Poczyniłam ostatnio wpis na temat kosmetyków, które wybrałam sobie do zużycia w najbliższym czasie i coś mnie tknęło, żeby sprawdzić, czy pisałam kiedyś o rozświetlaczu z Maca Soft & Gentle, którego też do tego spisu wrzuciłam. Okazało się, że nie, więc dzisiaj pragnę naprawić owo niedopatrzenie.
środa, 24 maja 2017
niedziela, 21 maja 2017
L'Oreal Color Riche Matte
Dzięki uprzejmości marki L'Oreal otrzymałam w zeszłym miesiącu pudełko z produktami do makijażu. Były tam między innymi pomadki. A jak pomadki, to wiadomo - nigdy nie pogardzę. Przetestowałam je i dzisiaj opowiem Wam, co o nich sądzę, także czytajcie dalej.
środa, 17 maja 2017
Lancome Teint Miracle
Przymierzałam się do tego podkładu bardzo długo, jednak brak odpowiedniego dla mnie jasnego odcienia z lekko żółtym podtonem skutecznie zniechecał mnie do zakupu. W końcu jednak doszłam do wniosku, że mogę sobie przecież kupić ten najjaśniejszy i najzwyczajniej w świecie go lekko zażółcić. Tak też się stało. Przed Wami więc recenzja Lancomowego Teint Miracle.
niedziela, 14 maja 2017
Kosmetyki, które planuję zużyć w najbliższym czasie (część druga)
Pomyślałam sobie, że fajnie będzie odnieść się po kilku miesiącach do wpisu, który opublikowałam w styczniu odnośnie kolorówki wybranej przeze mnie do zużycia (klik). Kosmetyków wciąż mam na pęczki, także chcę takie posty publikować co kilka miesięcy (mogłabym co kilka tygodni, jednak to bez sensu, bo przecież każda z nas dobrze wie, jak ciężko zużywa się kosmetyki kolorowe) aby mobilizować siebie do wykańczania rzeczy, których mam za dużo. Rozumiem sens posiadania tysiąca pomadek, ale na przykład 10 sztuk róży nie potrzebuję, więc będę sukcesywnie dążyć do zużycia części rzeczy z tych kategorii makijażowych, które nie są moimi ulubionymi i nie potrzebuję posiadania miliona sztuk.
Zobaczcie więc, co wybrałam tym razem do zużycia:
Zobaczcie więc, co wybrałam tym razem do zużycia:
czwartek, 11 maja 2017
Mac Hot Gossip
Jeszcze pewnie przez bardzo długi czas będę Wam pisać recenzje pomadek, bo wciąż jest ich tyle, że nie ogarniam, a dwóch nawet nie rozpakowałam, chociaż powinnam to była zrobić dawno temu. A na dodatek już mi się podobają 2 nowe i chyba moje postanowienie o nie kupowaniu kolejnych szlag trafi, także tego - może przejdźmy do recenzji:)
sobota, 6 maja 2017
Nowości kwietnia
Udało mi się w końcu zebrać i sfotografować wszystkie zakupy i prezenty, które trafiły do mnie w kwietniu. Urlop w Polsce nigdy nie służy oszczędzaniu, chociaż jestem z siebie dumna, bo nie poszalałam wcale na promocji kolorówkowej w Rossmannie. Poszalałam za to z pielegnacją, co zaraz zobaczycie. Ale może jednak zacznę od kolorówki, bo tego jest najmniej.
Etykiety:
Dermedic,
EM Nail,
Giorgio Armani,
Golden Rose,
Irena Eris,
La Prairie,
Laura Mercier,
MAC,
Organique,
Perfecta,
Pharmaceris,
Vichy
piątek, 5 maja 2017
Mac Speak Louder
Kolejny wpis z serii pomadkowej. Pomyślałam, że dzisiaj opowiem Wam o kolorze, który kiedy go kupiłam wydawał mi się przeciętny, ale w miarę używania zaczęłam doceniać jego zalety i przyznam szczerze, że sięgam po niego naprawdę często. Przed Wami Speak Louder.
poniedziałek, 1 maja 2017
Zużycia kwietnia
Kwiecień i mój urlop w Polsce minęły szybko, zbyt szybko, bym mogła się nimi dostatecznie nacieszyć. Nauczyłam się kilku nowych rzeczy dzięki mojej Siostrze, obkupiłam się w Superpharm (w Rossmannie niezbyt), poskakałam w Jump City w Gdańsku i z żalem wróciłam do UK do codziennych obowiązków. Czekam teraz z utęsknieniem na kolejny urlop, a tymczasem chciałabym Wam pokazać produkty, jakie udało mi się zużyć w kwietniu.
czwartek, 27 kwietnia 2017
Benefit Hoola Bronzer
Po wielu miesiącach prób zużycia moich bonzerów dotarłam w końcu do momentu, w którym została mi tylko jedna sztuka. Jestem niesamowicie z siebie dumna, że udało mi się zajść tak daleko chociaż z jedną kategorią makijażową, jeszcze tylko cała reszta i wyjdę na prostą :D Dzisiaj będziemy się rozwodzić nad znanym bronzerem Hoola, który niektórzy nazywają kultowym i zachwalają. Zaraz opowiem Wam, dlaczego ja bym go w życiu do kultowych kosmetyków nie zaliczyła.
sobota, 22 kwietnia 2017
Lancome Energie De Vie Liquid Care
Dawno nie pisałam o żadnej pielęgnacji, a przecież to wcale nie oznacza, że nic nie używam. Od jakiegoś czasu w mojej codziennej rutynie pielęgnacyjnej stosuję produkt z Lancome, któremu będzie poświęcony ten post. Zapraszam więc do dalszej części, jeśli chcecie dowiedzieć się, czy się u mnie sprawdził, czy nie.
środa, 19 kwietnia 2017
Mac Tendertalk Lip Balm Teddy Pink
Jako wielka fanka pomadek staram się szczególną uwagę przykładać również do pielęgnacji ust. Jakiś czas temu zaraz po jego premierze skusiłam się na zakup balsamu koloryzującego z Maca, który wydawał mi się fajnym odpowiednikiem Diorowego Lip Glow, o którym pisałam tutaj i którego darzę wielką sympatią. Jeśli jesteście ciekawe, jak Macowy balsam wypadł w porównaniu i co o nim myślę, to zapraszam do dalszego czytania.
sobota, 15 kwietnia 2017
Mac Red
Spojrzałam ostatnio na moją listę pomadek i na spis tych, o których Wam jeszcze nie pisałam - wciąż jest tego sporo. Pomyślałam więc, że dla odmiany dzisiaj napiszę o kolorze, który nie jest dla mnie typowy, ale spodobał mi się tak mocno, że postanowiłam go przygarnąć i tak sobie już jesteśmy razem od ponad roku. Zapraszam na recenzję jednej z 3 czerwieni, jakie obecnie mam - na tapecie Mac Red.
środa, 12 kwietnia 2017
Nowości marca
Trochę mi zeszło z tym postem i publikuję go prawie w połowie kwietnia, a to wszystko dlatego, że zupełnie zapomniałam, że Wam jeszcze moich marcowych zdobyczy nie pokazałam. Szybciutko więc to naprawiam, bo wiem doskonale, że gdybym opublikowała w maju nowości zarówno z marca, jak i z kwietnia, to wyszedłby z tego tasiemiec.
sobota, 8 kwietnia 2017
Mac Viva Glam Taraji P. Henson Lipstick & Lipglass
Większość z Czytelników tego bloga wie doskonale, że jestem fanką pomadek w kolorze fuksji i różu. Dlatego kwestią czasu tylko było kupienie przeze mnie nowej kolekcji Viva Glam sygnowanej nazwiskiem Taraji P. Henson, która zawiera pomadkę i błyszczyk. Dzisiaj więc kilka słów o tym, co myślę o tych produktach.
czwartek, 6 kwietnia 2017
Yves Saint Laurent Touche Eclat (nowa wersja)
Jakiś czas temu popełniłam wpis na temat starej wersji podkładu Touche Eclat, dzisiaj więc mam zamiar napisać kilka słów o nowej wersji i odnieść ją do tej starej, która niestety nie wiadomo czemu została wycofana. Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej, to czytajcie dalej.
sobota, 1 kwietnia 2017
Zużycia marca
Dzisiaj wpis łatwy i przyjemny, bo pokażę Wam, co udało mi się zużyć w ubiegłym miesiącu. Wyszło tego całkiem sporo, więc będzie dużo pisania, także bez przedłużania zapraszam na przegląd:
wtorek, 28 marca 2017
Estee Lauder Pure Color Envy Shine Sculpting Lipstick Pink Dragon
Wracając powoli do wpisów pomadkowych chciałabym dzisiaj przybliżyć Wam odcień, ma który skusiłam się po fali zachwytów blogowych. Tyle się naczytałam o tej serii, że sama postanowiłam się dowiedzieć, co w trawie piszczy. Jeśli jesteście ciekawe, jak ja oceniam Pink Dragon z linii Envy Shine, to zapraszam do dalszej lektury.
niedziela, 26 marca 2017
Sephora Rozświetlający Podkład Nawilżający
Podkład, o którym dzisiaj Wam napiszę długo za mną 'chodził', jednak z racji braku dostępu do Sephory musiałam poczekać, aż będzie dla mnie możliwe jego kupienie. Czy czekanie się opłacało i czy w mojej ocenie faktycznie warto sobie nim zawracać głowę? O tym poczytacie niżej.
czwartek, 23 marca 2017
Urban Decay Naked Concealer
O korektorach już dawno nie było wpisu, ponieważ zawsze używam tylko/aż dwóch na raz i starczają mi na wieki, więc zanim kupię nowy i o nim napiszę mija trochę czasu. Dzisiaj chciałabym przybliżyć Wam korektor z UD, o którym było głośno w sieci już jakiś czas temu i ja na fali tych zachwytów też się na niego skusiłam.
sobota, 18 marca 2017
Mac Milan Mode
Staram się ostatnio nadrobić posty pomadkowe, porobiłam wiele zdjęć, także mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się Wam pisać najwięcej o pomadkach właśnie (tym bardziej, że przybywają nowe - stety czy niestety, chyba z tym nie wygram). Dzisiaj przybliżę Wam więc jeden z moich ulubionych odcieni - Macowy Milan Mode.
środa, 8 marca 2017
Givenchy Photo'Perfexion
Każda z nas marzy o idealnej cerze, ale co jeśli nie można tego osiągnąć naturalnymi sposobami? Trzeba sięgnąć po podkład. Ja jestem fanką delikatnego krycia i ujednolicenia cery, a przy tym cenię sobie długotrwałość produktu na twarzy, nieco świetliste wykończenie i naturalny efekt. Czy Givenchy sprostał moim oczekiwaniom? Tego dowiecie się zaraz.
sobota, 4 marca 2017
Nowości lutego
W zeszłym miesiącu nie prezentowałam nowości stycznia, ponieważ było ich bardzo mało. Kupiłam jedynie olejek do demakijażu, szampon i piankę do mycia ciała, także nie było nawet sensu tego prezentować w osobnym wpisie. W lutym jednak trochę bardziej zaszalałam, więc jeśli jesteście ciekawe, co mi przybyło, to zapraszam do dalszego czytania.
środa, 1 marca 2017
Zużycia lutego
Wymyśliłam sobie jakiś czas temu, że byłoby fajnie, jakby udało mi się zużywać przynajmniej 10 produktów w ciągu miesiąca, nie ma znaczenia, czy to kolorówka, czy pielęgnacja, po prostu 10 pełnowymiarowych produktów. W styczniu udało mi się przekroczyć magiczną dziesiątkę, w lutym jest to samo, także zaraz Wam tu się ze wszystkiego wyspowiadam :D Jeśli jesteście ciekawe, co wylądowało w zużyciowym koszyku, to zapraszam do czytania.
niedziela, 26 lutego 2017
Tołpa Dermo Face Futuris 30+ wersja bogata na dzień
Ostatnio bardzo mało uwagi poświęcałam na blogu kremom do twarzy. Nie wynika to z tego, że ich nie używam, wręcz przeciwnie - staram się zawsze doskonale nawilżać swoją cerę, a brak wpisów o tego typu produktach wynika jedynie z faktu, że ostatnimi czasy wracałam raczej do sprawdzonych marek, niż eksperymentowałam z nowymi kremami. Dzisiaj jednak przyszedł czas na napisanie kilku słów o kremie, który z ciekawości nabyłam kilka miesięcy temu w Rossmannie głównie za sprawą namowy mojej Mamy, także jeśli jesteście ciekawe, co sądzę o Futuris, to czytajcie dalej.
środa, 22 lutego 2017
Guerlain Rouge G Lipstick B21 Bianca
Kontynuując wpisy pomadkowe przychodzę dzisiaj z produktem marki Guerlain w przepięknym biżuteryjnym opakowaniu. O jednej takiej pisałam już tutaj, a teraz czas na opisanie koloru, który jest dość niecodzienny w mojej kolekcji, bo nie jest tak do końca różowy. Zapraszam więc na kilka słów o Biance.
niedziela, 19 lutego 2017
Shiseido Bio Performance Super Corrective Eye Cream
Strefa podoczna jest moją okolicą problematyczną, bo z racji genetyki i częstego uśmiechania się mam na niej zmarszczki mimiczne, których za wszelką cenę chciałabym się pozbyć. Wybieram więc kremy przeciwzmarszczkowe, nawilżające, ujędrniające, cuda-robiące i takie inne. Chciałabym więc dzisiaj przybliżyć Wam jeden z kremów, który wybrałam do walki o piękną skórę pod oczami.
środa, 15 lutego 2017
Mac Pink Pearl Pop
Zaniedbałam strasznie wpisy pomadkowe, a przecież mam Wam jeszcze tyle do pokazania! Dzisiaj więc żeby trochę nadrobić temat pokażę Wam Pink Pearl Pop, do której sama nie byłam na początku przekonana, a jak jest teraz? Czytajcie dalej, aby się dowiedzieć.
sobota, 11 lutego 2017
Lancome Hypnôse Volume-à-porter Mascara
Od wielu miesięcy nie zamieściłam tutaj żadnej recenzji tuszu do rzęs. Podejrzewam, że głównie wynikało to z faktu, że nie znalazłam niczego na tyle świetnego, że uznałabym, iż warto o tym napisać. Ale dzisiaj przychodzę z bombą tuszową w moim odczuciu i nieskromnie powiem, że chyba do tej pory najlepszym tuszem, jaki miałam okazję używać. Poczytajcie więc o Lancomowym Hypnôse Volume-à-porter.
Zacznę od tego, że moje opakowanie jest wersją miniaturową 2 ml, niestety nie znalazłam nigdzie informacji, ile ma pełnowymiarowy produkt. Z racji tego nie będę się jakoś szczególnie rozwodzić nad samym opakowaniem, bo uważam, że pełen wymiar po prostu wygląda lepiej, ale swoją miniaturę, jak i jeszcze kilka innych kupiłam w zestawie jako jeden z gratisów, więc nie będę marudzić.
Co ten tusz w ogóle ma robić? Może przytoczę to, co zostało napisane na Wizażu: " Marka Lancôme stworzyła produkt, który podkreśla siłę spojrzenia – tusz do rzęs Hypnôse Volume-à-porter. Kaszmirowa miękkość rzęs. Objętość rzęsa po rzęsie. Nowa maskara Hypnôse Volume-à-porter zaledwie jednym ruchem pozwala nadać rzęsom widoczną objętość. Stają się one wizualnie gęstsze i wydłużone, zachowując przy tym swoją naturalną elastyczność. Hypnôse Volume-à-porter to połączenie delikatnego aplikatora oraz unikatowej formuły, wzbogaconej o lateks i komórki macierzyste róży. Dzięki temu makijaż nie osypuje się i nie kruszy przez wiele godzin. Rzęsy pozostają intensywnie czarne, miękkie i wydłużone." Tyle obietnic producenta.
Szczoteczka jest silikonowa z wypustkami i prosta, nie ma tu żadnych udziwnień. Uważam, że nabiera odpowiednią ilość tuszu i nie ma żadnego problemu z rozprowadzaniem go na rzęsach. O grudkach można zapomnieć, rzęsy są doskonale wyczesane i pięknie podkreślone. Tak samo czerń jest czarna, a nie szara. I o czym trzeba wspomnieć - ta czerń nie blaknie w ciągu dnia. Spotkałam się bowiem z tuszami, które na początku po nałożeniu są czarne, a po jakimś czasie blakną i makijaż nie wygląda już tak cudownie.
Maskara ta pięknie przytrzymuje skręt zalotki. Jej konsystencja nie obciaża rzęs, tylko powoduje, że one wciąż są miękkie i sprężyste - takie dość naturalne w odczuciu, jeśli je dotkniemy.
Efekt, jaki daje Volume-à-porter jest mocny, wyrazisty, rzęsy są bardzo wydłużone i pogrubione, chociaż u mnie właśnie rzuca się w oczy ich długość, bo raczej mam dość cienkie rzęsiska, jednak wciąż możecie zobaczyć, że efekt jest naprawdę klawy:
Co do trwałości to jest całodniowa, nie ma żadnego osypywania, rozmazywania, odbijania się, słowem nic, do czego mogłabym się przyczepić. Ta maskara po prostu wygląda pięknie i trwa cały dzień aż do demakijażu. Nie wiem, czego mogłabym więcej chcieć? Dodatkowym plusem jest jej zywotność. Otóż mam miniaturę, którą używam codziennie już ponad miesiąc i nic się z nią jeszcze nie dzieje, a na przykład pełnowymiarowy tusz Max Factor 2000 Calorie wytrzymuje mi tylko do miesiąca, a potem zasycha i efekt jest mizerny. W tuszu z Loreala So Couture też żywotność była słaba. Owszem, mi tusze przeważnie starczają max na 2 miesiące, a w większości na 1,5 miesiąca, ale mówimy o tutaj o miniaturze porównanej z pełnym wymiarem, więc tym bardziej jestem zaskoczona i zadowolona. Ośmielę się stwierdzić, że jest to najlepszy z tuszy, jakie do tej pory używałam i nie wiem dlaczego odkryłam go dopiero teraz.
Muszę jednak wspomnieć o jednej rzeczy. Otóż słyszałam wielokrotnie, że wersje miniaturowe produktów (szczególnie tuszy) są czasem o wiele lepsze, niż pełnowymiarowe. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego tak jest, ale przyznaję sama, że raz taki przypadek miałam z tuszem Maca, także muszę dołączyć się do dziewczyn niezadowolonych z tego faktu, a tym samym kiedy będę odkupywać Hypnôse Volume-à-porter na pewno skuszę się znowu na miniaturkową wersję, bo trochę boję się kupić pełen wymiar i być potem niezadowolona. Jednak ten produkt, który posiadam - w tym opakowaniu, w tej pojemności jest dla mnie ideałem i naprawdę wiele będzie trzeba, żeby coś go przebiło (no dobra, Doll Eyes który miałam poprzednio też jest spoko, ale nie jest aż tak super jak ten). Także od siebie mogę ogromnie polecić Volume-à-porter i u mnie na pewno zobaczycie go jeszcze nie raz.
Też odnosicie takie wrażenie, że miniatury produktów są lepsze niż faktyczne produkty? Miałyście przyjemność z Hypnôse Volume-à-porter?
Moja ocena 10/10
Zacznę od tego, że moje opakowanie jest wersją miniaturową 2 ml, niestety nie znalazłam nigdzie informacji, ile ma pełnowymiarowy produkt. Z racji tego nie będę się jakoś szczególnie rozwodzić nad samym opakowaniem, bo uważam, że pełen wymiar po prostu wygląda lepiej, ale swoją miniaturę, jak i jeszcze kilka innych kupiłam w zestawie jako jeden z gratisów, więc nie będę marudzić.
Co ten tusz w ogóle ma robić? Może przytoczę to, co zostało napisane na Wizażu: " Marka Lancôme stworzyła produkt, który podkreśla siłę spojrzenia – tusz do rzęs Hypnôse Volume-à-porter. Kaszmirowa miękkość rzęs. Objętość rzęsa po rzęsie. Nowa maskara Hypnôse Volume-à-porter zaledwie jednym ruchem pozwala nadać rzęsom widoczną objętość. Stają się one wizualnie gęstsze i wydłużone, zachowując przy tym swoją naturalną elastyczność. Hypnôse Volume-à-porter to połączenie delikatnego aplikatora oraz unikatowej formuły, wzbogaconej o lateks i komórki macierzyste róży. Dzięki temu makijaż nie osypuje się i nie kruszy przez wiele godzin. Rzęsy pozostają intensywnie czarne, miękkie i wydłużone." Tyle obietnic producenta.
Szczoteczka jest silikonowa z wypustkami i prosta, nie ma tu żadnych udziwnień. Uważam, że nabiera odpowiednią ilość tuszu i nie ma żadnego problemu z rozprowadzaniem go na rzęsach. O grudkach można zapomnieć, rzęsy są doskonale wyczesane i pięknie podkreślone. Tak samo czerń jest czarna, a nie szara. I o czym trzeba wspomnieć - ta czerń nie blaknie w ciągu dnia. Spotkałam się bowiem z tuszami, które na początku po nałożeniu są czarne, a po jakimś czasie blakną i makijaż nie wygląda już tak cudownie.
Maskara ta pięknie przytrzymuje skręt zalotki. Jej konsystencja nie obciaża rzęs, tylko powoduje, że one wciąż są miękkie i sprężyste - takie dość naturalne w odczuciu, jeśli je dotkniemy.
Efekt, jaki daje Volume-à-porter jest mocny, wyrazisty, rzęsy są bardzo wydłużone i pogrubione, chociaż u mnie właśnie rzuca się w oczy ich długość, bo raczej mam dość cienkie rzęsiska, jednak wciąż możecie zobaczyć, że efekt jest naprawdę klawy:
Co do trwałości to jest całodniowa, nie ma żadnego osypywania, rozmazywania, odbijania się, słowem nic, do czego mogłabym się przyczepić. Ta maskara po prostu wygląda pięknie i trwa cały dzień aż do demakijażu. Nie wiem, czego mogłabym więcej chcieć? Dodatkowym plusem jest jej zywotność. Otóż mam miniaturę, którą używam codziennie już ponad miesiąc i nic się z nią jeszcze nie dzieje, a na przykład pełnowymiarowy tusz Max Factor 2000 Calorie wytrzymuje mi tylko do miesiąca, a potem zasycha i efekt jest mizerny. W tuszu z Loreala So Couture też żywotność była słaba. Owszem, mi tusze przeważnie starczają max na 2 miesiące, a w większości na 1,5 miesiąca, ale mówimy o tutaj o miniaturze porównanej z pełnym wymiarem, więc tym bardziej jestem zaskoczona i zadowolona. Ośmielę się stwierdzić, że jest to najlepszy z tuszy, jakie do tej pory używałam i nie wiem dlaczego odkryłam go dopiero teraz.
Muszę jednak wspomnieć o jednej rzeczy. Otóż słyszałam wielokrotnie, że wersje miniaturowe produktów (szczególnie tuszy) są czasem o wiele lepsze, niż pełnowymiarowe. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego tak jest, ale przyznaję sama, że raz taki przypadek miałam z tuszem Maca, także muszę dołączyć się do dziewczyn niezadowolonych z tego faktu, a tym samym kiedy będę odkupywać Hypnôse Volume-à-porter na pewno skuszę się znowu na miniaturkową wersję, bo trochę boję się kupić pełen wymiar i być potem niezadowolona. Jednak ten produkt, który posiadam - w tym opakowaniu, w tej pojemności jest dla mnie ideałem i naprawdę wiele będzie trzeba, żeby coś go przebiło (no dobra, Doll Eyes który miałam poprzednio też jest spoko, ale nie jest aż tak super jak ten). Także od siebie mogę ogromnie polecić Volume-à-porter i u mnie na pewno zobaczycie go jeszcze nie raz.
Też odnosicie takie wrażenie, że miniatury produktów są lepsze niż faktyczne produkty? Miałyście przyjemność z Hypnôse Volume-à-porter?
Moja ocena 10/10
niedziela, 5 lutego 2017
Urban Decay Naked Skin Foundation
Miało być dzisiaj o nowościach stycznia, ale tak mało ich było, że doszłam do wniosku, iż lepiej będzie napisać o czymś bardziej interesującym. A co jest dla mnie interesujące? Podkłady wszelkiej maści. Także dzisiaj będzie o jednym z nich. Zapraszam do lektury.
środa, 1 lutego 2017
Zużycia stycznia
Standardowo, jak co miesiąc o tej samej porze przychodzę do Was z wpisem o kosmetykach, które zużyłam w ubiegłym miesiącu i ich krótkim podsumowaniu. Tym razem mogę się pochwalić całkiem sporą gromadką, więc nie przedłużając:
sobota, 28 stycznia 2017
Podkłady - porównanie odcieni (Skin79, Dior Forever, Shiseido, Sephora, Givenchy, YSL, UD)
Miałam na dzisiaj zaplanowane inny wpis, ale z racji tego, że kilka dni temu udało mi się zdobyć próbkę nowego podkładu Diora Forever (znaczy nie tak całkiem nowego, a po reformulacji) pomyślałam, że zrobię Wam małe porównanie odcieni, bo już dawno tego nie robiłam. Jak zwykle też przedstawię po krótce opis każdego odcienia i kilka słów o samym podkładzie (jeśli o nim już pisałam, to podlinkuję, jeśli nie, to na pewno recenzje się pojawią niebawem). Zapraszam więc do czytania.
sobota, 21 stycznia 2017
Skinfood Platinum Grape Cell Essential BB Cream #1 Light Beige
Dzisiaj post dla tych, którzy lubią wpisy o podkładach i kremach BB. Sama jestem miłośniczką owej kategorii makijażowej i nigdy nie pogardzę testowaniem czegoś nowego, o ile wiem, że ma cechy, które mogą mi się spodobać. Dzisiaj więc na tapecie bebik ze SkinFood.
środa, 18 stycznia 2017
Sklepy kosmetyczne w UK
Wiem, że niektóre kosmetyki, które desperacko chcecie nie są dostępne w PL. Postanowiłam więc zrobić Wam listę sklepów w Anglii, z których można sobie kupić różne ciekawe rzeczy. Nie wszystkie oferują dostawę do Polski, jednak warto o nich wiedzieć, jeśli na przykład macie znajomego, który może coś dla Was nabyć, albo wybieracie się na Wyspy. Niektóre to sklepy wyłącznie online, inne są też stacjonarnie, ale zaraz Wam wszystko opiszę.
niedziela, 15 stycznia 2017
Kosmetyki, które planuję zużyć w najbliższym czasie
W ostatnim wpisie dzieliłam się z Wami moimi planami kosmetycznymi (i nie tylko) na ten rok i generalnie na przyszłość. Dzisiaj pragnę Wam przedstawić kosmetyki, z którymi mam zamiar rozstać się w niedalekiej przyszłości. Z niektórymi nie chcę się rozstać z powodu tego, że są słabe, tylko najzwyczajniej w świecie dlatego, że mam je już długo, więc zbliża się ich data przydatności do użycia, lub też dlatego, że w jakiś sposób nie zostały moimi ulubionymi. Pisałam Wam ostatnio, że mam zamiar robić takie posty, żeby się zmobilizować do zużycia kilku produktów, więc dzisiejszym postem zaczynam serię.
środa, 11 stycznia 2017
Plany na 2017 rok
Będąc jeszcze na fali podsumowywań wszystkiego, co działo się w moim życiu w 2016 wyciągnęłam wnioski i zrobiłam postanowienia, które chciałabym zrealizować, chociaż po części (bo nie wszystko się da od razu) w 2017. Chciałam się tym z Wami tutaj podzielić. Będzie kosmetycznie i nie tylko, więc zapraszam do czytania.
sobota, 7 stycznia 2017
Ulubieńcy 2016 roku
Zanim powstał ten wpis długo się zastanawiałam, które kosmetyki powinny się tutaj znaleźć. Zeszły rok nie obfitował u mnie w jakieś wielkie nowości. Owszem, coś tam nowego przybyło, ale starałam się głównie kupować to, co już mam sprawdzone i na czym wiem, że mogę polegać. Pojawią się więc tutaj tylko najwięksi ulubieńcy, najlepsi z najlepszych, niekoniecznie jednak poznani w 2016 roku, gdyż część z nich była ze mną wcześniej. Zapraszam więc na przegląd kosmetyków, którymi zachwycałam się w ubiegłym roku. Na koniec też powiem o kilku kosmetycznych rozczarowaniach, ale zacznijmy od tej fajnej części.
środa, 4 stycznia 2017
Zakupy grudniowe (kosmetyczne i niekosmetyczne)
Święta i 2016 rok za nami, więc nadszedł czas wszelakich podsumowań. W kolejnym poście napiszę Wam o moich ulubieńcach zeszłego roku, a tymczasem w tym wpisie pokażę, co zawitało do mnie w grudniu.
niedziela, 1 stycznia 2017
Zużycia grudnia
Nadszedł nowy miesiąc i pora na pozbycie się pustych opakowań zalegających w moim denkowym koszyku. Nie przedłużając więc wstępu zapraszam na przegląd, co udało mi się zużyć w grudniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)