czwartek, 29 października 2015

L'Oreal Rouge Caresse 07 Cheeky Magenta

W dzisiejszym poście będzie recenzja pomadki, która skończyła mi się kilka dni temu i powędrowała do denkowego koszyka, dlatego chciałabym napisać o niej kilka słów, zanim ją wyrzucę i zapomnę przytłoczona przez ilość pozostałych szminek, jakie posiadam w swojej kolekcji (chociaż nie, ja nie jestem nimi przytłoczona, ja uwielbiam moje pomadeczki i zawsze chcę więcej). W każdym razie nie miałam pisać o mojej obsesji na punkcie produktów do ust, a o tej jednej pomadce, która jest z L'Oreal.
Pocałunek koloru na Twoich ustach (tak opisuje ją producent). Zmysłowy kolor w nowej odsłonie.
1. Niezwykłe doznanie, lekka jak powietrze, bez nadmiaru;
2. Zmysłowa aplikacja, miękka, kremowa konsystencja;
3. Nieprawdopodobnie świeże, pełne blasku kolory.
Pomadkę tą dostałam na początku roku w prezencie od mojej Mamy, co by nie powiedzieć, ale to właśnie Mama była prekursorką takich dających po oczach kolorów w mojej kosmetyczce, wcześniej wybierałam raczej delikatne, ale okazało się, że super mi właśnie w żywych i mocnych odcieniach.
Opakowanie jest plastikowe, bardzo przyjemne dla oka. Niestety dawno temu odkleiłam naklejkę z kodem kreskowym i nie wiem nawet, jaka jest pojemność (Wizaż podaje informację, że 3,6g). Kolor Cheeky Magenta to dość mocna fuksja, ale jak zaraz się przekonacie nie wychodzi wcale aż tak przerażająco, jak prezentuje się w opakowaniu.
Konsystencja jest faktycznie jak obiecał producent masełkowata, bardzo miękka i z łatwością sunie po ustach, jeszcze co dziwne mimo takiej struktury bardzo wolno jej ubywa z opakowania. Jestem przyzwyczajona bowiem, że wszystkie pomadki tego typu (np. MAC o wykończeniu Lustre, czy Chanelowe Shine) ekstremalnie szybko się zużywają, a tutaj nie ma takiego zjawiska.
Kolor jest taki "sheer" (to najlepsze określenie), nie ma dużego krycia, na ustach jest oczywiście widać ten kolor, ale choćbyśmy się mocno starały nie uzyskamy wielkiego krycia, bo się po prostu nie da. Wykończenie jest mokre, błyszczące, lśniące, moje ulubione, nie będę tego kryć :D Aplikacja jest bardzo komfortowa, nic się nie rozlewa poza kontur, nie zbiera w załamaniach, nie migruje po całej twarzy, ani na zęby. Jednak do aplikacji polecałabym lusterko, szczególnie przy takim kolorze. Utrzymuje się jakieś 3 godziny, potem blask już nie jest tak mocny, jednak zauważyłam, że ma tendencję do wgryzania się w wargi i nawet jak ją po jakimś czasie od nałożenia zetrzemy, to wciąż można zauważyć delikatny kolor, mnie się to podoba.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić to zapach, jest dziwny, taki jak szminki za dawnych lat, ale nie wiem, czy to tylko mój egzemplarz, czy wszystkie one takie są.
Prezentacja:
Osobiście bardzo, ale to bardzo mi się podoba i trochę mi żal, że się skończyła, ale już znalazłam podobny odcień w MACu (a nawet trzy podobne), także nie ma tego złego.
Polecam tą serię, jeśli lubicie takie mokre wykończenie na ustach, ja chyba skuszę się jeszcze na jakiś kolor, tylko właśnie ostatnio nie widziałam nigdzie tej serii i się zastanawiałam, czy ona została wycofana, czy zmieniają opakowania, a może jeszcze coś innego.
Miałyście jakiś kolor z tej serii? Jaka jest aktualnie Wasza ulubiona pomadka (jeśli używacie oczywiście)?
Moja ocena: 9/10

56 komentarzy:

  1. Ja mam z tej serii tempting lilac, bardzo fajne pomadki :) swoją drogą, to ten Twój odcień też bardzo wpadł mi w oko ;) ja właśnie bardzo lubię takie wykończenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilac testowałam kiedyś, dawno temu, ale był dla mnie za jasny :) W nim akurat źle wyglądałam. Cheeky Magentę polecam bardzo, moje ukochane wykończenie pomadek, chociaż nie trzyma się długo :)

      Usuń
  2. Bardzo ładny kolor, ale krycie mogłoby być lepsze :) Można wiedzieć jakie zamienniki z Mac'a znalazłaś ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam odpowiada, jak by było większe krycie, to już by nie było wykończenie to samo, tak to jest bardziej MACowe lustre, które uwielbiam.
      Odpowiedniki z MAC (niedoskonałe, ale jednak): Pickled Plum, Patentpolish Fearless i jeszcze jedna pomadka, ale kurde zapomniałam, jak ona się nazywała...

      Usuń
    2. Pickled Plum kojarzę, też mi się podoba. Nazwa tej drugiej mi nic nie mówi. Sprawdzę sobie :)

      Usuń
    3. Kurczę, no nie mogę sobie tej trzeciej przypomnieć, ale tak capnęłam ze standu i maźnęłam, szybko sprawdziłam nazwę i odstawiłam, myślę i myślę i nie mogę sobie przypomnieć, co to było to trzecie :D
      Fearless to kredka Patentpolish, która jest jakby pomadko-błyszczykiem w kredce, coś jak Chubby Stick z Clinique :)

      Usuń
    4. Aa to już wiem, widziałam te kredki :) Chyba identyczny odcień widziałam u Marti na blogu beautyness :)

      Usuń
    5. Tak, przypominam sobie, że Marti chyba właśnie ten odcień pokazywała :D On jest co prawda odrobinkę jaśniejszy, ale jak mówiłam nie znalazłam idealnego dupe'a :D

      Usuń
  3. fajny kolor, jednak ja za takim odcieniem nie za bardzo przepadam, myślę, że ten kolor nie pasuje mi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, najważniejsze, żebyś Ty się dobrze czuła w danym kolorze:) Ten jest widoczny i to bardzo, przyciąga uwagę, nie da się ukryć :)

      Usuń
  4. piękny kolor, choć osobiście nie czuję się w takich odcieniach dobrze ;) mam tą pomadkę, ale w jeszcze jaśniejszym kolorze i niestety to nie dla mnie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ciebie widzę w takich ciemniejszych kolorach, jak w tym makijażu, co dzisiaj wstawiłaś i z tą pomadką, po prostu bosko! :) Wiadomo, nie wszyscy się we wszystkim będą dobrze czuli, ja na przykład bardzo źle wyglądam w nudziakach wszelkiego rodzaju :D

      Usuń
  5. bardzo lubię pomadki Rouge Caresse :) kocham 101 Tempting Lilac którą mi się kończy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam tylko tą jedną, ale kiedyś dating coral testowałam i tez mi się podobała, niestety Tempting Lilac na mnie wyglądała niezbyt dobrze :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. To obadaj koniecznie i pamiętaj, że pomadek nigdy nie ma się za dużo :D

      Usuń
  7. mialam kiedys z tej serii 3 odcienie i najmilej wspominam Tempting Lilac :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie on taki jaśniutki, nie wyglądałam w nim jakoś super niestety, ale z tego, co czytam jest bardzo popularny :D

      Usuń
  8. Fajny odcien, w ogole ostatnio mnie ciagnie w strone pomadek z wykonczeniem sheer ... Givenchy ma fajne pomadki tego typu, obadaj sobie (le rouge a porter sie zwa ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam te MACowe Lustre, tak samo jak Chanelowe Shine :D Ale wiesz, że ja w ogóle pomadki lubię:)
      Kusicielka jedna! Ale obadam te z Givenchy, może mi jakaś wpadnie w oko :D

      Usuń
  9. Bardzo lubię te pomadki mam cztery kolory i czaję się na jeszcze jedną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? 4 to już niezła kolekcja. Jakie masz kolory? I czy Twoje też tak dziwnie pachną? :)

      Usuń
  10. Ładny kolor, ale zupełnie nie mój:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam mocne, wyraziste odcienie, zauważyłam, że lepiej mi w takich, niż w stonowanych ;D

      Usuń
    2. No jednak mnie zainspirowałaś bo kupiłam dwie Caresse;D

      Usuń
    3. Jakie kolorki wzięłaś sobie? Mniemam, że promocja w Rossmanie daje mocno w kość portfelom teraz? :DD

      Usuń
    4. 103 Sweet Berry - to chyba mój najbardziej "odważny" kolor haha i 501 nude coś tam;)
      Tak, przede wszystkim głupota ludzka daje o sobie znać;D Miałam kupić 1-2 rzeczy, a kupiłam chyba z 10:P no ale połowa to pomadki pięlęgnacyjne - też wchodziły na promo, a ja je szybko zużywam:P I niestety Super-Pharm też zaatakował, tam nawet wiele rzeczy miało niższe ceny wyjściowe niż w Ross więc trochę tu trochę tam i się uzbierało. Znowu tak "zaoszczedziłam", że szok:P

      Usuń
    5. To bardzo ładne kolory :) Nude może nie mój, ale ja jestem fanką wszelkich pomadek, nawet takich, które nie pasują do mnie, ale na innych świetnie wyglądają ;)
      Haha, no wiesz, ale jak promocja, to trzeba sie przecież zaopatrzyć we wszystko, co potrzebne i niepotrzebne też :D
      Pomadki pielęgnacyjne są jak najbardziej usprawiedliwionym zakupem, także nie masz co żałować:) Ja za to żałuję, że teraz nie mogę być w Pl, chociaż może to i lepiej, bo na tej "ustowej" promocji w Rossku to chyba bym z siatami wyszła :D

      Usuń
    6. No tych pielęgnacyjnych ile bym nie kupiła to i tak bym zużyła;)
      Ja chyba w większości mam nude przez to, że są takie bezpieczne;D No jakbyś była to napewno byś coś wybrała. Tak sobie człowiek wmawia, że nic niepotrzeba, ale jak już się wejdzie co ciężko wyjść z pustymi rękoma. Ja sobie jeszcze zamówiłam w netowym Ross cielistą kredkę na linię wodną Max Factor, podobno jakiś hit. Z 3 tury czuję, że mogę wyjść z jakimś pudrem albo rozświelaczem. Chyba, że tam nie pójdę ;)

      Usuń
    7. Ja chyba też, jeszcze nigdy żadna pomadka pielęgnacyjna mi się nie przeterminowała :)
      Osobiście wolę pomadki, które są takie "in your face", oczywiście muszą być dopasowane do mnie, ale lubię też jak dają po oczach. Mnie jednak pasują takie kolory, także jest git. Mam jednak również odcienie bezpieczne, na przykład Lovelorn z MACa, czy Hot Gossip. Też używam, ale jednak najlepiej mi w mocnych i nasyconych barwach na ustach:)
      Haha, promocje zawsze kuszą, nie da się wyjść z pustymi rękoma. U nas teraz zrobili minus 10% w Debenhamsie, to już poczyniłam MACowe zakupy (na usprawiedliwienie powiem, że małe). :DDD

      Usuń
  11. Uwielbiam takie kolory:).
    Miałam szminkę z tej serii w odcieniu 101 Tempting Lilac (zdecydowałam się na nią, ponieważ miały tony fioletowe) i na początku byłam z niej zadowolona. Miała półtransparentne krycie, ładnie nabłyszczała.
    Mogę jej zarzucić krótką trwałość, bo z tego co pamiętam, nie wytrzymywała chyba 2 godzin na ustach. Kiedy używałam jej codziennie, okazało się, że to nawilżenie jest pozorne, bo zaczęła bardzo przesuszać, dlatego też do niej nie wrócę.
    Mimo wszystko, cieszę się, że u Ciebie się sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także, zauważyłam, że właśnie takie krzykliwe kolory bardziej komplementują moją urodę, niż nudziakowate, czy delikatne. Ja mam dość delikatną urodę jak to ludzie mówiO, a takie mocne pomadki dodają mi pazura trochę, dobrze sie w nich czuję :D
      Tempting Lilac tylko testowałam (nie pamiętam, czy czasami moja Mama też jej nie miała przypadkiem), ale na mnie nie była jakaś super hiper, taka sobie, żaden szał, z kolei ten kolor to już torpeda, żałuję, że się skończyła...
      Sprawdziła się, chociaż tylko ostatnio używałam ją codziennie przez 3 tygodnie, bo jak mam coś, co już dobija denka, to mam taką manię, ze chcę to wykończyć, nie wiem, czemu tak jest, ale tak jest:D Ale powiem Ci, że kupiłabym ponownie :D

      Usuń
    2. Wychodzi na to, że szminki nie lubią moich ust:), dlatego nie mam ani jednej w swoim zbiorze. Ostatni raz zrobię do nich podejście i kupię jakąś fuksję z Lancome bądź Guerlain i jeśli się nie sprawdzi, zostanę przy błyszczykach i konturówkach.

      Usuń
    3. Jeśli wolisz błyszczyki, to przecież nie ma Cię co na siłę zmuszać do pomadek:) Ja bardzo lubię pomadki, ale takie z błyszczykowym wykończeniem, wiesz, typu Dior Addict, czy taka jak ta właśnie, lekko sheer na ustach, ale wciąż żeby był kolor widoczny. Chociaż właściwie... Kogo ja będę oszukiwać? Ja lubię wszystkie pomadki, z każdym wykończeniem, ogólnie jestem uzależniona od pomadek, uwielbiam je <3
      Szminy z Guerlain bardzo, ale to bardzo polecam, super jakość, ale też cena niespecjalna :D

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Bardzo mojowy :D Świetnie się w nim czułam i żałuję, że się skończyła...

      Usuń
  13. Łał, efekt jest cudowny! Ale ja tak rzadko usta maluję, że nie mogę kupić kolejnej :D!
    Moimi dwiema ulubionymi pomadkami są MACowe Twig i Hug Me! Bo Diorowy Lip Glow się nie liczy :D?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diorowy Lip Glow się liczy Kochana, wszystko się liczy :DDD Też go mam i bardzo lubię, tylko ostatnio się utwierdziłam w przekonaniu, że jednak najlepiej wyglądam i czuję się w takich mocnych, dających po oczach pomadkach, to znaczy dzienne też mam, wiadomo, ale te mocne lepiej na mnie się prezentują i ta właśnie taka jest :)
      Twig i Hug Me z MACa znam, oczywista sprawa, ale to nie moje kolory:)
      No i jak rzadko malujesz usta to faktycznie może nie jest Ci potrzebna nowa pomadka:) Ja maluję usta jakieś 5, czasem 6 razy dziennie i często też różnymi kolorami, pomadki to mój ulubiony produkt, jeśli chodzi o kolorówkę, także chyba mój każdy nowy zakup w tej materii jest usprawiedliwiony :D

      Usuń
    2. Och, no to w takim razie jesteś usprawiedliwiona! :D Ja kilka razy w miesiącu, bo zawsze "coś". Tylko Diorka częściej, bo on rzeczywiście nawilża i odżywia.
      Moja nowa pomadka pojawi się pewnie, jak oddam 6 opakowanek, ale jeszcze nie wiem, co to za odcień będzie. Może w jakiś mat uderzę? Szkoda, że nie można sobie wymienić na którąś z Viva Glam, bo choruję na III i V :<. Chlip...

      Usuń
    3. Tak sama się usprawiedliwiam przed sobą, ale nic na to nie poradzę, po prostu pomadki to mój ulubiony produkt kolorowy, kiedyś były to podkłady, ale już tyle przetestowałam i ideału nie znalazłam, że już chyba mi przeszły, to znaczy wciąż lubię testnąć nowy podkład, ale szmineczki mnie nigdy nie zawodzą :D
      Wiesz, w sumie powiedziałabym Ci - definitywnie nie kupuj nowej szminki, ale ode mnie chyba nikt tego nie usłyszy, bo sama jestem uzależniona :D
      Jeśli chodzi o te z MAC, to ja ubolewam mocno, że Viva Glam ma takie brzydkie kolory, moim zdaniem jakby dali ładniejsze odcienie to by się to lepiej sprzedawało, bo bym pewnie większość z nich kupiła, a tak to żaden do mnie nie woła...

      Usuń
    4. I posłucham, nie kupię :D. Moje ostatnie zakupy to jakaś masakra. Przestaną mnie zaraz wpuszczać do perfumerii...
      Tak, Viva Glam zwykle są nieciekawe. Dziwne to to. Np. teraz ta nowa seria z Arianą Grande- dla mnie jakieś nieporozumienie. Kto się będzie tym malował, a ile osób kupi, bo "limitowanka"?

      Usuń
    5. Ja już dzisiaj kupiłam kolejną pomadkę, ale jeszcze takiej nie mam, a chciałam spróbować, także jest mi wybaczone :D
      Nie martw się, na pewno zawsze do perfumerii nas będą wpuszczać z otwartymi ramionami, póki zostawiamy tam pieniążki :D
      A z Vivą Glam to ja trochę rozumiem politykę firmy, niby akcja, żeby pomóc, ale nie mogliby dać za ładnych kolorów, bo by się za dużo sprzedawało, a wiadomo, firma jak MAC to nie jest akcja charytatywna, musi być zarobek, więc jest sobie taka akcja jak VG, ale pomadki słabe, żeby czasem za dużo ludzi nie kupowało :) Takie jest moje zdanie :)
      Ta kolekcja z Arianą Grande to kompletnie nieporozumienie, nie wiem, kto to niby kupi....

      Usuń
    6. Wiesz, z tej perspektywy jeszcze tej sprawy nie rozkminiałam, ale czuję, że masz sporo racji!
      Hmm, no właśnie ostatnio to oni mi więcej oddają, niż ja im zostawiam, hahaha. Ale to nie moja wina, że robią lipne kosmetyki za krocie :/...

      Usuń
    7. Ja wiem, że mam rację, pracowałam w kosmetykach kilka lat temu, wciąż pracuję w handlu i wiem, jak to działa Kochana. Charytatywność charytatywnością i pomoc pomocą, ale firma musi też zarabiać, a wyobrażasz sobie, co by było, jakby np. w serii VG dali takie kolory jak Lovelorn, Plumful, Russian Red, Flat Out Fabulous i powiedzmy Girl About Town? Przecież oni by na tym tracili :D
      Co oddałaś ostatnio? Coś Ci się nie sprawdziło?

      Usuń
    8. Ha, żeby tylko jedną rzecz!
      Najpierw podkład Laura Mercier, później baza Face Protect, bo okazało się po roku, że mnie zapycha... Później bazę Laura Mercier, bo dostałam otwartą. Później znów ją zamówiłam i okazało się, że ściera podkład, a pod podkładem się roluje. Wcześniej jeszcze zestaw Shiseido, bo zapychał. Szkoda gadać. Człowiek- reklamacja :D.
      Ale jestem zadowolona strasznie z jednej rzeczy! Z pędzla MAC 130 bodaj! Cudo!

      Usuń
    9. Osz kurde, to sporo rzeczy się nazbierało ;) Ale bez problemu mogłaś oddać to wszystko, czy robili fochy?
      Jaki zestaw z Shiseido Cię zapchał? Tylko nie mów, że mój ukochany Wrinkle Resist24?
      Cieszę się, że chociaż z MACzka jesteś zadowolona i Cię nie zawiódł, ja akurat tego pędzelka nie mam, ale nawet jakbym miała to by mi się słabo przysłużył, bo już w sumie mam zestaw, który się u mnie sprawdza, znaczy kształty, tylko wiadomo, pędzle się niszczą i co jakiś czas dokupuję nowe, ale już mam "swoje" i na przykład wiem, że ten MAC 130 by mi się do niczego nie przydał :)

      Usuń
    10. Tzn. to było składanie reklamacji i zwrot do sklepu internetowego, więc poszłam do dwóch różnych Douglasów, żeby to później nie powiedzieli, że jakaś psycholka i naciągaczka... Czekam na odpowiedzi, ale jeśli nie uznają, to ja i tak się nie dam, będę się odwoływać, bo mam żelazne argumenty :D.
      Jaki zestaw? Ibuki...

      Usuń
    11. Mnie Ibuki nie zachwycił pomimo wielkiej miłości do Shiseido, a w szczególności ich linii Wrinkle Resist24 (którą moja skóra kocha). Ibuki mam wrażenie, że jest dla takiej nastoletniej skóry bez problemów, co tylko wymaga jakiegoś nawilżenia, bo ta linia to robi, nie zauważyłam natomiast nic więcej. Ale za to WR24 to jest wymiatacz, po prostu boskość, na pewno w przypływie kasy kupię sobie znowu tą linię, bo robi mi dobrze :D
      Daj znać, co tam Ci powiedzą, mam nadzieję, że uznają reklamacje, bo jednak to nie są jakieś tanie produkty za pięć złotych, co jak się nie sprawdzą to można do kosza wywalić, albo sobie stopy nasmarować, to są przecież kosmetyki za grubą kasę.

      Usuń
    12. Fajnie, że Tobie Shiseido służy! :)
      Ja się nie dam tak łatwo spławić, jeśli nie zostanie reklamacja uznana. No i wtedy robię "sio" i w Douglasie będę kupowała tylko to, co znam. Ale jeśli potrzeba zajdzie, to będę odwoływała się i razy. Natręt jestem, ale masz rację, to kosmetyki za XXX zł, nie kremik za 20 zł, którym mogłabym dłonie smarować...

      Usuń
    13. Tak, ale tylko ta wersja WR24, bo Ibuki bym nie kupiła drugi raz. Miałam prawdopodobnie ten sam zestaw, co Ty, zużyłam, ale bez zachwytu, natomiast WR24 się zachwycałam, a do tego wtedy też miałam serum Bio Performance i moja cera była wręcz nieskazitelna:)
      Mam nadzieję, że uznają Twoją reklamację. W ogóle dla mnie to jest śmieszne, że w PL musisz czekać na odpowiedź jak coś reklamujesz, w UK mają inne zapasy. Nigdy nie reklamowałam kosmetyków, ale mój Facet kiedyś miał bluze z Nike, która była czerwono-biała, wyprałam ją ręcznie, bo wiedziałam, że może być z nią problem i mimo ręcznego prania w chłodnej wodzie ten czerwony kolor puścił farbę na ten biały i nie dało się tego sprać, więc zanieśliśmy ją do reklamacji i od razu dostał zwrot kasy do ręki bez gadania, tak powinno być, a nie, że klient jeszcze musi czekać, aż ktoś łaskawie rozpatrzy coś. Jak mówiłam to nie są rzeczy za 5 złotych, co sobie można wyrzucić, czy kremem ewentualnie stopy posmarować, tylko to są rzeczy za grubą kasę, więc nie rozumiem takiego podejścia do klienta...

      Usuń
    14. Wiesz, choćby w Sephorze, jak pada hasło: "Zapchało mnie, uczuliło, ...", to Pani oddaje od razu, bez gadania pieniądze na kartę podarunkową... I myślę, że z Sephorą się bliżej zwiążę, znów.

      Usuń
    15. Osobiście wolę Sephorę, jakoś tam jest przyjaźniej i lepiej mi się robi zakupy, no i jest karta. W Douglasie jedynie figę z makiem dadzą... Wielka łaska, że cokolwiek zrobią, przynajmniej ja mam takie doświadczenia. Może jeśli chodzi o dawanie próbek to w obu perfumeriach jest szajs jak cholera, ale jakoś tak Sephora jest wg mnie przyjaźniejsza :)

      Usuń
  14. Piękny kolorek. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mnie się też tak podobał, że aż zużyłam cały :D

      Usuń