Od kiedy tylko pamiętam moją największą zmorą podczas makijażu oczu była świadomość tego, że za kilka godzin po moim cudownym rozblendowaniu cieni na powiece zostanie wspomnienie, bo budowa mojego oka jest taka, że powieka ruchoma jest prawie całkowicie schowana, kiedy mam otwarte oczy. Skutkuje to niestety tym, że cienie nie trzymają się tak, jak powinny przez cały dzień i zbierają się w zagłębieniu powieki. Po nieudanych próbach z bazą Inglota, którą po użyciu jednej piątej słoiczka wyrzuciłam bez żalu postanowiłam zainwestować w bazę ArtDeco, bo nasłuchałam się wielu pozytywnych komentarzy na jej temat. Było to kilka lat temu, a za niedługo kończę moje trzecie opakowanie.
środa, 27 listopada 2013
czwartek, 21 listopada 2013
niedziela, 17 listopada 2013
Clarins Extra Comfort - pierwsze wrażenia
Jakiś czas temu na blogu blush-me-baby przeczytałam o podkładzie Clarinsa i od razu zapragnęłam go mieć. Nieważne, że nie miałam sprawdzonego odcienia, jak to zazwyczaj robię przed zakupem. Zachciało mi się go mieć i już, bo po przeczytaniu jego opisu stwierdziłam, że to może być super podkład dla mnie. Nie bacząc na nic od razu zamówiłam sobie go online, oczywiście w odcieniu najjaśniejszym z możliwych 103 Ivory. Po dwóch dniach przyszedł i zaczęłam używanie.
środa, 13 listopada 2013
Clinique Liquid Facial Soap Mild - cera mieszana w stronę suchej
Opowiem dzisiaj o żelu, który jest pierwszym krokiem z 3 kroków Clinique. Te z Was, które mnie czytają od jakiegoś czasu wiedzą, że nie polubiłam się z całym systemem 3 kroków i po używaniu ich wszystkich wysypało mnie na twarzy tak, jak jeszcze nigdy wcześniej. Doszłam jednak do wniosku, że największy wpływ na to miał 3 krok, czyli żółty krem i poniekąd drugi krok też, więc wyeliminowałam całkowicie krem, a tonik stosuję raz - dwa razy w tygodniu. Żel do mycia twarzy nie robił mi jakoś krzywdy, więc pozostałam przy używaniu go i już prawie jestem przy końcu opakowania.
niedziela, 10 listopada 2013
Clinique Blushing Blush Powder Blush
Co jakiś czas wracam do przedstawiania moich róży, więc dzisiaj nadszedł czas na Clinique.
Mam do tego różu jakiś sentyment, bo był moim pierwszym wyższopółkowym (jeśli Clinique to dla kogoś wyższa półka) kosmetykiem, jaki kupiłam w Anglii. Chociaż chyba mój sentyment nie jest na tyle duży, bo gdyby ktoś go zechciał ode mnie odkupić to zgodziłabym się bez wahania.... Dlaczego? Zaraz się dowiecie.
Mam do tego różu jakiś sentyment, bo był moim pierwszym wyższopółkowym (jeśli Clinique to dla kogoś wyższa półka) kosmetykiem, jaki kupiłam w Anglii. Chociaż chyba mój sentyment nie jest na tyle duży, bo gdyby ktoś go zechciał ode mnie odkupić to zgodziłabym się bez wahania.... Dlaczego? Zaraz się dowiecie.
sobota, 9 listopada 2013
Niespodziewajkowy prezent
Chciałam Wam dzisiaj przedstawić mojego nowego małego przyjaciela kosmetycznego, który jest ze mną od kilku dni:) Obiecałam sobie, że na razie nic kosmetycznego kupować nie będę, ale mój kochany TŻ sprawił mi niespodziankę i kupił dla mnie to cudeńko na naszą rocznicę:)
środa, 6 listopada 2013
wtorek, 5 listopada 2013
Makijaż na dziś
Z okazji dnia wolnego miałam dziś trochę więcej czasu, aby pomalować się porządnie, a nie na szybko, jak wtedy, gdy się spieszę do pracy. Osobiście jestem wielbicielką makijażu w miarę naturalnego, stonowanego i delikatnego. Rzęsy jednak muszą być mega podkreślone. Taki oto makijaż zafundowałam sobie dzisiaj:
niedziela, 3 listopada 2013
Avon Advance Techniques - serum na zniszczone końcówki włosów
Przychodzę dziś z recenzją produktu, który być może niejedna z Was już zna, albo słyszała o nim. Będzie o serum do zniszczonych końcówek z Avonu.
sobota, 2 listopada 2013
Models Own, czyli podróbka Beauty Blendera
Swego czasu bardzo kusiło mnie, żeby kupić sobie wszystkim zapewne znane jajko Beauty Blender. Do nakładania podkładu kiedyś używałam rąk, potem różnego rodzaju pędzli, ale chyba nic nie przebija efektu, jaki daje jajo. Na oryginalny BB w końcu się nie skusiłam, bo cena jest z kosmosu. 16 funtów za gąbkę?
piątek, 1 listopada 2013
Zużycia października
Mój pierwszy post o zużyciach produktowych. U mnie tego nie można nazwać "projektem denko", gdyż ja nie denkuję wszystkiego, co mam, a potem dokupuję nowe produkty, ja po prostu mam, używam pół opakowania, przestaję używać, a potem do tego wracam i zużywam do końca. A jak już coś zużywam to na miejsce tego produktu są w międzyczasie dokupione dwa albo trzy następne:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)