Jakiś czas temu przeczytałam w Internetach o produkcie Diora zwanym Lip Maximizer i zachciało mi się na własnej skórze przetestować tego cudaka. Jeśli chcecie wiedzieć, co to jest i jak się u mnie spisał to zapraszam do dalszej lektury.
Lip Maximizer to produkt, który ma dodać naszym ustom natychmiastowy blask i wizualnie je powiększyć. Po 15 dniach regularnego stosowania nasze usta mają być wyraźnie pełniejsze i mieć bardziej zdefiniowany kształt. Baza mentolu z dodatkiem mięty i wanilii ma dać przyjemne uczucie świeżości.
Całość zapakowana w typowe dla błyszczyków Diora opakowanie, miłe dla oka.
Za to pędzelek już nie jest taki jak w zwykłych Diorowych błyszczykach i jest normalną szpatułką, co sprawia, że produkt przyjemnie się nakłada.
Kolor (w pełnym świetle) to bardzo blady róż, który po nałożeniu jest praktycznie niewidoczny, daje jednak piękny blask, przez co usta wizualnie faktycznie wydają się trochę większe. Konsystencja nie lepiąca, czyli nie musimy się obawiać, że wszystkie włosy się nam przykleją.
Tutaj prezentacja:
Muszę też przyznać, że po noszeniu i dokładaniu go przez około pół dnia pewnego dnia nałożyłam potem inną pomadkę, żeby zrobić zdjęcia i naprawdę usta wyglądały pełniej. Niestety nie stosowałam go codziennie przez całe dwa tygodnie, żeby sprawdzić, czy efekt wypełnienia będzie długotrwały, ale mniemam, że nie, bo cudów nie ma:)
Wytrzymałość do 2,5 godzin bez jedzenia i picia, po tym czasie błyszczol jakby zanika, ale nie zbiera się w kącikach ani nigdzie indziej, po prostu niknie. Podczas samego nakładania i noszenia nie wchodzi w załamania i nie podkreśla niczego, czego byśmy nie chciały. Wygląda ładnie, usta są wypełnione i widać, że coś na nich jest. Efekt pielęgnacyjny też jest, nie jest to może wielkie nawilżenie, ale jeśli mamy wargi spierzchnięte to ten produkt przyniesie nam ulgę.
Ale (oczywiście u mnie musi być jakieś "ale") - nie znoszę, po prostu nienawidzę tego uczucia chłodu po nałożeniu, ja rozumiem, to miała być świeżość i dzięki tym składnikom powodującym owo uczucie usta się spulchniają i są optycznie pełniejsze, ale kurka wodna mnie to przeszkadza strasznie, miała być świeżość, a nie zimno. Szczególnie, jak jest na dworze mróz, to jeszcze ten nieprzyjemny chłód na wargach...
Mam mieszane uczucia, z jednej strony spodziewałam się jakiegoś "łaskoczącego" doznania, ale nie spodziewałam się nieprzyjemnego chłodu. Oczywiście będę używać ten błyszczyk, ale nie wiem, czy do niego wrócę, chociaż o ile się nie mylę to chyba była limitowana edycja. Jeśli Wam nie przeszkadza taki chłodek i mimo wszystko chciałybyście kupić ten produkt, to jeszcze na Feelunique go widziałam, ale nie w kolorze 005, czyli moim.
Podsumowując - niby jestem zadowolona, ale ze względu na nieprzyjemność stosowania nie nakładam go często, jednak jeśli już zastosuję to efekt naprawdę jest widoczny, przynajmniej u mnie i również jest widoczny kilka godzin po starciu/ zmyciu Lip Maximizera. Czyli sprawdza się powiedzenie "Chcesz być piękna, musisz cierpieć" :D
Miałyście ten produkt? A może podobny z innej firmy? Co sądzicie o produktach tego typu?
Moja ocena: 7/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Marzy mi się taki tylko czerwony ♥
OdpowiedzUsuńNie ma niestety czerwonego:) Ten mój kolor to był najbardziej różowy z trzech, bądź 4 kolorów, ale czerwieni tam nie ma:(
UsuńNie cierpię takiego zimnego efektu i dlatego jakaś wersja Carmexu szybko poleciała do kosza:(
OdpowiedzUsuńMam podobny produkt z Rouge Bunny Rouge i część Twojej recenzji moglabym przepisać;) Efekt chyba też jest taki krótkotrwały ale smak jest miły,nie klei się mocno,odżywia i fajnie się go używa.
Ja Carmex lubię, to znaczy lubię go za działanie, ale też nie lubię tego dziwnego chłodku na ustach, tylko że stosuję go jedynie po nałożeniu podkładu i pudru, jak sobie "robię" resztę twarzy, a potem ścieram i na koniec nakładam pomadkę, także za długo on na tych ustach nie siedzi:)
UsuńKurka, ja z RBR nic nie miałam nigdy:)
Jeżeli czujesz chłód ..wiec to cudeńko będzie idealne na lato ;-)
OdpowiedzUsuńTak też sobie myślę, teraz to jest zbyt zimno na ustach na niego, chociaż można ponosić w domu, uzyskać ten efekt spulchnienia i nałożyć inną pomadkę, też działa:)
UsuńA ja chyba jako jedyna za maximizerami zupełnie nie przepadam ale na Tobie jak zawsze pięknie - ja wciąż nie jestem przekonana do nie-matowych szminek :D
OdpowiedzUsuńKochana, a ja matowych to w życiu, u mnie musi się błyszczeć, migać, mrugać i świecić :) Lubię pomadki typu Shine, albo z drobinkami, błyszczole z drobinkami (bez drobin to średnio lubię), taka jestem brokatowa dziewczyna :DDD
UsuńKolor fajny ;D
OdpowiedzUsuńOn jest taki mało widoczny na ustach, znaczy widać, że coś jest, ale bardziej ten blask jest widać :)
UsuńSzału u mnie nie wywował:(
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie :)http://bluebrush87.blogspot.com/2014/12/swiateczne-mini-rozdanie.html
Szału nie ma być, ma być delikatne podkreślenie i trochę uwydatnienie ust i to właśnie on daje :)
UsuńJa go lubię ale chyba mam starszą wersję. Usta są pełniejsze ale chłód może być męczący na dłuższą metę.
OdpowiedzUsuńDokładnie, tym bardziej jak jesteśmy na dworze i nie jest za ciepło, to chłodek może być uciążliwy, ale tak jak Vena napisała wyżej, sprawdzi się na lato:)
UsuńKolor ładny delikatny ;]
OdpowiedzUsuńOn na ustach prawie wcale nie daje koloru, ale piękny blask, no i usta są spulchnione, czyli wyglądają na pełniejsze :)
UsuńZ chłodem to kojarzy mi się jedynie uczucie po Carmexie :D
OdpowiedzUsuńFajny ten błyszczol, macałam go w pracy :)
U mnie Carmex to tylko do używania w domu, chociaż bardzo dobrze się sprawdza i robi, co ma robić :)
Usuńja niestety nie jestem fanką mrowiących, chłodzących błyszczyków :c
OdpowiedzUsuńWłaśnie dyby on był mrowiący to ok, ale on chłodzi i to mi przeszkadza...
Usuńna ustach wygląda mega ładnie, jednak taki "zimny" efekt na ustach mnie osobiście drażni :/
OdpowiedzUsuńDziękuję, na ustach go prawie wcale nie widać, bo jest za delikatny, w nim bardziej chodzi o dyskretne podkreślenie i nadanie blasku oraz spulchnienie ust, no ale ten chłód...
UsuńMam go i lubię :D Jednak tak jak mówisz, ten chłodek... W zimie średnio się sprawdza, ale za to w lecie może być zbawienny :D
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że lepiej moim ustom jednak w ciemniejszych kolorach, AŻ tak delikatnych nie lubię, ale chciałam go dla efektu, jaki miał dawać i taki efekt daje, więc się czepiać nie mogę :)
UsuńNigdy nie miałam, ale jestem ciekawa czy bym polubiła :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz chłodek na ustach to pewnie tak :)
UsuńSporo naczytałam się o nim ;-)
OdpowiedzUsuńNie jest to produkt dla mnie, bo ja także nie lubię tego uczucia chłodu/mrowienia, poza tym natura obdarzyła mnie w miarę pełnymi ustami, więc nie mam potrzeby na jeszcze więcej ;-) Natomiast od kilku tygodni zachwycam się Diorkowym balsamem Lip Glow, właściwie to prawie w ogóle nie nakładam niczego innego ;-)
Zazdraszczam pełnych ust:) To znaczy moje też nie wołają o pomstę do nieba, ale wiadomo, jak to kobiety będziemy sie zawsze starać coś "ulepszyć" hihi. Gdyby ten błyszczyk dawał mrowienie to by było ok, bo tego się spodziewałam, ale on daje taki chłód, jakbym lód do ust przykładała:( Nie lubię tego, chociaż faktycznie działa jak producent obiecał - usta optycznie powiększa:)
UsuńLip Glow też mam, ale za nim nie przepadam...
Bardzo go lubię! A do tego chłodku można się chyba przyzwyczaić, bo jak go dłużej pouzywam, to już prawie go nie czuję :)
OdpowiedzUsuńMoże ja w takim razie go za mało używam? Ale przy takiej ilości wszystkiego nie da rady inaczej, a przecież jeszcze nakupowałam więcej, więc w ogóle wszystkie ustowe produkty będę traktować jeszcze bardziej po macoszemu :)
UsuńByć może Aliśku to właśnie tak jest :) Choć z Twoją ilością i miłością do ustowych produktów, możesz mieć problem z regularnym uzywaniem tylko jednego ;) hihi
UsuńZdecydowanie ilość robi się problemowa, szczególnie wtedy, gdy mam wybrać JEDNĄ rzecz, którą dzisiaj powiedzmy nałożę na usta. 10 minut nie moje, bo nie mogę się zdecydować:DDD A co do tego Maximizera to mnie to trochę drażni, znaczy fakt, że on daje taki chłód, no ale usta wyglądają dobrze, więc pocierpię i będę używać :D
UsuńMoże wróć do niego latem, wtedy ten chłodek powinien mniej Ci dokuczać, a może nawet go polubisz :)
UsuńTak sobie pomyślałam właśnie, bo jednak po co się męczyć? Ja go lubię, to nie tak, że nie lubię, ale drażni mnie zimą :D
UsuńTo odstaw może, po co się męczyć.. tym bardziej, że mazideł do ust Ci nie brakuje :D
UsuńNa razie nie używam faktycznie, ale z pewnością wrócę do niego jak się zrobi cieplej :)
Usuńdla mnie zbyt blady odcień i zbyt...zwyczajny efekt jak na takie pieniądze
OdpowiedzUsuńKoloru na ustach nie ma prawie wcale i przyznam, że dla mnie też takie odcienie są za jasne, ale jeśli chodzi o działanie, czyli optycznie powiększenie ust to obietnice producenta zostały spełnione i nie mam się do czego przyczepić:)
UsuńMi ten chłód zupełnie nie przeszkadza, praktycznie nawet go już nie czuję, albo po prostu nie zwracam uwagi ;) Nie zauważyłam żeby jakoś specjalnie napompował mi usta, ale podoba mi się blask jaki daje więc sobie razem jesteśmy :))
OdpowiedzUsuńMnie to najzwyczajniej w świecie drażni, że on tak chłodzi, wolę jednak widzieć tylko wizualnie ten efekt, a nie muszę go czuć, no ale działać działa, więc nie będę narzekać, to znaczy nie żeby zaraz super powiększał usta, ale są takie minimalnie pełniejsze:)
UsuńMam zamiar sprawić go sobie na lato :)
OdpowiedzUsuńNa lato to super pomysł:)
Usuńcierpienie uszlachetnia ;)
OdpowiedzUsuńHaha, właśnie :) Nawet usta muszą cierpieć :)
UsuńTen chlód jest fajny bo go juz tez mialam :) wlasnie na lato znakomita sprawa :) i w lato wole blyszczyki :) wiec szybko sie zuzyl
OdpowiedzUsuńMi właśnie niestety przeszkadza, to znaczy latem spoko, ale na zimę to tak niezbyt mi się podoba chłód dodatkowy, chociaż działa, więc nie mogę się czepiać, coś za coś :D
Usuńpięknie wygląda, ja chłodek lubię :) nawet Carmex mi w tym względzie nie przeszkadza, nie lubię jednak takiej warstewki jaką pozostawia, ani nie są to idealnie gładkie usta, ani matowe - takie dziwne coś, zwłaszcza jeśli po nałożeniu na zimny wyjdę
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się lekkiego mrowienia, a dostałam chłód i niezbyt mi się to podoba, w Carmexie też tego nie lubię, ale on jest słabszy, znaczy mniej czuć to mrowienie. A jaki masz Carmex? Taki w słoiczku, czy opakowanie jak pomadka?
UsuńJa ostatnio zrobiłam się totalnie szminkowa i dlatego w mojej kolekcji obecnie są tylko 3 błyszczące produkty :D
OdpowiedzUsuńU mnie też faza na produkty na usta, ale nie tylko szminki, ale też błyszczyki i balsamiki:) Chociaż obiecałam sobie, że teraz, po tym co kupiłam w grudniu teraz tylko zostały mi do kupienia 3 pomadki MAC, ale najpierw muszę je zmacać, a potem kończę na jakiś czas z kupowaniem czegokolwiek :)
Usuń