środa, 19 kwietnia 2017

Mac Tendertalk Lip Balm Teddy Pink

Jako wielka fanka pomadek staram się szczególną uwagę przykładać również do pielęgnacji ust. Jakiś czas temu zaraz po jego premierze skusiłam się na zakup balsamu koloryzującego z Maca, który wydawał mi się fajnym odpowiednikiem Diorowego Lip Glow, o którym pisałam tutaj i którego darzę wielką sympatią. Jeśli jesteście ciekawe, jak Macowy balsam wypadł w porównaniu i co o nim myślę, to zapraszam do dalszego czytania.
Produkt przy zakupie otrzymujemy oczywiście w kartoniku, natomiast wewnątrz mamy śliczne holograficzne opakowanie, które skradło moje serce.
Wybrałam sobie odcień Teddy Pink głównie dlatego, że do złudzenia przypominał mi Diorowy Lip Balm i miałam nadzieję, że będzie dawał na ustach podobny efekt. Ogólnie w tej serii dostępne jest 5 odcieni, prócz tego spodobał mi się jeszcze Side Dish, ale pomyślałam, że najpierw sobie przetestuję jeden, zanim kupię więcej. I w sumie dobrze, że tak podeszłam do tematu, chociaż o tym zaraz.
Czym on właściwie jest? Jest to inteligentny balsam odżywiający usta, który nadaje im spersonifikowany odcień współgrając z chemią naszego ciała (a raczej naszych ust). Muszę przyznać, że moja poprzeczka była zawieszona wysoko, bo jednak Dior mnie rozpieścił i miałam nadzieję, że ten balsam okaże się równie dobry.
Teddy Pink jest jasnym barbiowym różem w opakowaniu. Nie za bardzo rozumiem, co producent miał na myśli umieszczając na stronie opis koloru jako 'czysta czerwień' bo obok czerwieni to nawet nie stało. To jest rożowy róż i przedstawione tu zdjęcia dobrze oddają jego odcień. Sztyft ma 3 g.
Czytając balsam rozumiem oczywiście, że odcień będzie delikatny i niemalże przezroczysty, że będzie dawał tylko odrobinkę koloru i będzie bardziej pielęgnacją z kolorem, niż kolorem z odrobiną pielęgnacji. Na moich ustach działając z chemią mojego ciała ten odcień wygląda tak:
Nie jest nachalny, na mnie jest to taki delikatny różyk, ale nieco ciemniejszy, niż wyszedł na swatchu na dłoni. Oczywiście jednak tutaj grają takie czynniki jak poziom nawilżenia w ustach, no i sam ich odcień. Także za kolor jestem jak najbardziej na tak, chociaż nie jest to mój typowy odcień (czyli fuksja), jednak jaśniejsze też są mile widziane w mojej kolekcji.
Nie wspomniałam o aplikacji, a jest ona zupełnie bezproblemowa i żadna konturówka nie jest nam potrzebna. Śmiałabym też powiedzieć, że nie potrzeba nam lusterka, ale z drugiej strony jak kolor się nieco zmienia (a przecież to robi chwilę po nałożeniu) to zaaplikowany nieprawidłowo wyglądałby poza konturem ust nieco karykaturalnie. Tendertalk Lip Balm również nawilża nasze wargi, chociaż nie jest to efekt długotrwały. I wszystko byłoby naprawdę fajnie gdyby nie dwie rzeczy, przez które ani nie mam ochoty odkupić tego odcienia, ani nie mam ochoty dokupić innych. Pierwszą z nich jest skandalicznie mała wytrzymałość na ustach, dosłownie półtorej godziny po aplikacji już go nie ma, znika nie wiadomo gdzie, chociaż nawilżenie pozostaje, więc chociaż to jest dobre. Drugą rzeczą jest zbieranie się produktu w takich białych liniach/skupiskach i naprawdę nie wygląda to zbyt estetycznie, a dodając do tego, że owo zbieranie zaczyna się już po 45 minutach od aplikacji powoduje, że jestem trochę zniechęcona i nie sięgam po niego zbyt często. Szkoda, że Mac się nie postarał bardziej, bo myślałam, że stanę się wierną fanką tej serii, jednak nietrwałość i to zbieranie się u mnie go dyskwalifikuje i jak się skończy to już po niego nie sięgnę.
Miałyście z Tendertalkami do czynienia? A może macie jakieś swoje ulubione balsamy?
Moja ocena: 5/10

8 komentarzy:

  1. Ładny efekt. Muszę sobie obadać kolor Side Dish, bo bardziej kusi moje oko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Side Dish jest ladny, tylko szkoda, ze one takie nietrwale, mnie to bardzo zniecheca do ponownego zakupu...

      Usuń
  2. Idealny odcień wiosenny <3 Wspaniale ożywi niejedną twarz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odcien rzeczywiście jest przyjemny i ozywiajacy twarz, tyle ze nie wiem, czy komus sie chce kupować taki produkt o tak niskiej trwalosci ;)

      Usuń
  3. 'Różowy róż' ;D i mi to na czerwień też nie wyglada ;D co do reszty kolor mi się widzi ale ta trwałości no i zbieranie się to nieeee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na polskiej stronie jest napisane ze to 'czysta czerwien' co przeciez jest wielka pomyłka i jesli ktos kupuje w ciemno to moze miec nie lada problem. No ale wlasnie - jesli juz kupowac to zdecydowanie Diorowy balsam, on jest trwalszy i lepszy :)

      Usuń
  4. Wydaje mi się że jesteś zbyt surowa . Podchodz do tego jakby produkt miał nawilżac ochraniac a tu masz jeszcze kolor . Ja jestem zadowolona . Kolory są piekne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli masz inne zdanie na jego temat i jestes zadowolona to fajnie, ja jednak uwazam ze on jest dosc slaby i nietrwaly i mowie to po czasie bo jednak post powstal w kwietniu 2017. Do Diorowego Lip glow on sie nie umywa wcale. Znikanie po chwili i wlazenie w linie na ustach to nie jest najlepsza rekomendacja bo balsam tani nie jest. Produkt ma nawilzac i ok, trochę to robi, ale to nie wynagradza braku trwalosci i formuly wchodzącej w linie. Do koloru sie nie przyczepilam. Po prostu sa lepsi zawodnicy od niego, wlasnie wspomniany Dior Lip Glow, wole dolozyc i kupic cos, co spełni moje oczekiwania wzgledem kazdej kategorii a nie tylko polowicznie. Bo cena polowiczna nie jest ;)

      Usuń