środa, 18 grudnia 2019

The Ordinary AHA 30% + BHA 2% peeling solution

Marka The Ordinary stała się w ostatnim czasie bardzo popularna, głównie ze względu na proste składy swoich kosmetyków i przystępne ceny. Postanowiłam więc na własnej skórze przekonać się, jak działają i czy działają te kosmetyki. Dzisiaj więc na tapecie chyba najbardziej omawiany produkt tej marki, czyli peeling do twarzy z kwasami.
Producent opisuje kosmetyk w ten sposób:
'AHA 30% + BHA 2% Peeling Solution - peeling kwasowy łączy α-hydroksykwasy (kw. glikolowy, kw. mlekowy, kw. winowy, kw. cytrynowy) i β- hydroksykwasy (kw. salicylowy). Dzięki takiemu połączeniu możliwe jest zredukowanie wielu defektów skórnych takich jak przebarwienia, zmarszczki, ale także zmniejszenie wydzielania łoju (które jest szczególnie nasilone przy skórze tłustej). Do produktu zostały dodane substancje mające na celu zmniejszenie podrażnienia związanego z użyciem peelingu kwasowego. Do tych substancji zaliczamy sok z liści aloesu oraz pochodną tasmańskiego pieprzu (ma ona pochodzenie roślinne i jej kolor zmienia się sezonowo, co  może być to widoczne w formule preparatu). Peeling kwasowy zawiera także kwas hialuronowy w postaci krzyżowego polimeru oraz witaminę B5, wspomagającą  procesy regeneracji naskórka. Uzupełnieniem produktu jest wyciąg z korzeni marchwi, który ma właściwości antyoksydacyjne. Kosmetyk ma pH wahające się między 3,5, a 3,7. Nie zawiera alkoholu, silikonów, olejów. Jest wegański, a podczas jego produkcji nie ucierpiały żadne zwierzęta.'
Czyli jednym słowem nasza buźka ma być gładka, oczyszczona, koloryt skóry ma być wyrównany a z czasem drobne zmarszczki i linie mimiczne mają być spłycone.
Produkt przychodzi do nas w kartoniku, wewnątrz którego umieszczono minimalistyczną szklaną buteleczkę z pipetką, przez który widać dokładnie nasz preparat, który jest w kolorze krwi. Tylko tak go mogę określić, ponieważ zarówno właśnie ten kolor, jak i jego lepkość jest bardzo podobna w strukturze do krwi (tylko gęstość się różni, ponieważ nasz peeling jest raczej lejący). Wyczytałam gdzieś, że produkt ten ma taki kolor dlatego, żeby można go było wyraźnie widzieć w miejscach na buzi, gdzie go nakładamy, a tym samym żeby go też dobrze z twarzy zmyć. Nie wiem, na ile to jest prawda, ale miałoby to sens jak dla mnie :)
Do aplikacji służy nam owa pipetka, którą można sobie dokładnie dozować kosmetyk. A dozujemy go w ten sposób, że nakładamy trochę preparatu na twarz, a potem rozsmarowujemy i czekamy 10 minut. 
Ogromnie ważne jest, żeby nie przekraczać tych 10 minut, ponieważ w przeciwnym wypadku skóra może zareagować pieczeniem, zaczerwienieniem i podrażnieniem. Co też jest bardzo ważne, a niewiele osób o tym pamięta - jeśli używacie szczoteczek sonicznych codziennie to jest pewna forma peelingu twarzy, więc jeśli chcemy użyć ten z The Ordinary polecałabym tego dnia nie użyć szczoteczki, bo dla skóry będzie to tak, jakbyśmy zrobiły eksfoliację dwukrotnie. Dodatkowo nie należy po zastosowaniu produktu używać serum/kremów z dodatkiem kwasów oraz pamiętać o ochronie przeciwsłonecznej.
Ja stosuję swój peeling raz, a czasem (choć rzadko) dwa razy w tygodniu. Nakładam niewielką ilość na twarz, jak producent zaleca i potem czekam, czasem 7 minut, max 10 i zmywam ciepłą wodą. Podczas aplikacji w zależności od dnia i stanu skóry peeling mnie piecze albo nie (jeśli mam coś wydrapane na twarzy, albo skórę mam bardzo przesuszoną danego dnia to tak, jeśli skóra jest w miarę dobrej kondycji to pieczenia nie czuję wcale). Nawet jeśli owo pieczenie się pojawia, to nie trwa dłużej niż kilkanaście sekund, ale jest trochę dokuczliwe, trzeba jednak to ścierpieć, bo potem jest już lepiej.
Zaraz po zmyciu kosmetyku z buzi skóra jest mocno napięta i dosłownie woła 'pić', ale przy tym jest cudownie oczyszczona, gładka, promienna taka, no wiecie, taka lepsza. Mam wrażenie, że pory (ktore i tak są u mnie mało widoczne) są niemalże nieistniejące, koloryt skóry jest lepszy i generalnie ta skóra jest mięciutka i przyjemna w dotyku. Nie zauważyłam, żeby kosmetyk ten mnie podrażnił, czy wywołał niepożądane reakcje na mojej skórze podczas aplikacji, natomiast zawsze pamiętam o tym, żeby nie trzymać go za długo, nie myć wcześniej twarzy żadnymi szczoteczkami, nie stosować przed nim ani po nim żadnych innych produktów z kwasami (i z produktami, które producent odradza stosować) oraz stosować na dzień filtr. 
Niestety jest jedna rzecz która sprawia, że nie wiem, czy go kupię ponownie, a mianowicie fakt, że za każdym razem jak go użyję to nawet jeśli skóra była piękna i gładka i nieskazitelna wcześniej to po kilku godzinach od użycia pojawiają się na niej jakieś syfy. Jeśli użyję go rano to już wieczorem widzę, że pojawiło się kilka niedoskonałości, jeśli zastosuję go na wieczór, to budzę się rano z kilkoma nowymi syfami. Nie podoba mi się to, denerwuje mnie to, bo potem męczę się z tymi 'bogdanami' jeszcze przez kilka dni i zostają mi na twarzy ślady po nich (lubię sobie rozdrapać co nieco i to jest silniejsze ode mnie), dlatego nie wiem, czy ta gładka i promienna cera zaraz po użyciu jest warta potem tych kilku dni chodzenia z pryszczami (lub rozdrapaniami po nich). I za każdym razem to się dzieje. Jestem tak poirytowana tym faktem, że trochę odechciewa mi się go używać, bo jak np w tydzień już cera się uspokoi, a znowu użyję tego peelingu, to za kilka godzin witam niespodzianki na gębie. 
Może jeszcze spróbuję nakładać go tylko na 3-5 minut i zobaczę, co się dzieje, ale na chwilę obecną mam mieszane odczucia co do niego.
Miałyście ten peeling? A może inne produkty z The Ordinary? Jacyś faworyci?

16 komentarzy:

  1. Kocham, uwielbiam i jest to jeden z najlepszych peelingów jakich miałam okazje używać. Po Nowym Roku wracam do niego ponownie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że jesteś tak zadowolona, to najważniejsze :) Szkoda, że u mnie nie spisuje się tak świetnie. To znaczy niby jest dobrze, ale nie do końca...

      Usuń
  2. Ciekawe, że masz taką reakcję. Może tak dobrze oczyszcza skórę za zalegający brzydali? Od miesięcy mam w planach go wypróbować, ale na razie muszę pozużywać wszystkie zapasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, ale wiem, że nie jestem jedyna, bo kwasy i generalnie złuszczanie mogą powodować wysyp. U mnie nie jest ten wysyp duży, ale wiesz, jeśli wysyp to jest cena za skórę gładką na chwilę, to nie wiem sama, czy chce mi się ją płacić :/
      Wypróbuj go i daj znać, mam nadzieję, że u Ciebie spisze się genialnie :)

      Usuń
  3. Nie wiem dokładnie jaki to rodzaj niedoskonałości się pojawia, ponieważ nie opisałaś ich zbyt precyzyjnie ;) ale jeżeli dochodzi do tego w tak szybkim tempie, to stawiam na naruszoną barierę hydrolipidową (co jest bardzo prawdopodobne z uwagi, na to co napisałaś kilka zdań wcześniej) oraz dodatkowe podrażnienie mieszków włosowych, które w efekcie mogą przyczynić się do takich zmian.
    Druga sprawa, przy takim pH, stężeniu oraz doborze kwasów nie jest to produkt dla każdej cery (zwłaszcza w przypadku skór naczyniowych oraz z zaburzoną barierą naskórkową byłabym bardzo ostrożna).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, jakie to niedoskonałości:D Takie malutkie, jest ich też niewiele, ale kwestia jest tego, że one w ogóle się pojawiają, kiedy wcześniej, przed użyciem tego produktu moja skóra ich nie ma :DDD
      Możliwe, że to zaburzona bariera hydrolipidowa, ale nie wiem, czy to znaczy, że powinnam całkowicie wykluczyć ten produkt z mojej pielęgnacji? Czy to znaczy że on po prostu nie jest dla mnie?
      Ja się nie znam na składach, ale jednak wiem, że jest to produkt kwasowy, także podeszłam do niego z wielką ostrożnością. Teraz już nie używałam przez tydzień i moja skóra wygląda dobrze, w sumie boję się go użyć, żeby jej nie pogorszyć, ale kusi mnie też sprawdzenie, czy jak go nałożę tylko np na 3 minuty, lub 5 to też mi to zrobi.
      Dziękuję Ci bardzo za naświetlenie sprawy, co to może z nim być - może faktycznie tak jest, że moja skóra po prostu nie lubi kwasów :)

      Usuń
    2. Bardziej mi chodziło żebyś je opisała ;) Wykluczając zaskórniki otwarte i zamknięte (bo do nich, czy też do tak popularnego zapychania jest potrzebny pełen cykl komórkowy) może są to grudki (małe białe wypukłe kropki wypełnione płynem)? ale czy wokół nich jest czerwona otoczka wskazująca na stan zapalny, czy nie? Druga sprawa, ich lokalizacja- czy za każdym razem jest taka sama, a może ulega zmianie?


      Jeżeli te niedoskonałości pojawiają się wyłącznie po użyciu peelingu stawiam na podrażnienie mieszków włosowych oraz naruszoną barierę hydrolipidową (wspominasz o przesuszonej skórze i wtedy następuje pieczenie podczas aplikacji). Dlatego problemem tutaj są błędy w pielęgnacji, które wpływają na całość.

      Przy zaburzonej barierze naskórkowej w pierwszej kolejności należy zadbać o jej odbudowę (w większości przypadków jest to kwestia do opanowania i wystarczy pełen cykl komórkowy na ustabilizowanie jej, ale to też nie znaczy, że potem już nie działamy w tej kwestii. Należy pamiętać, że KAŻDE wprowadzenie składników aktywnych (wit. C, kwasy, retinol itd.) ingeruje w płaszcz hydrolipidowy. Dlatego tak istotnym elementem jest odbudowa, regenracja w okresie jesienno-zimowym plus dbanie o nawilżenie latem. To tak w skrócie.

      Nie każdy musi czytać składy, bo to też temat na inną historię ;) ale ważne jest, by skupić się na potrzebach skóry, jej kondycji i dopiero szukać produktu. Tak, by zadać sobie pytanie, co on ma robić dla naszej skóry?

      Przy prawidłowo funkcjonującej barierze naskórkowej nie powinno dochodzić do tego typu sytuacji, a jeżeli one się zdarzają, to wtedy wynikają z braku tolerancji na niektóre kwasy. Dla mnie osobiście ten preparat nie jest wskazany, ponieważ zawiera kwas salicylowy (a moja skóra go nie toleruje) oraz kwas glikolowy (naczynka), więc nawet na strefę T nie byłabym go w stanie wykorzystać.

      Usuń
    3. Te krostki to takie normalne małe krostki, ale jakby wypełnione płynem (nie, że ropą), można je wycisnąć, rozrapać, ale to nie jest ropne, tylko takie wodne :D Nie umiem chyba bardziej wyjaśnić :D
      Nie ma żadnej otoczki, po prostu są takie krostki, kilka do kilkunastu w różnych partiach twarzy, nie, że zawsze w tych samych miejscach :)
      Możliwe, że to moje błędy w pielęgnacji, peelingu nie użyłam już od ponad tygodnia albo 1.5 i takie krostki się nie pojawiły. Ale teraz mi się przypomniało jak wspomniałaś kwas glikolowy i salicylowy. Wiesz ten tonik popularny Pixi Glow, też go kiedyś używałam i też mi się po nim takie krostki robiły, więc może to jest po prostu kwestia tego, że moja skóra nie lubi się z kwasami? Chociaż z drugiej strony z kwasem migdałowym miałam kilkukrotnie krem i ten mi robił dobrze na buzi :D Czy może być tak, że skóra nie lubi się tylko z jakimiś kwasami, a z innymi tak?

      Usuń
    4. Na bazie Twojego opisu jestem więcej niż pewna, że to właśnie efekt podrażnionych mieszków włosowych. Do tego dochodzi z różnych powodów, od niewłaściwie ustawionej pielęgnacji, przez naruszenie bariery hydrolipidowej po brak tolerancji na niektóre składniki.

      Pixi Glow Tonic posiada 5% stężenie kwasu glikolowego, ale tam z kolei pH nie było (bo nie wiem jak obecnie) prawidłowo dopasowane i w rezultacie potrafił podrażniać.

      Dobór kwasów powinien być dopasowany przede wszystkim do typu/rodzaju oraz potrzeb skóry, dlatego określenie "skóra nie lubi się z kwasami" nie do końca znajduje swoje odzwierciedlenie w praktyce ;) Warto też dodać, że akurat kwas migdałowy ze względu na swoją budowę oraz przeznaczenie jest dużo lepiej tolerowany przez skóry (w tym bardzo wrażliwe, naczyniowe itd.), ale też istotna jest formuła/stężenie/częstotliwość oraz pozostała pielęgnacja.

      I tak, niektóre rodzaje kwasów mogą podrażniać, wywoływać reakcje niepożądane a inne, wręcz przeciwnie. Warto prześledzić dotychczasową pielęgnację i znaleźć słabe ogniwo, a potem gdy zostanie ono "naprawione" spróbować ponownie. Jednak trzeba mieć na uwadze, że liczy się pełen cykl. I tak jak wspomniałam wyżej, kluczowym staje się zadanie sobie pytanie, co dany produkt ma robić dla naszej skóry?

      Usuń
    5. Możliwe też, że za długo trzymałam ten peeling na gębie. Dzisiaj nałożyłam sobie na 3 minuty, zobaczymy, co z tego wyjdzie :D
      Właśnie jak używałam tamten tonik to miałam ciągle jakieś dziwne krostki na twarzy, a jak przestałam, to one sie przestały pojawiać.
      Ja wcześniej stosowałam krem z kwasem migdałowym 5%, raz dziennie na noc, a potem rano solidne nawilżanie i on działał fajnie, chociaż po czasie odniosłam wrażenie, że skóra się jakoś tak przyzwyczaiła, czy nie wiem, co, bo nie było już takich spektakularnych rezultatów, ale byłam do końca zadowolona :)
      Mi zależy na usunięciu martwego naskórka i na tym, żeby ta skóra była taka przyjemna w dotyku i mięciutka - to właśnie oczekuję od peelingu, w sumie niczego więcej, bo wiem, że mi przecież zmarszczek nie wyprasuje :)

      Usuń
  4. uwielbiam go, zresztą jak wszystkie inne produkty marki The Ordinary, u mnie na szczęście nie występują żadne niespodzianki po użyciu peelingu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Ci się sprawdza:) Mnie się wydaje, że tak jak Asia napisała wyżej - on może po prostu nie być do mojej skóry :)

      Usuń
  5. Parę razy się nad nim zastanawiałam, ale trochę się obawiam, że będzie zbyt mocny dla mojej cery. Szkoda, że powoduje u Ciebie taki efekt, bo to jednak zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, on jest całkiem mocny, chociaż zależy, ile się go trzyma na buzi :) Ja teraz próbuję go po prostu trzymać na buzi krócej, zobaczymy, czy to coś da :)

      Usuń