Podkład ten kupiłam po Świętach i od tego czasu starałam się go jak najlepiej poznać. Myślę, że po 3 miesiącach używania mogę Wam powiedzieć, co myślę na jego temat.
Podkład o przedłużonej trwałości zainspirowany ekstremalnymi warunkami, jakie panują na scenie. Rewolucyjna jedwabista konsystencja na bazie wody gwarantuje 14-godzinną trwałość i satynowo-matowe wykończenie. Tak lekki, że aż niewyczuwalny na skórze. Dla cery normalnej i tłustej. Zapewnia średnie pokrycie niedoskonałości. Posiada filtr UV SPF20.Kosmetyk na bazie wody oparty na silikonie. Zawiera nawilżający skwalen. Delikatnie perfumowany.
Łączy w sobie cechy pozornie nie do pogodzenia: lekkość i trwałość. Dość zwarta konsystencja łatwo rozsmarowuje się na skórze dając naturalnie doskonały efekt zadbanej cery. Zadowoli osoby poszukujące naturalnego, satynowego efektu, jak i te, które od podkładu oczekują przede wszystkim trwałości i odporności na ścieranie. Kosmetyk nie jest widoczny na twarzy i nie podkreśla porów. Doskonale prezentuje się na cerze mieszanej, jak i bardziej suchej i dojrzałej. Wygląda jak druga skóra ale łatwo go zmyć zwykłym żelem bądź mleczkiem do demakijażu. Dostępny w siedmiu odcieniach.
Produkt ten otrzymujemy w bardzo zgrabnej, szklanej buteleczce z czarną nakrętką. Pojemność jego jest standardowa - 30 ml. Bardzo podoba mi się, że producent załączył pompkę (niestety NARS i Estee Lauder jeszcze nie wpadli na ten pomysł, o nie, sorki, NARS wpadł, ale pompkę trzeba sobie samemu dokupić). Owa pompka dozuje dokładnie tyle produktu, ile mamy ochotę, bez zacinania. Jedyny mankament, że się brudzi, ale to jest normalne. W razie potrzeby ten dozownik można odkręcić i wydłubać sobie resztki produktu z opakowania.
Mój odcień to 02, najjaśniejszy z dostępnych (jest to delikatny żółtek), jest ciutkę jaśniejszy niż NARS Gobi, jednak po chwili minimalnie ciemnieje (ale nie na tyle, żeby być kolorystycznie jak NARS, wciąż jest jaśniejszy). Konsystencja jest dość rzadka, rzadsza niż wspomniany Estee Lauder, ale nie tak rzadka, żeby nam spływała przy nakładaniu. Niestety pierwsza rzecz, do której muszę się przyczepić to wydajność. Jak Wam wspomniałam, używam tego podkładu od 3 miesięcy, czasem dla odmiany nakładałam coś innego, ale widzę, że po tym czasie w butelce nie ma 2/5 zawartości, to słabo, jak za podkład za cenę 259 zł.
Nakładanie nie nastręcza żadnych trudności, jednak żeby moja twarz wyglądała porządnie muszę użyć dwie, a czasami dwie i pół pompki (nie dociskam jej jednak do końca, więc liczmy, że jest to całościowo 1,5 pompki), co dla mnie jest trochę śmieszne, bo żadnego innego podkładu nie muszę używać aż tak dużo. A tego niestety trzeba, żeby w ogóle jakiś efekt na twarzy był.
Po nałożeniu faktycznie stapia się ze skórą, jest ona wyrównania, małe niedoskonałości przykryte i wygląda się świeżo, faktycznie daje takie satynowo-matowe wykończenie, problemem dla niektórych może być jednak słabe krycie, maksymalnie średnie można nim osiągnąć, ale trzeba się liczyć z tym, że wtedy 1,5 pompki musowo trzeba nałożyć. Skóra jest delikatnie rozświetlona, pory są niewidoczne. Ja oczywiście wszystko potem jeszcze przypudrowuję i generalnie późniejsze zachowywanie się tego podkładu w dużej mierze zależy od pudru, jakim to zrobię. Najlepiej się trzyma przy NARSowym Reflecting, najsłabiej przy Chanel Les Beiges i przy Meteorytach. Przy dwóch ostatnich ma tendencję do zbierania się w zmarszczkach po kilku godzinach.
Z ciekawości próbowałam go też pod oczy, niestety włazi w zmarszczki mimiczne i nie wygląda to dobrze, czyli korektor pod oczy być musi.
Po 7-8 godzinach noszenia ma tendencje do lekkiego ścierania, ale wciąż skóra wygląda dobrze, jednak czasami wieczorem, kiedy zmywam makijaż jestem nieco zaskoczona tym, jak małą ilość go widzę na waciku w porównaniu do tego, że nałożyłam rano dwie pompki. No i to 14 godzin trwałości to można między bajki włożyć. Ale, mimo wszystko - cera wciąż wygląda ok po tych 8 godzinach, także nie wiem, jak on to robi. Nie wysusza, nie przetłuszcza, nie powoduje uczulenia. Acha, zapomniałabym - lubi się ścierać koło nosa najbardziej:)
Posiada filtr 20, dla niektórych to może ważne, dla mnie nie ma specjalnie znaczenia, bo tutaj słoneczka jak na lekarstwo.
Skład:
A teraz coś, co lubicie, czyli porównanie odcieni (od lewej):
- Armani Lasting Silk 02
- Lancome Teint Miracle (nowa wersja) 005
- Estee Lauder DW 1n1
- Nars Sheer Glow Gobi
- Bobbi Brown Long Wear 1 (Warm Ivory)
- Skin79 BB Cream Orange
Podsumowując - jest to podkład dla niewymagających cer, szczególnie mieszanych i tłustych, o maksymalnie średnim stopniu krycia, niestety na minus jest wydajność i to, że ściera się lekko w ciągu dnia. Jednak bardzo ładnie wygląda na buzi. Czy to jednak wystarczająco, żeby wydać na niego tyle pieniędzy? Ja nie wiem, czy kupiłabym ponownie. Są dni, kiedy jestem w nim zakochana i są takie, kiedy nie podoba mi się na mojej twarzy, od podkładu z tej półki cenowej oczekuję czegoś więcej, po prostu nie zachwycił mnie, tak jak np. NARS. Ale nie jest to podkład zły, absolutnie nie. Wydaje mi się, że wiele dziewczyn może być z niego zadowolonych, być może to ja mam zbyt wysokie wymagania.
A czy Wy znacie ten podkład?
Moja ocena: 6/10
Testowałam goi dla mnie był ok ale prawdziwie zachwycił mnie Armanie Maestro Fusion i ten chcę teraz kupić :))
OdpowiedzUsuńNie miałam tego cudaka, ale teraz mam na razie dość podkładów, więc muszę pozużywać trochę:) Za to zainteresowałam się tuszem Eyes To Kill, ale nie wiem, którą wersję miałabym sobie kupić i trochę się obawiam, bo jednak ja oczekuję mega spektakularnego efektu, a nie wiem, czy ten tusz mi to da.
UsuńJa mam wersję podstawową, dokładnie tą ---> http://www.giorgioarmanibeauty-usa.com/eyes-to-kill-mascara/A333,default,pd.html?dwvar_A333_color=1%20-%20steel%20black&start=4&cgid=mascara
UsuńEfekty daje spektakularne jak Lancome Hypnose Star ale jak chcesz zobaczyć efekty to skocz do Czarnej Ines. Beautyness chyba też go pokazywała. Ja ten tusz kocham, niestety mam na wykończeniu buuu :(((
Miałam miniaturkę Lancome, ale mi się nie podobał efekt na rzęskach, chyba Mamie ją dałam (kurde, nie pamiętam), ale w ogóle nie przepadam za tuszami Lancome. Ja lubię, jak rzęsy są dramatycznie podkreślone, nie może to być efekt typu "dzienniak", to ma być efekt "wow":) Lancome mi dawały tylko "dzienniaka":) Z kolei Dior Iconic Overcurl to mój dotychczasowy ideał, chociaż szybko wysechł (ale to moja wina, bo używałam go razem z 3 innymi tuszami, więc teraz mam zasadę, że tylko jeden tusz otwarty na raz będzie), póki co nie znalazłam innego lepszego od niego. Oglądałam ten post o ETK u Ines, u Marti nie mogłam znaleźć, ale jeszcze poszukam. Podoba mi się efekt na rzęsach, już wpisałam go na listę do kupienia, ale zamówiłam wczoraj właśnie znowu Overcurl, bo Max Factor, którego teraz używam niedługo zakończy swój żywot:)
UsuńJa tuszy Lancoma również nie lubię! Chociaż, ten Hypnose Star całkiem niezły to jednak do Armaniaka mu dalekooo :D W każdym razie, muszę się skusić w przyszłości na Diorkowe cudo, bo już słyszałam o nim wiele dobrego! Obecnie mam kilka tuszy, muszę pozużywać chociaż połowę i wtedy będę dumać, który kupić :D :D A dodam jeszcze, że również uwielbiam efekt WOW na rzęsach ;)
UsuńKurde, to znaczy, że trzeba będzie kupić tego Armanka:) Ale lepszy jest ten ETK, czy ETK Excess? Póki co jednak na razie nie kupię, dopiero po 10 maja, bo postanowiłam sobie zrobić post, odwyk, jak zwał, tak zwał, ale teraz już na serio, bo po sobotnich zakupach (które nie powinny mieć miejsca) znowu się spłukałam i podjęłam decyzję, że przez 40 dni, do 10 maja nie mam prawa kupić żadnego kosmetyku (pomijam pastę do zębów, waciki, czy podpaski, ale wiesz, o jakie mi zakupy chodzi:D), chcę sprawdzić przez ten post, czy kupuję, bo lubię, czy po prostu jestem już nieuleczalną zakupoholiczką:)
UsuńCo do rzęs jeszcze, to ja wielbię, jak są mega podkreślone, nieważne, że to nie powinien być efekt "na dzień", ale rzęsy to jest dla mnie najważniejsza część makijażu i jej poświęcam sporo uwagi:)
Efekt wow to jest u mnie mus:) Rzęsy muszą być podkręcone i pomalowane tak, żeby sięgały nieba:) Ja się teraz napalam na tego Armaniego, no ale to dopiero po odwyku i dopiero jak Dior się skończy:)
UsuńJak sprawdziłam masz tą wersję normalną, nie Excess (która ma gorsze notowania jednak), także chyba faktycznie jak już, to zdecydowałabym się na tą za jakiś czas:) Jestem ogromnie ciekawa:)
Ja miałam okazję użyć dwa czy trzy razy i wizualnie mi bardzo przypomina NARSa na twarzy...
OdpowiedzUsuńMoim obecnym ulubieńcem z mojej kolekcji jest Bobbi Brown Moisture Rich, mistrz jeśli chodzi o zachowanie na twarzy po kilku godzinach, bo pozostałe mają u mnie tendencje do nieładnego zważania się...
Jak dla mnie on wygląda trochę gorzej na twarzy, niż NARS, ale to może dlatego, że NARS jest cudnie dobrany kolorystycznie:) Z Bobbi tego Moisture Rich nie miałam okazji używać, ale Skin mi się podobał na buzi, za to Long Wear już nie bardzo.
UsuńTak na marginesie chciałam Cię zapytać, bo wiem, że masz z NARSa taki korektor w sztyfcie, czy on się sprawdza? Czy on się nadaje pod oczy? Dzisiaj robiłam małe zakupy Narsowe i tak mi on wpadł w oko, bo tego, co chcę vanilla wciąż nie ma, więc się zastanawiałam, czy on jest fajny? Będę wdzięczna za odpowiedź:)
Ja go pod oczy nie używam, wg mnie pod oczy trzeba czegoś lekkiego i nawilżającego, a on jest suchy i ciężki, raczej używam go jako kamuflaż jak coś mi wyskoczy. Pod oczy bym go nie kupowała :)
UsuńBardzo Ci dziękuję Kochana:) A jeszcze Cię trochę pomęczę. Bo jest też taki Tinted Eye Brightener z Bobbi Brown pod oczy, nad nim też się zastanawiam, miałaś go może? A jeśli tak, to jaki kolor? Z tego, co widziałam kolory jasne są dwa Porcelain Bisque i Porcelain Peach, z tym, że ten Bisque jest trochę różowawy, Peach jest żółtawy, więc na chłopski rozum, jak chcę rozjaśnić cienie pod oczami daję na to żółty korektor, czyli musiałabym wziąć żółtawy, aczkolwiek kurde już się trochę gubię, bo na przykład słyszałam, że Touche Eclat 1 z YSL jest różowawy, a ludzie kupują, no ale jak różowym usunąć coś, co jest fioletowe pod okiem?
Usuńaaa, PS. spróbuj koniecznie!
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=EyQsVyGadbY&list=PLC84072C8CEBF81EB
robię tak jak opisuje od kilku dni i makijaż zyskał na trwałości i to baaaardzo :) po 8 godzinach wygląda bardzo świeżo
Obejrzałam filmik, jutro spróbuję:) Dziękuję:*
UsuńDawno temu subskrybowałam Gossa i oglądałam jak zaczarowana każdy jego filmik, a potem odniosłam wrażenie, że on chwali wszystko, że nie ma nic, co by było bublem, więc jakoś tak zrezygnowałam z subskrypcji, aczkolwiek zawsze jego triki makijażowe mi się podobały i uważałam je za użyteczne, aczkolwiek wykonywanie makijaży przez niego na modelkach średnio mi się podoba.
Może czas wznowić subskrypcję i zobaczyć, co tam ciekawego jeszcze Wayne nam powie:)
A ten sposób nakładania muszę wypróbować koniecznie:)
Muszę zatem tą metodę też wypróbować, choć jak ostatnio wypróbowałam jego idealną metodę na korektor (https://www.youtube.com/watch?v=U5BpqJhyTow), to byłam kompletnie rozczarwana. Zrobiłam dokładnie tak samo i po kilku godzinach pod oczami miałam totalną porażkę. Moje cienie pod oczami zaczęły tak masakrycznie prześwitywać, że dałam sobie spokój.
UsuńOglądałam ten filmik o korektorze i sorry, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że jak masz zmarchy pod oczami, to korektor nie wejdzie w nie - wejdzie, choćby był i ze złota niestety i jakkolwiek byś go nie nałożyła... Mam zmarchy pod oczami i znam ten ból, niestety jedyne, co mogę zrobić to pod oczy kłaść mało korektora po prostu, tylko tyle, żeby zakryć sińce, wtedy tez mniej go wejdzie w zmarszczki, jak nałożę więcej, to siłą rzeczy w zmarszczkach go znajdę więcej. I nawilżanie, jak on mówi - to ważne, ok, zgadzam się, ale kurde, już inaczej wygląda skóra pod oczami nastolatki, a inaczej 29-letniej kobiety, jak ja... I muszę się z tymi zmarchami pogodzić...
UsuńJa też mam zmarszczki pod oczami i już się do tego przyzwyczaiłam ;) Jakoś pogodziłam się z losem, że będzie ich z roku na rok przybywać, a nie ubywać :D Jednak liczyłam, że jego metoda przedłuży żywotność korektora. No i niestety się pomyliłam...
UsuńJa go oglądam i niekiedy jego metody próbuję, ale niestety nie wszystkie się sprawdzają... To z podkładem i pudrem na odwrót, jak pisała Monika też na mnie nie działa, owszem, jest tak samo, jakbym nałożyła je właściwie, czyli najpierw podkład, potem puder, ale jeśli właśnie tak odwrotnie nałożę, to ten podkład za zewnątrz jest jakby bardziej podatny na ścieranie (szczególnie w mojej newralgicznej strefie nosa...).
UsuńChyba jednak trzeba pozostać przy starych metodach :)
UsuńDokładnie:) Ale jestem ciekawa tej metody z korektorem, jeszcze nie próbowałam, bo bałam się, że jak rano się wymaluję właśnie tak i coś się spieprzy, to nie będę już miała czasu na poprawienie tego i będę musiała tak leźć do pracy, więc chcę spróbować jutro, jak będę miała wolne:) Dam znać, czy u mnie to działa.
UsuńTo koniecznie daj znać :) Ja właśnie robiłam próbę w sobotę :)
UsuńJuż od dawna kusi mniel, aby wypróborać coś z Armaniego :)
OdpowiedzUsuńKiedyś pani w Douglasie bardzo gorąco polecała mi podkład tej marki, ale nie pamiętam już, czy był to ten, czy jakiś inny.
Chętnie bym go kiedys wypróbowała, jednak nie wiem, czy będzie się nadawał do cery mieszanej, suchej na policzkach...
Ja mam cerę mieszaną ze skłonnością do przesuszania i sprawdza się całkiem ok, to znaczy pomijając tą wydajność i pomijając to, że się trochę ściera, ale na twarzy wygląda fajnie i nie podkreśla suchych skórek, ani nic takiego:)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz poprosić w Dougim o próbkę i przetestować, bo jednak lepiej spróbować przez zakupem pełnowymiarowego:)
Mam go i właśnie osiągnęłam w nim denko ;) druga butla juz stoi! Uwielbiam go! I zawsze muszę mieć!
OdpowiedzUsuńFakt, u mnie przy nosie tez sie szybko "ściera".
I to ścieranie mnie właśnie w nim trochę denerwuje, bo jak już to niech się zetrze z całości twarzy, a nie tylko z nosa, potem wyglądam jak debil z tym czerwonym nosem:) No ale jak mówiłam, on zły nie jest, może jeszcze do niego kiedyś wrócę, na razie chcę przetestować kilka innych rzeczy (no i jeszcze kilka mam do wykończenia), także ewentualny zakup będzie musiał poczekać:)
UsuńNie znam, bo on z tego co widzę nie dla mojej cery, ale za to odcień byłby dla mnie dobry.
OdpowiedzUsuńOdcień jest faktycznie bardzo jasny, chyba jaśniejsza od niego z podkładów, jakie miałam była tylko Illamasqua RLF, ale ona była strasznie ciężka i wysuszała nawet moją, mieszaną skórę, poza tym trochę się warzyła na twarzy. Jednak Armani w porównaniu do niej to cud, miód i raj:)
UsuńZ Armaniego znam tylko Luminous Silk i jest jednym z moich ulubionych podkładów. Cudo! Ciekawe jak ten przy nim wypada? :D
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam tego, którego Ty miałaś,także nie mam jak porównać:) A na zakup na razie się nie skuszę, bo jednak tak nie do końca jestem przekonana do zakupu kolejnego Lastinga...
Usuń