Pisałam Wam niedawno o maśle do ciała z serii Bloom Essence, o którym możecie poczytać tutaj, nadszedł więc czas na kilka słów o peelingu. Jeśli jesteście ciekawe, jakie są moje wrażenia z jego używania to zapraszam do czytania.
Peeling, podobnie jak masło zamknięty jest w plastikowym pojemniku z metalową nakrętką i zawiera 200 ml. Opakowanie bardzo przyjemne dla oka, powiedziałabym, że takie kobiece, wiecie, kwiatki, róż, biel. Podoba mi się.
Wewnątrz mamy różowiutką masę, która zawiera kryształki cukru, olej sojowy, wosk pszczeli, wyciągi z wiśni, babki lancetowatej i lilii wodnej oraz masło shea. Sposób użycia wiadomy - niewielką ilość nakładamy na zwilżoną skórę i masujemy okrężnymi ruchami, potem zmywamy ciepłą wodą. Można peeling ten zastosować na sucho również, ale należy pamiętać, że jest to ździerak z gatunku mocnych i jeśli zastosujemy na suche ciało (co kilka razy uczyniłam) to skóra będzie po użyciu mocno zaczerwieniona.
Drobiny są dość duże, mocno wyczuwalne i cudownie ścierają martwy naskórek, uczucie po zastosowaniu tego produktu jest wspaniałe. Ponadto po użyciu na skórze pozostaje delikatna warstewka nawilżająca, więc nie ma mowy, żeby skóra była wysuszona. Jest aksamitna, napięta i gotowa do dalszych etapów pielęgnacyjnych.
Nie mogło zabraknąć jednak minusu, o którym już pisałam wspominając o maśle z tej serii - zapach... To nie jest "mój" zapach. Owszem, jest ok, nie jakiś smrodek, nie drażni nosa, ale też nie wyzwala we mnie jakichś specjalnych zapachowych zachwytów, niestety w związku z tym peelingu Bloom Essence już nie kupię, jednak na pewno skuszę się na Mleczny, o którym już Wam pisałam, a może też jak zajrzę do salonu to znajdę kilka innych zapachów, które mi się spodobają.
Skład:
Wydajność też jest całkiem ok, przy używaniu 3-4 razy w tygodniu produkt ten starczył mi na trochę więcej niż miesiąc, także jak dla mnie to jest w porządku.
Żałuję, że seria Bloom Essence pod względem zapachu nie przypadła mi tak do końca do gustu, jednak jeśli chodzi o działanie to jak zwykle Organique nie zawodzi - jest pierwszorzędne.
A Wy miałyście peelingi Organique? A może jakiś inny mocny peeling polecacie?
Moja ocena: 7/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam go w zapasie, a teraz używam jeszcze Eternal Gold - Ma fajna piankową konsystencję choc zapach nie do końca mój:)
OdpowiedzUsuńJa z Eternal miałam tylko tonik do twarzy i byłam bardzo zadowolona, będę musiała powąchać te produkty do ciała :) Mi właśnie ta seria Bloom tak niespecjalnie pachnie, jest ok, ale bez szału:)
UsuńJestem ciekawa tego zapachu.
OdpowiedzUsuńJest ok, nie drażniący, ale też nie jakiś szczególnie super :)
Usuńchętnie wypróbowałabym go, szczególnie konsystencja mi się podoba, zapach nie przeszkadzałby mi w żadnym stopniu nawet jakby nie przypadłby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńA mi właśnie zawsze jak zapach w produkcie nie pasuje, to cała reszta też na tym cierpi, bo może być działanie super, i takie właśnie jest w tym peelingu, ale niestety zapach....
UsuńUwielbiam takie peelingi :D
OdpowiedzUsuńJa również, chociaż się zastanawiam, jakby to było gdyby on nie zostawiał tej warstewki tłustej po zastosowaniu:)
UsuńMam żel pod prysznic z tej serii. Pewnie peeling pachnie podobnie ;-)
OdpowiedzUsuńDla mnie osobiście jest to całkiem przyjemny delikatny zapach, który nie drażni nosa. Może nie ma szału, ale jest całkiem przyjemnie :-)
Ja kupiłam jeszcze nektar do kąpieli z tej serii, ale czeka na swoją kolej:)
UsuńWłaśnie ten zapach to nie jest tak, że smród i go nie użyję, nie, wcale nie, ale nie jest jakiś szczególnie zachwycający dla mnie i nie kupiłabym go ponownie właśnie z uwagi na zapach, ale działanie spoko :)
Nie miałam okazji testować tego produktu ;]
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja kocham zapach serii Bloom Essence! Co prawda znam go tylko z masła (peeling jeszcze czeka na swoją kolej), ale obstawiam, że pachną podobnie :)
OdpowiedzUsuńJa tak właśnie jakoś niezbyt, ale widzisz to tylko potwierdza regułę, że każdemu coś innego pasuje, Tobie się podoba Bloom Essence, mnie jakoś mało zachwyca, z kolei ja się zachwycam linią Mleko, której Ty nie lubisz, bo mleko :D
UsuńTak, Bloom masło i peeling pachną podobnie :)
Masz rację! Nasze nosy mają swoje gusta i nic na to nie poradzimy :)
UsuńMleeko.... bleeeeeee :P
Nieeee, mleko jest mniam :D Ale zgadzam się, nasze nosy kierują się własnymi zasadami i trzeba się z tym pogodzić :)
UsuńBleeeee i już :P
UsuńHaha, tutaj bym polemizowała, ja lubię mlenio :D :D :D
UsuńBardzo, bardzo lubię tę serię ;) Miałam masło i peeling.
OdpowiedzUsuńZ mocnych zdzieraków polecam Himalaya Scrub z Rituals i Collistar Anti-Acqua :)
Himalaya czeka w zapasie, teraz jeszcze zostało mi na dnie peelingu Bloom, z racji zapachu już pewnie do niego nie wrócę, ale Mleczny lubiłam bardzo:) Collistar będę musiała wypróbować :)
Usuń