środa, 25 grudnia 2019

L'Oreal True Match Minerals Mattifying Powder

W dzisiejszym poście postanowiłam omówić puder, który kupiłam po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji na Wizażu. Nie wiem, czemu, ale jakoś w głowie miałam zakodowane, że puder, o którym będzie mowa jest podobny do mojego ulubionego Nars Light Reflecting Setting Powder. Co z tego wyszło i czy jestem zadowolona? O tym już zaraz przeczytacie.
Zdecydowałam się na jedyny dla mnie słuszny odcień Translucent, który miał być przezroczystym, delikatnym tylko woalem bez koloru.
Zacznę jednak swoją recenzję od opakowania, które wizualnie prezentuje się całkiem nieźle, delikatny fiolet z zielonkawą nakrętką, wszystko wydaje się w porządku, ale jednak nie...
Jak widzicie wysypać zawartości nie ma gdzie, bo zakrętka jest wypukła i 'wchodzi' w otwór z sitkiem, pędzlem dotrzeć też nie ma gdzie, bo przecież puder leży na dnie, jedynym sposobem było dla mnie włożenie pędzla w ten otwór gdzie jest sitko, a potem przechylenie całości do góry nogami, żeby coś na pędzlu się znalazło, ale nie oszukujmy się, to higieniczne nie jest, nawet jak myję swój pędzel do pudru co 2 dni. Ostatnio dopiero wymyśliłam, że wezmę wieczko od innego pudru i będę sobie na nie wysypywać produkt, ale trzeba mieć jakieś inne wieczko do tego celu. Także opakowanie jak dla mnie jest na nie.
Sam puder jest biały, ale krystaliczny (nie, że konsystencja mąki) i bardzo drobno zmielony, dosłownie na pył. Tutaj na dłoni mam dość sporą ilość produktu, mimo wszystko da się to ładnie rozpracować na skórze, co można zobaczyć poniżej:
Na twarzy po nałożeniu daje nawet fajny efekt, bo bluruje jakby wszelakie malutkie wgłębiebia w skórze i cera wygląda tak trochę jak wyfotoszopowana. Ja stosuję go tak, że nie przykładam pędzla, a jakby wpracowuję go w skórę okrężnymi ruchami tak delikatnie i to daje naprawdę fajny efekt. Po nałożeniu mam mat, nie jest to płaski mat, taki bez życia, ale jednak nie jest to wykończenie świetliste, a ja jestem z tych osób, które jednak lubią świetliste wykończenie na buzi, taki świeży glow. Tutaj tego nie ma. Jeśli nałożymy go zbyt dużo, to można się spodziewać efektu ducha, ale naprawdę trzeba go nałożyć wielką ilość. W zależności od tego, jaki podkład pod niego nałożymy to albo 'zdejmie' nam jego glow (na przykład jeśli podkład jest rozświetlający, nad czym ja osobiście ubolewam), natomiast jeśli nałożymy go na podkład o naturalnym wykończeniu to mam wrażenie, że skóra wygląda trochę już zbyt sucho (nie używam stricte matujących czy mocno kryjących podkładów, ale i tak efekt ten jest zauważalny, mnie sie to nie do końca podoba, ale wiem, że dużo dziewczyn byłoby zadowolone). Pod oczy bardzo nie polecam ze względu na jego właściwości matujące właśnie, wygląda tam ciężko i sucho.
Mat jest utrzymany w sumie przez cały dzień (skóra mieszana w stronę suchej, okresowo odwodniona), po jakichś 6 czy 7 godzinach widzę, że to już nie jest taki mat, jak zaraz po nałożeniu, że skóra wyprodukowała trochę sebum, ale nie jest to tragedia, po prostu pojawia się ten glow, którego mi brakuje w tym pudrze zaraz po jego nałożeniu. Przeważnie to tak zostawiam i nic nie poprawiam.
Generalnie ten puder nie jest zły, robi, co ma robić, ale myślałam jak go kupowałam, że to po prostu będzie puder wykańczający, a nie mocno matujący puder wykańczający. Miałam chyba nadzieję, że to będzie coś podobnego do Nars Light Reflecting, który też jest transparentny, a daje rozświetlone wykończenie, niestety jednak to są 2 inne kosmetyki.
Puder jest dobry, matuje skórę na wiele godzin, ale zabrakło mi tego zachwytu, tego blasku po użyciu, przyjemnego wykończenia na skórze (im jestem starsza, to jednak trzeba szukać bardziej świetlistych wykończeń żeby cera ładnie wyglądała). Zużyję oczywiście, ale wolę Narsa właśnie czy puder z Hourglassa, które dają ładniejsze, bardziej zdrowe i świeże wykończenie na buzi, a nie mat, którego ja nie chcę. Jednak jeśli mat to to, czego szukacie i nie przeszkadzać Wam będzie tak felernie pomyślane opakowanie, to myślę, że możecie być zadowolone z tego produktu. Zużycie - standardowo dla mnie około 1 grama miesięcznie (czasem więcej, czasem mniej) więc taki puder starcza mi na 8 do 10 miesięcy. 

Miałyście do czynienia z tym kosmetykiem? Jesteście fankami świetlistości na twarzy, czy jednak mat jest Wam bliższy?

18 komentarzy:

  1. Nie miałam okazji używać, ale macałam ten puder w sklepie i nawet mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz pudry matujące i utrwalające makijaż, a do tego transparentne, to ten Ci się może spodobać mocno :)

      Usuń
  2. Nienawidzę takich opakowań pudrów... Marc Jacobs ma bardzo podobny i było to mega upierdliwe. Kompletnie mnie nie kusi ten puder, poza tym muszę wykończyć te, które mam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju naprawdę to opakowanie to jest masakra, za każdym razem jak mam je użyć to się wkurzam. I wiesz, to wygląda tak, jakby producent w ogóle nie był użytkownikiem kosmetyków, bo jak można coś takiego nieużytkowego wymyślić?
      Nic nie mów o wykańczaniu pudrów, ja mam 10 w kolekcji i zamiar kupić kolejny niebawem, ale najpierw chciałabym zużyć ze 2 (ten i taki z Bell, oba już używam ładnych parę miesięcy, więc jest mało, także podejrzewam, że do końca lutego wykończę) :D

      Usuń
  3. Uwielbiam rozswietlenie i wiem, ze z wiekiem to dla nas najbardziej korzystne wykonczenie, ale to opakowanie bardzo dla mnie na nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, im starsze jesteśmy, tym skóra bardziej sucha się staje i takie rozświetlające pudry sprawiają, że wygląda o wiele lepiej, niż jakbyśmy nałożyły matujący. Ten z postu nie jest takim mega matem, ale jednak jak dla mnie za mało świetlisty, no i fakt, to opakowanie jest o kant tyłka potłuc :D

      Usuń
  4. Jak to dobrze, że mamy podobne wymagania względem podkładów i pudrów (i produktów do ust chyba też;)), dzięki czemu mogę w ciemno kupować wszystko, co zarekomendujesz;). Wychodzi na to, że muszę przetestować puder z Narsa i Hourglass:).

    Wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie też życzę wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku i dziękuję bardzo za życzenia :***
      A co do pudru, koniecznie przetestuj Narsa i Hourglass, myślę, że jak lubisz blask, to polubisz te puderki. Ja się jeszcze teraz napalam na Hourglassowy Veil, ale mam za dużo pudrów i żeby go kupić postawiłam sobie za punkt honoru najpierw zużycie czegoś :D
      Zdecydowanie pod względem podkładów i pudrów mamy podobne wymagania, co do produktów do ust również, ja lubię świetliste wykończenie na wszystkim :DDD

      Usuń
    2. Jeszcze raz dziękuję za piękne życzenia pozostawione na moim blogu:***.

      Powiem Ci, że trochę wkręciłam się w temat pudrów za sprawą tego Micro-Fil;). Nie sądziłam, że one mogą dać taki efekt na skórze. Jedyne takie dobre, które miałam to pudry od Laury Mercier i bareMinerals w kamieniu, ale brakowało im tej - nazwijmy to - magii;). Jeśli są podobne, które też to potrafią, to ja je chcę;D. Przejrzę jeszcze na Twoim blogu, które pudry polecałaś. Może coś jeszcze wpadnie mi w oko;).

      Usuń
    3. Nie ma za co Kochana, życzę Ci wszystkiego, co najlepsze :D :*
      A co do pudru to ja nigdy nie słyszałam o tym Micro Fil, pierwszy raz o nim przeczytałam u Ciebie na blogu. Muszę się kiedyś nim mocniej zainteresować, ale na razie kupiłam Hourglassowy Veil (promo w Sephorze mnie pokonało:D), więc zobaczymy, co to za jeden :)
      Zdecydowanie od zawsze polecam Narsa Light Reflecting Translucent, obie wersje są super, ale sypana lepiej się sprawdza pod oczami. Prasowana natomiast lepsza na wyjazdy i do kosmetyczki. No i Hourglass Ambient Powder, rewelacja. Chyba te 3 puderaski podbiły moje serce najmocniej do tej pory, a jednak przetestowałam dużo. Kulki Guerlain też lubię, na mojej skórze widać ten szlachetny magiczny efekt, ale przy nich to kwestia dobrania odcienia (ja mam Medium i wole je bardziej niż Clair, bo tamte ochładzały swym woalem moją skórę). Prócz nich teraz nie mogę sobie przypomnieć, co jeszcze mnie zachwyciło :D

      Usuń
    4. W takim razie najpierw sprawdzę sobie Hourglass Ambient Powder:).

      Usuń
    5. Sprawdź koniecznie i daj znać, czy Ci się podobają :) Jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń :)

      Usuń
  5. Nie ufam marce L'Oreal. Całkowcie zaprzestałam używać ich kosmetyków, wpieranie krwawego testowania na zwierzętach i syfiaste składy, tak w skrócie kojarzy mi się l'Oreal i przy tylu dobrych markach kosmetycznych, nie rozumiem ich fenomenu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to działa w 2 strony, jest popyt, jest i podaż, a Loreal jako koncern jest przecież właścicielem innych marek również. Kwestia decyzji. I tak, zgadzam się, że Loreal ma kiepskie składy w pielęgnacji, dlatego raczej jej nie używam, ale głównie ze względu na to, że słabo działa, a nie że ma kiepski skład, natomiast kolorówka jakoś tam sobie radzi. Używałam naturalnych kosmetyków przez jakiś czas i to niestety od nich dostałam uczulenia, a do tego przyjemność z ich zapachów i używania zerowa, więc znowuż - kwestia wyboru, bo moja skóra na przykład lubi bardziej chemiczne składy i to one na niej działają lepiej. Testowanie na zwierzętach to inna kwestia, ale tutaj znowu - jest popyt, jest podaż i wybór jednostki, czy jej to przeszkadza, czy nie, że coś jest testowane na zwierzętach.

      Usuń
  6. Nie lubię właśnie jak nie ma gdzie wygodnie sobie wysypać pudru. Mam wrażenie, że niektórzy producenci utrudniają nam życie. Miałam go nawet kiedyś wypróbować, ale w końcu tego nie zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przykładzie tego pudru to mam wrażenie, że producent w ogóle nie jest użytkownikiem tego pudru, bo kurde przecież takie wieczko utrudnia życie jak cholera. Sam puder jest ok, ale też nie że szał ciał, jest na tyle ok, że zużyję do końca, ale nie sądzę, że miałabym kiedyś odkupić.

      Usuń
  7. Ja też wolę rozświetlające lub przynajmniej satynowe wykończenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie najładniej wygląda na buzi właśnie. Im jestem starsza, tym bardziej to doceniam :)

      Usuń