Jestem podkładowym maniakiem, to zapewne wiedzą te z Was, które regularnie czytają mojego bloga. Uwielbiam testować i sprawdzać nowości i za każdym razem, kiedy kupuję nowy podkład lub biorę próbkę myślę z nadzieją, że może oto jest ten dzień, kiedy w końcu znajdę swój ideał wszechczasów. W dalszej części posta przeczytacie, czy Givenchy jest właśnie takim ideałem.
Radically No Surgetics to fluid stworzony aby przeciwdziałać efektom starzenia się skóry. Zawiera optycznie odmładzającą technologię, która idealnie koryguje niedoskonałości cery i sprawia, że jej powierzchnia jest perfekcyjnie gładka. Rysy są zmiękczone, a niedoskonałości niewidoczne - cera wygląda na wypoczętą i tym samym młodszą.
Opakowanie to szklana butelka o pojemności 25 ml ( Teint Couture też tyle ma) i plastikowej - jasnoróżowo-fioletowej nakładce.
Pompka działa bez zarzutu, dodatkowo można ją odkręcić, jeśli okazałoby się, że na przykład chcemy resztkę produktu wygrzebać z opakowania, ale nie wiem, czy będzie konieczność wybrzebywania, bo mój podkład jeszcze nie dosięgnął dna. Powiedziałabym, że po 1,5 miesiąca regularnego używania (tylko z 1,5 tygodniową przerwą na MACowy Studio Fix) jest jeszcze 4/5 zawartości, także całkiem nieźle.
Na pokrycie całej twarzy potrzeba mi jakieś 3 pompki, ale nie dostajemy tutaj dużego krycia, więc ja sobie lubię trochę "dołożyć", żeby jednak coś na twarzy było :) Krycie oceniam jako lekkie w stronę średniego, absolutnie nie da się zrobić nim szpachli, nawet przy dwóch warstwach (a w niektórych miejscach, gdzie to konieczne 3 warstwach). Wykończenie jest świetliste, lekko mokre, to nie jest mat, ale też nie jest to jedwabistość, jaką pozostawia np. Chanel Perfection Lumiere Velvet, czy Dior Nude Air. Dla naturalnie wyglądającej skóry można podkład przypudrować, chociaż ośmieliłabym się powiedzieć, że cery suche mogą ten krok pominąć, jednak wtedy trzeba się liczyć z tym, że jednak on może się zetrzeć nieco. Po użyciu pudru ściera się nieznacznie tylko w okolicach nosa, ale po 10 godzinach wciąż wygląda całkiem nieźle na buzi, nie jest to pierwsza świeżość, jednak nie straszymy ludzi na ulicach.
Ja wybrałam kolor numer 2 o nazwie Radiant Opal, który jest bardzo jasnym beżem z lekko żółtym podtonem (nie tak mocno żółty jak np. Chanel Vitalumiere Aqua), kolor na poziomie MAC NW13 (tyle, że żółty, a tamten jest różowawy), po nałożeniu wspaniale dopasowuje się do mojej karnacji, chociaż przy pierwszym maźnięciu mam wrażenie, że jest trochę za jasny, ale to tylko jakieś złudzenie optyczne, gdyż po nałożeniu całości prezentuje się naprawdę fajnie. Jak już powiedziałam krycie jest lekkie w stronę średniego, gdzieś tak w 1/4 drogi jest do średniego:) także nie ma mowy, że ukryje nam wypryski i inne takie, ale wyrówna pięknie kolor skóry, zakamufluje lekkie przebarwienia i da młodzieńczy glow, który obiecuje producent. Jednak najfajniejszą cechą tego podkładu nie jest to, jak on wygląda, chociaż wygląda naprawdę świetnie, ale to, że on nie włazi w zmarszczki, nawet po przypudrowaniu (chociaż ja pudruję pudrem typowo rozświetlającym, nie kryjącym, tylko otulającym, dającym delikatny woal, bez krycia). Jak to pierwszy raz zauważyłam, że on nie włazi w zmarchy to powiedziałam sama do siebie - WOW, wielkie WOW. Nie jestem już młódką, nie ma się co oszukiwać, mam zmarchy na czole, choć nie są wielkie, mam też zmarchy w okolicach ust, też niewielkie, ale jednak, także zależy mi na tym, żeby podkład mi tego jeszcze dodatkowo nie podkreślał. Radically No Surgetics nie podkreśla również suchych skórek, nie włazi w pory. Po nałożeniu skóra wygląda może nie tyle na odmłodzoną o 10 lat, ale ma się wrażenie, że jest napięta, zdrowa, świetlista, taka iluzja skóry 18 latki którą byłam wieku temu :)
Skład:
Jeśli oczekujecie od podkładu podobnych efektów, jakie wymieniłam i nie przeszkadza Wam, że krycie nie jest spektakularne (zawsze można użyć korektora, co i ja czynię) to zachęcam do spróbowania, bo może się okazać, że będziecie miło zaskoczone. Przy mojej mieszanej w stronę suchej skórze spisuje się bardzo dobrze, chociaż nie wiem, jak spisałby się na typowo tłustej.
Minusem może być cena, która do najniższych nie należy, ale od czego są próbki i promocje w Sephorze? ;)
Będziecie próbować?
Moja ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z opisu ideał dla mnie:)Jakoś omijałam kolorówkę Givenchy a to widzę błąd:)
OdpowiedzUsuńWarto sie zainteresować. Ja, mieszany tłuścioch 34+ ;) przepadłam! Co prawda w Photo Perfexion, gdyż nie mieli dla mnie odcienia w No Surgetics. Przetestowałam jednak w "domowych warunkach" jakiegoś różowego No Surgetics, i potwierdzam, formuła genialna. :)))
UsuńW ogóle udane łowy w Givenchy zawdzięczam własnie Addicted.
(Takie małe P.S, do Addicted, ugłam się jednak, i stałam się właścicielką Vitalumiera Aqua w 10. Tak wiem, nie planowałam teraz, ale jest kapitalny, nic nie poradzę. Taki no fuss make-up, komfortowy, nie mam się do czego przyczepić i stwierdziłam, a co się będę męczyć skoro nie widzę przeciwskazań ;) ) Ja kupuję w perfumeriach internetowych m.in. w Dolce.pl, ceny bywają niższe niż na -20% obniżkach w Sepho czy Dugim. I nie, niestety nie pracuję dla nich ;).
@Leśne Runo - ja myślę, że byłabyś zadowolona, bo czytałam u Ciebie o tym Lancome, co słabo kryje i o tym azjatyckim (IOPE?), Radically ma chyba podobne krycie i naprawdę fajny efekt daje, próbaska nie zaszkodzi wziąć przecież :DDD
Usuń@Cashmere795 - dziękuję za tą pochwałę :) A co do Vitalumiere Aqua - obiecałam sobie, że kupię dopiero, jak skończę dwa podkłady, czyli skończyłam Double Wear i muszę wykończyć jakiś jeden, może to będzie ten Chanelek, co mam od Ciebie, a może dobiję denka Teint Couture, ale wiem, że skoro nie mogę się zdecydować to będę zmieniać zdanie codziennie i nie używać jednego stale, więc mi dłużej zejdzie zużycie jakiegokolwiek :D Ale Aqua pomimo trochę za ciemnego i za mocno zółtego koloru jest na mej liście i chcę ją mieć! :) To żaden wstyd kupować taniej, ja 98% mojej kolekcji mam kupione z jakimś rabatem :) Może tylko ze 4 kosmetyki kupiłam w regularnej cenie, a tak zawsze czekam na promocję, chyba, że coś mocno limitowane jest (ale to też mi się czasem udaje w promocji dostać), pamiętam, jak sławetny rozświetlacz Camelia z Chanel upolowałam, nie dość, że było -10% na wszystko (tu więcej w Debenhams nie dadzą, a nie mam dostępu do innych, ale w nich też nie dają, np. w Selfridges nie dają wcale), to jeszcze miałam kupon 5 funtów do wykorzystania, także coś koło 37 funtów dałam. I nie, ja też nie pracuję (niestety, strasznie nad tym ubolewam) dla żadnej takiej firmy i żadnej marki kosmetycznej ;).
SZkoda, że ma takie małe krycie :-(
OdpowiedzUsuńMa naprawdę bardzo małe, jeśli lubisz średnie lub mocne, to on Ci sie nie spodoba...
UsuńAle fajna butla! z podkładami Givenchy się nie znam.
OdpowiedzUsuńButelka to zdecydowany atut tego podkładu:) Kochana, to marsz po próbaski, od siebie polecam jeszcze Teint Couture, o którym pisałam już jakiś czas temu :)
UsuńGrzecznie poszłam, niestety wszystko na mnie ciemne :(
UsuńŁadne opakowanie i kolor :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jak to Givenchy, a kolor wiadomo - dla bladziochów, czyli dla mnie :D
Usuńświetny kolorek :) no i opakowanie mi się podoba, ale ze mnie sroka :D
OdpowiedzUsuńKolor jest bardzo jasny, czyli wiadomo, dla mnie w sam raz :) A opakowanie rzeczywiście przyciąga wzrok, szczególnie ta fikuśna nakrętka:)
UsuńNie miałam jeszcze okazji używać :)
OdpowiedzUsuńPolecam spróbować, jeśli gustujesz w podkładach o tak małym kryciu :)
UsuńBardzo lubię takie lekkie podkłady o niskim poziomie krycia! Jeśli ten nadaje się do skóry mieszanej w kierunku tłustej, to mogłabym się z nim polubić ;-) Na razie zachwycam się Nude Air od Diora :-)
OdpowiedzUsuńKochana nie wiem, jak on się spisze na takiej skórze, ale jak masz możliwość wziąć próbkę to polecam:) U mnie akurat Dior Nude Air się nie sprawdził, scierał się niemiłosiernie i wyglądał źle, jakoś mi wybitnie nie służą takie podkłady, które zostawiają satynowe wykończenie:)
UsuńLubię takie podkłady, aktualnie czaję sie na CC od Chanel :)
OdpowiedzUsuńA jest już dostępny w PL ten Chanelek? :) Sama jestem go ciekawa trochę :)
UsuńEfekt jaki dał na skórze bardzo mnie zainteresował :-) Poza tym żółte podtony i jasny koloryt to zdecydowanie coś, co może moją uwagę zwrócić mocno :-) Trzeba będzie go zmacać ;-)
OdpowiedzUsuńMa żółte podtony rzeczywiście, ale nie jest bardzo mocno żółty, jednak dla jasnej, ale ciepłej karnacji będzie fajny :) Zmacaj koniecznie i daj znać, co sądzisz:)
UsuńKolejny na liscie do sprawdzenia :-)
OdpowiedzUsuńHaha, ta lista się nigdy nie kończy, przynajmniej u mnie :D
UsuńObawiam się, że dla mnie efekt krycia byłby jednak niewystarczający. Bardzo podoba mi się natomiast jasny odcień podkładu.
OdpowiedzUsuńKrycie to on faktycznie ma bardzo małe, drobne przebarwienia przykrywa, ale na pewno nie poradzi sobie z zakryciem krostek, wyprysków, czy jakichś większych niedoskonałości.
UsuńMusiałabym spróbować bo mam cerę podobną do Twojej. Ja czaję się na clarinsa extra firming lub skin illusion lub guarlain baby glow meteoryty w płynie próbowałaś? Ostatni niby najjaśniejszy 02 ale nie do końca ale tak świetny naprawdę daję glow i nie wchodzi w zmarchy
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam spróbować :) Jeśli chodzi o Clarinsa to testowałam sobie ich podkłady dawno temu, ale wszystkie najjaśniejsze są dla mnie dziwne kolorystycznie, odcinają się, jedyny, który jest ok to Extra Comfort, taki w słoiczku i jego też sobie kupiłam:) Guerlain odpada, bo kolory są spierdzielone, widziałam ten najjaśniejszy, dla mnie on będzie za ciemny i wiem to nawet nie nakładając na twarz, także wiem, że nie będę się bawić w żadne mieszanie z niczym jasnym :)
UsuńLubię lekkie podkłady, słabsze krycie też mi nie przeszkadza, ale z Givenchy kusi mnie ostatnio eclat matissime <3 :)
OdpowiedzUsuńJa go nie miałam, ale podejrzewam, że to będzie coś podobnego do Velveta z Chanel:) Obadaj koniecznie i daj znać, bo ja się polubiłam z podkładami tej marki, a oczywiście jak zwykle mam słaby dostęp...
UsuńMoże być coś w ten klimat, a że Velvecika bardzo lubię, to może i z Żiwąszakiem (matko, co za słowotwórstwo :P) się polubię :) Dostęp też mam baaardzo słaby. Stacjonarnie u mnie brak, tylko on line, a w PL w moim rodzinnym mieście mam tylko Douglasa, Sepho brak :/ Będę jednak w Wawie w czerwcu, to obadam go! :)
UsuńŻiwąszak, co za nazwa:DDD U mnie dostęp żaden, ja swojego testowałam w Pl, a potem kupiłam online już w UK ten kolor co chciałam, ale np. z Teint Couture były większe jazdy, bo mój kolor 1 jest w ogóle niedostępny w UK, kolory zaczynają się tutaj od 3 :))) Już mi się kończy, zostało mi tego Teint Couture na jakieś 2 tygodnie, potem chyba MACzka kupię siakiegoś :DDD
UsuńAno takie jakieś dziwne słowotwórstwo wyszło :D ahahaha
UsuńŻiwąszi ma dzieci w postaci Żiwąszaków :D lol
MACzka kupisz? A to niespodzianka :D hyhyhy
Haha, no tak - dzieci Żiwąszaki :D Padłam :) Generalnie powiem Ci nie miałam wcześniej przygód z tą marką (przed podkładami), ale całkiem warta zainteresowania, szkoda właśnie, że taki słaby dostęp mamy:(
UsuńTylko nie wiem jeszcze, jakiego Maczka:) A powiedz mi, miałaś może ten podkład Sculpt? Jak wypada numer 1? Czy on jest normalnym odpowiednikiem NC15?
:D hyhy Ja Żiwąszaków nie znam absolutnie! Mam tylko ich tusz do rzęs. I koniec :)
UsuńSkuszę się jednak na coś, bom ciekawa. Może ten podkład właśnie :)
Sculpt miałam kiedyś dawno, ale nie lubiłąm go :/ Koloru już nie pamiętam, bo było to dobre kilka lat temu, w początkach mojej MAComanii ;)
Oooo, a ten tusz dobry? Zastanawiałam się nad nim kiedyś, ale nie kupiłam (nie wiem, dlaczego). :)
UsuńPolecam Ci ten podkład, albo Teint Couture, nie wiem, który z nich lubię bardziej, chociaż oba mają niewielkie krycie :)
A nie pamiętasz, jak ten Sculpt działał? Czy stosowałaś go w czasach suchej skóry, czy już jak się zmieniła na mieszaną? :)
Niestety moja skóra wymaga czegoś mocniejszego, bo mimo, że bliżej mi do 30 niż 20 to nadal mam cerę trądzikowa. Z drugiej jednak strony żółte tony do mnie przemawiają, bo we wszędobylskich różowych czuję się zawsze jak po wyjściu z siłowni :)
OdpowiedzUsuńŻółte tony faktycznie w nim są, może nie mocno żółte, ale jednak. Z kolei jeśli szukasz mocniejszego krycia to chyba on Ci nie będzie pisany, bo jest bardzo delikatny, coś tam ukryje, ale jednak przy większych zmianach to nie ma zmiłuj przy nim :)
UsuńRóżowe podkłady mnie też denerwują, np. nigdy nie mogę zrozumieć, czemu Dior najjaśniejsze ma z różem...