sobota, 12 grudnia 2015

L'Oreal True Match N1 (nowa wersja)

Do tej recenzji zabierałam się jak sójka za morze. Chciałam przetestować produkt, o którym będzie mowa najlepiej, jak potrafię, bo wiem, że w internecie krąży o nim zarówno masa pozytywnych opinii, jak i negatywnych. Do której grupy ja się zaliczam? Zaraz się dowiecie.
Zacznę może od tego, że byłam kiedyś posiadaczką wcześniejszej wersji, której miałam dwie sztuki w odcieniach W1, który kupiłam jako pierwszy, ale okazał się zbyt żółty, a potem N1, który pod względem kolorystycznym był cudowny, jednak sama konsystencja, wykończenie, jakie pozostawiał na twarzy nie bardzo mi się podobało. Było takie dosyć suche, a do tego podkreślone były wszystkie suche miejsca i na nich jakby ciemniał tworząc nieestetyczne placki.
Nowa wersja pod względem opakowania przeszła według mnie metamorfozę na plus. Wciąż mamy szklaną buteleczkę, jednak wydłużony kształt bardziej przypada mi do gustu, niż ten z wcześniejszej wersji. Standardowo dostajemy 30 ml podkładu.
Jest też pompka, bardzo wygodne rozwiązanie, nie zacina się. Jedyne, do czego się mogę przyczepić to to, że strasznie szybko się brudzi i nawet po jednym użyciu cała okolica dziurki, przez którą wyciskamy produkt jest ubabrana.
Przechodząc do samego podkładu, producent na stronce pisze o nim tak:
"True Match to pierwszy tak doskonale dopasowujący sie podkład od L'Oréal Paris. Gama 9 odcieni pozwoli każdej kobiecie znaleźć swój idealny odcień. Udoskonalona formuła z olejkami eterycznymi i składnikami nawilżającymi dopasowuje się do odcienia i struktury skóry. Efekt? Cera jest nieskazitelna i gładka w dotyku."
No to zaczynamy!
Buteleczka jak już powiedziałam bardzo mi się podoba, widać przez nią zużycie, także plus. Mój kolor to N1, bardzo jasny neutralny odcień, który troszeczkę, ale dosłownie odrobinkę idzie w stronę żółtości:
Czytałam wiele zażaleń na temat tego, że N1 jest za mało żółty, no ale kurde N znaczy neutralny, więc on nie będzie mocno żółty. W1 w poprzedniej wersji był mega żółty (nie wiem, czy ten odcień istnieje w nowej wersji, ale w starej był tak żółty, że ja niestety nie mogłam go używać). Jeszcze przy okazji mowy o odcieniach nie wiem, co producent ma na myśli pisząc, że jest "gama 9". Może to w PL, u mnie na stronce Bootsa są 23 odcienie, także nie mam pojęcia, czy to pomyłka, czy na Polskę wyszło mniej.
True Match w nowej wersji zawiera drobinki rozświetlające, które widać w butelce, kiedy weźmiemy ją pod światło, jednak absolutnie nie widać ich po rozprowadzeniu go na twarzy.
Formuła jest typowo podkładowa, taka standardowa powiedziałabym, nie za gęsta, nie za rzadka, bardzo łatwo rozprowadzić ją na skórze. Używam do tego zawsze Beauty Blendera, czasami zwilżonego, czasami suchego, jednak zauważyłam, że z tym pierwszym rozwiązaniem nakłada się lepiej i efekt końcowy też jest lepszy.
Do pokrycia całej twarzy starczają mi przeważnie 2 pompki, jeśli mam jakieś niedoskonałości, które chciałabym przykryć dodatkowo, to biorę jeszcze trzecią. Krycie można trochę nadbudować, jednak średnie to jest maksimum tego, co można True Match'em osiągnąć. Dwie cienkie warstwy, więcej raczej bym nie polecała nałożyć. Podkład ten nie jest jakiś specjalnie kapryśny, ALE trzeba mieć do jego noszenia idealnie nawilżoną skórę, w przeciwnym wypadku każda sucha skórka zostanie podkreślona. Zauważyłam też, że kiedy nakładałam go kilka razy suchym BB, to lubił sobie wejść w pory, jednak jeśli BB jest zwilżony, to już to zjawisko nie występuje. Podejrzewam więc też, że jeśli ktoś nakłada podkład palcami, to też może otrzymać taki efekt, jak ja z suchym BB.
True Match nie smuży i nie rozwarstwia się, po nałożeniu skóra wygląda dobrze, jednak niestety według mnie jest trochę za mało rozświetlenia. Spodziewałam się bowiem, że wykończenie będzie bardziej mokre, a jest satynowe, naturalne, bez blasku (jaki na przykład daje MAC Mineralize Moisture, który bardzo lubię, jednak wiem, że nie każdy lubi AŻ takie rozświetlenie), wciąż jednak bardziej mokre, niż w przypadku poprzedniej wersji. Bardziej naturalne i mniej podkreślające suche skórki (chociaż jednak też je podkreślające, ale przynajmniej na nich nie ciemnieje i nie tworzy pomarańczowych placków).
Jeśli mowa o kryciu to jak już pisałam jest maksymalnie średnie, małe wypryski zakryje i ujednolici skórę, ale na większe zmiany skórne trzeba będzie użyć korektor.
Nie zauważyłam, żeby w ciągu dnia wysuszał, czy ściągał cerę, nie odnotowałam też uczulenia, czy zapychania. Co do trwałości to mogę się przyczepić jedynie do tego, że po kilku godzinach ściera się na nosie, jednak nie tylko w okolicach płatków nosa, a na jego czubku też i to wygląda trochę komicznie (dlatego staram się nie używać za dużo chusteczek, ale jednak jak się pracuje w klimatyzowanych pomieszczeniach, to się nie da inaczej). Ponadto też po 4-5 godzinach zaczyna się świecić na czole (jednak przyłożenie nawet kawałka chusteczki czy papieru toaletowego do tej strefy niweluje całkowicie problem - przypominam, że mam cerę mieszaną ze skłonnością do przesuszenia, chociaż ostatnio nazwałabym ją po prostu normalną). Nakładając True Match o 7 rano wiem, że on do 19 wytrzyma, nie bez uszczerbku, ale wytrzyma i nie będę wyglądać jak "idź stąd", bo się nie warzy i nie ciastuje. Tutaj też istotną rolę odgrywa puder, jaki na niego nakładamy. Lepiej współgra mu się z pudrami delikatnymi, woalowymi, typu kulki Guerlain, czy Nars Crystal Powder, niż kryjącymi - w tym drugim przypadku całość wygląda już trochę ciężko, widać go na buzi, a ja tego nie lubię.
Zapomniałabym dodać, że małym minusem tego fluidu jest jego szybkie zużywanie, to znaczy może dla kogoś jak ja, kto lubi podkłady i ma ich kilka to nie jest problem, ale jak ktoś ma jeden, to jednak wolałby, żeby starczył na jak najdłużej. Ja swój kupiłam na początku września i nie używałam codziennie, dopiero przez ostatnie 3 tygodnie zaczęłam nakładać go dzień w dzień (no dobra, z kilkoma "zdradami") i niestety zużyte już jest 1/4 butelki.
Uważam, że to jest całkiem niezły produkt, L'Oreal się postarał, bo wypuścił według mnie wersję o wiele lepszą od poprzedniej, chociaż daję sobie sprawę, że może ona nie wszystkim pasować. Efekt na buzi jest naturalny, szeroki wachlarz kolorystyczny do wyboru, ładny design, cena w promocji też nie z kosmosu. Ale niestety czegoś mu brakuje, żeby był ideałem. Nie jest nawet blisko ideału. Nie daje twarzy takiego blasku, tej promienistości i efektu zdrowej cery, którego ja szukam. Wiecie, co mam na myśli. Jest ok, ale nie ma WOW.
Podsumowując - True Match w nowej wersji jest godzien przetestowania, ale trzeba pamiętać, że nie lubi być nakładany na sucho i nie lubi suchych skórek, bo się na nich zatrzymuje. Innych wymagań nie ma (nie jest tak kapryśny, jak Chanel Velvet, o którym pisałam ostatnio, chociaż powiem Wam, że tak tego Chanela objechałam, że chyba się przestraszył i zaczął teraz za każdym razem na mnie wyglądać ok :D Jednak nie ma przebacz, jak zużyję, to już i tak do niego nie wrócę).

Testowałyście nowego True Match'a? Jak Wam się podoba?
Moja ocena: 7,5/10

45 komentarzy:

  1. Nie używałam ani starego ani nowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy nawet mogłabym polecić, to znaczy absolutnie nie do zakupu w ciemno, ale do wypróbowania, stary natomiast był słaby, więc tamtego to nie polecam :)

      Usuń
  2. miałam dużo odlewek starej wersji,z którą się nie polubiłam. najjaśniejszy odcień z tej nowej wersji jest u mnie na cerze nie widoczny, czyżby był idealnie dopasowany... hmmm... ale jakoś na razie w niego nie zainwestowałam, choć już byłam bliska. póki co jestem wierna revlonowi colorstay nr 150 do cery suchej i normalnej. to mój niekwestionowany ulubieniec od wielu lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o odcienie to musze powiedzieć, że L'Oreal się zawsze starał, już poprzednia wersja miała ten piękny kolor N1, szkoda tylko, że pomarańczowiał na suchych miejscach na twarzy i ogólnie trochę ciemniał po czasie. Ta wersja na mojej skórze tego nie robi i kolor N1 znowu jest ładny.
      Niestety nie miałam przyjemności z wersją Colorstaya, o której piszesz, co prawda miałam kiedyś 2 buteleczki, ale w kolorze 110, który byl na mnie za różowy, ale moje wersje były do cery mieszanej. Jestem ciekawa, jakby na mnie się sprawdził kolor 150 dla cery suchej :) Chociaż nie wiem, czy tak wielkie krycie jakie on daje jest mi potrzebne :)

      Usuń
    2. ja na 110 też nie patrzę, bo jest za różowa :)moim zdaniem wersja do cery normalnej i suchej jest bardziej nawilżająca, troszkę lżejszą bardziej lejącą formułę ma. co do powyższego podkładu to sprawdzałam go i N1 w ogóle nie widać u mnie a N2 jest dla mnie za ciemny i za bardzo żółty. pewnie musiałabym kupić oba i mieszać. bo czy jak podkładu nie widać na cerze to byłby idealny odcień N1? tego nie wiem. a znów jak kupię i będę mieszać to się obawiam, że nie uzyskam odpowiedniego koloru, bo nigdy nie zdarzyło mi się mieszać odcieni :)

      Usuń
    3. Ja go używałam kiedyś:) Bo pod względem jasności był ok, tylko trochę za różowy... Ale cudowałam trochę pudrem i było ok, a potem stwierdziłam, że po co mam kupować za różowy podkład i cudować, jak mogę poszukać czegoś innego bardziej pasującego :D
      Jak N1 nie widać, to znaczy że jest idealnie dobrany. Podkładu nie ma być widać na twarzy, on ma robić tak, żeby każdy, kto na Ciebie spojrzy myślał, że tak wygląda Twoja skóra, a nie myślał "o, jaki ona ma podkład", tylko "o, jaką ona ma ładną skórę". Także jeśli N1 pasuje, a N2 jest za ciemny, to nie cuduj z mieszaniem :)

      Usuń
    4. Tak tez zrobię jak dorwę go na jakiejs korzystnej promocji to wezmę odcień N1 :) Na razie muszę zużyć Revlona, bo dopiero co nowego zamówiłam :)

      Usuń
    5. Pewnie w necie najkorzystniej znajdziesz :) Chyba że faktycznie chcesz poczekać, aż skończysz Reblona. Chociaż ja tam uważam, że fajnie mieć kilka podkładów, ale oczywiście do niczego nie namawiam :D

      Usuń
    6. Ja sie obawiam, ze jak kupie kolejny to tego , który mam na stanie nie zużyje :) I będę musiała poczekać kilka miesięcy aż Revlon sie skończy :)

      Usuń
    7. No coś Ty, dwa to jeszcze się da zużyć i to nawet całkiem szybko. Gorzej z ośmioma, chociaż przyznam szczerze, że jakoś specjalnie nie chcę, żeby się zużyły :D

      Usuń
    8. Ja lubię jak mi się wszystko szybko zużywa, bo mam wtedy okazję kupując nowości zrobić sobie przyjemność :)

      Usuń
    9. Czy to ma znaczyć, że jak ja coś kupuję mając dużo, to nie mam przyjemności z nowego zakupu? ;) Chociaż fakt, tutaj się zgodzę, mając na przykład 8 podkładów, jak mam teraz i używając ich naprzemian to raczej ciężko, żeby np. jeden się zużył w 3 miesiące, czy coś takiego, chyba, że już widzę, że jest go dosłownie na dnie trochę, to go wykańczam, ale tak to zawsze na zmianę wszystko. Podobnie mam z innymi też kosmetykami kolorowymi, zawsze używam na zmianę wszystkiego, ale jak już widzę, że czegoś jest dosłownie na wydrapanie, to wydrapuję i koniec kosmetyku :D

      Usuń
    10. Przyjemność jest zawsze, ale zawsze przed zakupem włącza się głos rozsądku czy ja potrzebuję kolejnej sztuki jeśli pierwszej nie zużyłam, i ten głos czasami potrafi odebrać taką przyjemność ;)

      Usuń
    11. Ja zawsze potrzebuję kolejnej sztuki wszystkiego :D Także z każdego zakupu mam niesamowitą przyjemność, nieważne, czy to byłby 40 róż, czy 80 podkład, wszystko mnie cieszy, bo to jest taka moja "kolekcja", to są moje skarby, a nie kosmetyki, których używam tylko po to, żeby zużyć:) Ale wiadomo, każdy ma inne zdanie na ten temat:) Ja wiem jedno, że mam za dużo pomadek i róży, ale tych pierwszych i tak mam jeszcze na liście do kupienia kilka i na 100% prędzej czy później je kupię z ogromną przyjemnością :)

      Usuń
  3. Myślę o zakupie tego podkładu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja na razie rezygnuję z podkładów z silikonami, niestety wszystkie warzą się na mojej twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie też jest za suchy ale w sumie fajny:)Mam ten sam odcień, nie wiem dlaczego kupiłam taki jasny, i chyba go oddam kuzynce, której kolor będzie na pewno odpowiadał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, mógłby być trochę bardziej mokry, jednak nie mogę mu jakiegoś wielkiego przewinienia zarzucić, na tą chwilę myślę o nim jako o podkładzie, który kupiłabym ponownie, mimo faktu, że właśnie nie do końca to wykończenie jakie zostawia mi się podoba, ale ogólnie jest spoko :)
      Będziesz kupowała drugi? Znaczy N2?:)

      Usuń
  6. No cóż, ponownie zgodzę się ze wszystkim. Tak samo go odbieram, z tą małą różnicą wynikającą z innego typu cery - u mnie włazi w porzaki zawsze, bez względu na metodę aplikacji, a co za tym idzie, wygląda gorzej. Ale wszystko co piszesz to prawda.

    Ja się ostatnio jaram nowym podkładem z The Body Shop - Fresh Nude. Faktycznie fresh, kremowy, niczym BB, i nude, w kwestii wykończenia, taki niepodkładowy, prawie niewidoczny, mokry :) Niezły jasny odcień Bora Bora Tiare. Ciekawa jestem czy u Ciebie jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, bo my przeważnie dostrzegamy podobne rzeczy w podkładach :D Mnie się teraz jeszcze marzy pełnowymiarowy MAC Mineralize Moisture, ale obiecałam sobie, że póki nie zużyję chociaż dwóch, lub trzech podkładów z tych, które już mam, to nie mam prawa kupić kolejnego, także po prostu jest on na mojej liście do kupienia :) Tak samo jak Givenchy Photo Perfection, ostatnio go oblukałam i ten odcień 3 wydaje mi się całkiem niezły dla mojej cery, tylko właśnie musiałabym go sobie nałożyć sama na gębę i obadać. Babka mi proponowała dobieranie koloru w perfumerii, ale ja tam sram za przeproszeniem na to ich dobieranie koloru, ZAWSZE mi dobierają źle, więc wolałabym po prostu dostać chociaż miniaturową próbkę z numerkiem 3 i sobie sama choć raz przetestować własnoręcznie nakładając i z użyciem moich narzędzi, wykańczając moimi kosmetykami, a nie zostać wyszpachlowana przez nie mającą pojęcia o niczym konsultantkę i potem skończyć z beznadziejnym makijażem, z za ciemnym podkładem na twarzy, byłoby mi wstyd przez miasto przejść.
      Przed chwilką zerknęłam sobie na ten z TBS na ich stronce, jest u mnie, także w ich sklepach też na pewno jest, jutro na przerwie w pracy się wybiorę zobaczyć kolory :)
      A jak on się trzyma na buzi? Wytrzymuje cały dzień, czy się przemieszcza? Ściera się? :)

      Usuń
    2. TBS hmmm nie należy do podkładów trwałych, ja go tak widzę na granicy bb - mokre wykończenie etc. Ale, też nie ściera się z mojej TŁUSTEJ! cery tak, jak robią to m.in. Bourjois. Nie przemieszcza się, po całym dniu trochę się ściera. Wiem, co to znaczy trochę, zwłaszcza w sezonie szalikowym. Mi się efekt Fresh Nude podoba tak bardzo, że nie lubię na niego pudrów. A to wiadomo, skraca wytrzymałość podkładu. Noszę go zazwyczaj tak pół dnia - ok 6-7 h. Jeszcze nie robiłam mu stricte testu wytrzymyłości, tzn miałam go przypudrowany, cały dzień, ok 10 h poza domem, ale po powrocie byłam padnięta, i przy demakijażu stwierdziłam tylko, że jednak z TYM pudrem - jakiś mineralny z kolorówka.com, wygląda źle. I tyle. Następnym razem zrobię mu proper test, taki świadomy ;) i dam znać. Myślę, że on wymaga jakiegoś delikatnego pudru, a wspominałaś że takie posiadasz. Nie noszę tego podkładu codziennie, czasem tylko Almost Powder Cliniique.

      Wśród fluidów zrobiłam czystkę i mam tylko TBS :) i Everlasting na sporadyczne sytuacje. PhotoPerfexion(pewnie się powtarzam) nie kupię już, bo odcienie jednak obecnie nie dla mnie. Za różowy i za pomarańczowy, dziwne 4 pomarańzowiała :( A kiedyś ją nosiłam. No cóż, bywa. Reszta to kompakt Almost Powder. Pozostało mi więc zaopatrzyć się w dobry lekki puder typu wspomniany Nars, ale to jeszcze muszę zrobić risercz ;)

      Powiem tak - w trwałości, zdecydowanie lepszy jest PhotoPerfexuion. Bez dwóch zdań. Cena też diametralnie różna (mimo 20% promo) ale Photo miał na mnie trwalość lepszą niż Teint Couture, który się lubił zwarzyć, wejść w pory i przemieścić, ściastowić. Photo jedyne co zrobił to przepuścił sebum, ale trwał bez migracji, idealnie, bardzo naturalnie. Błysk sebum po 5 h, nie jest dla mnie oznaką braku trwałości.

      Także ten TBS to raczej ciekawostka na rynku, bo nietypowa kremowa formuła, ładne odcienie i "dobra" cena. Nie spotkałam czegoś podobnego. Dostałam próbkę, i stwierdziłam, że mi odpowiada.

      Usuń
    3. O przepraszam, mam jeszcze jeden podkład,w zasadzie obecnie mój ulubiony jeśli chodzi o skuteczność - Rimmel Lasting Finish Nude. Biała nakrętka. Nakładany BB stanowi dla mnie hybrydę w miarę naturalnego efektu z bardzo dobrym kryciem i dobrą trwałością.

      Usuń
    4. Byłam w TBS i obadałam ten podkład, chociaż szybciutko stamtąd wyszłam, bo ekspedientka o wiedzy zerowej chciała mi usilnie "doradzić" i jak sobie stałam przy tych podkładach i testowałam, to chciała mi na twarz już coś nałożyć i wkurzała mnie swoją nachalnością. W ogóle zaproponowała mi numer 4 w kolejce. Kumasz? Czwórkę... Tosz to na mnie by wyglądało czarno jak smoła... Ja tu myślałam o tym odcieniu pierwszym, ale ma różowe podtony, ten Twój odcień jest całkiem fajny, ale światło było beznadziejne, zazwyczaj rozpoznaję dopasowanie koloru nakładając na dłoń (nie, żebym porównywała broń Boże kolor podkładu z odcieniem skóry na dłoni), ale jak go rozcieram to mniej więcej widzę, ile ma żółtego i czy nie będzie za ciemny (to już chyba taka wprawa przez wiele lat testowania, że wiem mniej więcej, czy to będzie dobra jasność i podton, czy nie, nawet bez testów na buzi). Niestety światło było tak beznadziejne, że nie byłam w stanie określić, czy on by był dla mnie odpowiedni kolorystycznie i nie ciupkę za ciemny. Może się wybiorę do innego TBSa, tym bardziej, że z tą niedouczoną babką nie chcę się zetknąć znowu. Ona jeszcze powiedziała - to ja tutaj dla pani zaraz wybiorę coś z różowym odcieniem... ja se myślę - WTF? Dziękuję za pomoc, skoro ona chce mi dobrać coś z różem, skoro ja zawsze używam takie fluidy z żółtym podtonem, co prawda troszeczkę tylko żółci musi w nim być, nie za dużo, ale róż odpada całkowicie. No, także sobie nie potestowałam za mocno. Ale jak on też taki słabo trwały, to chyba nawet jakby kolor był ładny to bym nie chciała. Bo znam lepsze, o fajnych kolorach i lepszej trwałości. No i mój ukochany Skin79 Orange :) Chociaż on jak na krem BB jest bardzo trwały :)
      Kurczę, wciąż kusisz tym Photo Perfection. Muszę wziąć próbasa, jeśli pani łaskawie mi da, a nie powie, że może mi dobrać kolor na gębie, bo jak tak powie, to ja dziękuję za ich "dobieranie". Zawsze dobierają źle. ZAWSZE.
      Z Rimmela miałam kiedyś jakiś podkład, ale Match Perfection, najjaśniejszy za różowy, o ton ciemniejszy już za ciemny... Tego o którym wspominasz nie miałam niestety, ale pamiętam, że tamten był całkiem niezły, jeśli chodzi o wytrzymałość i wszystko, tylko te kolory...

      Usuń
  7. Mam ten podkład i bardzo go lubię ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, cieszę się, że należysz do grona tych dziewczyn, którym się sprawdza :)

      Usuń
  8. Mam 3 kolory tego podkładu. I o ile N1 najbardziej mi pasuje kolorystycznie tak oceniam go najgorzej ze wszystkich. Bardzo różni się konsystencją i wykonczeniem od pozostałych dwóch. Nakładanie tamtych to przyjemność, ten za to dla mnie to wręcz horror.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie miałam innych kolorów, bo mi niepotrzebne, także nie mam też porównania jeśli chodzi o konsystencję w innych odcieniach. Ale skoro piszesz, że faktycznie jest słabsza, to muszę na słowo uwierzyć. Dla mnie nakładanie tego to nie horror, nakłada się normalnie, jak każdy inny podkład w moim odczuciu, najlepiej zwilżonym BB, czyli tak, jak w 99% przypadków nakładam wszelkie podkłady :)

      Usuń
  9. Ja nie znam podkładów z Loreala, ale z pewnością nie ma takich podkładów uniwersalnych, które wszystkim pasują :-) Nie wiem, czy ten sprawdziłby się do mieszanej cery, ale wielki plus za tak dobry wybór odcieni :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że nie ma takich uniwersalnych podkładów, bo jednak każda skóra ma inne wymagania, ale też każdy może mieć inne oczekiwania co do krycia, wykończenia, zapachu, ścieralności, składu, itd.,itd.
      Ja mam mieszaną cerę ze skłonnością do przesuszenia, chociaż ostatnio jest nawilżona na całkiem niezłym poziomie (chyba dzięki serum hialuronowemu), także nie mam suchych skórek, ani nic takiego i ten Loreal sprawdza się całkiem dobrze :)

      Usuń
  10. Mysle, ze i mnie by ten neutralny odcien pasowal, bo faktycznie malo w nim zolci :) Fajnie, ze L'oreal wypuscil niezly podklad, ale jako, ze mnie ta marka nie jara zbytnio, to nie wiem czy kiedys dorwe ten podklad do testow... Zwlaszcza, ze wiesz sama, ze ja malo podkladowa jestem jesli chodzi o takie klasyczne fluidy, wole Bebiki i podklady w kompakcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało w nim żółci, mało :) Dlatego mnie pasuje, bo gdyby miał dużo, to już byłby dla mnie za żólty (jak niestety Chanelowy Vitalumiere, który jest za żółty i za ciemny, ale sobie go rozjaśniam białym podkładem). Pewnie Kochana, jak nie czujesz chęci na testy, to nie ma sensu, żeby kupować i żeby leżał, ja byłam go ciekawa, bo lubię fluidy i wciąż jestem na etapie poszukiwań Świętego Graala w tej kategorii. Ja L'Oreala ogólnie nie lubię, zarówno pod względem pielęgnacji, jak i kolorówki, po prostu te kosmetyki są bardzo słabe, ale pomyślałam, że może spróbuję, tym bardziej, że była promo akurat, bo wszedł jako nowość, 2 tygodnie się chyba zastanawiałam i czytałam o nim i w końcu stwierdziłam, że wezmę i spróbuję, no i okazało się, że jest całkiem spoko :)

      Usuń
    2. Wiem wiem, Ty uwielbiasz testy podkladow i jestes specialistka w tym :) Ja wlasnie mniej, zawsze sie wkurzam np. jak ide do Sephory ze duzo podkladow jest na mnie za ciemna :( Np. podklady Guerlain bym chetnie przetestowala, ale ich najjasniejszy odcien (ten 01, co niedawno wprowadzili do Europy) tak czy siak jest na mnie za ciemny lekko, w lato bym mogla go nosic.
      Co do L'oreal to zgadzam sie z Toba, tez nie przepadam za ta marka... Kiedys lubilam od nich blyszczyki Glam Shine czy jakos tak sie nazywaly, ale to byly lata temu i teraz nawet nie wiem czy je jeszcze maja :)

      Usuń
    3. Może nie specjalistką, ale wiem, czego szukam i wiem, jak to ma wyglądać, jaki ma mieć kolor i wykończenie. Czasem mi się uda jakąś perełkę wśród świń wyłowić :DDD Ale najbardziej mnie mierzi, jak baby w sklepie chcą mi "dobrać" odcień. No normalnie szału wtedy dostaję, jak już wspomniałam wyżej w komentarzu do Cashmere - babka w TBS chciała mi dobierać podkład, najpierw za ciemny, a potem różowy, także ja dziękuję za takie "dobory" konsultantek, które w ogóle nie widzą kolorów i w ogóle nie widzą, jak wygląda moja cera, szkoda słów normalnie. Ja tam wolę sobie wziąć próbasa, iść do domu, nałożyć raz czy dwa na gębę i sama się przekonać, jak coś działa, a nie jakieś testy w sklepie, z ich kosmetykami, z ich brudnymi pędzlami i złym doborem koloru, a do tego taki test przeważnie po południu, po pracy, także za długo tego nie ponoszę na twarzy i za dobrze też nie zobaczę, jak to wygląda, bo już ciemno o 16...
      Ja Guerlain miałam taki bardzo jasny, nie pamiętam, czy to był 01, czy 00, miałam tylko saszetkę z Azji, jasność dla mnie na dobrym poziomie, ale miał strasznie dużo różu w sobie, kurczę, nie pamiętam, który to z nich był...
      Z Loreala też lubiłam te błyszczyki, moja Mama je nałogowo swego czasu kupowała, pamiętam, że miała swoje 3 ulubione kolory i one się wszędzie walały po domu, bo miała po kilka :D Ja miałam jeden też w ulubionym kolorze i pamiętam, że go ze 3 razy odkupiłam, a jak już odkupiłam 3 razy, to naprawdę musiało być "coś" :D Chyba ich już niestety nie produkują, ale mogę się mylić, w każdym razie nigdzie nie widziałam.

      Usuń
  11. Poprzedniej wersji bardzo nie lubiłam i czytając Twoją opinię upewniłam się, że tej nawet nie kupię. Wolę inne drogeryjne podkłady, które nigdy nie podkreślają moich suchych skórek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, jeśli masz takie zdanie, to ja Cię do zakupu zmuszać nie będę :) Sama wiesz, co najlepiej się może u Ciebie sprawdzić :) Powiem tylko trochę na obronę tego podkładu, że mniej podkreśla suche skórki, niż poprzednik, tamten robił to masakrycznie, ten robi to tylko ociupinkę, ale ja w sumie ostatnio suchych skórek nie mam, także też nie mogę narzekać na ten problem :)

      Usuń
    2. Ja niestety ze względu na alergię często wokół nosa mam problem ze skórkami i niestety muszę uważać na tego typu produkty :)

      Usuń
    3. Aaa, to w takim razie się wstrzymaj, bo ja w pracy też często dmucham nos w chusteczkę i chociaż nie jest jakoś masakrycznie starty, to trochę jednak jest, więc jeśli Ty masz tak, że co chwilkę będziesz dmuchać, to rzeczywiście może być mu słabo koło nosa :D

      Usuń
  12. Przyjemnie czyta się Twoje recenzje :-)
    Miałam starszą wersję tego podkładu i nie byłam zadowolona, choć bardzo się starałam :-d
    Bałabym się teraz zaryzykować, chociaż ten podkład ma jasne odcienie, a takich brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło to czytać :)
      Ja też ze starszej wersji byłam średnio zadowolona, taki suchy był mocno, za suchy jak dla mnie. No i podkreślał plackami niedoskonałości, także zużyłam butelkę, drugą oddałam Siostrze, żeby sobie potestowała (i to stał się jej ukochany podkład). Ten jest inny, według mnie lepszy, nie tak suchy, nie zostawia takiej pudrowej warstewki, na twarzy wygląda lepiej:) Zawsze możesz po prostu wziąć próbkę, jeśli chciałabyś przetestować, a nie chcesz kupować całej butli :)

      Usuń
  13. Mnie interesuje nowy podkład marki Too Faced, Born This Way. Ma ponoć jasne odcienie... A wszystkie jasne odcienie mnie rajcują:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety odcienie nie są jasne, takie w stylu JASNE dla mnie, czy dla Ciebie:) Widziałam, macałam. Jeśli jesteś jaśniejsza ode mnie, to już w ogóle, ten najjaśniejszy był za ciemny dla mnie :)

      Usuń