środa, 12 kwietnia 2017

Nowości marca

Trochę mi zeszło z tym postem i publikuję go prawie w połowie kwietnia, a to wszystko dlatego, że zupełnie zapomniałam, że Wam jeszcze moich marcowych zdobyczy nie pokazałam. Szybciutko więc to naprawiam, bo wiem doskonale, że gdybym opublikowała w maju nowości zarówno z marca, jak i z kwietnia, to wyszedłby z tego tasiemiec.
Ponownie kupiłam tonik Lightful C z Maca. Miałam go już kiedyś i był fajny, a teraz niestety zmieniono opakowanie na takie z psikawką i o mniejszej pojemności, czyli of kors za mniej zapłacimy więcej, dlatego chciałam jeszcze capnąć starą wersję jak była dostępna. Masek Garnier nakupowałam 4 sztuki, ale już 3 zużyłam, także do zdjęcia ostała się tylko ta jedna. Muszę przyznać, że te maski są naprawdę dobre. Dobrze nawilżają skórę, optycznie spłycają zmarszczki (chociaż to niestety tylko chwilowy efekt) i cera po nich jest miękka i taka milusia. Minusem tylko jest trzymanie tego na twarzy, nienawidzę tego zimnego uczucia, no ale coś za coś. Już po raz trzeci kupiłam olejek do demakijażu z marki No7, ładnie pachnie, zmywa makijaż idealnie, nie podrażnia ani nie robi krzywdy i jest wydajny, więc bardzo lubię i pewnie nie raz go jeszcze u mnie zobaczycie.
Dobroci z Nivea: pianka Silk Mousse, którą miałam ochotę wypróbować od kiedy tylko zobaczyłam ją na Polskich blogach, a do tego szampon i odżywka tej samej marki seria Intense Repair. Nie pamiętam, czy je już wcześniej miałam, także zobaczymy, jak się spiszą.
Tutaj częściowo kosmetyki do włosów, czyli szampon i odżywka Herbal Essences, regularnie do nich wracam, co już niektóre z Was zauważyły :D Do tego lakier do kłaków got2b, kończy mi się mój poprzedni lakier Loreal Elnett Satin, który owszem, jest mocny tak jak chciałam, ale capi tak, że jak nim pryskam włosy, to aż mnie dusi, a do tego ten smrodek się utrzymuje, więc chciałam coś innego. Nie wiem, czy got2b będzie utrwalał mój fryz, ale przynajmniej nie capi.
Skusiłam się również na peeling do ciała z nieznanej pewnie nikomu firmy Champneys dostępnej w tutejszych Bootsach. Peeling ten pachnie cudnie i z ciekawości nawet już go spróbowałam (choć zazwyczaj tego nie robię, bo używam jeden kosmetyk pielęgnacyjny do końca, zanim zacznę nowy) i jest w dechę, także mogę powiedzieć, że jestem całkiem zadowolona.
Oczywiście nie mogło zabrakąć kolorówki, ale mocno nie poszalałam. Kupiłam sobie dwa Beauty Blendery, bo akurat była promocja. Tu na zdjęciu widzicie jeden, a drugi już używam i aktualnie jest brudaskiem, więc nie chciałam go fotografować. Odkupiłam sobie podkład True Match z Loreala, bo zrobili promo, więc pomyślałam, że czemu nie? Zużyłam już jedno opakowanie i był fajny. Na koniec moja słabość, czyli produkty do ust. Błyszczyk i szminkę Viva Glam Taraji z Maca już Wam pokazywałam w ostatnim wpisie, a Bloodstone kupiłam na fali zainteresowania czerwonym kolorem na ustach, także tego - nie ma dla mnie ratunku.

To już wszystko, co nakupowałam w marcu, nie ma tego jakoś specjalnie dużo. W większości potrzebne rzeczy, więc nie mam wyrzutów sumienia. A jak tam Wasze marcowe zakupy?

28 komentarzy:

  1. O Herbal :D ;D tak mało pomadek? No prosze ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że czekałaś na tego Herbala :DDD
      Mało pomadek, bo nie miałam jakoś weny :D A poza tym staram się ograniczać, bo już niebezpiecznie zbliżam się do 60 sztuk :D

      Usuń
  2. Miałam jedną maskę z Garniera i... osobiście jej nie polubiłam :C Zostawia klejącą warstwę na twarzy, której po prostu nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie ona to robi, ale to można po prostu rozsmarować i spokojnie wszystko się wchłonie :)

      Usuń
  3. Nie miałam żadnego z tych produktów. Najbardziej jestem ciekawa tego podkładu z Loreal :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja podkładu pojawiła się już jakiś czas temu :) Nie zachęcam jakoś specjalnie do niego, bo wiem, że wiele dziewczyn było z niego niezadowolonych. Ja osobiście byłam jak widać zadowolona na tyle, że zdecydowałam się na kolejne opakowanie, ale radzę przetestować, jeśli przymierzasz się do zakupu :)

      Usuń
  4. Ten olejek No7 bardzo mnie zaciekawił. Daaawno temu miałam okazję używać kilka kosmetyków tej marki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olejek uwielbiam, jest stosunkowo niedrogi i działa świetnie, a do tego starcza na długo, także już regularnie go kupuję :) Przyznam szczerze, że innych kosmetyków od No7 nie miałam :D A Tobie coś przypadło do gustu z ich oferty?

      Usuń
  5. A ja sie nie polubiłam z tym podkładem Loreala:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, jak pisałaś, że Ci się nie podoba i jest za suchy. Faktycznie on do najbardziej rozświetlających nie należy i ulubieńcem bym go nie nazwała, ale ma spoko kolor dla mnie i dobrą trwałość na buzi, można mu zaufać w tym względzie :) I ma trochę większe krycie niż obecnie preferuję, ale używam go jak mam gorszy dzień cery i jestem zadowolona :)

      Usuń
  6. U mnie za to ta maska się nie sprawdziła. Podobnie jak true match.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że się nie sprawdziły:( A co Ci w nich nie pasowało?

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Większość z nich to już nawet nie nowości, a powroty :D A co Ty ostatnio kupiłaś?

      Usuń
  8. BB obowiązkowo musi być :) u mnie też jeden w użyciu, kolejny czeka w kolejce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że musi być :D Kiedyś miałam kilka bb, ale potem szukałam tańszego zamiennika i niestety nie udało mi się go znaleźć, bo nic nie dorasta do pięt oryginałowi, więc z podkulonym ogonem wróciłam do oryginału :)

      Usuń
  9. no i czekam na tą czerwień na ustach! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebawem :D Na razie mam porobione zdjęcia Mac Red, także ta pojawi się niedługo :D

      Usuń
  10. Bloodstone bardzo spodobała mi się na zdjęciach promocyjnych, ale ostatecznie stwierdziłam, że mam już i tak zbyt wiele czerwieni ;) True Match z Loreala to jeden z moich ulubionych drogeryjnych podkładów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że ja w ogóle nie zwróciłam na nią uwagi na zdjęciach promocyjnych. Ale pewnego dnia poszłam sobie do Maca i tam ją mieli, wzięłam, przetestowałam i się zakochałam. Chciałam kupić od razu, ale nie mieli, więc musiałam niezłe polowanie na nią zrobić :D To moja 3 czerwień w kolekcji, ale wiem na pewno, że nie ostatnia :D
      True Match naprawdę lubię. Jak na drogeryjny podkład jest zaskakująco dobry i nawet jest kolorystyka dla Polek :DDD A jakie jeszcze podkłady polecasz?

      Usuń
  11. Chyba jesteśmy szczęściarami z tymi maskami Garniera bo wiele osób na nie narzeka:) A ja wypróbowałam i jestem skłonna jeszcze kupić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wzięłam tak dosłownie od niechcenia moją pierwszą, bo sobie myślę: "Aaaa, nie lubię masek, ale za funta nowość, to sobie spróbuję" i naprawdę mi się spodobała :) Teraz jednak cena wzrosła, także nie wiem, czy będzie mi się chciało kupować. Funta to one są warte, ale az tak świetne, żeby płacić więcej za nie to nie są :DDD

      Usuń
    2. Tutaj widziałam znowu za półtora funta, czyli taka sama cena, jak w PL :)

      Usuń
  12. Tę maskę z Garniera miałam i niestety nic specjalnego mi nie zrobiła. ;) Reszta nowości dla mnie i chętnie bym wypróbowała. :)

    A moje marcowe nabytki tym razem skromniutkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie maska z Garniera mile zaskoczyła, chociaż nie jest to jakiś super wow efekt, ale jest przyjemna i faktycznie odnoszę wrażenie, że skóra jest nieco bardziej nawilżona:)
      Co tam kupiłaś w marcu? :)

      Usuń
    2. Kilka rzeczy w Sephorze. Chodź do mnie to zobaczysz. ;D

      Usuń