Podzielę się dzisiaj z Wami opinią o najgorszym preparacie do demakijażu, z jakim miałam do czynienia w życiu. Tak, wiem, to mocne słowa, ale jak dla mnie ten produkt zasługuje na to miano. Mowa o Body Shopowym maśle do demakijażu, które wybrałam sobie w ostatnim pudełku Discovery Box.
Na razie będzie fajnie, bo pudełko to metalowa zakręcana puszka zawierająca 90 ml produktu. Prezentuje się bardzo ładnie i od razu wiedziałam, że jak masło się skończy, to opakowanie do czegoś sobie wykorzystam.
Wewnątrz mamy białą maź o konsystencji maślanej właśnie, która jest dość zbita i trzeba ją trochę mocniej potrzeć, żeby coś wydostać, po nałożeniu na dłoń wygląda tak:
Może powiem najpierw, co na Wizażu piszą o tym produkcie:
Rumiankowe masło oczyszczające to luksusowy
produkt, który po nałożeniu na twarz, rozpuszcza się i konsystencja
upodabnia się do olejku. Bez trudu usunie makijaż! Do każdego rodzaju
cer. Rumianek ze względu na swoje właściwości kojące jest wspaniałym
składnikiem kosmetyków. The Body Shop pozyskuje olejek rumiankowy w
ramach programu Wspólnoty Uczciwego Handlu od angielskiego dostawcy z
Norfolk. Rumianek uprawiany jest bez szkodliwych pestycydów i zbierany w
odpowiednim czasie, aby mieć pewność, ze wyprodukowany olejek będzie
najwyższej jakości.
Na stronie online dodano jeszcze:
- delikatnie rozpuszcza makijaż
- pozostawia skórę miękką i czystą
- usuwa wszystkie typu makijażu
- odpowiedni dla wrażliwej skóry i dla osób noszących szkła kontaktowe.
Wszystko pięknie, ale w rzeczywistości ten produkt jest jakąś masakrą. Zapach, może od niego zacznę. Spodziewamy się rumianku, dostajemy coś sztucznego, które koło rumianku nawet nie stało, nie wiem, co to za smrodek, ale dla mnie jest odpychający i drażniący.
Próbowałam użyć tego produktu dwoma metodami:
1. Wzięłam na wacik i pocierałam twarz, próbowałam jakby zetrzeć, zmazać makijaż przy pomocy tego wacika, niestety w ten sposób nie chce nic zejść, poszłam więc do łazienki i dopiero w kontakcie z wodą zaczęło się coś zmywać, ale najpierw miałam pandę pod oczami, potem się domyło (o reszcie za chwilę).
2. Poprawnym sposobem nałożyłam dłońmi produkt na twarz i smarowałam, czekając, aż się ładnie wszystko rozpuści, niestety wszystko pomazane na twarzy, znowu poszłam do łazienki i musiałam trzeć, żeby zeszło, oczywiście pod oczami panda, którą dopiero wacikiem z wodą domyję.
Ale to nie wszystko - niby można nim zmyć makijaż oczu, można, ale najpierw trzeba pocierać te oczy, co skutkuje tym, że produkt się do nich dostaje, a następnie widzimy przez 15 minut mgłę.
Co mu muszę oddać to to, że po tej katordze makijaż jest zmyty bardzo dobrze, ale nie mam ochoty się tak bawić, najpierw rozmazując go po całej twarzy i szorując oczy, żeby dopiero potem był zmyty.
Skóra po użyciu jest faktycznie miękka i przyjemna, ale jakim kosztem to wszystko?
Wydajność jest porażająco mała - po tygodniu używania mam połowę opakowania, no bo przecież musiałam milion wacików zużyć, żeby tym się smarować po twarzy, a po dodaniu wody to się wypłukuje, więc żeby zmyć do końca makijaż, a szczególnie tą straszliwą pandę spod oczu, trzeba dołożyć jeszcze więcej produktu.
Skład:
Nie wiem, może ja jestem jakaś dziwna, ale nie rozumiem fenomenu tego produktu. Dla mnie sama ta maślana konsystencja jest nieprzyjemna, wolę zwyczajny płyn do demakijażu, który normalnie na wacik nakładam, a nie maziać twarz masłem jak mydłem, szorować oczy, potem z wodą jeszcze się bawić, żeby zeszło wszystko (bez wody się nie da tego domyć i wygląda na to, że woda uaktywnia to masło do rozpuszczania, bo w kontakcie z samą skórą to tak słabo się rozpuszcza).
Wiem, że tej recenzji nie powinnam pisać po tygodniu używania, ale mam serdecznie dość zarówno tej konsystencji, jak i tego smrodu i od dzisiaj zaczęłam specjalnie jeszcze więcej go używać, żeby skończyło się jak najszybciej i żebym mogła zapomnieć, że takiego bubla kiedykolwiek miałam.
Tymczasem - osobiście tego masła nie polecam, ale tu jest chyba zasada, że jak się samemu nie sprawdzi, to się nie oceni, bo ja wciąż nie rozumiem, skąd tyle pozytywnych opinii w necie. Owszem, po tej całej przygodzie ze zmywaniem makijaż jest doskonale zmyty, nie ma nawet jednej drobinki na skórze, ale za to mgła w oczach jest i to bawienie się w zmywanie jakoś mnie nie raduje, więc jestem totalnie na nie.
Miałyście z nim do czynienia? A może macie ochotę wypróbować?
Moja ocena: 3/10 (za opakowanie i za to, że jak już się namęczymy, to makijaż jest zmyty całkowicie)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Generalnie przy mojej tłustej skórze nie kręci mnie taka forma demakijażu. Ba, nawet mleczek nie lubię. Tylko i wyłącznie micele, a potem pianka z wodą. Nie mniej jednak gdyby kiedyś mi się odmieniło, to po Twojej recenzji po to masło na pewno nie sięgnę. Głównie z lenistwa. Często zmywam makijaż późnym wieczorem kiedy jestem już naprawdę padnięta i chcę to zrobić szybko i sprawnie. perspektywa takiej zabawy zdecydowanie mnie odstrasza:/
OdpowiedzUsuńJa byłam go ciekawa, więc wybrałam w pudełku, na szczęście za całe pudełko zapłaciłam mniej, bo jako produkt w sklepie ono kosztuje 12 funtów, a jest tak gówniane, że się słabo robi. Tłuste, trzeba się z nim bawić. Nie dla mnie zdecydowanie. Ja też nie lubię spędzać godzin przy demakijażu, a przy tym produkcie mamy to gwarantowane...
UsuńOsobiście wolę płyny micelarne lub mleczka, którymi można delikatnie, bez zbędnego pocierania pozbyć się makijażu, nie robiąc sobie najpierw na twarzy klowna :D Skutecznie odechciało mi się tego produktu po twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, chciało mi się wypróbować czegoś nowego, no to mam nowe g...no:) że tak się wyrażę brzydko:) Ja lubię do demakijażu płyny dwufazowe. Nie napiszę jeszcze, że lubię micele, bo żadnego działającego jeszcze nie stosowałam (oprócz tej Ziaji, ale ona nie działa przecież) :)
UsuńTen z Ziaji to tylko taka woda, przynajmniej jak dla mnie ;)
UsuńAle trzeba próbować, ja też czasami lubię testować totalne nowinki :)
Dokładnie, Ziaja to pod żadną kategorię się nie kwalifikuje, bo ona jest dobra do mycia stołu i do przecierania lusterka:) A z próbowaniem to wiadomo - najchętniej bym wypróbowała wszystko i na raz:)
UsuńDokładnie, najgorzej jest jak się kupi kilka nowych rzeczy. Najchętniej otworzyła bym je wszystkie na raz :D
UsuńJa mam identycznie, a jeszcze jak mają jakieś ładne opakowania, to już w ogóle bym pootwierała, wąchała i się od razu miziała:)
UsuńNie znam tego produktu, ale po Twojej recenzji wiem, że będę go omijać szerokim łukiem. Zdecydowanie nie podoba mi się konsystencja tego kosmetyku w połączeniu z jego przeznaczeniem. Nie wyobrażam żeby nałożyć sobie na twarz taką maź i próbować się zdemakijażować. No way :D. A jeszcze oczy?
OdpowiedzUsuńWspółczuję, że musisz go wykańczać. I dziękuję za recenzję. Będę wiedziała by nigdy go nie kupić :).
Powiem Ci, że on ma dość wysokie recenzje w internecie i ja jestem mocno zdziwiona, skąd one takie wysokie? No niby dobra - makijaż usuwa znakomicie, nie pozostawia po nim śladu, ale ta cała zabawa to jest jakaś paranoja. Nakładasz jak krem, potem masujesz, potem zmywasz, ale robisz sobie pandę, zmywasz dalej, wacik, drugi wacik, więcej produktu, wacik, woda.... To nie dla mnie...
UsuńNie lubię takich produktów do demakijażu. Jednak wolę w płynie. Mam wówczas wrażenie, że lepiej zmywają po prostu.
OdpowiedzUsuńJa wcześniej się zastanawiałam, czy by się jeszcze raz nie przełamać i nie kupić czegoś z Clinique, bo oni mają bardzo podobny produkt, który się nazywa Take The Day Off, jednak po tym maśle wiem, że byłabym baaaardzo niezadowolona. Ja też wolę w płynie, nie dość, że lepsze w obsłudze, to wydajniejsze i nie musisz się bawić:)
Usuńz pewnością ja również nie rozumiem zachwytu nad tym produktem, ale pewnie to firma, nie wiem jak można byłoby zmyć makijaż takim kosmetykiem. Jednak dla mnie najlepsze to pianki, płyny i żele :)
OdpowiedzUsuńJa jak na razie wielbię płyny dwufazowe, ale zobaczymy, jak się u mnie sprawdzą micele. Ja wykończę tego drania, a mam zamiar go wykończyć najpóźniej do przyszłego tygodnia, to zaczynam przygodę z Tołpowym płynem micelarnym i jestem bardzo ciekawa, jak się spisze:)
UsuńA co do zmywania tym TBSem - dla mnie porażka, ten zapach, ta konsystencja, w ogóle wszystko na nie, tylko puszka ładna i faktycznie dobrze doczyszcza makijaż, jak już się z nim pobawimy odpowiednio długo:)
Nie jestem fanka jakis udziwnien. Wole plyn micelarny
OdpowiedzUsuńA ja chciałam wypróbować, całe szczęście, że nie zapłaciłam za niego normalnie, tak stacjonarnie, bo bym się chyba wkurzyła:)
UsuńGeneralnie to używanie wacików do tego typu kosmetyku jest złym pomysłem. Najlepiej nakładać go dłońmi. Pocierać i czekać aż się lekko rozpuści, a to co zostanie na dłoniach nanieść na twarz. Potem zwilżyć dłonie wodą i masować. Dzięki temu łatwiej się rozprowadza. Woda w tym przypadku to podstawa. On nie działa jak tradycyjne mleczko czy micel.
OdpowiedzUsuńBalsamu TBS jeszcze nie miałam, ale patrząc po konsystencji jest taki sam jak mój Clinique :)
Ja już za tym "poprawnym" razem nie używałam wacików do nakładania go na twarz, tylko zrobiłam tak, że wzięłam trochę, smarowałam buzię, pocierałam i tutaj problem, bo co z oczami? To ale nic, wzięłam i pocierałam oczy, żeby się rozpuściło i zmazało trochę, chwilę czekałam, pocierałam znowu. Zwilżyłam dłonie wodą i zaczęłam jakby zmywać, a tu wokół oczu pandy, to stwierdziłam, że więcej pocierać nie będę i wzięłam wacik, zwilżyłam go wodą, nałożyłam trochę (ale minimalnie) tego masła i wtedy dopiero zmyłam resztę. Ale jak dla mnie za dużo zabawy z tym czymś. Nie lubię:)
UsuńWłaśnie pomyślałam sobie, że ten Clinique Take The Day Off jest taki sam, to już na pewno nie byłabym zadowolona. Jednak wolę jakieś płynne zmywaki:)
Nie mogłabym nawet sobie pozwolić na taki produkt, bo jakbym miała tak go maziać i pocierać po oczach, to bym się chyba zapłakała. zbyt wrażliwe mam i wszelkie tego typu produkty, omijam szerokim łukiem...
OdpowiedzUsuńJa nie mam wrażliwych i mimo wszystko moje oczy były zapuchnięte i czerwone od tego tarcia, więc przy wrażliwych to chyba by wypadły na zewnątrz:D
UsuńLubię wszelkiego rodzaju kremy/masła do demakijażu, ale czuję, że z tym zawodnikiem bym się nie polubiła. Miałam podobny produkt z theBalm i niestety też był kompletną porażką. Dla odmiany mam ochotę teraz wypróbować olejek, zobaczymy jak on się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej sobie jednak chwalę standardową formułę kosmetyku do demakijażu, czyli płyn i najlepiej jak do tej pory spisywały się dwufazy. Teraz testuję z Tołpy płyn micelarny i mimo tego, że nie zmywa tak szybko makijażu, jak dwufazowy płyn, to i tak muszę przyznać, że jestem całkiem zaskoczona, że tak dobrze zmywa ten makijaż:)
UsuńDaj znać, co sądzisz o tym olejku, jak go wypróbujesz:)
Słyszałam o nim straszne opinie więc na pewno go nie kupię ;]
OdpowiedzUsuńJa czytałam dobre opinie i się dziwiłam, skąd one się biorą? :P
UsuńPrzy mojej suchej skórze ten produkt mógłby się sprawdzić. Aktualnie używam olejku do demakijażu i bardzo się polubiliśmy :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że on nie jest jakoś nawilżający, ani nic podobnego. Po demakijażu miałam ochotę jednak nałożyć na twarz jakiś krem, a po żadnym dotychczasowym preparacie do demakijażu nie czułam takiej potrzeby.
UsuńOlejek to faktycznie fajna sprawa:)
Ja się wyłamię, ponieważ lubię takie produkty do zmywania makijażu. Bardzo dobrze sprawdzają się na mojej suchej skórze;)) Tego konkretnego jeszcze nie używałam.
OdpowiedzUsuńWidzisz, co osoba, to opinia:) Ja już wiem, że więcej nie kupię produktu do demakijażu o takiej konsystencji, bo mnie najzwyczajniej w świecie wkurzają:)
UsuńMam olejek z tej serii właśnie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie w środę zamieściłam recenzję.
Jestem z tego kosmetyku bardzo zadowolona :)
Czytałam o nim u Ciebie, może olejek jest inny, niż to lipne masło. Powiem Ci jednak, że miałam kilka kosmetyków z Body Shopu i jakoś żaden nie powalił mnie na kolana ani zapachem, ani działaniem.
UsuńA może dobrym sposobem było by ścieranie sciereczką jak przy metodzie OCM. Ja bym go nie zmywała wacikami.
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że to nie ma znaczenia, czy to ściereczka, czy wacik, bo jednak wciąż działa to na tej samej zasadzie, że trzeba pocierać czymś nasiąkniętym wodą, czyli zarówno wacik, jak i ściereczka się w tym sprawdzą:) Mimo wszystko wkurza mnie ten produkt i myślę, że go wyrzucę jutro:)
Usuńja lubię taką formę kosmetyku do demakijażu :) ale oczy pozostają zawsze płynem micelarnym traktowane:)
OdpowiedzUsuńA ja liczyłam, że tym się da całą twarz, włącznie z oczami, bo nie lubię "zabawy" przy demakijażu, chcę móc używać tylko jeden produkt do zmycia całości, a nie używać oddzielnie czegoś do ślepi, a czegoś innego do twarzy:) Ale już po zawodach, wczoraj stwierdziłam, że nie będę dalej tego g... używać, bo mi podrażniło oczy...
UsuńNie lubię takich produktów do demakijażu, więc na pewno się nie skuszę :-)
OdpowiedzUsuńJa się skusiłam z czystej ciekawości, ale też nie lubię i na pewno nigdy nie kupię czegoś, co ma podobną formę do demakijażu:)
UsuńNaoglądałam sie filmików na you tube ( od amerykanek ) i tak sie na ten produkt napaliłam... Bo każda zachwalała :0 hmm... Chyba najpierw próbkę wezmę
OdpowiedzUsuńWiesz, to masło czyści dobrze, ale nie nadaje się absolutnie do zmywania oczu, więc dla mnie jest skreślone, bo nie chcę kupować oddzielnie dwóch produktów do demakijażu twarzy i oczu, chcę, żeby jednym dało się zmyć wszystko, a to masło do oczu jest obrzydliwe, zostawia mgłę, szczypie, rozmazuje makijaż po całej twarzy, ble, nie lubię. Pewnie, weź próbkę najpierw, bo wiadomo, że są też zwolenniczki tego masła, więc może zostaniesz jedną z nich:) Ja jednak go nie lubię i nie kupię na pewno.
UsuńWyskoczyła mi Twoja recenzja gdzieś tam w linkach na dole, kliknęłam, bo byłam ciekawa Twojej opinii i... szok. U mnie to właśnie odkrycie ostatnich miesięcy! :D Ale wiesz, ja zaczęłam od razu używać tego masła inaczej niż Ty i nie przeżyłam tylu frustracji. Co ciekawe, masłem robię demakijaż tylko oczu, bo resztę zmywam żelem do mycia twarzy. Cały sekret tkwi w tym, że... stosuję ten produkt wyłącznie pod prysznicem :). Aplikuję palcami masło bezpośrednio na zamknięte powieki i delikatnie pocieram. Pośredniego punktu programu, czyli pandy, nawet nie oglądam, bo potem wsadzam głowę pod strumień wody, wymywam wszystko i gotowe! Zmyte do zera :D
OdpowiedzUsuńWidzisz, a ja zmywam całą twarz od razu jednym produktem, znaczy robię tak od zawsze, że tylko jeden produkt ma być, a nie, że micel do twarzy, dwufaza na jedno oko, a olejek na drugie, chcę mieć jeden produkt i on ma zmyć wszystko. Odkąd zaczęłam używać olejków to jestem w 7 niebie, to jest właśnie to, czego szukałam, a ten produkt z TBS to niestety było nieporozumienie, za bardzo topił mi się w rękach i zapach mi nie odpowiadał, a do tego zostawiał mgłę przed oczami (olejkiem jakoś tak zmywam, że nigdy tej mgły nie ma).
UsuńSuper, że u Ciebie tak dobrze się sprawdził, u mnie jednak niestety nie, po prostu go nie polubiłam...