sobota, 6 lutego 2016

Lierac Premium Serum

Aż wstyd przyznać, że serum, o którym dzisiaj Wam napiszę przeleżało w moich zapasach dobre 8 miesięcy, zanim zaczęłam go używać. Ale swego czasu gromadziłam zapasy pielęgnacji, teraz już tego nie robię, więc wybaczam sobie i mogę przejść do recenzji.
Kilka słów od producenta:
"Czerpiąc inspirację z najnowszych osiągnięć genetyki oraz technik medycyny estetycznej Laboratoria LIERAC  stworzyły niezwykły koncentrat młodości – serum PREMIUM. Unikalna formuła zawiera składniki pomagające  aktywować enzym długowieczności, chroniąc skórę  i przywracając jej młodzieńczą elastyczność. Dodatek ekstraktów z czarnych kwiatów i kwasu hialuronowego zapewnia intensywną regenerację i wszechstronne działanie przeciwstarzeniowe."

Serum otrzymujemy w pięknym kartoniku, które działa na zasadzie pudełka zapałek, czyli wnętrze się wysuwa, a w środku mamy butelczynę z matowego szkła (porcelany? sama do końca nie wiem, co to jest, ale na pewno nie jest to plastik). Złote napisy dodają klasy i sprawiają, że całość wygląda luksusowo.
Opakowanie zawiera 30 ml rzadkiej, białej substancji i mocnym, średnio przyjemnym dla mojego nosa zapachu. Do jej wyciągania służy nam pipetka z gumową końcówką, która "zasysa" trochę produktu przy naciśnięciu tego gumowego końca. Niby nie jest to złe rozwiązanie, ale za taką kwotę, jaką trzeba za to serum zapłacić, to życzyłabym sobie pompkę, a nie jakąś pipetkę.
Producent zaleca stosować to serum rano i wieczorem po oczyszczeniu skóry. Ja stosuję je tylko wieczorem, ponieważ rano używam innego serum z kwasem hialuronowym.
Do nałożenia na twarz wystarczy kilka kropel, chociaż muszę przyznać, że pipeta na początku nie dozowała dobrze produktu i jak wzięłam jedną porcję na połowę twarzy, to część ściekała z końca pipety i lądowała nie tam, gdzie powinna. Powtórzę więc, że jak dla mnie to serum powinno mieć pompkę, po prostu byłoby wygodniej.
Preparat wchłania się w skórę niemalże natychmiastowo, zostawiając bardzo przyjemne uczucie nawilżenia i gładkiej, wypielęgnowanej cery, ja nakładam dodatkowo krem do twarzy, ale czytałam, że niektórzy tego nie robią i są zadowoleni z poziomu nawilżenia, jaki Lierac Premium daje. Przy nakładaniu się nie roluje, pod dodatkowo nałożonym kremem też nie, także tutaj nie mogę mu nic zarzucić.
Efekty długofalowe... Hmmm... W tym miejscu muszę przystanąć i się zastanowić. Czytałam pochlebne opinie na Wizażu, zapoznałam się z tym, za co dziewczyny je chwalą i co mu zarzucają i muszę powiedzieć jedno. To serum jest dobre, jest naprawdę porządne, pięknie nawilża skórę, lekko ją napina, do tego nadaje się pod oczy, czyli nie trzeba kupować kolejnego serum do stosowania na tą okolicę. Nie uczula, nie podrażnia i skóra wygląda po nim na wypoczętą. ALE - nie uważam, że jest to na tyle świetny produkt, żeby kosztował aż tyle. Owszem, poprawia wygląd skóry i poprawia kondycję cery, ale nie zauważyłam jakiegoś super spłycenia zmarszczek, tak naprawdę nie zauważyłam, żeby w ogóle zrobiło cokolwiek ze zmarszczkami, także muszę napisać, że to serum jest po prostu dobre. Ale super zachwytów nie będzie. Myślę, że za niższą cenę kupiłabym je ponownie, jeśli je znajdę na fajnej promocji, to być może kupię, ale za regularną cenę uważam, że działanie nie jest współmierne do tej ceny. Owszem, nawilżenie jest na wysokim poziomie, ale to samo mogę otrzymać przy użyciu serum z kwasem hialuronowym, które jest tańsze, tak samo jeśli chodzi o lepszy wygląd cery - wystarczy inne serum z wit. C, również za ułamek ceny, dlatego jakoś niespecjalnie byłabym skora zapłacić 250 złotych za takie działanie. I jeszcze raz powtórzę - Lierac Premium Serum nie jest złe, ale nie jest też warte regularnej kwoty, jaką sobie za nie producent życzy.
Skład:
Wydajność oceniam całkiem nieźle, używam go już trzeci miesiąc i jeszcze trochę zostało (co prawda nie widzę ubytku, bo opakowanie jest czarne i nieprzezroczyste, jednak widzę po napełnieniu pipetki, ile tak mniej więcej może jeszcze być).
Ogólnie - w promocji warto je wypróbować, za regularną cenę to lepiej kupić coś innego.
Moja ocena: 7/10

25 komentarzy:

  1. Z Lierac mam podobnie, jak z Clarinsem. Patrzę na ich kosmetyki i mam takie przyjemne odczucia, no wykupiłabym pół szafy. A rzeczywistość sprowadza mnie na ziemię, bo okazuje się, że może 1 produkt mi odpowiada :/ Niestety z Lierac nie mam na razie żadnego dobrego spotkania, miałam trzy rzeczy z serii Hydra-Chrono, wszystkie były na pograniczu bubla. Serum okrutnie się lepiło, pomadka odżywcza podbijająca kolor ust robiła mi z ust FUKSJOWE suchary i dziwacznie się rolowała, krem tonujący w odcieniu sable/piasek wyglądał jak produkt przeznaczony dla mulatów. Tak więc trochę mnie ochota na testowanie innych ich kosmetyków odeszła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tego Lieraca to w ciemno brałam, chyba przez internet kupiłam, bo jakaś oferta była :P Ale nie mam ich nigdzie stacjonarnie, także nawet nie mam jak obejrzeć i oferta mnie nie kusi, jest przecież dużo innych marek, nie muszę na siłę szukać Lieraca :D
      Osz kurde, to słabo u Ciebie wypadła ta marka, tym bardziej, że tanioszka to to nie jest, u mnie to pewnie będzie tak, że zużyję do końca to serum, zapomnę i już nigdy nic od nich nie kupię.
      Swoją drogą ostatnio widziałam w TK Maxx serię różową (właśnie tą Hydra Chrono), ale jakoś boję się kupować kosmetyków w tym sklepie, jeszcze w PL powiem Ci, że bym kupiła, bo fajne kosmetyki jak są, to się wyprzedają na pniu, ale tutaj wszystko jest tak zmacane i leży miesiącami, że odechciewa mi się.

      Usuń
    2. Ja bywam tylko w TKMaxx w centrum (w Warszawie) i przyznam, że nigdy niczego naprawdę fajnego nie widziałam i może 1-2 zakupy miałam udane (np. świetny lakier SPARITUALS). Poziom klientów w TKMaxx mnie zwyczajnie przeraża i widząc, jak wygląda część kosmetyków zwyczajnie odechciewa mi się zakupów i ryzykowania własną skórą.

      Usuń
    3. Ja wielokrotnie byłam w Gdańskim TK i tam jakoś tak mniej ludzi, czyściej i chociaż co prawda super wyboru jeśli chodzi o kosmetyki nie było, ale też nie było wielkiego tłoku i totalnej rozpierduchy, jak w tym TK w centrum Birmingham, do którego czasem chodzę i po prostu nic w nim nie ma, a rozpierducha taka, że wyjść się chce od razu.

      Usuń
  2. 250 zł? no ale jest dobre przecież ;P ja miałam dwie miniatury innych ich produktów i byłam zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam w promo, także się opłacało, bo działanie jest dobre, ale za 250 bym nie chciała :)

      Usuń
  3. 250 zł to jak dla mnie przesada, ogólnie lubie produkty Lierac, ale kupuję je zazwyczaj własnie na promocjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie, jeśli kosmetyk będzie działał rewelacyjnie, ten działa tylko dobrze, więc 250 bym za niego nie zapłaciła, ale 100 tak :D

      Usuń
  4. Ja bardzo ostrożnie podchodzę do pielęgnacji Lierac. Po tym jak podrażniło mnie serum nawilżające nie mam ochoty na niespodzianki. Miałam okazję używać w próbkach serię rozświetlającą z witaminą C Mesolift - bardzo fajna seria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? To co ono musiało mieć w składzie...
      Mesolift - postaram się zapamiętać, chociaż jak znam życie, to wyleci mi z głowy, tym bardziej, że nie mam nigdzie stoiska Lieraca :)

      Usuń
  5. Na pewno po nie nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego? W promocji uważam, że warto byłoby wypróbować (jeśli oczywiście chodzi o cenę).

      Usuń
  6. Miałam dwie próbki tego serum i spodobało mi się, ale jeśli miałabym je kupić w tej cenie, to wybrałabym Clarins;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można jakąś promo ustrzelić, ja też za regularną cenę bym nie kupiła:)
      A jakie serum z Clarins masz na myśli?

      Usuń
  7. Ja dopiero poznaję bliżej ofertę Lierac, tej serii jeszcze nie znam. Mam już drugi słoiczek kremu z serii Magnificence, który jest bardzo dobry! Ale zawsze szukam go na promocjach. Ostatnio w ten sposób zaoszczędziłam 50 zł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że ja nawet nie znam ich ofert, po prostu kiedyś widziałam online to serum, była promocja i wzięłam (wiem, tak się nie robi zakupów:D), jest niezłe, ale nie na tyle świetne, żeby dać za niego regularną cenę :)
      Super, że udało Ci się zaoszczędzić, zawsze wtedy można coś dokupić więcej :D Ja raczej oferty Lieraca nie szukam, mało mnie interesuje, więc pewnie szybko nic od nich nie będę miała :)

      Usuń
  8. Miałam kilka róznych próbek Lierac i w większości mi pasowały. Z tej serii miałam też próbkę kremu i pamiętam, że fajny był:) Hitem z Lierac jest dla mnie balsam sos z serii hydra-chrono: świetnie nawilża!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam miniaturę kremu, ale był średni i brzydko pachniał, serum pachnie tak samo, chociaż trochę mniej intensywnie. I tak mi się ten zapach nie podoba, ale nie jest na tyle silny, żeby drażnił, a samo serum działa ok, także nie mogę mu zarzucić nic złego :)
      Hydra Chrono mówisz? Madame powyżej mówiła, że jej nie podpasowała ta seria, musiałabym sama przetestować :)

      Usuń
  9. Mialam serum z pipetka w pomaranczowym opakowaniu i mnie zdenerwowalo,bo barwnik z opakowania zafarbowal mi torebke:-)
    Seria Hydra Chrono u mnie sie nie sprawdzila-miala zbyt slabe dzialanie nawilzajace. Mialam krem Coherence i tu przyznam,ze spelnial swoje dzialanie. Mama rowniez byla zadowolona z tej linii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde, naprawdę? To faktycznie trochę słabo z tym opakowaniem... Ja moje serum trzymam razem z inną pielęgnacją w szufladzie, także nic takiego się nie stanie, ale sam fakt.
      Widzisz, niektórzy powyżej piszą, że seria Hydra Chrono jest fajna, a inni, że nie, pewnie i tak się nie przekonam, bo nie mam Lieraca stacjonarnie i coś czuję, że to serum to była jednorazowa sprawa :)

      Usuń
  10. Nie miałam okazji używać ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. Hihi, to jest problem z 90% drozszej pielegnacji jaka mam - calkiem niezly efekt, wszystko cacy, ale czy warte to jest tych pieniedzy? No nie do konca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego cieszę się, że prawie 100% swoich kosmetyków kupuję w promocjach, bo czasami działanie jest średnie, więc cieszę się, że nie zabuliłam pełnej kwoty:)

      Usuń
  12. Haha, a mnie oczarował Twój wstęp :D Skąąąąąd ja to znaaaaaaam!? I uwierz, osiem miesięcy to NIE JEST bardzo długo :D I też oczywiście już z tym skończyłam, ale zanim sytuacja się unormuje, to jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kiedy wyszłam z pielęgnacją na zero, a właściwie na plus 1 (jeden produkt używam i jeden w zapasie), to nie muszę czekać aż 8 miesięcy, ale długo mi zajęło, zanim doszłam do takiego stanu i kiedyś, pewnego razu miałam kilkaNAŚCIE kremów do twarzy w zapasie, także sama rozumiesz, musiałam to ukrócić:) Od tego czasu jestem szczęśliwsza, aczkolwiek z kolorówką dalej leżę i kwiczę, bo mam tyle tego, że dla wojska by starczyło :)

      Usuń