Piękna cera to wydaje mi się marzenie każdej z nas. Jednak niestety nie wszystkim dane jest mieć taką bez użyciu podkładów, czy innych produktów tego typu, które mają za zadanie wyrównać koloryt, przykryć to, co trzeba i sprawić, żeby skóra wyglądała nieskazitelnie. Jakiś czas temu interesowałam się dość mocno koreańskimi BB kremami i tak oto dzisiaj prezentuję Wam:
Nazwa szalenie długa i do teraz nie mam pewności, czy dobrze napisałam.
Zamówiłam go, ponieważ jako jeden z niewielu z kremów BB dostępnych na rynku miał żółte tony, a że moja cera w takie właśnie wpada zdecydowałam się na niego. Nie chciałam jednak brać od razu wersji pełnowymiarowej, gdyż ona ma 40 g, więc zdecydowałam się na miniaturkę, która wcale aż taką miniaturką nie jest, bo ma 15 g (z tego, co wiem jest dostępna jeszcze mniejsza wersja, bodajże 5 g). Swój egzemplarz zamówiłam na Ebayu i musiałam sobie długo poczekać (około miesiąca), gdyż przesyłka szła z Korei.
Opakowanie jak widzicie jest urocze. Spodziewałam się, że 15 g dostanę w tubce, a tu niespodzianka, opakowanie identyczne, jak 40 gramowa wersja, tylko mniejsze oczywiście. Przyszło w papierowym kartoniku, co za cenę około 5 funtów w ogóle było wypasem. Napisy niestety z czasem się trochę starły z plastiku, ale nie na tyle, żeby nie było widać.
Dozownik wygląda w ten sposób:
Po prostu wciskamy górę i nasz produkt wylatuje w ilości, jakiej sobie zażyczymy. Pompka się nie zacina i nie "pluje", używanie jest jak najbardziej komfortowe.
Trochę na minus jest to, że nie widać, ile kosmetyku nam zostało w środku, ale po ciężkości, albo biorąc pod światło można trochę podejrzeć. Ja już widzę, że mój jest na wykończeniu. Ale ma prawo, bo jednak używam go już od zeszłego roku, chociaż wiadomo, nie codziennie, bo mam też inne, ale przez ostatnie kilka tygodni niemalże codziennie.
Orange zawiera ekologiczne, roślinne składniki, które zapewniają skórze gładkość i elastyczność oraz kontrolę poziomu nawilżenia i wydzielania sebum. Dodatkowo 5-V (Vital-V Complex),
w którego skład wchodzą witaminy A, E, C oraz F pielęgnują, dodając
skórze blasku i witalności. Szybko absorbująca się formuła zapewnia świeże, matowe wykończenie.
Wysoki filtr SPF 50 chroni skórę przez 365 dni w roku.
Tak prezentuje się odcień, jeśli chcecie zobaczyć więcej to tutaj porównywałam go do innych BB kremów. Jest to beż z domieszką żółci, pięknie dopasowuje się do mojej karnacji w odcieniu (około) NC13.
Samo działanie trochę mnie zaskoczyło, znaczy zaskoczyło na plus. Spodziewałam się, że dostanę tylko delikatne wyrównanie koloru, prawie zero krycia i schodzenie w ciągu kilku godzin, a jednak się pozytywnie rozczarowałam. Otrzymałam lekko-średnio kryjący, ładnie pachnący i z pięknym żółtym tonem produkt, który ujednolica cerę, ukrywa niedoskonałości i utrzymuje się na buzi cały dzień. Nie zgodzę się jednak z tym, że zostawia matowe wykończenie, bo wykończenie jest takie trochę "dewy", mokre, świetliste, ale ja taki efekt lubię. Oczywiście zawsze pudruję produkty tego typu, w przypadku Orange też to robię i skóra pozostaje w nienagannym stanie na wiele godzin, nic nie znika, nie ściera się. Moja skóra wygląda pięknie, dokładnie tak, jak chcę, aby wyglądała (co jest miłą odmianą po testowanym przeze mnie ostatnio Diorze Star). Fanki szpachelki w stylu Double Wear (którego notabene sama mam i używam w gorsze dni mojej skóry) nie będą zachwycone, on nie daje wielkiego krycia. Po prostu do tego kremu nie mam się jak przyczepić - tani, wydajny, robi, co ma robić, kolor właściwy, cera się nie pogorszyła, nie uczula, nie schodzi z twarzy, cóż więcej chcieć? Jak wspomniałam jednak to jest krem BB, po kilku godzinach cera się zaczyna trochę świecić na czole, ale bibułka matująca, albo nawet kawałek zwykłej chusteczki załatwia sprawę na następnych kilka godzin.
Skład:
Długi jak nie wiem, co, ale widać mojej skórze robi dobrze, więc na pewno kupię ponownie tego Bebika, tym razem może w większym wydaniu.
A Wy używacie kremów BB?
Moja ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Używam BB z Lirene i jestem mu wierna ponad wszystko. :)
OdpowiedzUsuńChyba kiedyś próbowałam podkładu z Lirene, ale jestem bladziochem i najjaśniejszy był na mnie za ciemny... BB kremiku nie znam niestety...
Usuńmiałam kiedys próbkę kremu bb koreanskiego i bylam zachwycona :)
OdpowiedzUsuńgratulacje!
A jaki miałaś, pamiętasz może?:)
UsuńMiałam próbkę, efekt mi się podobał, ale odcień był za jasny :/
OdpowiedzUsuńJa bladziochem jestem, a ten to jest dla bladziochów, ogólnie dużo kremów BB albo wpada w róż, albo są dla ciemniejszych od mojej karnacji. A próbowałaś jakiegoś innego?:)
UsuńKilku innych, ale żaden kolor nie mój:O
UsuńChyba Ci nic nie polecę niestety, bo sama wielu nie testowałam, ale mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie:) Czy może już zrezygnowałaś z poszukiwań? :)
UsuńKremów BB nie używam :) Gratuluję :).
OdpowiedzUsuńA jaki obecnie podkład stosujesz? :)
UsuńCiekawa propozycja - ja też lubię taki jak piszesz świetlsty efekt..Też mam koreanca = tylko Dr G i chwalę sobie aczkolwiek muszę używać rozświetlacza jak chcę być "dewy" hyhy ;) no i super opakowanie :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie to mnie zdziwiło totalnie, spodziewałam się jakiejś badziewnej tuby, a dostałam naprawdę cacko na wypasie:)
UsuńDr G chodził mi długo po głowie, ale widziałam swatche i wiem, że on jest beżowo-różowy, więc dla mnie odpada, u mnie musi być chociaż trochę tego żółtego podtonu, wtedy moja skóra lepiej się prezentuje:)
Kochana, rozświetlacz to swoją drogą, mimo tego, że BB zostawia efekt jest dewy to i tak daję rozświetlacz:) Na twarzy mam go w recenzji różu z Chanela:)
W sensie że ten Orange mam na twarzy :)
UsuńSuper, że takie miłą niespodziankę Ci zrobił :) Mnie na szczęście te azjatyckie cuda wianki nie kręcą :)
OdpowiedzUsuńMnie też nie kręciły, potem zakręciły, spróbowałam kilku (na szczęście wszystko próbaski) i w końcu znalazłam tego godnego uwagi i tego Skinfooda, o którym ostatnio w denku wspominałam. Oba mają żółte podtony i świetnie wyglądają. Efekt na twarzy jak BB z MAC, tylko chyba nawet ładniejszy, ale kolor minimalnie lepszy. Mówię Ci Kochana, kup sobie:DDD
UsuńFajnie, że filtr jest taki wysoki :)
OdpowiedzUsuńJa na to nie zwracam uwagi wcale, ale wiem, że dla niektórych to jest ważne:)
UsuńJa sie w tej chwili jaram japonska wersja bebika Lancome. U Was jej niestety nie ma.
OdpowiedzUsuńA jaki ma kolor, znaczy odcień? Wiem, że Ty też jesteś bladzieńka jesteś, także zaraz mi tutaj napisz coś o nim:)
UsuńJakoś ominęła mnie fala bebików azjatyckich a z innych bardzo lubię bb od Diora i cc Kolastyny:)
OdpowiedzUsuńJa wyszłam z założenia, że raz kozie śmierć:DDD i wypróbowałam, co mi się podobało :) Kolastyny nie miałam, BB od Diora bardzo chciałam, naprawdę bardzo, ale jest dla mnie za ciemny:( To znaczy 001 za różowy, a 002 już za ciemny:(
UsuńUwielbiam azjatyckie bebiki :-) Tego też miałam i byłam zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńDla mnie to było w sumie zaskoczenie, że taki dobry on jest. Nie dość, że cena maleńka, to jeszcze opakowanie na plus i działanie. Jestem za :)
UsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńLubię takie kremy BB ;)
OdpowiedzUsuńTen też mogłabyś polubić:)
UsuńBardzo lubie BB kremy szczególnie na lato :) moim ulubiencem jest Dior BB Nude Creme .
OdpowiedzUsuńSkin 79 tez mialam tylko w mocno rózowym opakowaniu- byl super. a z azjatyckich ulubiencem moim jest Missha :)
Nudek z Diora u mnie niestety za ciemny:( A tak bardzo go chciałam... Miałaś pewnie ten Hot Pink, który też jest chwalony, chociaż właśnie na swatchach w necie ten różowy wydawał mi się z różowym podtonem, więc wiedziałam, że nie dla mnie, Orange jest żółtkiem, więc pasi:) Misshę też testowałam, ale kolor nie taki...
UsuńUwielbiam BB, moim ulubionym jest Guralain i Dior Nude :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie po Twojej recenzji poleciałam po Guerlaina, ale niestety Light jest dla mnie za ciemny buuu... Dior Nude też 001 za różowy, 002 za ciemny... Buuuuu, będę płakać gorzkimi łzami:)
UsuńZ chęcią bym go wypróbowała bo słyszałam o nim wiele dobrego ;]
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, tylko z tego co słyszałam lepiej kupić na Ebay,niż w tych Pl sklepach z koreańskimi kosmetykami, w tych drugich podobno jest o wiele drożej...
UsuńJeśli chodzi o BB to u mnie niezmiennie od długiego czasu Dior jest naprowadzania, choć to chyba trochę inne BB niż Koreańskie ;)
OdpowiedzUsuńNie mam porównania, ponieważ próbowałam Diora 001 i 002 i dla mnie pierwszy za różowy, a drugi za ciemny, więc nawet całego dnia nie miałam ich na twarzy, także nie mogę się wypowiedzieć co do działania, ale ten Skin79 jest świetny. Słyszałam jednak, że właśnie te koreańskie się różnią od tych "sklepowych":)
UsuńDługość składu porażająca :D ja jeszcze nie dopadłam żadnego bb, na razie muszę wykończyć to co mam :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że ja na składy nie patrzę, bo mi mało co szkodzi:) I skoro działa dobrze, to mi to wystarcza:)
UsuńAktualnie wykańczam BB z It's Skin, a zestaw próbek ze Skin79 leży i czeka na swoją kolej. Mam nadzieję, że spiszą się u mnie tak samo dobrze jak It's Skin :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
Ja z It's Skin nie miałam, zresztą ta moja przygoda z Azjatyckimi BB długa nie była, także tylko kilka przetestowałam:) Wczoraj kliknęłam Skinfood, który miałam w zeszłym miesiącu (znaczy próbki miałam), ale pewnie przyjdzie za sto lat:)
UsuńUważam, że Skin79 ma najlepsze kremy BB ze wszystkich, które miałam okazję próbować. Misshy i SkinFood'a nie polubiłam. A Skin79 mam dwa na liście ulubieńców: ze ślimaka i ten nowy we fioletowym opakowaniu :)
OdpowiedzUsuńTen jest bardzo dobry, zarówno pod względem działania, jak i koloru, ale porównania do innych z tej firmy nie mam, bo niestety nie miałam. Za to Skinfood mi się kliknął, ten, co ostatnio w denku o nim pisałam, że miałam saszetki:) Pewnie poczekam sobie z miesiąc na niego, ale to nic, cena była atrakcyjna - 8 funtów za pełen wymiar, także żal mi było nie kupić:) Teraz mam podkładów i kremów BB na co najmniej 4 lata (facepalm). A ten ślimakowy wpada w róż, czy w beż? Fioletowego nie znam...
UsuńŚlimakowy niestety wpada nieco w szary róż, więc ja go łączę z odrobiną czegoć ciepłego (podkładu czy innego kremu BB). Fioletowy jest super, gdyż jest ciemniejszy od wszystkich i nawet jak jestem lekko opalona to mogę go używać, bo wygląda bardzo naturalnie i ładnie ożywia moją cerę :) Hehe, to tak jak ja ;) Tyle tego już mam, że obawiam się czy zużyję zanim data ważnoście się nie skończy :( Cóż... Tyle pokus...
UsuńA ze SkinFooda miałam ten grzybowy i to była totalna porażka...
To znowu bym się musiała bawić w mieszanie z tym ślimakiem:) A fioletowy jeśli jest ciemniejszy, to u mnie już w ogóle się nie sprawdzi, bo ja przez cały rok jestem córką młynarza, generalnie mogę używać całorocznie te same podkłady, prawie się nie opalam, więc jeśli on jest ciemniejszy niż ten Skin79 z posta to już dla mnie za ciemny...
UsuńJa chyba nie żałuję zakupu kolejnego maziajca naryjnego, w końcu nie był drogi, a chciałam go od dawna, więc w sumie dobrze, że wzięłam, przeważnie on jest za prawie dwa razy więcej:)
Z tego Skinfooda miałam już próbki, więc wiedziałam dobrze, co to za cudak:) Jest świetny dla mnie:)
No to najważniejsze, że dla Ciebie jest świetny :) Zresztą, rozumiem Cię kochana w zupełności, skoro chciałaś od dawna, to w końcu musiał nastąpić ten moment, kiedy go kupisz :) Będzie Ci wybaczone :)
UsuńOooo, jakaś Ty łaskawa:D :* Jak jest mi wybaczone to dobrze:) Na razie jestem w fazie postu kosmetycznego, ale wciąż chodzi mi po głowie kilka rzeczy, BB krem z MAC, kredki do oczu z tejże marki, bo mnie Marti namówiła, do tego mnóstwo pierdółek z Chanel i innych, staram się nie wchodzić na "moje" stronki, bo się boję, że coś kupię :D
Usuń