Precious Light to korektor rozświetlający, który ma zamaskować niedoskonałości, ukryć oznaki zmęczenia i mijającego czasu, zatuszować cienie pod oczami, a tym samym rozświetlić spojrzenie.
Opakowanie zawiera 1,5 ml produktu, niestety jest to mniej niż w przypadku Clarinsa, który za niższą cenę ma 2 ml. Oczywiście całość wygląda schludnie i pięknie, pisak jest dość ciężki i dobrze leży w dłoni. Widać, że postarano się o szczegóły.
Żeby uzyskać produkt ze środka trzeba przekręcić kilkukrotnie końcówką pisaka, słyszymy charakterystyczne "klik" i wtedy wyleci nam pożądana ilość kosmetyku. Niestety zauważyłam, że w moim egzemplarzu jest tak, że jak przekręcę dwa razy, to nie leci prawie nic, a jak już trzeci, to wylatuje za dużo, nie wiem, może mam wadliwe opakowanie, ale to jest niedopuszczalne, skoro cena tego pisaka jest kosmiczna.
Jeśli chodzi o kolor w ofercie dostępne są trzy: 00, który ma różowy podton, 01, czyli mój, jak widzicie na zdjęciu jest to delikatny beżyk z żółtymi tonami, bladziochy na poziomie NC15 i trochę niżej powinny być zadowolone, oraz 02, którego już nawet nie dotykałam, ponieważ wiedziałam, że na pewno będzie za ciemny dla mnie. Po otwarciu mamy 6 miesięcy na zużycie korektora, co wydaje mi się możliwe przy codziennym stosowaniu.
Przejdźmy jednak do działania - konsystencja jest dość rzadka, rzadsza od korektora z Clarinsa, przez co żeby coś tam przykryć trzeba go nałożyć więcej, no i tym samym słabiej zakrywa cienie. Mimo odpowiedniego nałożenia mam wrażenie, że wciąż tam coś spod niego prześwituje, a jednak jak wspomniałam wcześniej cienie mam naprawdę małe. Rozświetlenie jest, ok, tutaj się zgodzę, ale umówmy się, że nałożenie czegokolwiek jaśniejszego w okolicy kącika oka ją rozświetli, więc to żadne mistrzostwo. Sam pędzelek którym operujemy to beznadzieja, nie wiem, po co on jest, skoro nie można nim rozetrzeć produktu pod okiem, tylko jedynie zaaplikować, a resztę trzeba wykonać palcem? To nie lepiej było zrobić korektor w tubce? Clarinsa też trzeba było palcem rozcierać, ale ten pędzel jest trochę bardziej precyzyjny. Wchodzenie w zmarszki - no cóż, mi wszystko w zmarszczki podoczne wchodzi po czasie, chociaż to zależy od pudru, jakim przypudruję korektor, więc ostatnio trochę mniej. Guerlain też wchodzi, ale ich mocno nie podkreśla, tak normalnie bym powiedziała, także źle nie jest. Nie zauważyłam też przesuszenia skóry pod oczami, ani żadnych innych nieprzyjemnych zachowań mojej skóry, więc tutaj też nie będę narzekać. Precious Light trzyma się pod okiem cały dzień, aż do zmycia makijażu, oczywiście jak będziemy trzeć oko to się nam zetrze, ale to samo będzie z podkładem jak będziemy go trzeć. Działa i robi, co ma robić, ALE osobiście uważam, że korektor z Clarinsa jest lepszy, pod względem konsystencji, gęstości, działania, ilości i ceny. Nie żałuję, że kupiłam Guerlain, bo chciałam wypróbować, nie jest to zły korektor, jednak na pewno do niego nie wrócę, skoro już miałam coś lepszego od niego. Na pewno jak się skończy wrócę do Clarinsa, albo jeszcze z ciekawości wypróbuję Touche Eclat, bo wiem, że też zachwalany jest wszędzie.
A Wy jakich korektorów pod oczy używacie? Macie jakiś ulubiony?
Moja ocena: 7/10
Bardzo eleganckie opakowanie ;p
OdpowiedzUsuńTo prawda, tylko to etui mogli sobie darować :)
UsuńDlatego wolę korektory w "pacynkach" albo do nabierania pędzelkiem. Nie jestem w stanie odpowiednio kontrolować ilości produktu z takich opakowań i mam wrażenie, że potem to obsycha na końcu. No ale Guerlain oko cieszy - trzeba przyznać, chociaż z powodu obsługi ani ceny się na niego nie zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńMi to chyba wszystko jedno, czy w pacynce, czy w tubce, bo i tak nic nie ma tak precyzyjnego aplikatora, żeby nim sobie produkt pod okiem rozetrzeć, czyli i tak muszę to robić paluchami :) No ale jak już mamy pędzelek to oczekiwałabym, że się nim da rozetrzeć, niestety nie da się...
UsuńGuerlain oko cieszy, ale cena nie cieszy, no i fakt, że jest przeciętny, do tego słabszy niż ten z Clarinsa...
Zobacz sobie kiedy korektor Shiseido sheer eye zone:) A ja sobie dopisuję do listy tego Clarins:*
OdpowiedzUsuńClarinsik jest super, wiadomo, to wciąż korektor rozświetlający, ale lepsza gęstość produktu, lepsze krycie i większa ilość:)
UsuńShiseido zobaczę jak będę miała możliwość, a mają tam jakieś kolory dla jasnych karnacji, czy kolorystyka jak z podkładami, czyli że nawet najjaśniejszy jest za ciemny dla mnie? :DDD
Odcień idealny! Ja mam chyba wszystkie mankamenty cery poza jednym - cieniami pod oczami. Ale używam lekkich korektorów do rozświetlania tej okolicy, takie tam małe odmładzanie ;) Ale serio, mimo braku cieni po zastosowaniu rozjaśniającego korektora mam taką świeżą i "wyspaną" twarz. Clarins w tubce jest znakomity, ale często wybieram lżejszy Touche Magique Loreal. Już chyba wycofany w Polsce, zastąpiony Lumi coś tam, jak zwykle o wiele gorszym produktem. I może zabrzmi to dziwnie ale wolę pisaki z pędzelkami bo szybciej nimi działam - jakoś tak precyzyjniej ? Nie wiem dlaczego, ale niechętnie sięgam po Clarinsa bo pisakiem szybciej i wygodniej ;) Mimo że i tak palcami wklepuję. ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie odcień jest boski, ale Clarins 00 ma identyczny, także żaden szał, a tamten jest lepszy moim zdaniem :)
UsuńJa nie mam wielkich cieni podocznych, ale zawsze tam w kąciku pod okiem jest trochę niebieskawo, więc trzeba to zakryć:))) Zaraz spojrzenie na tym zyskuje :)
Clarinsa w tubce testowałam tylko w sklepie, ale kolor wydał mi się za ciemny tego najjaśniejszego w porównaniu do pisaka, poprosiłam o próbkę, ale baba powiedziała, że nie robią próbek korektora, także nie dostałam, więc chyba też nie kupię, bo w ciemno nie chcę, a musiałabym mieć chociaż tak, żeby sobie raz nałożyć i zobaczyć, jak on pod okiem wygląda, bo również słyszałam, że ten w tubce jest super, no i ilość wielgachna! :)
Ja do wklepywania palcami jestem już przyzwyczajona, bo jakikolwiek korektor by nie był - tubka, czy pisak, czy z pacynką, to i tak koniec końców paluchami muszę rozcierać,ale jak już ktoś robi pisaka, to oczekiwałabym, że nim się da precyzyjnie nałożyć, a się nie daje:(
bardzo efektowny korektor :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego Bloga!
Efektowny i działa, ale znam lepszy i tańszy :)
UsuńO, to juz wiem zeby nie myslec juz o kupnie tego pisaczka, bo ja jednak potrzebuje chyba troszke wiekszego krycia niz takie jak Ty opisujesz. Wiesz, co do pojemnosci, to zauwazylam ze wiekszosc selektywnych marek bardzo skapi na ilosci produktu w tych wszystkich psiaczkowych korektorach, chanel i dior tez maja mniej niz 2ml, dior ma chyba 1.7ml.... Tak wiec te ceny sa zupelnie nieadekwatne do ilosci produktu w przypadku tych pisaczkow, Magic Concealer od Helenki ma 15 ml i kosztuje podobnie co one :P
OdpowiedzUsuńTroche mnie martwi ta mala ilosc w Diorze (o ktorym myslalam), bo jak mialam Touche Eclat, ktory mial CALE 2.5 ml to starczyl mi on na 3 miesiace. Ale ja lubilam nim 'klikac' no i wyklikal sie biedaczek dosyc szybko :P Na makeupalley dziewczyny pisaly ze im starcza na pol roku, no coz :P W sumie to nie wiem czy nie wrocic do Touche Eclat, bo byl b. fajny, odcien i krycie mi pasowalo... Tylko moze tym razem nie bede go codziennie uzywac, zeby na dluzej mi starczyl :D
Ten pisak nie jest zły, ale że miałam przyjemność mieć wczesniej tego Clarinsowego to uważam, że tamten jest lepszy pod każdym względem, lepsze krycie, cena, pojemność, opakowanie też ma złote, tylko etui nie dostajemy, ale po co przepłacać? Też nad tym ubolewam, że marki skąpią na tych pisakach, tu w Guerlain dostajemy 1,5 ml, a jak wspominasz w Touche Eclat 2,5 ml i to taniej, no ale wciąż śmieszna ilość jak na produkt za tę cenę, przecież podkłady, które mają 30 ml kosztują niewiele więcej...
UsuńJa chciałabym w przyszłości wypróbować Touche Eclat, ale staram się mieć zawsze dwa korektory (jeden cięższy, a jeden lżejszy), więc dopiero jak ten Guerlain się skończy to kupię następny i teraz mam zagwozdkę, czy wrócić do C, czy może właśnie Touche Eclat, bo jednak miałam C. i on był świetny, to zamiast kupić go znowu skusiłam się na Guerlain i on mniej mi się podoba, więc teraz myślę, czy znowu zaryzykować, czy wrócić do starego, dobrego, sprawdzonego :)
Hmm, no nie wiem, moze Ty wroc do Clarins ja do YSL? :P Hihi, tak to jest z nami, kosmetoholiczkami ze szukamy czegos nowego, lepszego :P Sadze ze bylabys zadowolona z Touche Eclat, ale wiesz jak to jest, trzeba na sobie przetestowac :D
UsuńHaha, to byłoby spoko rozwiązanie, ale co poradzić, skoro ma się ochotę ciągle coś nowego przetestować? :) Kusi mnie Touche Eclat, szkoda, że nie można kupić jakiegoś mniejszego opakowania na próbę:)
UsuńJuż wiem, że to produkt nie dla mnie, ja potrzebuję cięższego kalibru ;)
OdpowiedzUsuńA jaki obecnie używasz pod oczy?
UsuńKolor, który wybrałaś bardzo mi się podoba. Touche Eclat mam i zachęcam do wypróbowania ale nie wiem jak wyjdzie w zestawieniu z Clarinsem, na którego notabene teraz mam chęć.
OdpowiedzUsuńClarinsa bardzo polecam :D Touche Eclat już mam obadany kolor nawet i wiem, że musiałabym mieć nr 2, bo 1 i 1,5 nie pasują do mojej karnacji za bardzo. Już sprawdziłam go sobie wcześniej, kiedy Clarins się skończył i musiałam wybrać coś nowego, no ale padło na tego Guerlaina. Jeśli jeszcze chodzi o pisak Clarinsowy to miałam numer 00 i też był przepięknym odcieniem jasnego beżyku z lekkimi żółtymi podtonami, właśnie Touche Eclat 2 też taki jest:)
UsuńJa go lubiłam, ale moja skóra pod oczami była w tamtym czasie bardzo mało problemowa. Obecnie też nie mam wielkich powodów do narzekań, ale już są głębsze linie, czasem przytrafią się wory czy zaczerwienienia. Muszę tego Clarinsika wypróbować, skoro taki fajny! :)
OdpowiedzUsuńAleż ja wcale nie twierdzę, że on jest zły, czy coś, po prostu moim zdaniem jest gorszy od Clarinsa:) Ale działa, tylko słabiej kryje, jest go mniej, jest droższy i pędzelek jest mniej precyzyjny:)
UsuńU mnie zmarchy każdego dnia, z kolei worków nie mam, ale mam zasinienia, chociaż te nie jakieś wielgachne, da się przeżyć:) Ciągle po cichu wierzę, że znajdę jakiś super krem pod oczy, który mi trochę wizualnie spłyci te zmarszczki i jakoś tak je uniewidoczni dla potencjalnego obserwatora, czyli dla mnie :D
szkoda, że nie pokazałaś jak wygląda pod oczami
OdpowiedzUsuńmi się wydaje, że w pewnym wieku;) już wszystko będzie wchodzić w zmarszczki pod oczami:) zawsze wybieram mniejsze zło, czyli te, które wchodzą najmniej:)
Nie chciałam moich zmarchów pokazywać, to dlatego :D
UsuńU mnie wchodzenie/prawie nie wchodzenie w zmarszczki podoczne to rezultat przede wszystkim tego, jakim pudrem przypudrowuję korektor, liczy się też stopień nawilżenia tej okolicy, jak oba powyższe punkty są spełnione poprawnie to nawet nawet to wygląda:) Po prostu już wiem, których pudrów absolutnie nie wolno mi kłaść pod ślepia :)
Cały czas nie mam ulubieńca. Za to cienie mam, a jakże ;) Clarinsem mnie właśnie zaintrygowałaś :)
OdpowiedzUsuńChyba każda z nas ma większe, lub mniejsze, ja akurat mam mniejsze, ale za to zmarszczki podoczne też są i chętnie bym wymieniła te zmarchy na większe cienie :DDD Clarinsa polecam wypróbować :)
UsuńJa mam korektor z Maca Mineralize Cancealer i jestem zadowolona.Kryje co ma kryc,nawilza.Ma taka fajna ,kremowa konsystencje ,szybciutko i bez problemu sie wchlania.Dostepny jest az w 15 odcieniach!
OdpowiedzUsuńMiałam tylko Pro Longwear i niestety wysuszał mi skórę pod oczami, Mineralize jednak nie miałam:) Będę musiała się przyjrzeć, skoro go tak zachwalasz :)
UsuńCałość wygląda naprawdę dobrze- nawet to etui by mi się przydało, ale skoro nie ma dobrego efektu, to raczej się o niego nie pokuszę :)
OdpowiedzUsuńNie, no efekt jest, działa ok, tylko po prostu Clarins moim zdaniem jest lepszy, no i tańszy, więc po co przepłacać? :)
UsuńNie znam tego korektora, ale po za ładnym opakowaniem chyba mnie nie skusi. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Opakowanie rzeczywiście ma ładne, działanie też nie najgorsze, chociaż jak pisałam - znam lepszy :)
UsuńWygląd ma super :-) po wypróbowaniu masy rożnych korektorów od drogeryjnych po przez nawet Armaniego itd najlepiej u mnie wyglada , rozjaśnia i trzyma sie MAC pro Longwear ! Zostanie ze mną juz na stałe ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to w większości za ten wygląd się płaci, bo chociaż nie mogę mu nic zarzucić względem działania, to jednak mam wrażenie, że takie działanie można o wiele tańszym produktem osiągnąć, choćby wspomnianym Clarinsem:) A jeśli chodzi o MAC Pro Longwear to miałam go kiedyś, ale przeszkadza mi w nim to, że ma tylko 6 miesięcy ważności od otwarcia (chociaż ja i tak używałam dłużej, bo przecież nie wyrzucę, kiedy jeszcze dobry), no i to, że pod oczy on sie u mnie nie nadaje kompletnie, bo wysusza mi skórę w tym miejscu, raz na kilka dni nałożyć można, ale nie na co dzień niestety:(
UsuńJa go bardzo lubię. Mam już drugie opakowanie. Nie przeszkadza mi, ze trzeba potem rozetrzeć palcami. Nawet wolę chyba tak ;) ale faktycznie skoro jest w pędzelku to powinien on służyć nie tylko do aplikacji.
OdpowiedzUsuńOn nie jest zły, absolutnie nie, po prostu uważam, że ten Clarinsowy spisuje się u mnie lepiej, ma więcej zalet w porównaniu do G - jest go więcej, jest tańszy, działa lepiej:) Ale to nie znaczy, że Guerlain jest do d... :)
Usuń