Do tego wpisu zabierałam się już od zeszłego roku, ale jakoś nie dane mi było go popełnić. W końcu jednak się zmobilizowałam i opowiem Wam zaraz, co myślę o cieniach w piance z Diora.
W jednym kroku Dior Fushion Mono tworzy wielowymiarowy efekt. Unikalna, żelowo - piankowa konsystencja rozświetla spojrzenie zapewniając jednocześnie długotrwały efekt i lekkie wykończenie.
Dla delikatniejszego efektu wg producenta należy nanieść produkt na powiekę palcami, aby konsystencja wtopiła się w skórę i pokryła powieki delikatnym kolorem.
Efekt mocniejszy wg producenta uzyskamy używając załączonej gąbeczki, aby osiągnąć bardziej nasycony długotrwały kolor.
Odniosę się do tego wszystkiego za chwilę. Zacznijmy jednak od opakowania.
Całość otrzymujemy w małym, zgrabnym szklanym słoiczku z plastikową nakrętką, w którym znajduje się 6,5 grama produktu o bardzo miękkiej, delikatnej konsystencji. Do każdego takiego słoiczka dołączony jest całkiem ładnie wykonany aplikator zakończony gąbeczką, który według mnie nie nadaje się absolutnie do niczego i tutaj gwoli słów producenta, który mówi, że delikatniejszy efekt otrzymamy nakładając cień palcem, a mocniejszy właśnie ową gąbką. Otóż nie, moi mili, jest zupełnie na odwrót, ta gąbka się absolutnie nie nadaje, nie nabiera produktu z opakowania prawie wcale, a to, co udaje się nanieść na powiekę, to jest jakaś śmieszna historia, chyba bym musiała tydzień spędzić, żeby tym aplikatorem coś nałożyć. Niestety podobnie sprawa się ma w przypadku próby użycia pędzli. Próbowałam chyba wszystkich do oczu, jakie mam i żaden się nie sprawdza w tym celu, dlatego po zakupie byłam trochę rozczarowana tymi cieniami, a nawet bardzo rozczarowana. Jednak przeszukałam internety, bo nie chciałam dać za wygraną, a tam znalazłam informacje, że najlepiej takie produkty nakłada się palcem. No tak, niby fajnie, tylko przecież nigdy taka metoda nie da mi absolutnej kontroli nad tym, co robię na powiece. Ale spróbowałam i efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Oczywiście po nałożeniu cienia na powiekę możemy dokładać, rozcierać, bez problemu. Zauważyłam jednak, że lepiej dokładać kilka razy i mniejszą ilość, niż powiedzmy dwa razy i duuużo, bo wtedy się troszeczkę osypuje pod oko (sytuacja jednak do uratowania). Efekt, który otrzymujemy jest po prostu przepiękny i tutaj odniosę się do kolorów, jakie go tworzą:
Moje kolory to Cosmos i Hypnotique.
Cosmos jest przecudownym granato-błękitem z lekką domieszką grafitu (i powiedziałabym, że zieleni, choć tej ostatniej jest dosłownie odrobinka) i z milionem mieniących się na niebiesko i srebrno drobinek.
Z Hypnotique mam więcej problemu, żeby go opisać. To niby ciemny fiolet, z domieszką brązu i szarości. Oczywiście drobiny też mamy, a jakże, ale tym razem są one srebrno - fioletowawe, chociaż do końca też nie mogę stwierdzić, gdyż oba te kolory są tak wielowymiarowe, że nie sposób ich opisać w jednym słowie.
Jeśli mowa o wytrzymałości to nie zauważyłam, żeby cokolwiek mi się z powiek osypało w ciągu dnia, czy zbladło, czy też się rozmazało. Cienie siedzą na swoim miejscu cały dzień w dokładnie takim stanie, w jakim zostawiłam je przy nałożeniu. Jako, że ja nakładam je palcem to staram się blendować ich zewnętrzną granicę również palcami (jeśli robię to tak na szybko), ale można się pokusić o dodanie jakiegoś koloru na ich granicę i też to się da rozetrzeć. Nie radziłabym jednak łączyć tych cieni na samej powiece ruchomej z pudrowymi, ponieważ najzwyczajniej w świecie mocne ruchy pędzla ścierają piankę. Połączyć obu pianek na powiece nie próbowałam, ale podejrzewam, że gdyby nałożyć jakiś jaśniejszy kolor przy wewnętrznym kąciku i na części powieki, a ciemniejszy przy zewnętrznym i potem jasny z ciemnym delikatnie rozetrzeć (palcem), to będzie w porządku. Gwarantuję jednak, że przy Fusion Mono wystarczą tylko one na powiece, lekko roztarte na brzegach i efekt i tak będzie super. Co do zużycia to zdjęcia robiłam dzisiaj, produkty oba mam rok i widzę, że każdy z nich jest tylko lekko wklęsły (na początku są wypukłe), także nie jest źle. Aha, prawie zapomniałam o tym, na co dużo dziewczyn narzeka przy kremówkach - wysychanie. Otóż z uwagi na to, że te cienie mają konsystencję bardziej piankowo - żelową, niż kremową, to wydaje mi się, że będą z czasem zachowywać się inaczej, a mianowicie kremówka z czasem zaschnie - te pianki po roku użytkowania nie wykazują żadnej zmiany organoleptycznej, są identyczne jak w dniu zakupu (pomijam ubytek oczywiście).
Tak jak pisałam z początku byłam z nich niezadowolona i się złościłam, że wywaliłam kasę w błoto, ale wystarczyło się nauczyć, jak ich używać i teraz mogę powiedzieć, że są jednymi z moich ulubionych, bo makijaż oka robi się szybko, bez tracenia czasu. Jednak trzeba się wprawić. Nie polecam tych cieni dla osób, które nie chcą ich nakładać palcami, bo niestety pędzle tutaj nie zadziałają za fajnie (chyba, że ktoś lubi baaaardzo delikatny efekt i osypywanie przy aplikacji).
Ja je pokochałam, choć była to miłość trudna.
Miałyście do czynienia z cieniami w takiej formie? Jak Wam się ich używało i co myślicie?
Moja ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie, że kochasz bo ja bardzo żałuję zakupu Cosmosa:/ Zabawa z nim u mnie doprowadza mnie do szału, choć przyznaję - kolor obłędny.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też wiem, że Ty się bawisz w takie bardziej "zagmatwane" makijaże, ja nakładam go na całą powiekę tylko, rozcieram i dla mnie to jest git, pewnie jakbym miała go łączyć z innymi to też bym nie lubiła. Ale w wydaniu, w jakim go używam spisuje się dla mnie na medal:) Kolory mają naprawdę fajne, chociaż chyba na tych dwóch poprzestanę, bo więcej mi się nie podoba.
UsuńA powiedz, masz porównanie z cieniami w takiej formie z Shiseido, jak one się sprawują?
Kolory obłędne !
OdpowiedzUsuńWiem, dlatego kupiłam :)
UsuńDokładnie to samo twierdzę, obłędne! Zawsze żal mi d...;) ściska jak patrzę na takie, bo jako szaro-niebieskooka nie mogę naszać :( One ładnie prezentują się na piwno/brązowo i zielonookich :( Buuuu, także tylko podziwianie mi zostało.
UsuńZa to cieni używam na tej samej zasadzie - jeden w kremie, meziam po całości i hop do przodu ;) :):):)
Moje oczy są brązowe, to do nich pasują takie granato-niebieskości i szarości/fiolety, ale chyba w ich kolekcji znalazłabyś jakiś kolor, który by Ci się spodobał:)
UsuńU mnie to jest tak, że jak chce mi się pobawić, to tylko pudrowe cienie i wtedy kilka kolorów nakładam, ale jak muszę gdzieś szybko wyjść, to te pianki są super, rach-ciach i po krzyku :)
Oba odcienie są cudowne! *_*
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że wielowymiarowe i nietuzinkowe, właśnie to mi się w nich podoba :)
UsuńNie mam żadnych cieni kremowych, nie umiem się nimi obsługiwać :D Kolory piękne!
OdpowiedzUsuńJa ma tylko te dwa, kupiłam głównie z ciekawości, ale jednak jak mam robić jakiś bardziej "zaawansowany" makijaż to wolę normalną, pudrową konsystencję cieni. Te są fajne, ale do samodzielnego noszenia, nie łączę ich z niczym innym, wiem bowiem, że z pudrowymi cieniami nie bardzo się lubią:)
UsuńNo właśnie to jest kolejna rzecz która zawsze mnie zniechęcała do kremowych cieni, nie można za bardzo poszaleć z makijażem oka.
UsuńJa tego wcześniej nie wiedziałam, że one nie za bardzo się nadają do mieszania, ale bardzo często też robię takie makijaże "na szybko", kiedy mi się nie chce, więc tutaj te pianki się sprawdzają:)
Usuńjak dla mnie wyglądają trochę słabo...za mało dla mnie tego nasycenia koloru
OdpowiedzUsuńKwestia gustu, chociaż uważam, że jak na jedno maźnięcie palcem to jest nieźle, ale wiadomo - każdy lubi coś innego:) Na powiekę można dołożyć więcej :)
UsuńJa mam dwa z tych cieni... Na początku byłam bardzo zadowolona, natomiast po kilku miesiącach zmieniła się konsystencja tych cieni... Z pianką niestety nie mają już nic do czynienia... stwardniały jak diabli.
OdpowiedzUsuńSerio? Kurde, moje są jak nowe, zupełnie taka sama konsystencja jak na początku, a Ty używasz swoje z pomocą pędzla, czy też nakładasz palcami?
UsuńJa swoje nakładałam tylko i wyłącznie palcami.
UsuńMak nadzieję, że twoje cienie będą się lepiej trzymały!
Dzisiaj macała w Diorze te nowe pianki, które wyszły w wiosennej kolekcji i powiem Ci, że faktycznie widzę, że konsystencja ich jest bardziej miękka (akurat mieli nowiusieńkie, nie macane nigdy, więc byłam pierwsza), rzeczywiście konsystencja troszkę się różni od tych moich, więc może jednak się trochę zmieniła, ale absolutnie nie na tyle, żeby nie można ich było używać normalnie, np. te swatche, co są na zdjęciu to jest jedno maźnięcie, więc źle nie wypadają:) Szkoda, że Twoje się stały takie twarde...
Usuńtych jeszcze nie znam, ale Hypnotique to zdecydowanie moja bajka :) przepiękny
OdpowiedzUsuńTo jest kolor naprawdę ciężki do opisania - brązowy fiolet taki, podobny do kredeczkek, co ostatnio pokazywałaś z Kiko :)))
Usuńuwielbiam właśnie takie odcienie :) brązy z domieszkami fioletu czy taupe jeszcze :)
Usuńdlatego tak też uwielbiam mojego Chanelka :) też jest takie nieoczywisty do końca :)
Ten fiole/brąz jest naprawdę piękny, looknij sobie na niego, jak będziesz w perfumerii, weź na palec, smyrnij sobie, a nuż się zakochasz :) Jakiego masz Chanelka? Lecę zaraz do Ciebie obadać, czy o nim pisałaś :)
Usuńmam Vision i Fatal :) fatal kocham a pisałam już o obu :)
UsuńByła i czytałam, czuję się pokuszona, hihi:D
Usuńmmm... idealne do wieczornego makijażu :>
OdpowiedzUsuńJa tam je na co dzień też noszę :D
UsuńPalcem całkiem fajnie się nakłada! ;)
OdpowiedzUsuńJa doszłam do paluchowej wprawy, bo pędzlem nakładanie tych pianek można sobie darować :)
UsuńHihi, 'Nie radziłabym jednak łączyć tych cieni na samej powiece ruchomej z pudrowymi, ponieważ najzwyczajniej w świecie mocne ruchy pędzla ścierają piankę' - szkoda ze nie przeczytalm tego jak kupilam swoje pierwsze cienie w kremie bo ja wlasnie probowalam polaczyc kremowe z prasowanymi i wygladalo to ZLE :P Rzeczywiscie, najfaniej je sie naklada paluszkami. Czasami lubie je uzyc, ale generalnie wole prasowane cienie chyba :) Ten Twoj Hypnotique mi sie bardzoooo podoba :D
OdpowiedzUsuńNo niestety one nie chcą się łączyć z prasowanymi, chociaż ciekawa jestem, jak się łączy i czy w ogóle to robi ta matowa wersja tych cieni. Nigdy ich nie dotykałam, ale one chyba też konsystencją muszą się różnić, więc może lepiej działają z prasowanymi :)
UsuńJa te używam tylko wtedy, jak chcę jeden kolor na powiece (i tylko wewnętrzny kącik rozświetlam), nie bawię się wtedy w żadne cieniowania i inne takie. Z kolei jak już chcę więcej kolorów, jakieś blendowania i gradienty, to tylko cienie prasowane:)
piankowe cienie, tego jeszcze nie było! pasują mi też odcienie <3
OdpowiedzUsuńByły, były Kochana i to od dawna:))) Odcieni niestety jest trochę mało, mnie się jedynie te dwa, co mam podobają, no, może jeszcze nowy z wiosennej edycji Mirage (chyba tak się nazywa). :)
UsuńHypnotique jest piękny :-)
OdpowiedzUsuńOj tak, urzekł mnie jako pierwszy:)
UsuńMam Hypnotique i uwielbiam. Ze wszystkich słoiczkowych cieni Dior moim zdaniem ma najlepsze.
OdpowiedzUsuńA masz dla porównania jakieś pianki z Chanela? Jak one wypadają na tle Diorowych?
UsuńPrzepiękne! Hypnotique mam i uwielbiam! Cosmos jest kosmiczny i na pewno i jego też dnia pewnego przygarnę :)
OdpowiedzUsuńHihi, ja chyba Hypnotique widziałam u Ciebie właśnie, o ile mnie pamięć nie myli, ale musiałam dojrzeć do decyzji o zakupie:)))
UsuńBardzo możliwe, bo wrzucałam kiedyś na insta :D hihi
UsuńJa teraz wpisałam na listę Cosmosssssaaaa :D
Cosmos jest piękny, taki wielowymiarowy i oczywiście błyszczy się jak wiadomo co:) Jest unikalny w mojej ocenie :)
Usuńten fioletowy jest obłędny :)
OdpowiedzUsuńOj tak, jest i przepięknie wygląda na powiece, bardzo polecam :)
UsuńCałkiem niedawno skusiłam się na 081 Aventure, ale odesłałam z powrotem do sklepu. Twoja recenzja tylko potwierdziła moje przypuszczenia, że to nie jest produkt stworzony dla mnie.
OdpowiedzUsuńA co Ci sie nie spodobało w Aventure? Czy w ogóle koncepcja pianek Ci nie pasuje i to, że nie można ich za bardzo łączyć z innymi?
UsuńPiękne! Ja z Diorkowych cieni mam tylko jeden kolor w macie. Niestety nie zrobił na mnie wrażenia :(
OdpowiedzUsuńTe też jeśli chodzi o niemożność połączenia ich z niczym są słabe, ale jako kolor nałożony solo jest bomba. Matów nie próbowałam, jakoś mi się nie podobały kolory :p
Usuńuwielbiam Diorkowe , za to Chanel zawiódl mnie na maxa! wysechl i wypad ze sloiczka :( tragedia ! ale poszlam zareklamowac do Douglasa i oddali mi pieniadze !
OdpowiedzUsuńKolory obledne
Pamiętam, jak o tym pisałaś, że Chanel Ci wypadł i że to skandal - też tak uważam. Za tyle kasy oczekujemy jednak jakości, a nie bubelka. Dobrze, że go reklamowałaś :)
UsuńCosmos wymiata :)jest cudnie...kosmiczny? :)) i jeszcze mozna GO nalozyc palcami!Magia...:)))
OdpowiedzUsuńKupiłam go, bo właśnie kolor mnie urzekł i w sumie nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale z czasem pokazał, że to był dobry zakup, gdyby było więcej kolorów, które mi się podobają to pewnie bym się na więcej skusiła:)
Usuńależ mnie ten Cosmos kusi ;)
OdpowiedzUsuńZobacz sobie w perfumerii, obmacaj, wymiziaj się :)
UsuńPiękne kolory! <3
OdpowiedzUsuńDwa moim zdaniem chyba najładniejsze z całej gromadki :)
Usuń