Cała linia Immortelle Precious to seria, która ma działać przeciwzmarszczkowo i przeciwstarzeniowo.
Po krótce opiszę Wam moje pierwsze wrażenia ze stosowania każdego z tych kosmetyków.
Zacznę o pianki do mycia Precious Cleansing Foam (50ml), która ma w delikatny sposób oczyszczać naszą buzię i rozjaśniać cerę, skóra ma być doskonale czysta, miękka i czuć się komfortowo. Opakowanie zawiera pompkę, która spienia płyn wewnątrz buteleczki, jak dla mnie pianka jest mało treściwa, muszę nakładać aż 3 pompki żeby umyć twarz, gdybym wzięła mniej, to miałabym wrażenie, że myję buzię powietrzem, czyli wydajność trochę na minus, sam zapach jest dziwny, jakiś taki ziołowy, nie drażniący, ale też nie jakaś super przyjemność. Pianka niestety nie nadaje się za bardzo do używania z Clarisonicem. Po umyciu buzi natomiast owszem, mamy wrażenie czystości twarzy, ale też takiej niesamowitej suchości, ma się ochotę natychmiast nałożyć krem i złagodzić to uczucie ściągnięcia.
Nie kupiłabym jej w pełnowymiarowej wersji.
Drugim produktem z zestawu jest Essential Water (30ml), która jest tonikiem z właściwościami antyoksydacyjnymi, ma pomagać odświeżyć, wygładzić i ujędrnić skórę.
W moim odczuciu już na minus zasługuje psikawka, ja nienawidzę produktów, które mam sobie psikać na twarz, tonik czy płyn do demakijażu wolę nakładać na wacik i przemywać sobie nim twarz, a nie psikać, jest to dla mnie nieprzyjemne uczucie. A produktu z L'Occitane niestety nie można odkręcić, czyli muszę psikać na wacik i potem przemywać buzię, jak pewnie się domyślacie strata produktu jest w takim wypadku ogromna. Zapach podobny jak w piance, ziołowy, ale nie drażni. Po przetarciu skóra jest odświeżona i zniwelowane jest to uczucie napięcia, które powstało po użyciu pianki, jednak niestety tonik ten wchłania się błyskawicznie i dalej mamy wrażenie suchości skóry, jakbyśmy go wcale nie użyły.
Nie kupię pełnej wersji.
Dochodzimy więc do ostatniego punktu programu - kremu. Precious Cream (15ml) jest bogatym kremem, który w widoczny sposób ma wygładzić zmarszczki. Ta wersja, która jest w zestawie to wersja rich, czyli do skóry suchej i normalnej. Skóra po jego użyciu ma być ożywiona, czuć się komfortowo, a zmarszczki być wygładzone. Nasza buzia ma wyglądać promiennie i młodo.
Oczywiście wersja rich nie jest do mojej skóry, ale nie miałam wyboru, bo to przecież zestaw. Konsystencja jest biała, gęsta i treściwa. Zapach, podobnie jak pozostałej dwójki jest ziołowy, nic przyjemnego, ale ujdzie. Niestety po nałożeniu utrzymuje się na twarzy, więc to mi niezbyt pasuje. Jeśli chodzi o sam komfort używania to muszę przyznać, że krem ten likwiduje uczucie napięcia skóry, jakie spowodowała pianka i tonik, ale niestety nawet nałożenie go w małej ilości powoduje, że cała twarz się nieestetycznie świeci. Rozumiem, że jest to ta cięższa wersja kremu, ale używałam już też wersji kremu Shiseido do suchej skóry, czyli nie dla mnie tak do końca i jakoś skóra po nim się tak nie błyszczała. Po nałożeniu Precious Cream niestety nie widzę żadnej pozytywnej różnicy w wyglądzie buzi, mam wręcz wrażenie, że wyskoczyły mi po nim niespodzianki, chociaż naprawdę już biorę ilość malusieńką. Przez ten zapach i samo działanie w zasadzie już po 2 tygodniach nie chciało mi się go używać do twarzy, więc teraz używam na dłonie - nie ma szału.
Tutaj ponownie produkt nie do końca wpasowany w moje potrzeby.
Tak oto dobrnęliśmy do końca. Oczywiście wszystko to, co napisałam to są moje pierwsze wrażenia, nie wiem, jak te kosmetyki zachowywałyby się po kilku miesiącach używania, ale po 3,5 tygodnia jestem trochę rozczarowana. Na szczęście już wszystko jest na wykończeniu, zostanie mi po nich fajna kosmetyczka, ale do pianki, toniku i kremu już nie wrócę.
Cieszę się, kiedy marki wypuszczają takie zestawy. Co prawda nie można sobie wybrać, co ma się znaleźć w środku, ale zawsze można się zapoznać z produktem, zanim kupi się duże opakowanie, tym bardziej, jeśli pełen wymiar jest drogi.
Co Wy sądzicie o takich zestawach? Kupujecie?
Moja ocena: 5/10
Uwielbiam minizestawy choć czasami czuję, że place za próbki ale tak czy siak to genialny sposób zeby poznac kosmetyki przed kupnem ;)
OdpowiedzUsuńJa też czasami tak czuję, no ale jeśli kosmetyku nie znam kompletnie, to wolę zapłacić mniej i mieć miniaturę, niż wyrzucić kupę kasy w błoto i się rozczarować:)
UsuńJakbym miała okazję to bym kupiła ;) taki zestaw ile Cię kosztował ?:)
OdpowiedzUsuńCoś około 18 funtów, o ile dobrze pamiętam:) A może mniej:)
UsuńTakie zestawy są idealnym rozwiązaniem, abyśmy mogły zapoznać się z danym produktem. A jak coś się nie spodoba, to nie trzeba pluć sobie w brodę, że wydało się masę pieniędzy na zły kosmetyk, bo po zużyciu takich nieudanych miniaturek, poprostu zapomina się o nich i już. Oczywiście wolę gdy jest z tego miłość, ale z tym bywa różnie ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie mam takie samo zdanie, lepiej wydać mniej i mieć mniejszy produkt, przekonać się, jak działa, a potem kupić pełnowymiarowy, niż od razu inwestować w pełen wymiar, a potem żałować, jeśli nie przypasuje. Jeszcze z tańszymi markami można sobie odżałować, ale kupując krem za ileś stówek wolałabym, żeby jednak mnie nie zawiódł:)
UsuńJa Immortelle bardzo lubiłam. Może faktycznie nie jest dla Ciebie po prostu.
OdpowiedzUsuńNiestety zauważyłam, że mnie również zapycha, najpierw go używałam, cera mi się pogorszyła, ale wciąż używałam, bo nie wiedziałam, czy to on, potem zapach mi zaczął przeszkadzać, to używałam go tylko do rąk, ale stwierdziłam, że będę znowu nakładać go na twarz i od razu więcej niespodzianek, czyli to jego sprawka była od początku...
UsuńSzkoda, że produkty nie spełniły Twoich oczekiwań, nie miała styczności z tą serią. Co do mini zestawów, to jest to bardzo praktyczne rozwiązanie, tak i w podróży jak i w codziennym użytku, nie musimy od razu wydawać majątku, żeby wyrobić sobie swoją opinię na temat danego kosmetyku.
OdpowiedzUsuńNo niestety u mnie się nie sprawdziły, to znaczy oprócz kremu, który mnie zapycha te pozostałe dwa nie są złe, ale też nie na tyle fajne, żebym chciała kupić je w pełnym wymiarze, chociaż fajnie wypróbować, można znaleźć czasami jakąś perełkę:)
Usuńja też nie lubię sobie niczym psikać twarzy:) wszystkie wody termalne używam jako tonery:)
OdpowiedzUsuńDla mnie to jest po prostu nieprzyjemny chłód na buzi, a tego nie lubię... I dlatego jak coś ma psikawkę, a ma tonizować skórę, to ja to z reguły omijam:)
UsuńZ tą firmą nie miałam jeszcze do czynienia, ale wszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą Kochana, chociaż powiem Ci szczerze, że w moim przekonaniu akurat ta seria jest średnia... Polecać jej nie będę niestety.
UsuńJa po kilku próbkach kosmetyków tej firmy odpuściłam: albo zapach nie pasował albo konsystencja.
OdpowiedzUsuńMini-zestawom mówię "tak":)
Ten zapach jest właśnie taki specyficzny, ja go nie polubiłam i w kremie do twarzy trochę mnie drażnił, teraz już jak wyszło, że krem owy mnie zapycha to tylko do rąk go używam, chociaż wciąż ten zapach dziwny... Chciałabym, żeby już się skończył:)
UsuńZ tej serii używałam mgiełki oraz kremu i również byłam zawiedziona. Poza tym zapach nie do końca mi odpowiadał, do dzisiaj go pamiętam ;)
OdpowiedzUsuńZapach niestety nie jest za przyjemny, nie to, co pielęgnacja Chanel, czy Shiseido:) No i samo używanie, takie nie do końca komfortowe dla mojej skóry, także zachwalać tej serii nie będę niestety:)
UsuńMialam kilka róznych produktów do twarzy z tej firmy i nie bardzo sie polubilismy, zerowe polepszenie skóry , zapachy tez nie dla mnie i szalu nie bylo.
OdpowiedzUsuńWole ich produkty do ciala i kremy do rak ;D
Ja od nich do ciała jeszcze nic nie miałam, a i kremu do rąk do tej pory nie kupiłam, ale wszystko przede mną, hyhy
UsuńNo niestety już sam zapach zniechęca i brak takiego komfortu przy używaniu:(
Ja miałam krem pod oczy i był ok, ale jakoś nie ciągnie mnie do pielęgnacji twarzy za bardzo :) ale nie mówię nie, nie znam marki za dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa też nie, ale był akurat zestaw w promocji i z kosmetyczką, to pomyślałam, że spróbuję, niestety po tej próbie jakoś nie jestem specjalnie zachęcona do dalszego zagłębiania się w ofertę L'Occitane:)
UsuńUwielbiam takie zestawy :) Ponieważ często podróżuję (taka praca) to takie miniaturki często ratują mi życie :)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie, jeśli jesteś podróżniczka, takie miniatury to fajna sprawa, ja kupuję je, chociaż nie podróżuję za dużo, ale kiedy firmy nie znam, a chciałabym poznać:)
UsuńTeż uwielbiam takie zestawy! Tak jak mówisz, może wytestować produkt przed zakupem pełnowymiarówki, a do tego te maluchy tak fajnie wyglądają :D
OdpowiedzUsuńJa takie mini opakowania wielbię, ale potem składuję ich po szafach tyle, że nie wiem, co z nimi robić i się wkurzam, że tyle ich jest hyhy, ale fajna sprawa takie zestawy, szkoda, że Chanelek i Diorek takich nie robią:)
UsuńOoo tak, małe Diorki i Chanelki wygladałyby uroczo! Choć nie wiem czy nie byłoby mi ich szkoda używać :D hihi
UsuńPewnie by były wizualnie tak urocze, jak ta mini paletka, co kupiłam z tuszem, czyli tak jak piszesz - żal używać:) Ja wciąż jej nie użyłam:)
UsuńI pewnie prędko ten dzień nie nastąpi ;) hihi
UsuńJak Ty mnie dobrze znasz:D :* Ale za to Camelię dotknęłam:) To znaczy nie maźnęłam chamsko paluchem, tylko tak przyłożyłam delikatnie palec, żeby zobaczyć, jaki efekt będzie nie pozostawiając śladu na samym wzorku, jest piękny *.* :)
UsuńNie miałam jeszcze tych produktów, ale ładnie wyglądają.
OdpowiedzUsuńŁadnie wyglądają, ale działanie nie jakieś szałowe, więc wiele nie tracisz:)
UsuńI dlatego uwielbiam takie zestawy startowe :-) nie ciągnie mnie jakoś do pielęgnacji L'oocitane chociaż miałam kiedyś ich krem do twarzy i był świetny tylko chyba przestali go produkowač.
OdpowiedzUsuńJa chciałam wytestować, bo małe toto i nigdy nic z tej firmy nie miałam, to akurat zestaw wydał mi się w porządku, ale teraz wiem, że się nie skuszę na pełne wymiary i tak jakoś nie chce już mi się nawet zagłębiać w ofertę marki. Kochana jest jeszcze inny krem, może ten drugi akurat od nich miałaś?
UsuńŚwietne są takie zestawy i możliwość zapoznania się z daną formułą :) Mnie również nie ciągnie w stronę L'Occitane bo nieudanej przygodzie z kremami do rąk...Cena obłędna jak na nasze warunki a jakość słabieńka oj słabieńka...Dość powiedzieć, że krem z 4 pór roku sprawował się u mnie lepiej :)
OdpowiedzUsuńMówisz, że ten krem do łapek taki kiepski? Yyy, a ja go chciałam kupić... Teraz się zastanowię. No ja też już nie mam chęci na dalsze testy kosmetyków tej marki, raz mi starczyło, ale myślałam, że chociaż kremik do łapek będzie spoko:)
UsuńTeż bardzo lubię zestawy mini produktów, choć podejrzewam, że z tego nie byłabym szczególnie zadowolona. Ofertę L'occitane póki co znam dość słabo.
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem jakoś specjalnie zadowolona, ale cieszę się, że wypróbowałam właśnie zestaw miniaturek, bo wcześniej miałam "świetny" pomysł, żeby kupić pełnowymiarowy krem, oj, bym gorzko pożałowała:)
Usuń