wtorek, 16 lutego 2016

L`Oreal Color Riche Extraordinaire Liquid Lipstick 102 Rose Finale

Nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia, co jest ze mną nie tak. Nie lubię marki L'Oreal, produkty od nich są w większości kiepskie i słabo się na mnie sprawdzają, a jednak jak głupia co jakiś czas kupuję od nich coś dając kolejną szansę i z reguły ta szansa tylko potwierdza mi, że nie powinnam była tej rzeczy kupować... Dzisiaj przybywam ponarzekać o pomadce, właściwie błyszczyku, a właściwie nie do końca wiadomo, co to jest, ale o tym zaraz.
Na Wizażu opis jest taki: "Color Riche Extraordinaire to absolutna nowość na rynku makijażu ust. To innowacyjna formuła- hybryda, łącząca w jednym produkcie zalety szminki (intensywny i długotrwały kolor) oraz błyszczyka (lustrzany blask). To, co wyróżnia ten produkt spośród innych dostępnych na rynku szminek w płynie, to ekluzywna formuła oparta na olejkach. L’Oreal Paris połączył 4 cenne mikrolejki (arganowy, lotosowy i z owocu dzikiej róży), aby stworzyć nową generację szminek- eliksiry. Zapewniają one ustom intensywną i czystą barwę, lustrzany, długotrwały blask oraz nadzwyczajną pielęgnację. Jest to propozycja dla pewnych siebie, spełnionych kobiet, które nie uznają kompromisów w makijażu i szukają produktu, który połączy to, co może się wydawać niemożliwe: barwę blask i pielęgnację."

Wizualnie produkt prezentuje się przyzwoicie, złote opakowanie z dodatkami przedstawiającymi kolor, który kupiłam, czyli 102 Rose Finale. Swoją drogą odcień ten niedostępny jest w UK i swój kupiłam w Polsce. Opakowanie zawiera 6 ml.
Wewnątrz mamy aplikator, który zważywszy na konsystencję produktu w ogóle się nie sprawdza. Trzeba uważać, żeby nałożyć sobie to cudo na usta nie wyjeżdżając za linię warg.
Konsystencja jest średnio płynna, trochę lepka. Mój kolor to średni róż z lekko koralowym podtonem bez żadnych drobinek.
Zgodzę się z tym, że pomadki w płynie (czy tam elixiry, jak Loreal chce je sobie nazwać), to stosunkowo nowe produkty na rynku, jednak odnosząc się do opisu producenta muszę przyznać, że ja nie widzę w tym produkcie niczego, co wyróżniałoby go spośród innych. Zawartość olejków? Aha. Być może. Ale te olejki można sobie o kant tyłka potłuc, bo konsystencja tego elixiru jest tak beznadziejna, że marze się nim po ustach starając się uzyskać jakiś normalny kolor, ale nic z tego nie wychodzi prócz smug i prześwitów. I choćbym nie wiem jak się starała tego produktu nie da się nałożyć równomiernie. Jeśli nałożę mniejszą ilość, to niemalże wcale go nie widać, jeśli nałożę więcej, to owszem, kolor jest, ale zaraz włazi na zęby i zbiera się nieestetycznie w miejscu, gdzie dolna i górna warga łączą się ze sobą, co zaraz będziecie mogły podziwiać na zdjęciu. 
O intensywnej i czystej barwie można zapomnieć, owszem, jakaś barwa jest, ale na samej powierzchni ust jest inna, a we wszelakich naustnych rowkach gromadzi się więcej koloru i wygląda to po prostu karykaturalnie. Lustrzany blask to może i jest, ale długotrwałością bym tego nie nazwała, jeśli ten szanowny elixir trzyma się około pół godziny, a może nawet mniej, a potem ściera się nieestetycznie i nierównomiernie. Na plus można zaliczyć, że nie wychodzi poza kontur warg, wow. Jednak na ustach wygląda tak, jakby zaraz miał poza nie wyjść.
Pięlęgnacyjny efekt? Pfffff! Serio? Jeśli nałożycie toto na spierzchnięte usta, to one dalej pod spodem będą spierzchnięte, a ta "pomadka" tylko jeszcze uwydatni efekt suchości, nadmiarowy kolor wejdzie we wszelkie załamania i voila! Jeszcze beznadziejniejszy efekt, niż był wcześniej, ale z dodatkiem koloru.
Pomadką to ja bym tego produktu w życiu nie nazwała, to jest trochę mocniej napigmentowany błyszczyk, którego jakość nijak się ma do ceny. W moim odczuciu nie jest wart 50 złotych, na szczęście swój kupiłam w promocji bodajże za połowę tej ceny, ale nawet tego wydatku żałuję, bo Color Riche Extraordinaire jest po prostu beznadziejny.
Może Wam się na pierwszy rzut oka wydawać, że wszystko jest ok jeśli chodzi o wygląd na moich ustach, ale przyjrzyjcie się proszę bliżej. Widać dokładnie, gdzie zgromadził się cały kolor - we wszelkich zagłębieniach i w miejscu, gdzie wargi łączą się ze sobą. I nie, na tym zdjęciu wcale nie mam nałożone dużo. 
W tym przypadku definitywnie muszę stwierdzić, że L'Orealowi nie poszło, w ogóle nie poszło mu z tym produktem. Pomijam już fakt, że nie przepadam za takimi produktami, które są ni to szminką, ni to błyszczykiem, dla mnie jest albo szminka, może być delikatna, ale wciąż jest szminką, albo błyszczyk, może być mocniejszy, ale wciąż to błyszczyk i wtedy wiem, z czym mam do czynienia, a nie jakaś hybryda, która nie wiadomo, czym jest. Tutaj, chociaż ciężko było sprawę spieprzyć to jednak producent ją spieprzył, bo Color Riche Extraordinaire Liquid Lipstick nie jest dobrym, ani nawet przeciętnym błyszczykiem, a pod kategorię pomadki to ja bym w ogóle go nie podciągnęła. 
Także tego... Marka się nie popisała, także ja się tylko utwierdziłam w przekonaniu, że kolorówka L'Oreal to jakaś wielka pomyłka i naprawdę przykro jest to mówić, bo należy do tego samego koncernu, co Urban Decay, czy Giorgio Armani. Rozumiem, że ceny są niższe, ale ten błyszczyk/pomadka, czy jakkolwiek to coś nazwać absolutnie nie jest wart kwoty, jaką mamy za niego zapłacić. Nie polecam, a nawet bardzo nie polecam.
Moja ocena: 2/10 (te punkty tylko za opakowanie i za ładny kolor wewnątrz)
Swoją drogą skończył mi się eyeliner, czytałam recenzje na temat L'Orealowego Superstar (w pisaku), ale nie wiem, czy warto zaryzykować. Macie jakieś doświadczenia z tym eyelinerem?

40 komentarzy:

  1. Z eyelinerów tej marki polecam super liner gel intenza - zużywam już trzeci słoiczek :) w razie czego u mnie jest recenzja i mam go też na zdjęciu w najnowszym poście ;) miałam też jakiś "w kałamarzu", ale to z kolei bubel jakich mało :( a co do pomadki, to szkoda :( ja mam parę produktów do ust L'oreal i w sumie to się z nimi lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym miała znowu kupić w słoiczku, to wybiorę MACa, nie polubiłam się z tym z Maybelline, także podejrzewam, że ten z Loreal będzie podobnej jakości, czyli taki sobie. Jak już to wolałabym pisak, ale nie wiem, jaki mnie nie zawiedzie :)
      Co do tego czegoś (bo pomadką tego nie mogę niestety nazwać) :) to muszę przyznać, że miałam nadzieję, że będzie chociaż ok, ale niestety...

      Usuń
    2. O, z maybelline to i ja się nie polubiłam, u mnie to był wielki zawód ;) L'oreal jest dużo lepszy, ale jeśli masz już ulubieńca, to nie namawiam :)

      Usuń
    3. U mnie niestety ten z Maybelline zasechł szybko w słoiczku, chociaż przechowywałam go dobrze, za każdym razem też jak podkręcałam rzesy zalotką to ona zbierała mi eyeliner z powieki, a na przykład przy MACu coś takiego nie miało miejsca, także jestem na nie. Boję się, że L'Oreal też będzie taki, no i generalnie z marką się nie dogaduję, także sama nie wiem.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Mnie się kolor podoba, ale zobacz, jak on włazi w załamania...

      Usuń
  3. Szkoda, bo kolor jest świetny! Pamiętam te dawne czasy, gdy kosmetyki Loreala kojarzyły mi się z luksusem ;-) Sama nie wiem, może wtedy były one lepsze... Przestałam kupować produkty tej marki, bo nic mnie nie zadowoliło... Tylko jeszcze rok temu skusiłam się na lakier do paznokci, bo miał mega kolor ;-) Użyłam raz... Bo tak beznadziejnie się spisywał! Loreal kusi dobrą reklamą, ale niestety nie ma to wpływu na jakość. Mam na myśli tylko kolorówkę. Z pielęgnacją mam dużo lepsze wspomnienia :-) Choć też już dawno niczego nie miałam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, też pamiętam te czasy. Pamiętam jak szłam do Rossmanna i takim trochę tęsknym wzrokiem spoglądałam na półkę z L'Orealem, albo na szafę z ich kolorówką. Niestety mam wrażenie, że jakość spadła, pielęgnacja od nich jest baaaardzo średnia (lepiej kupić coś z Garniera), a kolorówka też nie zachwyca. Jedyne, co naprawdę polubiłam od nich to jest nowy True Match i róż :)

      Usuń
  4. Ja podebrałam ostatnio mamie- i według mnie jest niesamowicie przyjemny na ustach. Daje ładny efekt, dosyć delikatny ale kolor widać. Wygląda dobrze u mnie nawet na bardzo spierzchniętych ustach i daje komfort noszenia- coś tam nawilża. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tam nawilża to dla mnie trochę za mało, zresztą u mnie on wcale nie nawilża, więc nie ma o czym mówić. Poza tym jak wygląda na moich ustach widać na zdjęciu. Kolor jest naprawdę przepiękny, tylko co z tego, skoro włazi w zagłębienia ust i niemalże wcale się nie trzyma? :)

      Usuń
  5. "Może Wam się na pierwszy rzut oka wydawać, że wszystko jest ok jeśli chodzi o wygląd na moich ustach"
    Mnie się nie wydawało, wygląda okropnie, Alu, potwierdzam! :D Nienawidzę tego efektu, jak błyszczyk czy inne coś o podobnej konsystencji zbiera się w zagłębieniach ust i jeszcze robi tego gluta między wargami i powoduje, że jak powoli otwierasz usta, to się ciąąąągnie, bleh bleh bleh :/ Tragedia i żart, że to produkt takiej marki a nie jakiś nołnejm z bazaru. Kolorek na łapce śliczny, uwielbiam takie, ale to jedyny plus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie, nie będę przecież kłamać, tak jak go widzisz, tak właśnie jest, a ja takiego czegoś nienawidzę. Rozumiem, że to nie jest żaden YSL, co bym super hiper jakości mogła wymagać, ale za 5 dych (no dobra, mój kupiłam w promocji, ale to nie oznacza, że miał być felerny) spodziewam się czegoś dobrego, a nie szajsu. Kolor jest w nim piękny, tylko co z tego, skoro on jest taki słaby?

      Usuń
  6. Na ten produkt w ogóle nie mam zamiaru się skusić, już wiele słyszałam opinii, że jest tylko nieudolnym zamiennikiem lakierów do ust z YSL (oj, jak chętnie bym je przygarnęła). Oprócz mascary VML So Couture jakoś też nie zachwyciło mnie nic z L'oreala. Próbowałaś produktów do ust YSL? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, i jeszcze żelowy eyeliner w słoiczku INTENZA był sto razy lepszy od tego z Maybelline :) Jakbyś się na niego natknęła to polecam, nie wiem czy on jest jeszcze w sprzedaży.

      Usuń
    2. Mnie lakiery do ust wcale nie kuszą, sama nie wiem, czemu w ogóle to coś kupiłam. Tak samo jak kupiłam lakiery do ust z Chanela i super zadowolona nie jestem. Dla mnie jest albo błyszczyk, albo pomadka, jakiś "lakier" to takie nie wiadomo, co. Nigdy więcej czegoś takiego nie kupię i już nieważne, z jakiej marki, bo mi po prostu ta idea połączenia błyszczyka z pomadką nie pasuje :D
      Dziękuję za poradę, ale nie chcę L'Orealowego Gel Intenza, jakbym już miała brać słoiczek, to wzięłabym znowu MAC albo Bobbi Brown. Właśnie teraz chciałam w pisaku, dlatego zapytałam o ten jeden konkretny :)

      Usuń
  7. Ja miałam jakąś stara wersją, kilka lat temu i nie podobał mi się gąbeczkowy aplikator, który malował zbyt grube kreski. Tych nowych serii zupełnie nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, że nie znasz, bo nie warto wydawać na nie pieniędzy, naprawdę. Lepiej sobie dołożyć pieniążek i kupić coś lepszego :)

      Usuń
  8. O masz, a ja akurat przeżywam falę zachwytów tą pomadką! ;-) Jak najpierw wzięłam jedną na próbę, tak po paru dniach mam już 4 w kolekcji ;-) Mi się ona w ogóle nie zbiera w załamaniach (a mam nawet ten sam kolor, co Ty), daje efekt ślicznej lustrzanej tafli, bardzo ładnie się prezentuje... Trwałości kosmicznej się po tym nie spodziewałam, bo to nie matowa szminka, nie oczekujmy cudów. Ale podoba mi się, jak świeżo i delikatnie te pomadki wyglądają na ustach. I jakoś mam kompletnie inne odczucia do Twoich. Ale ja w ogóle mam lepsze zdanie o kosmetykach L'Oreal, bo lubię i ich liner w pisaku (ten, o który pytałaś w poście), i nowy True Match, korektor, róże, szminki Color Riche, tusz Telescopic... Tak więc tak ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde, serio? Dla mnie tego nawet nie można nazwać pomadką, to jest taki błyszczyk, trochę chcący udawać pomadkę, ale mu nie wychodzi za bardzo, a do tego nawet jako błyszczyk jest bardzo słaby.
      Jak sama widzisz na zdjęciach mi się w załamaniach zbiera, może to kwestia ust, ale jakoś inne produkty tego typu nigdy mi się nie zbierały, więc dziwne byłoby, żeby tylko on to robił.
      Trwałości też nie oczekiwałam, ale fajnie by było, jakbym za 50 złotych dostała produkt chociaż w miarę dobry, a nie taki słaby...
      Ha! Czyli ten Superliner jest dobry? Wciąż się zastanawiam, czy warto go kupić :) Nowy True March też lubię i lubię róż od nich i niestety to wszystko... Także przykro, że ta marka tak się pogorszyła, bo robili kiedyś lepsze jakościowo rzeczy :)

      Usuń
    2. Wiesz co, mi się wydaje, że to kwestia indywidualnych upodobań/oczekiwań w dużej mierze - ja lubię maty, ale też lubię takie okołobłyszczykowe pomady, które wyglądają jak tafla na ustach, a te ustrojstwa dają mi taki efekt. A u mnie się nie zbierają w załamaniach jak u Ciebie, więc wygląda to ładnie. I bardzo te szminko-błyszczyki służą mojej urodzie, tak więc gdy mam je na sobie, to już trwałość czy inne rzeczy mam trochę gdzieś ;P Tak samo jak określenie, czy jest to pomadka, czy błyszczyk itd. Ważne, że na mnie działa i już :-) Ale fakt, że nie zaryzykowałabym ciemnego koloru z takiej formuły - mam same w miarę jasne odcienie. Bardzo lubię te produkty tak na co dzień, wyglądają bardzo naturalnie i wpisują się w moje potrzeby doskonale.

      A Superliner mi bardzo odpowiada, bo jest wygodny i łatwo się nim rysuje kreski. Ale to sama wypróbuj, bo ja wielkim eyelinerowcem nie jestem, baaaardzo rzadko robię kreski. Ale na kilka różnych produktów tego typu ten Superliner najbardziej mi odpowiadał - nie testowałam natomiast żadnych wysokopółkowych, bo szkoda mi wywalić tyle pieniędzy na produkt, który szybko wysycha i którego będę używała tak rzadko (potrafię nie robię kreski przez kilka miesięcy ;-) ).

      Usuń
    3. Maty co prawda lubię, bo się długo trzymają, ale niestety po kilku godzinach wyglądają trochę sucho na moich ustach, mam tylko dwie matowe pomadki z MAC, także o wszystkich się nie mogę wypowiedzieć. Najbardziej jednak lubię wykończenie lustre, czy tam shine, czy tam glossy, ale musi to być pomadka, a nie coś, co producent nazywa pomadko - błyszczykiem, czy tam lakierem do ust, a w rzeczywistości jest to zwyczajny błyszczyk o słabych właściwościach. I choć do koloru nie mogę się przyczepić, bo jest naprawdę śliczny, to już do jakości tak, szczególnie, że to nie jest produkt za 5 złotych i mogę wymagać czegoś więcej. Oj, Kochana, ja z tej formuły też bym nie zaryzykowała ciemnego koloru, ale już ustaliłyśmy, że już bym nie zaryzykowała żadnego, bo takich produktów nie lubię :DDD Cieszę się jednak, że u Ciebie ta błyszczyko - pomadka się sprawdza i że jesteś zadowolona, bo to najważniejsze :)
      Hmmm, to teraz nie wiem sama, co z tym Superlinerem zrobić... Z jednej strony czytam pochlebne recenzje, ale z drugiej to L'Oreal, z którym ja się niezbyt lubię. No i jeszcze fakt, że on może dostawać pozytywne noty za coś innego, niż ja od niego będę wymagać. Będę musiała nad nim mocno pomyśleć, chociaż może w międzyczasie znajdę coś innego :D

      Usuń
  9. Piękny kolor ale skoro się zbiera to klapa ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Dlatego nie polecam, bo jak dla mnie wygląda to nieestetycznie.

      Usuń
  10. Mam czerwony kolor Ruby Opera i jest dość ok, ale jak na błyszczyk, na pewno nie pomadkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, ja też traktuję ten produkt jak błyszczyk :-)

      Usuń
    2. @Evelinn - tylko dlaczego wtedy jest napisane, że jest to lakier (czyli pomadka połączona z błyszczykiem)? To jest zwyczajne kłamstwo, bo jest to zwykły błyszczyk, jeszcze o słabym działaniu, koło pomadki on nawet nie stał :D
      @vine - w takim razie producent mija się z prawdą, bo pisze, że to pomadka w błyszczyku, a to zwyczajny błyszczyk :)

      Usuń
  11. Grrr nie znosze jak produkt sie zbiera w zalamaniach i pomiedzy ustami :/ Dobrze, ze kupilas ten produkt na promo :) Generalnie to Ci powiem, ze nie lubie produktow L'oreal, ani ich kolorowki, ani pielegnacji do twarzy/wlosow. Ostatnio ich szampon do wlosow mi strasznie podraznil skalp glowy i dostalam lupiezu od niego, wiec na jakis czas mam dosyc tej marki :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że kupiłam na promo, ale jednak wiesz... Mogłam nie kupować wcale. Ale moja Mama polecała, mówiła, że ona go miała i że jest dość fajny, tylko szybko się zjada i szybko się kończy. U niej na ustach jej egzemplarz wyglądał inaczej, a niestety mój jest beznadziejny. Może to kwestia ust albo nie wiem, czego, ale tak nie powinno być, że on tworzy taki glutek w połączeniu ust i że włazi we wszelkie zagłębienia :(

      Usuń
  12. No to wiem co omijać szerokim łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę lepiej dołożyć i kupić coś lepszego :)

      Usuń
  13. Chciałam go jakiś czas temu kupić i, jak widzę, dobrze zrobiłam, że się jednak nie zdecydowałam. Po rozczarowaniu związanym z Rouge Caresse nie będę już ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz! Ja Rouge Caresse bardzo polubiłam, na tyle, że odkupiłabym tą pomadkę (ale jakoś nie było okazji, a do tego staram się ograniczać jak mogę zakupy kolorówki). Jednak ten tu produkt jest naprawdę dla mnie beznadziejny, chociaż wnioskując z komentarzy i ogólnie z ocen innych dziewczyn (na przykład na Wizażu) u Ciebie może się spisać inaczej :)

      Usuń
  14. Faktycznie nie prezentuje się najlepiej ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, szału tutaj nie ma, chociaż kolor jest naprawdę przepiękny :)

      Usuń
  15. No faktycznie, tragedia, kto chce cos takiego miec na ustach?

    Mieszkam juz sporo czasu we Francji i juz dawno przestalam kupowac wszelkie L'Oréale i Meybelliny. Niestety na rynku kosmetycznym malo jest drogeryjnych firm, nie to co w Polsce. Za kazdym razem podklad, lakier, pomadka etc. okazaly sie bublem, ktory wydawalam kumpeli. Pielegnacja rowniez do niczego, szkoda kasy. Przezucilam sie na apteczne firmy. Duzo kupowalam podczas pobytow w Polsce, pomadki z Inglota, podklady kompaktowe z Revlona etc.
    Pozniej przerzucilam sie na koreanskie i japonskie bebiki i podklady "poduszkowe", rowniez na pielegnacje i filtry, oraz demakijaz olejkiem i pianka.
    Od jakiegos czasu uzywam "luksusowej" kolorowki, zaczelam chyba od korektora pod oczy Lancôme. Wprawdzie on tez nalezy do grupy L'Oréal, ale okazal sie niezly. Pozniej doszly pomadki YSL, Sisley, Chanel, Guerlain, chuby sticki, meteorki i terracota, prysmy Givenchy, i nawet zaczelam uzywac nielubianych blyszczykow. Te z wyzszej polki naprawde sie nie kleja, nie wchodza w bruzdy, nie kleja sie do zebow i swietnie wygladaja.
    Jesli mam dac za cos 12-15 euro (czyli srednia cena drogeryjnej pomadki), to wole kupic w promocji (prawie co miesiac przychodzi cos ze Sephory lub Galeries Lafayette) pomadke Chanel lub Guerlain za okolo 20 euro. Roznica nie jest wielka w cenie, ale w jakosci owszem.
    Pielegnacja jest drozsza, ale nie zaluje na dobre kremy, np Sisley, Guerlain lub Ahava, bo widze rezultaty na swojej skorze. I tez moge kupic je w promocji. W porownaniu do naszych pensji nie jest to tak wielki wydatek jak w Polsce, gdzie wszystkie zagraniczne marki maja zawyzone ceny, sprawdzalam specjalnie.
    Jakis czas temu pojawil sie u nas butik Kiko, zdarza mi sie tam cos kupic, i cienie w kremie i pudrowe okazaly sie calkiem, calkiem. Pomadka akurat wysuszala mi usta i wydalam. Widzialam na ich stronie cienie w sztyfcie, chyba sie skusze, bo kolorki ciekawe.

    Pozdrawiam z Perpignan.
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ja czasami się na coś skuszę z L'Oreala, chociaż nie wiem, dlaczego, bo dla mnie ta marka spadła z jakością totalnie, wolę już Revlon i Max Factor (który w mojej ocenie jeśli chodzi o tusze do rzęs to nie ma sobie równych jeśli mowa o tej półce cenowej).
      Mam podobne zdanie do Ciebie, jeśli chodzi o produkty luksusowe, znaczy głównie o makijaż. Jak płacę, to wymagam, ale też rzadko się zdarza, żebym była zawiedziona w jakiś sposób. Owszem, czasem produkt mi nie podejdzie, coś mi się w nim nie podoba, ale też nie kupuję wszystkiego jak leci i myślę przy zakupach, także też na wielki bubel nie trafiam często.
      Polska niestety ma zawyżone ceny i nie rozumiem, dlaczego. W Sephorze pomadka powiedzmy kosztuje 150 złotych, a tu 25 funtów, tylko że przyrównując to do zarobków PL i UK to jest bez porównania i ja tego nie pojmuję...
      Niestety jeśli chodzi o Kiko to ja miałam 3 produkty, z żadnym się nie polubiłam na tyle, żeby chcieć testować inne, także już więcej od nich nic nie kupię, nie przekonują mnie nawet niskie ceny i liczne promocje, bo jakość mi nie pasuje, ale wiadomo, nie testowałam wszystkiego, także może mają lepsze produkty, aczkolwiek ja już nie chcę się o tym przekonywać, bo ta marka słabo mnie interesuje :)

      Usuń
  16. jakiś czas temu byłam totalnie zakochana w tych błyszczykach, miałam prawie wszystkie kolory plus kupiłam w Polsce odcienie, które tam były a w UK były niedostępne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Mama mi bardzo polecała ten kolor i używałam go trochę od niej i wtedy mi się podobał, ale kupiłam swój egzemplarz, to chociaż świeży, nie macany i z dobrą datą (sprawdziłam), to niestety wygląda, jak wygląda, a mnie się to nie podoba...

      Usuń