące zużycia, szkoda, że nie wszystko się dobrze spisało.
    Bardzo mnie kuszą kosmetyki Organique. Cieszę się, że niedługo wybieram się do Polski, to pewnie skuszę się na kilka rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety czasami tak jest, że mimo tego, że chcemy, żeby wszystkie nasze kosmetyki były świetne to niektóre okazują się małymi gówienkami:)
      Ja w Organique jestem zakochana, chcę więcej od nich i pluję sobie w brodę, że w UK nie ma tej marki, bo bym wykupiła pół sklepu:)

      Usuń
  6. Sporo, ja tego Elseve nie cierpie - ciagle wkeljaja jego probki:/ A Shiseido na ile Ci starczyl? Ja osobiscie wole inna linie ale ta byla mocno popularna w PL - i uwazam ze n pewne oznaki jest bardzo skuteczny - tylko jego dzialanie to bardziej prewencja:) i zalezy czego sie oczekuje a cena wysoka fakt.Ja podklady Clarinsa bardzo cenie sobie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio stwierdziłam, że z Elseve też już nic nie kupię, bo te produkty nie są kompatybilne z moimi włosami, zapachy dziwne, po prostu to są takie przeciętniaki (w stronę kiepściaków:DDD), no a ten zestaw ze zdjęcia to już w ogóle porażka życia.
      Shiseido mi starczył na trochę ponad 2 miesiące, doliczając jeszcze tą małą próbkę to może na 2 i pół, albo niecałe 3, ale na początku stosowałam go przez jakieś 2 tygodnie 2 razy dziennie, potem już byłam tak wkurzona tą tłustością, jaką zostawia, że mógł być tylko na noc. Mi on się nie spodobał, to znaczy może gdyby jeszcze nie ta tłusta warstwa, jaką zostawiał, to bym się nie czepiała, ale smarowałam odrobinkę, a gęba tłusta i lepiąca:)
      Co do podkładów Clarins nie twierdzę, że one są złe, absolutnie nie, tak naprawdę wypróbowałam tak dłużej Skin Illusion (ale już kiedyś) i on działanie ma dobre, ale te kolory są jakieś dziwne, a może dziwne dla mojej skóry po prostu:) Na razie tylko odcień Everlastinga (103) się na mnie sprawdził, ale to też było jakiś czas temu, więc musiałabym znowu spróbować, żeby się przekonać:)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Troszkę tylko, zdarzały mi się pokaźniejsze denka:)

      Usuń
  8. uiii...sporo tego i bardzo ciekaw produkty o których u ciebie z zaciekawieniem (jak zawsze) czytalam :)
    buziaki i milego wieczorku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana, tym razem nie udało mi się zużyć jakoś ogromnie dużo, ale coś tam jednak jest:) Poziom w szafach i tak już się wyrównał, bo zakupy poczyniłam także, czyli bilans i tak jest na zero:DDD

      Usuń
  9. Duże denko !!
    Powiem Ci że nie miałam niczego z Twojego denka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie aż takie duże, jak ostatnio, ale jednak coś tam jest:)

      Usuń
  10. Pokaźne denko, gratuluję zużyć:)

    OdpowiedzUsuń
  11. UU sporo tego nazbierałaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko troszkę, może nie tak dużo, jakbym chciała, hihi

      Usuń
  12. Bardzo dobre denko ! widzę wiele kosmetyków , które bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że niektóre z nich lubisz, ja często kupuję coś za Twoją rekomendacją:)

      Usuń
  13. Ile dobroci zużyłaś:) Mam wielką ochotę na maseczkę GlamGlow, tylko tą białą wersję oczyszczającą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Białą też mam i wydaje mi się, że ona jest troszeczkę lepsza od czarnej, jednak mimo wszystko u mnie efekt się utrzymuje za krótko, żeby płacić za nie tyle kaski...

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Tylko troszeczkę zużyłam, nadal z szaf się wysypuje:)))

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. Haha, 'poważne' zaiste:))) :DDD A tak serio - coś Ty, zdarzało mi się zużyć więcej:)

      Usuń
  16. No, no imponujące denko! Mnie zainteresowała wzmianka o próbkach podkładów Clarins. Miałam i się bardzo przymierzałam do zakupu pełnego opakowania Skin Illusion i pomijając fakt, że dostałam próbkę w kolorze, którego nie było w asortymencie (!), a ten mi pasował, to za taką cenę szału nie było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś miałam właśnie próbkę Everlastinga i mi się podobał, ale to było dawno, więc nie pamiętam dokładnie, dlatego chciałam jeszcze raz je wszystkie sobie zobaczyć, no i oczywiście babka w Bootsie mi wmawiała, że wszystkie 103 to jest ten sam odcień, tylko działanie inne. Taaaa, jasne, kłamca. Skin Illusion na mnie wygląda kiepsko, dlatego nie kupię pełnego wymiaru...

      Usuń
  17. To sa male zuzycia??? Kobieto nie bluznij! ;) Swietnie Ci poszlo! Bardzo lubie oba produkty z S&G. Za Lushowym Let the good times roll przepadam, Aniolki sa przecietne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniejsze niż ostatnio, więc wcale nie bluźnię:))) Ja też polubiłam S&G, ale nie na tyle,żeby uważać, że są genialne, są po prostu dobre, ale szału nie odczułam:) Ja Aniołków nie polubiłam wcale i nie kupię więcej, a LTGTR może kiedyś, ale jakoś mi nie spieszno do tego zakupu:)

      Usuń
  18. No dobra, zmotywowałaś mnie żeby wreszcie zabrać się za denko :) już kurz mi się w mojej torbie z tym wszystkim zbiera ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Soap&Glory znam i uwielbiam ten zapach i nawilżenie skory ;) moi ulubieńcy ;) jeśli chodzi o Lusha to Aniołek czyścik u mnie był przeciętny nie taki zły ale kod okazał sie hitem ten czyścik popcornowy świetny miałam i jeszcze do niego wrócę zapewne ;) teraz używam Aqua Matine jest święta oraz kupiłam sobie mydelko Fresh Farmacy zobaczymy jak sie spisze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że ten peeling ma dość nietypowy zapach, przyjemny, ale taki owsiankowy i słodki, by się chciało zjeść, chociaż nie wiem, czy jakbym miała wielkie opakowanie to po czasie by mnie nie zmęczył. Podobnie jak ten żel do mycia, 500 ml w standardowym wydaniu to za dużo dla kogoś, kto nie lubi ciągle tego samego używać, 250 by było w sam raz:)
      Ja z czyścików to tych Aniołków nie lubię, bo mi śmierdzą jak cholera, za to Let The Good Times Roll polubiłam, ale jednak wydajność jest trochę słaba, chociaż nie mówię - może kupię znowu za jakiś czas:) Aqua Mariny nie miałam, ale musiałabym najpierw powąchać, żeby wiedzieć, bo u mnie zapach gra pierwsze skrzypce, więc jak zapach "leży" to nie do końca mi to pasuje. Napisz coś więcej o tym mydełku:)

      Usuń
  20. Organique Creamy Whip kocham każdą, grecką, pomarańczową, po prostu każdą :) A ostatnio otworzyli w Katowicach stoisko, więc już totalnie jestem mega happy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany boskie z nieba mi spadłaś!!!! I'm there!!! Już pędze, lecę mrrrrrr. Mieszkam 20 km od Kato. Pewnie w Silesii? Anyway, wyguglam sobie ;)

      A weszłam wypowiedzieć się o podkładzie Guerlain, gdyż intuicyjnie czułam, że to może być to! I jest! Tylko niestety nie z oferty :( na polskim rynku (Notabene ja zawsze kupuję w Dolce.pl, wychodzi taniej niż z max zniżką w Sefo czy Douglas online. ;).

      Ja wybrałam Parure de Lumiere (mimo tłustej cery, z myślą o jesieni/zimie/wiośnie)
      Odcienie oczywiście do bani. Ale konsystencja i, co tu dużo ukrywać świetna recenzja z full prezentacją u Hexx :) mówiły mi, że to coś dla mnie. Coś nie włażącego w pory a w miarę trwałego. Dodam, że jedyne podkłady nie siedzęce u mnie chamsko w porach (nie czarujmy się prawa fizyki, natura nie lubi próżni, coś zawsze wlezie ;) ) To Clarins Skin Illusion oraz Lancome Teint Miracle. W Clarins latem odcień 108 jest na mnie jasny, bez różowych tonów, i bez ściemy, nigdy nie wychodzą poza 3 z kolei numerek w odcieniach. Zimą 103. Ale, się kończył. Lancome ma równie tragiczną skalę odcieni i oksyduje na mnie, więc noszę 005 tylko jak za oknem szarość ;). No i zamówiłam Guerlain Parure de Lumiere odcień Pale 01 niestety w regularnej cenie - na Allu promocji niet :(. Jest za blady, owszem, miał być na sezon zimowy, natomiast załatwiam to sypańcem i już teraz jest bueno!!!! Zarydzykowałam bezpróbkowo, nie powiem, ale jestem zachwycona tym czym ten podkład jest nawet na problematycznej cerze. Nie czuję go, daje uczucie jakby nawilżał? efekt drugiej, nawilżonej skóry, lepkość po jakimś czasie znika. Po pudrze wykończeniowym (dodaję mu koloru w tonacji żółtej) trwa i trwa i trwa, pory schowane na pół dnia!!!!!! Stapia się z cerą jak marzenie. No i wygrywa ze Skin Illusion oraz Teint Miracle tą trwałością. Czysty komfort noszenia. Mam chrapkę na spróbowanie Tenue de Perfection. :)

      Jednak wieeelkie, wieeeelkie baty za skandaliczną skalę odcieni :(. Taki skarb, a tak przez to ogranicza dostęp. :(

      Usuń
    2. Truskawko - mi chyba pomarańczowa by nie podeszła, bo ja nie lubię, jak jakiekolwiek kosmetyki pachną pomarańczą, ale cała reszta... Oj taaaaak, chcę wszystko od nich, wielbię Organique! :)
      Cashmere - mi ta jedynka była jednak trochę za różowa, to znaczy dałoby się to nosić, ale wiesz, że ja mam fioła na tym punkcie, a zamawiać specjalnie z Azji, za regularną cenę, czekać, żeby dostać coś, co nie do końca mi pasuje to tak nie bardzo... Ja nie wiem, czemu Guerlain nie ma tych odcieni dostępnych na naszym rynku, do cholery przecież Azjatki są trochę ciemniejsze (w sensie karnacji), niż my i dla nich jakoś dają 01, a dla nas, bladziochów dają 02, który na mojej buzi jest jakieś 2 tony co najmniej za ciemny... Bardzo lubię Guerlain, ale w tej kwestii mnie bardzo zasmucają...
      Ja tam teraz jestem chora na podkład YSL, ale nie ten nowy, bo ten nowy wygląda skandalicznie okropnie na mojej buzi, ale chciałabym Youth Liberator Serum, dziś miałam na gębie - muszę mieć! A do tego dzisiaj widziałam Diorskin Star - jakaś nowość, a że Diora bardzo lubię to też bym chciała. To podkładowe szaleństwo się nigdy nie skończy! :)

      Usuń
    3. Tak, tak, kochana. Otworzyli w Silesii (koło sklepu Saturn) :) Ja pracuję w Kato, więc czasami tam zaglądam :) Panie, które tam pracują są przemiłe... Aż milej się wydawało kasę :D Hehehe :)
      A co do podkładów, to u nas faktycznie kolorystycznie porażka. Moja siostra jest totalnym bladziochem, ma porcelanową cerę i straszny problem przy wyborze odcieni. Zazwyczaj więc kupuje sprowadza właśnie z Azji.

      Usuń
    4. Zawsze milej się wydaje kasę, jeśli jesteśmy "dopieszczone" przy zakupach:))) Wtedy się wydaje duuużo więcej kasy:D
      Kolorystycznie podkładowa porażka to nawet w Anglii jest, ale może to kwestia niewiedzy, cholera wie, czego, ale jak widzę na ulicy całkiem ładną dziewczynę, a na twarzy podkład 3 odcienie za ciemny i odcina się od szyi, to mam ochotę jej coś powiedzieć... A co do jasnych, ale takich naprawdę jasnych podkładów to chyba najjaśniejsze, jakie widziałam w życiu to Revlon Colorstay 110, Illamasqua RLF (te najjaśniejsze odcienie, ale sam podkład woła o pomstę do nieba) i Dainty Doll, ale ją wycofali z UK. Z resztą to jest tak, że znajdzie się coś dla bladziocha, ale albo za różowe, albo za ciemne, więc trzeba długo szukać...

      Usuń
    5. Oj tak, dokładnie. Ostatnio mnie tak Pani w Douglasie "dopieściły", że wyszłam z dwukrotnie większą siatką niż planowałam :D Hihi...
      Nie wiem co na to moje konto, bo aż się boję do niego zajrzeć :)
      Co do podkładów, to wygląda to tragicznie, gdy twarz odcina się od szyi. Może jednym z większych problemów jest to, że większość dziewczyn sprawdza kolory w sklepach, gdzie sztuczne światło przekłamuje te odcienie?

      Usuń
    6. No dobra, ale sprawdzają odcienie, a potem kupują i malują się w domu, to widzą przecież chyba, że coś jest nie tak, albo na zdjęciach, że twarz jest czarna, a szyja biała:P Ale nie wiem, nie wnikam, może chcą się przyciemnić, bo uważają, że są za jasne? Ale od tego też jest solarium albo samoopalacz, albo bronzer, a nie ciemniejszy podkład tylko na twarz, a reszta nie ruszona...
      U mnie to tak w Debenhamsie chcą mnie zawsze dopieścić, nawet jak nie chcę nic kupić, nawet mi się czasem udaje tylko wejść i obejrzeć:)

      Usuń