Dzisiaj będziemy mieli na tapecie rozświetlacz Benefit, do którego jak głupia wzdychałam przez kilka miesięcy, ale nie mogłam sobie uzasadnić zakupu, gdyż miałam za dużo produktów w tej kategorii. Jednak kupiłam i zużyłam, więc poniżej dzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami na jego temat.
Pamiętam kiedy ten produkt wyszedł i poszłam do drogerii go zmacać to wydał mi się wtedy bardzo różowy i pudrowy, jednak dużo osób go zachwalało i mówiło, jaki to on jest świetny, więc skusiłam się w końcu na niego w nadziei, że i u mnie okaże się tak samo świetny. Zdecydowałam się jednak na początek na wersję mini, która ma 1.5 g, natomiast całe 'wnętrze' kosmetyku jest identyczne, jak w przypadku pełnego wymiaru, który ma 3 g.
Nie będę tu może za bardzo oceniać szaty graficznej, bo będę szczera - nie lubię opakowań Benefitu, dla mnie są infantylne i mnie się to nie podoba, wolę czarną klasykę, coś prostego, a nie odpustowe kartoniki. Ale rozumiem, taka filozofia marki i tyle, więc jak się nie podoba to po prostu można nie kupować od nich. Jednak przyznaję, że jeszcze te kartoniki na bronzery czy róże czy właśnie ten rozświetlacz najgorsze nie są, powiedziałabym, że są najlepiej i najprościej pomyślane z ich wszystkich opakowań.
W Dandelion Twinkle mamy pudrowo-różowo-brzoskwiniowy kartonik z lusterkiem w środku i dołączony pędzelek, który jest dla mnie zbędny, to znaczy można go do czegoś użyć, ale na pewno nie do tego rozświetlacza. Dla mnie zarówno lusterko, jak i ten pędzel są bezużyteczne.
Produkt faktycznie ma bladoróżowy, ale też neutralny odcień i myślałam, że nie będzie to się jakoś super prezentowało na mnie, gdyż moja skóra lepiej wygląda w neutralnych rozświetlaczach (mac Doublegleam, Wibo Diamond, Becca Moonstone), które nie mają zdecydowanie złotego ani zdecydowanie różowego podtonu.
Konsystencja Dandeliona jest bardzo drobno zmielona i pudrowa, ale jakby na pograniczu kremowości. Ciężko to opisać, bo wciąż jest to produkt pudrowy. Nałożony na policzki tworzy bardzo delikatną taflę, taki trochę efekt 'glass skin' jak lubię, ale jednak nie do końca, bo ja lubię, jak ta skóra jest trochę bardziej 'glass' a tego produktu nie można nałożyć za dużo ze względu na to że on jest dość luźno zmielony i pudrowy i po prostu nałożony w większej ilości podkreśli zmarszczki (jeśli takowe macie, ja akurat mam zmarszczki biegnące od oczu aż do policzków szczególnie widoczne kiedy się uśmiecham). Odnoszę wrażenie, że kwestia polubienia tego rozświetlacza lub nie zależy od tego głównie, jakie macie wobec niego oczekiwania. Jeśli ktoś spodziewa się tafli widocznej z kosmosu np takiej jak daje Amrezy Anastasii albo mocno błyszczące rozświetlacze, to tutaj tego nie znajdzie. Jeśli ktoś natomiast lubi dość subtelny glow, taki właśnie na pograniczu 'glow skin' bez przerysowania, bedzie z tego produktu zadowolony.
Co do koloru, do którego na początku miałam wątpliwości - nałożony w niewielkiej ilości na moje szczyty kości policzkowych nie wygląda jak bladoróżowa plama (mam cerę na poziomie Loreal True Match N1 lub Revlon Colorstay 150, Nars Sheer Glow Gobi, Givenchy Photo Perfexion 3), a jak właśnie taki naturalny glow z wewnątrz.
Jeśli chodzi o trwałość na buzi to jest przeciętna, po kilkunastu godzinach blask jest słabszy i jeśli nałozyłam go choć odrobinkę za dużo to rozświetlacz przez to że jest pudrowy (a nie ma tej szklistej bazy jak np Wibo Diamond) i tak osadza się w zmarszczkach, co nie wygląda zbyt dobrze. Ma to najpewniej związek właśnie z tą kolorystyczną bazą, jak dla mnie jest jej za dużo, wolę takie rozświetlacze, które są szkliste, mają bazę bez żadnego koloru, a tu jednak ten kolor jest, tak jakbyśmy dodawały po prostu kolejny puder na szczyty kości policzkowych. Jednak jeśli się wpracuje go mocno dużym pędzlem to będzie to wyglądało w miarę dobrze i naturalnie. Ma to jednak swoje minusy, ponieważ tak mocno wpracowany rozświetlacz traci na swojej intensywności, której i tak już ma przecież niewiele, także czasami używając go w ten sposób odnosiłam wrażenie, ze równie dobrze mogłam użyć mocno rozświetlającego pudru na całą twarz i efekt byłby podobny (czyli w rozumieniu - po co mi ten produkt dodatkowo?).
Opakowanie 1.5 grama starczyło mi na około 2 miesiące używania, używałam go tylko na kości jarzmowe (na nos i łuk Kupidyna jest za bardzo pudrowy i go za mocno widać), także i tak całkiem szybko mi się zużył (jednak mi i tak rozświetlacze schodzą dosłownie jak woda).
Podsumowując niestety nie uważam, żeby był to jakiś super kosmetyk, jest w porządku, ale żadny to must have. Do tego minusem i to dużym jest to, że przy nabieraniu produkt bardzo się pyli i jest jego duża utrata. Jest przyzwoity i doceniałam go, kiedy miałam ochotę na delikatniejszy glow, jednak jego formuła i dużo koloru w bazie niezbyt przypadły mi do gustu, jedynie tylko, jak chciałam go mocno 'rozpracować na skórze', ale wtedy znów była zbyt duża utrata blasku, którego on i tak daje niewiele.
Miałyście okazję testować Dandelion Twinkle? A może macie jakiś swój ukochany rozświetlacz wszechczasów?
Piękny odcień :)
OdpowiedzUsuńJest spoko do jasnych i bardzo jasnych karnacji :)
UsuńNie lubię opakowań Benefitu z tych samych powodów co Ty (tak samo nie lubię Diora i kilku innych firm, ta kiczowatość nie jest moją bajką ;)). Przez moje ręce przeszło trochę kolorówki firmy Benefit, lecz ostatecznie dałam sobie spokój - głównie dlatego, że mniej więcej za te same pieniądze lub nieco większe mam znacznie lepsze/bardziej trafione produkty.
OdpowiedzUsuńMoim nr 1 jest Kevyn Aucoin The Celestial Powder Candlelight poza tym uwielbiam dwa pudry Hourglass z linii Strobing (są dokładnie takie jak lubię). Nie mogę też nie wspomnieć Charlotte Tilbury Hollywood Flawless Filter 4 Medium, niesamowity efekt daje na skórze *_*
Dodam, że każdy z nich zapewnia piękny subtelny blask, są zwyczajnie eleganckie. Taki typ rozświetlaczy lubię :)
Szkoda, że opakowania tej marki są takie odpustowe. Rozumiem, że każdy ma inny gust, ja wolę jednak coś bardziej klasycznego. Dior to zależy od produktu, bo np pomadki Lip Glow kocham i wolałabym gdyby opakowanie było ciut inne, ale z racji tego, że tak je kocham to przymykam na to oko :D Ale też mam zamiar kupić ich podkład Backstage (testowałam i ogromnie mi się podoba), ale tu znowu opakowanie leży, wygląda tanio, zupełnie jak nie Dior. No ale co poradzić, tak wymyślili :D
UsuńPowiem Ci szczerze, że mnie też Benefit nie zachwyca. Bronzer Hoola robił mi plamy, róże są całkiem w porządku, ale mini opakowania to nie to samo co pełen wymiar, więc nie rozumiem, o co tu chodzi. Ten rozświetlacz taki se. Podkłady średnie. Gimme Brow u mnie się nie spisał. Podoba mi się jeszcze rozświetlacz Cookie pomimo opakowania, pewnie sobie kupię jeśli kiedyś wyjdzie mini (bo mam za dużo pełnowymiarowych rozświetlaczy i nie chcę do nich dodawać).
ALE kurde napaliłam się jak głupia na Flawless Filter od Charlotte i teraz jeszcze Ty mnie nim kusisz :D Widziałam u Ciebie na blogu i na Insta, że masz go w ulubieńcach, podobnie jak Water Fresh Tint z Chanela. Nie wiem, czy ten Chanel to by nie było dla mnie jednak ciut za mało krycia, dlatego wciąż nie mogę się zdecydować na zakup. Ale jeśli chodzi o Flawless Filter to cholerka no, chciałabym, ale nie wiem, czy ja tego potrzebuję :)No i dla mnie tylko odcień 1, już sprawdzałam wcześniej, 2 już była za ciemna dla mnie :)
O pudrach Hourglass też u Ciebie czytałam, wiem, że lubisz Brilliant Strobe z tych rozświetlająch :) Ja miałam jeden taki różowawy w palecie Ghost ale się jej pozbyłam, nie dlatego, że jakość była zła, tylko właśnie ten rozświetlacz był za różowy i ten najciemniejszy róż był dla mnie za ciemny, więc płacąc za 6 produktów chciałabym używać 6 a nie 4, stąd ostatecznie zdecydowałam się na sprzedaż i miałam nauczkę, żeby na przyszłość wybierać produkty pojedyncze, a nie palety skomponowane przez kogoś, no chyba że cała paleta ma szansę być u mnie używalna. Mam jeszcze paletkę z 3 produktami Ethereal Edit i tam jest bodajże rozświetlacz Incandescent, ten odcień wydaje mi się o wiele lepszy dla mojej karnacji, także za wcześnie na ocenę, ale tej palety na pewno nie odsprzedam :) Uwielbiam jakość pudrów Hourglass :)
Jeszcze nigdy nie udało mi się zużyć całego rozświetlacza, choć używam ich codziennie :D Miałam chrapkę na tego gagatka Benefitu, ale chyba jednak muszę to jeszcze raz przemyśleć :P
OdpowiedzUsuńU mnie rozświetlacz jak woda schodzą dosłownie, nie wiem, jak to jest możliwe :D Przyznaję, że czasem używam je też jako cienie, ale jednak głównie do twarzy :)
UsuńA co do Dandeliona Twinkle, myślę, że warto go przetestować na buzi przed zakupem, zobaczyłabyś, czy faktycznie to jest ten efekt, na jakim Ci zależy :)
U mnie ten pędzel lezy i się kurzy :D marzy mi sie ona ale teraz to już nie wiem czy chcę , inaczej go na buziach pokazywano (taką piękna taflę) a tu oo mam rozkimę bo jako bladzioch ciężko coś dobrać co nie wygląda jak zło ;/
OdpowiedzUsuńJa chyba mam ze 2 te pędzle, ale nigdy nie użyłam :D Leżą tak na lepsze czasy chyba :D Powinnam je wywalić :)
UsuńWiesz co ja uważam że to nie jest całkiem spieprzony produkt, myślę, że znajdzie swoich fanów, po prostu dla mnie on nie jest super, za mały blask, za dużo pudrowości i podkreślenie zmarszczek. Polecałabym jednak przetestować przed zakupem :)
Przepiekny jest ten rozswietlacz <3
OdpowiedzUsuńHmm czy ja wiem? Taki przeciętny powiedziałabym :D Masz go też?
UsuńJa uwielbiam ten rozświetlacz! <3 Jest idealny na co dzień, do pracy, daje subtelny glow, dokładnie taki jakiego wymagam w makijażu do pracy. W każdym razie na pewno go widać. I odcień też uwielbiam jest w sam raz dla mnie, naturalny. Tak więc, to mój ulubieniec na dzień. :)
OdpowiedzUsuńA opakowań Benefitu też nie lubię. W ogóle nie lubię tekturowych opakowań.
UsuńDla mnie on jest za bardzo pudrowy i niestety tak brzydko siedzi na skórze. Blask oczywiście zalezy od oczekiwań, w niektóre dni pasuje taki delikatny, natomiast ta pudrowość przeszkadzała mi bardzo. I zgadzam się, odcień jest bardzo neutralny. Szkoda tylko że ta jakość wg mnie nie jest taka, jakiej bym sie spodziewała, tragedii nie ma, ale bym go nie odkupiła.
UsuńA te opakowania to wg mnie niestety odpustowe, chociaż jak wspomniałam i tak pudełka jeszcze są ok, ale inne produkty to tragedia wizualna, jak zabawki takie, a nie dla dorosłych ludzi.
O rety, chyba nie umiałabym napisać tak kompleksowej recenzji rozświetlacza, szacun! Będę musiała się mocno postarać, żeby Ci przekazać właściwości Filmstar Bronze & Glow w najbliższej recenzji (tworzonej specjalnie dla Ciebie! <3 :)). I nie wiem zupełnie, jak to robisz, że tak Ci schodzą rozświetlacze! Moim najbardziej walącym po oczach jest wypiekany MySecret Face Illuminator (ten złoty), mam go od kilku lat, sięgam często i nawet nie udało mi się dobrze sprasować jego brzuszka :D.
OdpowiedzUsuńPudełka Benefitu... hmmm... kilka lat temu nawet mi się podobały, bo były inne niż wszystkie, ale im jestem starsza, tym bardziej mnie denerwują i o wiele chętniej sięgam po piękne, klasyczne, estetyczne opakowania innych marek. A te kartoniki z pudrowymi produktami to już w ogóle od zawsze był dramat. Niech mi ktoś wytłumaczy, po co one są takie głębokie? To przecież maksymalnie niewygodne! A w wersjach mini to już całkiem nie ma jak szorować pędzlem.
Haha, dziękuję :D To nie jest żadna kompleksowa recenzja, ale z racji tego, że przetestowałam w życiu dużo rozświetlaczy to wiem i rozumiem, czym one się mogą różnić - bazą, stopniem 'napudrowania', przezroczystością, itp :D
UsuńOjeju czekam jak głupia na Twoją opinię o Filmstar, wciąż zastanawiam się, czy go chcę, chyba tak, ale nie jestem przekonana do tego rozświetlacza z niego, wydaje mi się, że będzie mocno delikatny. I dziękuję z całego serca, że to specjalnie dla mnie :D <33333
Sama nie wiem, jak to robię, że mi tak rozświetlacze schodzą. Kilka miesięcy dosłownie i nie ma. Takie małe to w ogóle jakoś przesadnie szybko. Owszem, czasem używam je też jako cień na powieki, ale rzadko i rozświetlacz musi mieć odpowiednią konsystencję i kolor, żebym go tak używała, także nie z wszystkimi to robię. Nie wiem doprawdy, może we śnie jakoś je zjadam z opakowań albo coś i dlatego :DDD Też mam ten z My Secret i bardzo lubię, przetrwał nawet 'declutter', chociaż jego brat Disco Ball już nie przetrwał i poszedł w inne ręce.
Pudełka Benefitu mi się nigdy nie podobały, one wyglądają jak takie zabawki dla dzieci, a nie dla dorosłych kobiet (a cena też wskazuje na to, że zabawkami one jednak chyba nie są), i zgadzam się, nawet te pudełka mogłyby być trochę bardziej płaskie, a i jeszcze pędzel i lusterko w opakowaniu jest bezsensem moim zdaniem.
Pełna zgoda co do odpychającej, infantylnej estetyki Benefitu - 95% asortymentu takową posiada, nieliczne jedynie się bronią.
OdpowiedzUsuńTen rozświetlacz mnie kiedyś interesował, jednak po zeswatchowaniu stwierdziłam, że jest dla mnie zbyt pudrowy właśnie i różowy.
Podobnie jak moje przedmówczynie, pozostaję pod wrażeniem Twojego tempa zużywania rozświetlaczy! :)
No dokładnie, wiesz tyle kasy za produkt, a on wygląda jak zabawka dla dziewczynki, a przecież to są kosmetyki dla dorosłych, więc preferowałabym, żeby było doroślej. Jednak tak jak wspomniałam, rozumiem, że jak mi się nie podoba, to mogę nie kupować:)
UsuńNie wiem, jakim cudem zużywam tyle rozświetlacza,ale zaraz kończy mi się kolejny, chociaż ten był też nakładany na powieki, więc i tak zszedł szybciej :D Widać używam dużo, bo lubię jak mi się gęba świeci :DDD
Kiedyś zwracałam uwagę na opakowania kosmetyków Benefit, nie przemawiały do mnie ani trochę;). Teraz jednak przyzwyczaiłam się;) i jakoś nie przeszkadzają mi. Ale oczywiście wolę klasykę np. jak u Estee Lauder.
OdpowiedzUsuńSam rozświetlacz wygląda ładnie, ale nie miałam go nigdy. Za to mam Cookie i bardzo, ale to bardzo go lubię. Dostaję nawet komplementy kiedy go używam;), więc jest super:). Jak dla mnie to jeden z moich ulubionych rozświetlaczy.
Mnie one dalej nie przekonują, ale właśnie czasem już na coś się skuszę dla produktu w środku, jednak zdecydowanie wolę klasykę i coś 'dorosłego', a nie takie infantylne pudełka.
UsuńCookie mi się bardzo podoba, nawet go swatchowałam i dalej nie wiem, co o nim myślę, ale znowu to pudełko i fakt, że mam dużo rozświetlaczy, dlatego mooooże się skuszę jak go wypuszczą w mini wersji, ale jeszcze się zastanowię :D
Kolor ma piękny ale błysk mnie nie powalił. Ja akurat lubię dwojakie wykończenia w kosmetykach: z bazą kolorową oraz bez niej. Zależy na co mam ochotę. Z kolorem fajnie się sprawdzają na róż, zmieniając jego kolor. Z kolei te bez są już bardziej multi produktem i tutaj można poszaleć. Co kto lubi :) Mnie najbardziej w różach tej firmy wkurza to opakowanie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście błysk w nim nie powala wcale, jeśli ktoś lubi taki delikatny, niemalże nieistniejący blask (nie błysk), to może mu się spodobać ten produkt, natomiast ja wolałabym, żeby jednak błysku było więcej i żeby było mniej pudrowości. Osobiście nie lubię tych rozświetlaczy z bazą kolorową, tylko takie, co dają błysk, ale baza jest niemalże niewidzialna, co sprawia, że całość wygląda, jakby to nasza skóra miała taki wewnętrzny blask :D
UsuńJeju opakowania Benefit są strasznie słabe wizualnie, dziecinne takie, ale taka grafika marki i co poradzić :D Jedynie chyba tylko nie kupować :D
HI! Benefit blushes are wonderful. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńI hope you´ll visit my blog soon. Have a nice day!
Not my favourite blushes, but they are ok, not terrible :D
UsuńYou too have a nice day :)
Ja bardzo lubię delikatny rozświetlacz Sand z ABH, Sparkling Dust z Inglota (w recenzji trochę go skrytykowałam, ale od tamtego czasu zmieniły się moje preferencje i intensywnie błyszcząca lustrzana tafla z drobinkami już mi pasuje;)) i płynny rozświetlacz z bareMinerals.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak wygląda ten z ABH, ale Ty jesteś ciemniejsza ode mnie prawda? :D
UsuńOjeju, sparkling dust z Inglota mam, ale uważam, że jest słaby, wolę prasowane produkty, a nie taki pył który się sypie wszędzie :D Nie znam też tego z Bare Minerals.
Najważniejsze, że masz coś, co lubisz i co Ci się sprawdza :)
Tak, ale ten rozświetlacz ABH jest z kolei b. jasny (u mnie wychodzi wręcz biała satynowa perła, ale nic na to nie poradzę, że lubię taki efekt;)).
UsuńMam na oku kilka rozświetlaczy, ale nie chciałabym żadnego szampańskiego czy złotego tylko taki właśnie z efektem tafli bez drobinek w kolorze jasnego chłodnego beżu w kierunku bieli właśnie;D.
Haha, no jak lubisz, to lubisz i to jest najważniejsze :DDD Każdy wybiera to, w czym najlepiej sie czuje :)
UsuńMnie się ogromnie podoba taki efekt glass skin ale wydaje mi się, że to można tylko rozswietlaczem w kremie osiągnąć, bo jednak te pudrowe to zupełnie inna konsystencja i inne 'osadzenie' na skórze. Ale z drugiej strony kuurde z moimi zmarchami to taki kremowy produkt nie wiem, czy by miał szansę przetrwania na mojej buzi dłużej niż minutę :DDD
A kojarzysz może sypki rozświetlacz w kolorze Wet Skin z Clare Blanc? On chyba daje taki efekt, o którym piszesz:). W grafice google jest zdjęcie z sześcioma odcieniami, które pokazali z bliska.
UsuńNamierzyłam już ten tonik 2 w 1 z Tołpy, który mi poleciłaś:). Kupię:).
Kojarze markę Clare Blanc, ale widziałam, że ten rozświetlacz jest pudrowy, czyli pyłkowy, mi zależy na czymś takim bardziej stałym w konsystencji :D Do tego on ma w nazwie 'dust', także kojarzy mi się to właśnie z drobinkami, a nie z taką taflą :D No nic, poszukam sobie czegoś fajnego, chociaż zużywać mam co i tak :D
UsuńMiłego używania, myślę, że polubisz ten tonik z Tołpy :D Ja już mam włożone do koszyka Gemini to, co Ty polecałaś (żel Tołpy, olejek SVR, plus rzeczy, które Asia polecała :D), ale niestety dopiero jak będę w PL to kupię.
Rzeczywiście ma w nazwie ,,dust", ale sądziłam, że akurat Wet Skin będzie czystą taflą blasku i chyba nawet kiedyś widziałam na yt film, w którym ktoś mówił, że nie widzi drobinek.
UsuńA co jeszcze wrzuciłaś do koszyka? ;)
Na niektórych słoczach w necie nie wydawał się taki mokry, tylko właśnie taki pyłkowy, no nie wiem, wolałabym jednak coś nie sypkiego :D Ale jak będę miała okazję to go oblukam :)
UsuńMam włożone ponad 25 rzeczy do tego koszyka w Gemini, także tego :DDD Rzeczy z Liqpharm, kremy z ceramidami, płyny do mycia twarzy, kremy z filtrem i inne takie (w tym tabletki i różne tym podobne). W Polsce, szczególnie w Gemini jest mi znacznie taniej to kupić niż tutaj :) Tym bardziej, że nie potrzebuję nic tak na teraz, więc mogę sobie poczekać :)
U mnie też dużo wpadło;).
UsuńPrzejrzałam ostatnio składy kosmetyków SVR i powiem Ci, że jestem pozytywnie zaskoczona. Tym samym mam w swoim koszyku 8 produktów tej marki O_O.
Tak to jest, jak się człowiek zaczyna interesować świadomą pielęgnacją, nagle świat kosmetyków jest taaaaaki duży :D
UsuńMiałam z SVR tylko minisa kremu Sebiaclear i dobrze wspominam, o ile się nie mylę mam go w koszyku też :D I ten olejek, co polecasz :D
To prawda. Jest w czym wybierać:).
UsuńPS. Dzięki za podanie linka do analizy składów na INCI Decoder.
Buszuję tam od kilku dni;).
Nie ma sprawy, jak znajdę jeszcze coś fajnego to dam Ci znać :) Ja z kolei chcę tę książkę o skórze, ale muszę poczekać, aż będę w PL... :D
UsuńJeśli masz na myśli książkę autorstwa dr Adler, to bardzo Ci ją polecam.
UsuńNie sądziłam, że o skórze można pisać tak pasjonująco:).
Tak, właśnie ją :) Kupię jak tylko będę mogła :) Mam nadzieję, że i dla mnie okaże się ciekawa :)
UsuńKsiążka jest dobra, ale nie jestem wobec niej bezkrytyczna;).
UsuńNie lubię, gdy specjalista z jednej dziedziny próbuje być specjalistą z innych, z których jak się okazało nie ma aktualnej wiedzy i z uporem maniaka powtarza swoje frazesy przy każdej nadarząjącej się okazji(akurat ja mam kilka książek z artykułami naukowców o tematyce przyrodniczej, którzy już dawno obalili hipotezy wygłaszane przez Adler).
Nie podoba mi się ,,objaśnianie" świata i tzw. gdybanie, które ociera się o dyletanctwo, po to, by w kolejnym rozdziale zaprzeczyć samej sobie.
Mimo wszystko, jeśli wziąć pod uwagę same fakty o skórze, to książka jest jak najbardziej ok;).
A dużo jest tego takiego 'pieprzenia' z jej strony? Czy jednak więcej tej treści o skórze, na której mi najbardziej zależy? Bo jeśli więcej jakiegoś pierdzielenia, to może jednak powinnam sobie darować tą pozycję i poszukać czegoś innego...
UsuńJa też nie lubię, jeśli ktoś myśli, że pozjadał wszystkie rozumy i jest alfą i omegą z każdej dziedziny, nie lubię też jeśli autor danej książki wyraża się tak, jakby myślał, że czytelnik jest idiotą :D
Da się przeżyć;).
UsuńJak chcesz, mogę Ci na IG wysłać spis treści.
Dziękuję Ci Kochana :* Na pewno ją sobie kupię :)
UsuńTe opakowania bronzerów, róży czy rozświetlaczy też mi się nie podobają za taką kasę mogliby się bardziej postarać. Mnie bardziej kusi Cookie, wiesz może jak on wypada kolorystyczne w porównaniu do tego?
OdpowiedzUsuńWiesz, taki design marki, więc trochę rozumiem, ale z drugiej strony no słabo jest, po prostu wszystko wygląda tak zabawkowo, a przecież cena zabawkowa nie jest...
UsuńMnie też podoba się Cookie, słoczowałam na dłoni, nawet mam gdzieś w telefonie filmik :) Jest ciemniejszy, bardziej beżowo-neutralny i mega świetlisty, po prostu mega blask. Konstystencja też jest inna, taka bardziej kremowa. Można go też zbudować na policzku i wtedy będzie blask z kosmosu. Nie wiem jednak, czy on się nada dla bardzo jasnych karnacji. To znaczy tak - nałożony delikatnie się nada, powinien być ok, ale zbudowanie tego koloru sprawi, że będzie mocno widać tą dość ciemną bazę i w takim wydaniu może się nie sprawdzić. Musisz przetestować i mi powiedzieć, chociaż z drugiej strony pewnie nieprędko będzie można zmacać jakiekolwiek testery w perfumeriach :(
Oj jak ciemniejszy to chyba jednak odpuszczę sobie :( bo ja biała jak ściana jestem :) Dziękuję Ci bardzo za szybka i kompletna odpowiedź :*
UsuńJa też jestem bardzo bardzo jasna i mi się wydał ciemny, ale nie mialam go na twarzy, także może to by było inaczej :D Tak czy siak wydaje mi się, że spróbować warto (znaczy nie kupić w ciemno, tylko przetestować przed zakupem) :)
UsuńNie miałam go nigdy, ale ostatnio ktoś mi go polecał :) Ma całkiem ładny odcień :)
OdpowiedzUsuńDla mnie odcień nie jest do końca idealny, a do tego formuła jest zbyt pudrowa, ale pewnie, przetestuj, może Tobie spodoba się bardziej :)
UsuńDla mnie chyba byłby zbyt delikatny, bo lubię delikatny blask, ale w wyniku nałożenia maleńkiej ilości mocno intensywnego produktu.
OdpowiedzUsuńOn faktycznie jest bardzo delikatny i nawet po zbudowaniu nie da się osiągnąć super mocnego efektu niestety, także dla fanek mocnego błysku to nie jest dobry produkt.
Usuńnie testowałam i jak widać to dobrze hah, aczkolwiek ważne, że nie zmarnował się u Ciebie i przynajmniej go wykorzystałaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
U mnie nic sie nie marnuje 😂 jak cos mi mocno nie pasuje to puszczam dalej, bo bez sensu zeby lezalo 😊 ten rozswietlacz wedlug mnie jest ok, ale nic specjalnego na tyle, zeby po niego leciec do sklepu czy sie zachwycac, szkoda.
UsuńJa rowniez pozdrawiam 😊