Pomadki Dior Addict to miłosne wyznanie dla kobiecej urody. Pomadki przekonują swoją nowatorską formułą, która zapewnia nieziemski blask i pulsujący kolor. Tajemnica: Dior Addict zawiera o 25 % mniej wosków niż inne pomadki. Zastąpiony zostaje on specjalnym żelem. Ten genialny składnik idealnie nawilża, wypełnia wargi i zapewnia transparentny efekt.
Moje kolory to 553 Princess i 561, który nazywał się Rose BB, ale teraz widziałam, że nazwa została chyba zmieniona na Baby Rose, jednak odcień wydaje mi się taki sam. Pierwszym moim zakupem była Princess, którą jak tylko ujrzałam i zeswatchowałam na dłoni to wiedziałam, że to będzie mój kolor i faktycznie to jest mój kolor. Rose BB dokupiłam jakiś czas później.
Princess po lewej, Rose BB po prawej.
Jak widzicie 553 to jest taki dość wyrazisty róż, który nieco ochładza naturalną barwę moich ust, ożywiając ich kolor, nie wiem, jak to dokładniej opisać, ale ten kolor idealnie pasuje do mojej karnacji, kiedy mam ją na ustach to zaraz cała twarz jest ożywiona. 561 natomiast jest jaśniejszy, moje usta nieco rozjaśnia, wciąż jednak wyglądając bardzo ładnie. Ale oczywiście ulubieńcem jest ta pierwsza.
Formuły obu tych produktów są podobne, to znaczy to są szminki, ale takie delikatne, powiedziałabym, że jest to coś na kształt błyszczyko-pomadek, nie dają dużo koloru, nie można ich porównywać nawet do linii Extreme, która daje mocny kolor na ustach, za to te dadzą nam świetlistość, blask i nawilżenie oraz taki "mokry", pielęgnujący efekt. Utrzymują się około 2-3 godzin wykluczając jedzenie i picie. Schodzą równomiernie, nie zostawiając żadnej obwódki na ustach.
Efekty:
553 Princess
561 Rose BB
Ja osobiście te pomadki uwielbiam, ale to pewnie dlatego, że generalnie wybieram bardzo delikatny makijaż ust, zazwyczaj takie kolory, żeby tylko podkreśliły, ewentualnie nieznacznie zmieniły moją naturalną barwę ust, nic krzykliwego i właśnie w serii Addict to odnajduję. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że może nie są to produkty o nadzwyczajnej trwałości, ale jakość jest w mojej ocenie bardzo dobra i na pewno zaopatrzę się w jeszcze inne kolory (chociaż nie wiem, czy dopasuję coś bardziej idealnego niż 553). Muszę jednak przyznać, że jest to w ogóle moja ulubiona seria ze wszystkich dotychczas wypróbowanych przeze mnie szminek.
A Wy lubicie delikatny efekt na ustach, czy raczej stawiacie na wyrazistość? Jakie są Wasze ulubione produkty do ust?
Moja ocena: 9/10
Lubię takie odcienie i cudnie wyglądają u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńMiałam kilka tych szminek,jeszcze w starej wersji je kupowałam. Potem zmienili lekko odcienie ale mój ulubiony kolor 750 powtórzyli. Bardzo je lubię za lekkość i połysk.
Ja lubię je za tą delikatność na ustach, za tą masełkowatość, przyjemne opakowanie, ach za wszystko je lubię:)
UsuńA stara wersja się różniła jakoś od tej nowej? :)
opakowanie cudne, ale pomadka nie na moją kieszeń
OdpowiedzUsuńAle być może za jakiś czas będzie na Twoją kieszeń :)
UsuńTakie ładne, że może wreszcie przekonałabym się do różu :D
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony bardzo polecam, jak napisałam wcześniej - to jest moja ulubiona seria ze wszystkich pomadek,jakie znam:)
UsuńObie są śliczne, ale masz rację, że Princess jest taka bardziej świeża i radosna:) Chciałabym kiedyś przygarnąć takie cudo do swojej kolekcji:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przygarniesz Kochana:) A to co napisałaś to tak, zgadzam się w 100% - Princess jest świeża i radosna:)
UsuńObie są piekne. Gdyby nie ta cena, to już bym je miała.
OdpowiedzUsuńCena faktycznie jest niemała, ale mimo wszystko ja jestem nimi zauroczona:)
UsuńOjej jakie cuda :) Ja bardzo lubie swoja 465 :)
OdpowiedzUsuńSinguliere masz, powiadasz? :) Dla mnie ona się trochę za jasna wydaje, bo ja mam dość ciemne usta, a nie lubię, jak mi coś je rozjaśnia za mocno:)
UsuńPodobają mi się bardzo :).
OdpowiedzUsuńBo one właśnie takie są "do podobania" :D Świetne kolory, duży ich wybór i opakowanie fajnie zrobione:)
UsuńObie w moim typie ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubisz takie nienachalne kolorki na ustach? :)
Usuńśliczne opakowanie i fajnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, one mają coś w sobie, coś takiego, że chciałabym mieć przynajmniej połowę tej serii:P
UsuńJa także stawiam na subtelny kolor ust, w takich czuję się najlepiej :)
OdpowiedzUsuńŚliczne są te kolorki, delikatne i mają bardzo kremową konsystencję ;)
W tej serii byś znalazła dużo kolorków dla siebie, jeśli też lubisz takie subtelny efekt:) I rzeczywiście konsystencja jest taka masłowata, bardzo przyjemnie je się aplikuje na usta:)
UsuńByło inne opakowanie: też takie opalizujące ale węższe i dla mnie ładniejsze. Żałuję, że nie zostawiłam sobie na pamiątkę jednej z nich bo to była moja pierwsza szminka wysokopółkowa:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie mam taki puder z Diora, który był moim pierwszym kosmetykiem z wysokiej półki i niedługo się skończy, więc zastanawiam się, czy go wyrzucić, czy zostawić, ale jak zostawić, to w sumie po co? No i co zrobić z tym atłasowym wdziankiem, co do niego dostałam? Wyrzucić żal, ale śmieci przecież nie będę zbierać:)
UsuńMiałam to samo z tym otwarciem, na początku nie mogłam rozpracować :) Kręciłam, kręciłam, aż eureka :)))
OdpowiedzUsuńJa prawie ukręciłam:) Ale w końcu stwierdziłam, że może by pociągnąć za ten wystający gwint i tak też zrobiłam i się udało:DDD
UsuńKolorki delikatniusie, jak wiesz ja wole mocniejsze i bardziej intensywne ;D
OdpowiedzUsuńZ Diora mam kilka pomadek, jednak jakos sie nie moge z nimi zaprzyjaznic ;D niestety nie naleza do moich ulubionych ;/
Wiem Kochana,wiem doskonale, zresztą Tobie pasują takie mocne kolory:* A ja chyba się takich odcieni po prostu boję, bo zaraz myślę, że za kilkanaście minut będę miała wszystko na zębach:DDD
UsuńJa mam z Diora jeszcze jedną z tej normalnej serii, ale też jakoś tak mnie nie powaliła na kolana, ale ta seria Addict to są takie delikatne kolory, prawie że błyszczyki, także ją bardzo lubię, bo wpisuje się w moje oczekiwania, chociaż wiem, że nie wszystkim może pasować ta delikatność właśnie:)
Super, delikatne, szkoda, że takie drogie :D
OdpowiedzUsuńTo prawda... Ale można czasem upolować na promocji, dni Vip w Sepho i tym podobne:)
Usuńsliczne i te opakowania:)
OdpowiedzUsuńOpakowanie już same w sobie robią dużo, mnie urzekły:)
UsuńMa Princess i bardzo lubię. W sumie lubię Addicty za wszystko ;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, prostota, delikatność i piękne kolorki, no i błyszczenie:)
UsuńOsobiście lubię delikatne i właśnie chyba takie mi pasują lepiej, niż te wyraziste i krzykliwe ;-) Kiedyś miałam jedną pomadkę z tej serii, bardzo delikatną różową, powiem szczerze, że nie byłam do końca zadowolona... Może to zależy właśnie od odcienia. Obecnie zachwycam się błyszczyko-szminką z serii Addict :-) A numerem jeden wśród szminek jest u mnie MAC ;-)
OdpowiedzUsuńWiem, czym się zachwycasz - odcieniem Kiss Me z pewnością:))) Ja jakoś do tych błyszczyko szminek nie bardzo jestem przekonana, chciałam kupić Kiss Me, ale na ustach on nie wygląda u mnie dobrze, bo jest za jasny i wyglądam, jakbym była chora, czy coś podobnego, w każdym razie niekorzystnie to wygląda, bo moje usta są naturalnie dość ciemne w porównaniu do mojej karnacji. A inne kolory to już niestety z tej serii zbyt krzykliwe mi się wydawały...
UsuńPrzyznam szczerze, że z MACa nie mam żadnej pomadki, ale to pewnie przez brak dostępu stacjonarnie do tegoż sklepu:)
Uwielbiam tą serię pomadek, miałam nawet jedną (ale nie pamiętam koloru), którą zużyłam dosłownie do samego końca (co rzadko mi się zdarza, hihi) :)
OdpowiedzUsuńWow, to pełen podziw, mi się chyba jeszcze nigdy nie udało żadnej pomadki zmęczyć, ostatnio ten mały Diorowy błyszczyk mi się udało, ale to tak trochę sie nie liczy, bo on był mały:) Ale mam jeszcze czas na zużywanie pomadek, bo ustomaziaczką stałam się stosunkowo niedawno i wcześniej tak trochę zaniedbywałam moje zbiorki:)
UsuńJa też tak miałam, kiedyś prawie w ogóle nie używałam pomadek. Ale po 30 mi się odmieniło, hihi ;) Magiczny wiek minęłam i już nie ma odwrotu, teraz jestem usto-maniaczką, tak jak i ty :D
UsuńTo musi być prawda, ja w tym roku też przekroczyłam 30 i mi się odmieniło, zaczęłam dbać o usta i używać maziajców, chociaż to dobrze dla mnie, ale źle dla mojego portfela, bo kolejne chciejstwa się mnożą. Dobrze, że lakierowa nie jestem:))) Zawsze jakaś oszczędność:)
UsuńNo to się ciesz, bo ja ostatnio zaczynam też na tym punkcie szaleć :D Do mojej kolekcji Essie i China Glaze dołączają ostatnio lakiery z MAC i Dżordża :D
UsuńJa mam tylko 4 lakiery piaskowe z Golden Rose, które mi się kiedyś tak spodobały, że musiałam je mieć, ale oczywiście miałam je na paznokciach może ze 3 razy każdy i na tym koniec. Uważam, że mam brzydki kształt płytki, więc w ogóle moje paznokcie mnie nie interesują:)
UsuńCudne. Marzą mi się..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoje marzenie się spełni i to jak najszybciej:)
UsuńObie wyglądają ślicznie :)
OdpowiedzUsuńAle jednak 551 jest bardziej mojowa:)
UsuńPiękne kolory! No i te opakowanie przyciąga uwagę ;p No ale to przecież Dior ;)
OdpowiedzUsuńOpakowania faktycznie są boskie, ja bym je za same opakowania kupowała, chociaż trzeba przyznać, że wnętrze też jest piękne:)
Usuń