sobota, 22 marca 2014

Odwyk kosmetyczny? To nie dla mnie:)

Tydzień temu wróciłam z Polski, w której nie ukrywam - poszalałam trochę z zakupami kosmetycznymi, ale oczywiście sklepy w UK też o mnie nie zapomniały i takim oto sposobem w poniedziałek wieczorem dostałam maila z Feelunique, że są wybrane rzeczy przecenione o 50%, wlazłam na stronkę i nie byłabym sobą, jakbym nie kupiła tego i owego... Psychiczna jestem, ale co poradzić? Oto efekty mojego zakupoholizmu (na pocieszenie powiem, że nie kupiłam żadnego kremu do twarzy, czyli jest dobrze):
Guerlain Super Aqua Serum, które nabyłam za połowę standardowej ceny.
Dior Addict Eau De Sensuelle, zapach, który był już od dawna na mojej wishliście, kupiony za 26funtów za 50ml (!)
Vaseline Aloe Fresh - balsam do ciała w formie żelu, mam taki w spray'u i go uwielbiam, dlatego wzięłam też na spróbowanie takiego żelowego, tym bardziej, że był za niecałe 2,50 funta.
Zestaw z Shiseido - Super Corrective Serum i miniaturka kremu Bio Performance, za ten zestaw zapłaciłam 50% mniej, niż kosztuje samo serum.
I na sam koniec zostawiłam sobie róż, który zobaczyłam w Douglasie w Pl, poprosiłam o nałożenie mi na policzki i efekt był jak dla mnie fenomenalny, ale cena w złotówkach wydała mi się tak zaporowa, że stwierdziłam, że kupię go sobie po powrocie do UK. I faktycznie, nie dość, że dostałam taniej, to jeszcze w Debenhamsie wykorzystałam 10 funtów zniżki i takim oto sposobem ten różyk z wiosennej kolekcji YSL znalazł u mnie swój domek:
Teraz sobie założyłam, że przez najbliższe dwa tygodnie nic nie kupuję (może uda mi się wytrzymać dłużej). I tak mam Wam do pokazania jeszcze miliony rzeczy, muszę się zabrać za zdjęcia, a tymczasem cieszę się na myśl, że zrobię małe przemeblowanie w domu i zastanawiam się, jak postawić moją toaletkę, żeby była w najbardziej doświetlonym miejscu :)
A jak tam u Was? Udało Wam się coś fajnego upolować ostatnio?

73 komentarze:

  1. A po co odwyk jak coś się kocha? :D Róż YSL jest nieziemski!! Krem Shiseido miałam dawno temu, bardzo fajny :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie masz rację (nie, żebym teraz Twoje słowa potraktowała jako wymówkę na kolejne zakupy:D), ja po prostu lubię kupować, szczególnie, jak trafiam na jakąś mega okazję, lubię mieć te rzeczy, otaczać się nimi i ich używać. I choć wiem, że to tylko rzeczy, to bardzo mi uprzyjemniają życie:)
      Ja mam w zapasie 3 kremy z Shiseido, ale jeszcze kolejka do nich nie doszła:) Jestem ciekawa, jak się będą u mnie sprawdzać:)

      Usuń
    2. W życiu jest tyle przykrości, smutków i popapranych ludzi, którzy ranią, więc dlaczego sama masz siebie krzywdzić i odmawiać sobie kupna czegoś, co sprawia radość? Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy nazywają takich pasjonatów jak my - Ty i ja - ludźmi pustymi. Przecież nikogo nie krzywdzimy, sprawiamy sobie małe radości, nikogo nie krzywdząc ani nie zmuszając do posiadania owych produktów. Nie musisz się nikomu tłumaczyć (nawet mnie hehe), że masz kolejkę kremów! To Twoja radość i posiadanie pięknych przedmiotów, moja Estetko :* :)

      Usuń
    3. I znowu muszę Ci przyznać rację Kochana - w życiu nie zawsze jest kolorowo i faktycznie są ludzie i zdarzenia, które ranią. Ten mój kosmetyczny świat jest takim moim miejscem, gdzie zawsze wszystko jest ok, moją oazą spokoju i wyciszenia, która daje mi mnóstwo radości i posiadanie mojej kolekcji mnie w jakiś sposób uszczęśliwia. Dla mnie kosmetyki są nie tylko do używania, są też moimi skarbami, które zbieram i o które dbam, każdy ma jakąś swoją historię i mimo tego, że mam ich dużo dokładnie pamiętam, z jakiej okazji, czy też w jaki sposób daną rzecz nabyłam:) Wiesz, zawsze sobie myślałam, że nadawałabym się do pracy w jakiejś drogerii typu Sephora, albo Douglas, bo samą przyjemność sprawia mi obcowanie z kosmetykami, patrzenie na nie, układanie, rozmawianie o nich. Niestety nie dane mi było pracować w ten sposób, ale kto wie, może jeszcze będę miała taką okazję?:) Chyba to byłaby moja praca marzeń (oprócz zostania lekarzem oczywiście, ale to już na pewno się nie wydarzy) :D

      Usuń
    4. Kochana, chyba czytasz mi w myślach i duszy bo dokładnie słowo w słowo to, co napisałaś - tak myślę i odczuwam!! :))))) Kosmetyki to właśnie moje skarby, w których zaklęty jest czas i okazja, dla której zostały kupione. Akurat u mnie, wszystkie kojarzą się z moim mężem, bo to z nim zawsze chodzę i wybieram kosmetyki. On tak samo jak ja ma na ich punkcie bzika :D W każdym razie, uwielbiam zbierać kosmę, w dni smutne siadam przed swoją komodą na barowym krześle, otwieram i od razu mam banan na twarzy jak widzę te błyszczące opakowania poukładane pod linijkę ^___^ Nie wspomnę o kolorowych buteleczkach z lakierami, to dopiero terapia kolorem! :D :D Mnie się marzy taka praca z kosmetykami, jako konsultant - sprzedawca czy makijażysta (wiem, że to się nigdy nie spełni, gdyż nie mam kwalifikacji), myślę że była bym w tym dobra:))

      Usuń
    5. Ja pracowałam przez jakiś czas w Inglocie, ale zawsze chciałam pracować właśnie w Douglasie, albo w Sephorze (większy asortyment i możliwości), ciągnęło mnie do tego i nadal ciągnie. Potem jednak wyjechałam z kraju i teraz niestety nie robię na codzień tego, co bym chciała, ale liczę, że los się jeszcze odmieni. I ktoś może powiedzieć, że mam niskie oczekiwania, że chciałabym być konsultantką, czy robić makijaże, ale to byłoby dla mnie połączenie pasji z pracą, spełnienie marzeń. Wiem, jak działa ten zawód, wiem "od kuchni", jak to wygląda. A do tego skończyłam kurs makijażu i wizażu. Muszę zacząć wysyłać CV...
      I muszę powiedzieć, że nawet kiedyś, kiedy był czas, że nie było mnie stać na żadne kosmetyki to lubiłam chodzić do Sephory, czy Douglasa właśnie i najzwyczajniej w świecie po prostu się otoczyć na chwilę tymi kosmetykami, powąchać, dotknąć, popatrzeć, to mi dawało radość mimo tego, że nie mogłam ich mieć.
      A co do okazji i czasu, w której kupujemy kosmetyki to masz szczęście, że Twój Mąż też ma bzika, mój Narzeczony też ze mną chodzi po sklepach, ale on się nie zna za bardzo na tym, chociaż od kiedy poznał mnie wie, co to jest zalotka, jak się jej używa i generalnie pewnie wie też, jaki kosmetyk gdzie się nakłada na buzię:D Ale moje zakupy znosi dzielnie, nawet jak chcę kupić 11 róż, czy 50 puder, to mówi, że jak mi się podoba, to mam sobie kupić:D A on za to ma swoją kolekcję butów, które namiętnie zbiera, więc rozumiemy się nawzajem w tym względzie:D

      Usuń
    6. Jak tak Was czytam, to zupełnie jakbym czytała swoje własne słowa :) Aż miło, że założyłam bloga i poznałam osoby, które tak jak ja mają bzika na punkcie kosmetyków :) Mi też się buziol uśmiecha jak sobie spojrzę na te moje zapasy :)
      Hehe, ja też kiedyś kochałam chodzić do Sephory i Douglasa żeby popatrzeć chociaż sobie na te cudności, których nie mogłam kupić. Sprawiało mi to ogromną radość.
      Naprawdę cieszę się, że Was poznałam :) Bo dzięki temu wiem, że jestem normalna :D

      Usuń
    7. Hahaha no Truskawo to mnie żeś rozbawiła :D :D ,,Bo dzięki temu wiem, że jestem normalna". A co w tym nienormalnego, że masz taką pasję, która Ciebie uszczęśliwia? Wiecie Dziewczyny ile razy mnie wyśmiewały koleżanki z realnego życia, że chodzę po Sephorze czy Douglasie, żeby kosmetyki oglądać?! Mnie też nie zawsze było na nie stać!! Kiedy mieszkałam z Mamą żyłyśmy bardzo skromnie, dla mnie wtedy błyszczyk Loreala to był luxus!! Wiem, że dla niektórych może być to śmieszne i godne pogardy ale tak było :) Dlatego, nikim nie gardzę i dla mnie nie ma wstydu czy pokazuję tanią czy drogą kolorówkę. Wiadomo - marki takie jak Armani, YSL czy Dior są moimi ukochanymi ale jak coś tańszego jest dobre to mam o tym nie napisać? No ale zboczyłam z tematu teraz :P Dla mnie kosmetyki to taka odskocznia od sztuki (chociaż makijaż ma wiele wspólnego z malarstwem!), one dają mi wiele radości, poprawiają zawsze nastrój - nie ważne czy danego dnia je kupię czy nie ale już ich zapach, błysk opakowań w salonie czy w domowej komodzie mnie uszczęśliwia! Pewnie zaraz ktoś tu się odezwie, że mówię jak rasowa ZAKUPOHOLICZKA i że kwalifikuję się na leczenie!!! Ale wiecie co? Słyszałam to 1mln razy i mam to szczerze w dupie, czego i Wam życzę! :D :*

      Usuń
    8. Podejrzewam, że Ci wspaniali znajomi wszystkie nas posłali by na leczenie :P Ale ja się cieszę, że mam coś co poprawia mi nastrój oraz jest moją odskocznią od czasami naprawdę trudnego życia :) Ja kiedyś też nie mogłam sobie na nic pozwolić, a teraz zarabiam i kupuję to co lubię. Jedni wydają kasę na alkohol, inni na papierosy, a ja mam zdrowe uzależnienie :D Przynajmniej mój organizm na tym nie cierpi, tylko portfel :D Tylko, że czasami spotyka się na swojej drodze ludzi, którzy pukają się w czoło patrząc na nasze cudności. Wówczas dobrze mieć nawet takich wirtualnych znajomych, którzy to rozumieją i nie próbują wybić Ci z głowy kolejnej maskary czy czegoś innego :)

      Usuń
    9. Truskawko, ja też się cieszę, że Was poznałam:* Cieszę się, że znalazłam takie pasjonatki jak ja, które nie pukają się w czoło, kiedy mówię o kolejnym kosmetyku, albo zachwycam się jakąś nową kolekcją. Co do wydawania pieniędzy na kosmetyki - ja wychodzę z podobnego założenia, że kosmetyki to coś, co lubię, co sprawia mi przyjemność, dlaczego mam ich sobie odmawiać? I fakt - jeden ma alkohol, inny papierosy, jeszcze inny komiksy, albo książki, my mamy kosmetyki:) I to nasza sprawa, na co wydajemy nasze, ciężko zarobione pieniądze:) I jak dla mnie to my jesteśmy normalne:D Po prostu mamy coś, w czym jesteśmy dobre, w czym jesteśmy obeznane - to jest świat kosmetyków właśnie (no i zakupów kosmetycznych oczywiście) :D
      Pati - Takie podejście mi się podoba Kochana. Nie przejmowanie się tym, co inni mówią, czy piszą. Same wiemy, co jest dla nas najlepsze i jeśli zadowoli nas kupno 783 kremu, czy 256 zestawu cieni, to czemu nie? Krzywdy nikomu nie zrobimy przecież, a pokazując dany kosmetyk, czy recenzując możemy komuś pomóc, bo na przykład chciał go kupić, ale nie jest pewien. Wiem też, że są osoby, które po prostu nie mają pieniążków i muszą długo odkładać na to, żeby kupić coś z tzw. marki luksusowej, wydaje mi się, że nasza szczera opinia o jakości danego produktu może zachęcić, lub zniechęcić tą osobę do zakupu, sama przecież kiedyś sugerowałam się mocno opiniami z Wizażu, kiedy jeszcze blogi nie były tak powszechne, i powiem Wam, że z punktu widzenia osoby, która zbierała długo na luksusowy krem, a potem by się okazało, że to bubel, to bym się nieźle wkurzyła, czyli niejako naszymi zakupami w jakimś stopniu możemy "pomóc", ocenić, czy warto to coś kupić.
      Ja też nie zawsze mogłam sobie pozwolić na kosmetyki, które mam teraz, tak naprawdę zaczęłam to kupować, jak dostałam stałą pracę w Anglii, wcześniej, mieszkając w Pl szczytem moich marzeń był tusz L'Oreal, czy nawet krem z Garniera, a już Vichy to był luksus totalny, oczywiście słyszałam o markach takich, jak Dior, Guerlain, ale nawet nie marzyłam o tym, po prostu nie było mnie na to stać. Nie uważam jednak, że kosmetyki z drogerii są złe, wcale nie. Uważam, że z każdej firmy można złapać rzecz fajną, jak i bubelka. To, że teraz wybieram głównie marki selektywne nie znaczy, że marki z drogerii są ble, wybieram marki selektywne, bo po prostu najzwyczajniej w świecie - mogę. Bo jestem ciekawa, ale też dlatego, że wydaje mi się (choć może to złe założenie), że jeśli zapłacę za krem więcej, to zapłacę też za badania, które nad nim zostały przeprowadzone i być może on zadziała, chociażby powierzchniowo na skórę w taki sposób, w jaki obiecuje to producent. No i musicie mi przyznać rację, że kolekcje kosmetyków selektywnych (szczególnie limitowane) są taaaaakie piękne, że kurde normalnie chce się je wszystkie mieć:) Ale nigdy nie pogardzę fajną rzeczą z drogerii (tutaj ubolewam, że nie mam Rossmanna, czy Natury). Nie ukrywam więc - jestem zbieraczem kosmetycznym (lubię mieć zapasy) i łowcą promocji i jestem z tego dumna:)
      Więc pamiętajcie Kochane - jest nas, kosmetycznych maniaczek, więcej:)

      Usuń
    10. Ja się bardzo cieszę, że mam Was blisko siebie :D :D Mnie najbardziej zabolały kiedyś słowa mojej przyjaciółki, która przyszła do mnie w odwiedziny, usiadła przed komodą z kosmetykami, zaczęła tam grzebać i stwierdziła, że mnie się w dupie przewraca!! Sama jest typem imprezowiczki, co tydzień tańce w klubie, alkohol i papierosy. Ja nie prowadzę takiego trybu życia bo żal mi zdrowia i kasy na to ale jej nigdy czegoś takiego w twarz nie powiedziałam. Jeżeli jej to sprawia radość i daje spełnienie - spoko, mnie to nudzi. Zastanawia mnie tylko moje Kochane jedno - czemu są ludzie, którzy wręcz plują nienawiścią na takie osoby jak my?! No najlepszym przykładem jest tu moja przyjaciółka... Dodam tylko, że mnie się w głowie nie mieści, żeby komuś dogryzać w jakiś sposób za to, że kupuje kosmę luxusową i rzucać textai, że jak taka bogata to niech sobie twarz zoperuję... Ja miałam kiedyś takie texty na poprzednim blogu - żebym z mordą coś zrobiła i wydepilowała łapy bo mam jak małpa hahhaha :D

      Usuń
    11. Niefajnie się zachowała, tym bardziej, że, jak sama mówisz - ona też robi coś, co sprawia jej przyjemność, czyli imprezuje. Tylko że naszą "przyjemność" widać gołym okiem, bo nie jest to paczka fajek, którą spalimy, czy coś podobnego. Kosmetyki nie zużywają się szybko, więc siłą rzeczy jeśli będziemy kupować, to będzie ich dużo. Ale i tak wybieram taką opcję, niż pójście na imprezę, upicie się, palenie i tym podobne. Zakupy sprawiają mi przyjemność, posiadanie tych rzeczy (kosmetyków) sprawia mi przyjemność, prowadzenie tego bloga sprawia mi przyjemność. To jest coś, co cieszy.
      Nie potrafię Ci odpowiedzieć na pytanie, czemu ludzie są tacy zawistni, plują jadem itp. Nie wiem naprawdę, bo przecież my nikogo nie oczerniamy, nikogo nie oceniamy (no oprócz produktów, które używamy), jesteśmy tu po to, żeby się dzielić pasją, wiedzą, żeby sobie podpowiadać, rozmawiać, pomagać, wspierać. Ale chyba już tak jest, że zawsze się znajdą jacyś hejterzy, którym się to nie podoba - nie wiem, może to zazdrość, może coś innego. Najważniejsze jest jednak to, że wciąż pozostajemy sobą, że ktoś nas jednak czyta, że korzysta z tego, co tu zamieszczamy. To cieszy i to bardzo:)
      A to, co piszesz, że ktoś Ci rzucał takimi obelżywymi tekstami, to już w ogóle przerasta ludzkie pojęcie, każdy wygląda tak, jak wygląda i jeśli ktoś się nie może z tym pogodzić, że jestem wizualnie taka, jaka jestem, to on ma z tym problem, nie ja. I jak coś mu się nie podoba, to po kiego ch... (za przeproszeniem) w ogóle wchodzi na taki blog? Ja np. nie interesuję się hodowlą kwiatów, to nie włażę bez sensu na takie blogi i nie oczerniam ludzi, którzy mają piękne ogrody... Ale hejterzy zawsze się znajdą. Nie ma się co przejmować:)

      Usuń
    12. Kochana ja dorzuciłam ten text o goleniu łap itd dla śmiechu :D:D Mnie to potwornie bawi i ja wszystkich hejterów zapraszam na bloga ale NIE anonimowo bo jak ktoś chce pluć jadem to niech to robi oficjalnie i pokaże, że ma odwagę cywilną :D Mnie wtedy bolała sprawa z moją przyjaciółką ale masz rację - kosmetyki widać a wypity alkohol jedynie wysikasz i tyle :P Mnie się wydaje, że zazdrość i zawiść, że ktoś coś ma więcej ode mnie - to taka polska cecha ;] Nie wiem jak wygląda sytuacja z Polaczkami w UK ale w Polandii to nie możesz mieć czegoś nadprogramowo, niż inni bo hejt. Ach Kochana, wspierajmy się w naszej pasji i czytajmy o kosmetykach!! :D :D

      Usuń
    13. Ja też mam takie podejście, że jeśli ktoś coś do mnie ma, to niech mi to wprost powie, a nie z Anonima. Ale ludzie wolą anonimowo pisać dyrdymały i obrażać, tylko, że prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach nic już nie jest anonimowo i wystarczyłoby poszperać tu i ówdzie, żeby znaleźć adres IP i inne rzeczy o tej osobie, która to pisze:) Ale przecież nie o to chodzi:) Piszemy blogi dla ludzi, którzy chcą je czytać i z nich korzystać, a to, że się trafi kilku hejterów to widać już jest wliczone w prowadzenie bloga.
      Nie chciałabym się tu wiele rozwodzić na temat zazdrości, ale to, co piszesz jest prawdą, zazdrość to taka typowo polska cecha niestety.
      Moja Droga, ale najważniejsze, że mamy siebie - blogowe koleżanki, mamy naszą pasję i jest fajnie:)

      Usuń
    14. Dokładnie, w głowie mi się nie mieści jak można tak obrażać innych. I za co? Za to, że żyjemy swoją pasją i nikomu krzywdy nie robimy? Szok! Dobrze Pati, że masz tych wszystkich hejterów głęboko w poważaniu. Ja właśnie dlatego nie dopuszczam na blogu anonimowych komentarzy, bo jak ktoś coś do mnie ma, to niech napisze mi prosto w twarz, a nie ukrywa się za "Anonimem". Śmieszy mnie też to, że ludzie poświęcają czas na czytanie blogów, które ich niby to nie interesują i je hejtują...
      Pati dobrze napisała, w PL niestety jeżeli choć trochę różnisz się od całej masy ludzi, to od razu jesteś inna = dziwna :D
      Najważniejsze, że mamy swoją pasję i jest nas całkiem sporo :D Pozdrawiam Was zatem, buziaki :*

      Usuń
    15. Ja też zablokowałam komentarze z Anonima, jeśli ktoś chce mi coś powiedzieć, to niech mi powie, ale niech też się przedstawi, ja potrafię przyjąć krytykę, jeśli jest uzasadniona. A czytanie blogów, które mnie nie interesują, nie wiem, czy ludzie nie mają nic lepszego do roboty w życiu, tylko tracenie czasu na siedzenie na blogach, które nie są absolutnie zgodne z ich zainteresowaniami, tylko po to, żeby kogoś obrazić. To już normalne jak dla mnie nie jest.
      Zgadzam się z tym, że w Pl jest tak, że jeśli różnisz się od całej masy, to już jesteś inna, dziwna. Tutaj, w UK chyba raczej nie ma aż takiego rozłamu - dużo dziewczyn stać na takie kosmetyki, bo zarobki jednak inne i jeśli nie jesteś na zasiłkach, bo się nie chce pracować (co się często zdarza), to to nie są jakieś kolosalne różnice cenowe między np. L'Orealem, czy Diorem, raptem 10-15 funtów, czyli jak na zarobki UK to nie jest dużo. I nie zapominajmy o jeszcze jednej rzeczy - tutaj kosmetyki są tańsze niż w Pl, nawet jak przeliczyć to sobie na złotówki. Czyli siłą rzeczy i tak więcej osób będzie na nie stać. I przez to też kolekcje limitowane rozchodzą się w tempie ekspresowym:)
      A tak swoją drogą Truskawko - kliknęłam tą Native z UD:) Nie mogłam się oprzeć (no cóż, kliknęłam też dwie inne rzeczy z Narsa, ale to mi się ręka "osmknęła" i to tylko dlatego:DDD).

      Usuń
    16. Hehe, to przyznaj się co tam do koszyczka wrzuciłaś??? :D

      Usuń
    17. Kurde, aż mi wstyd, ale promocja była... A ja nie mogę się oprzeć promocji... :DDD Kupiłam Lagunę z NARSa i Reflecting Powder (ale prasowany), mam sypki i go wielbię, do tego wspomnianą pomadkę Native, a potem, jeszcze na Escentualu kupiłam z Clarinsa korektor rozświetlający pod oczy (bo Collection już nie działa, a z Macowym coś się ostatnio złego dzieje) i tusz Diora, ten co miałam wcześniej, Overcurl, bo niedługo mój Max Factor FLE się skończy, więc wzięłam (w sumie tylko ten korektor i tusz potrzebowałam, no ale cóż począć?)... Aha, jeszcze potem na Ebayu kupiłam sobie próbki kremu BB Missha Signature, bo miałam ochotę wypróbować, ale to pewnie przyjdzie za miesiąc, jak nie dłużej. W każdym razie jeszcze Wam pokażę te rzeczy, jak przyjdą, ale już w kwietniu mam ZAKAZ, kurde ewidentny ZAKAZ kupienia czegokolwiek! :)

      Usuń
    18. Ojej, no to faktycznie poszalałaś :D Laguna i Native to zdecydowanie bardzo dobrze wydane pieniądze :D Prasowańca też mam, choć na początku póki nie zeszła ta "dziwna" wierzchnia warstwa, to byłam totalnie niezadowolona. Ale teraz jest to mój ulubiony puder :) Nie miałam tego korektora z Clarinsa, więc chętnie w przyszłości o nim poczytam :D
      Co do kremu BB, to miałam go kiedyś i mnie tak masakrycznie uczulił, że oddałam go prędziutko. Tak naprawdę to byłam lekko w szoku, bo dotąd żaden innym krem BB nie spowodował u mnie takiego uczulenia jak własnie ten. Ale korektor mam i jest ok.
      Hmmm... Co do zakazów, to ja też mam takie postanowienie.... Ale wczoraj je złamałam (dobrze, że wczoraj był jeszcze :D), bo weszłam d Sephory na -20% :P

      Usuń
    19. No faktycznie poszalałam, aha, zapomniałam Ci jeszcze napisać o drugim kremie BB Missha Perfect Cover, też go kupiłam (ale 20ml na próbę), no i to JUŻ wszystko:) Generalnie wiem, że sobie obiecuję ciągle, że już odwyk, a potem kupuję i że znowu odwyk i nie wychodzi, ale tym razem postanowiłam, że od 1 kwietnia, czyli od dzisiaj mam ewidentny zakaz kupowania, aż do 10 maja, nieważne, czy promocja, czy nie (chyba, że za darmo, to wezmę), ale nawet jak coś będzie kosztować grosze, bo promocja to i tak nie mogę kupić. Uznałam, że chcę przetestować samą siebie, sprawdzić "Czy potrafię wytrzymać?", wiem, że ostatnio była popularna taka akcja 40 dni bez zakupów, ale nie mogłam z niej skorzystać, bo jechałam do Pl i wiedziałam, że nakupuję dupereli:D Ale teraz, od dzisiaj po prostu nie kupuję, sprawdzę, czy potrafię:)
      Pokazuj zaraz te swoje zakupki:)

      Usuń
    20. Postaram się pokazać w najbliższym czasie, na razie zaczęłam testować :)
      Ja też sobie obiecałam raz i drugi, ale zawsze nic z tego nie wychodziło :)

      Usuń
    21. Czekam na Twojego posta:) A co do mojego postanowienia, to jest już tak na serio, nie ma, że boli:) Chcę sprawdzić, czy potrafię wytrzymać, a te 40 dni bez zakupów mnie nie zabije, tym bardziej, że kosmetyków mam na pęczki i pewnie nawet nie kupując przez rok starczyłoby mi wszystkiego:)

      Usuń
    22. To tak jak ja, nawet mam 3 szampony, co rzadko mi się zdarza ;) Trzymam zatem kciuki :)

      Usuń
    23. Dziękuję Ci bardzo :)
      P.S. W moich zapasach jest 6 szamponów i tyleż samo odżywek plus jedna maska... Paranoja. Odwyk zdecydowanie potrzebny:)

      Usuń
    24. 6?!?!? No to poszalałaś :D

      Usuń
    25. Tak jakoś wyszło:) Lubię być "zabezpieczona", haha

      Usuń
  2. U mnie też marnie z odwykami;P róż cudny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na samo słowo "obniżka" albo "promocja" włącza się tryb "nie posiadania niczego", czyli że nagle muszę kupić wszystko, bo nie mam żadnych kosmetyków:) Do tej pory w sumie nie podobało mi się nic z kolekcji, które wyszły na początku roku, ale jak zobaczyłam ten róż (pierwszy raz) w Douglasie, to tak mi się spodobał, że nie mogłam go sobie darować. A pielęgnacja to wiadomo - jak promocja jest i coś jest takiego, co i tak chciałam prędzej czy później wypróbować, to trzeba kupić, tym bardziej, że promocja -50%, to już jednak coś:)

      Usuń
    2. Na mnie promocja bardzo działa, choćbym wszystko miała to i tak zrobię zapas:/ Ostatnio nawet pomyślałam, że kupuje jak na wojnę, chociaż w obliczu ostatnich wydarzeń to nigdy nie wiadomo:/ Na szczęście pielęgnacje zawsze jakoś się zużyje, z kolorówka to już gorzej. Ale tej mam mniej:)

      Usuń
    3. Ja mam tak samo, jak wiem, że jest mega promocja na coś, co miałam na liście do kupienia za rok, to i tak kupię, bo przecież jak już jest promocja 40, czy 50%, to szansa, że akurat jak będę to chciała kupić i że ta rzecz akurat wtedy będzie w takiej promocji jest bardzo mała:) A poza tym ja lubię mieć zapasy:) I faktycznie, pielęgnacja to coś, co się jednak zużywa szybciej, ale kolorówki to raczej już do końca życia nie zużyję:)

      Usuń
  3. a u mnie póki co odwyk sprawdza się świetnie i dobrze mi z tym choć tworzy się długa lista zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja wiem, że gdybym zastosowała odwyk, a coś by mi się bardzo podobało, to i tak ten odwyk nic by nie dał, bo oczywiście w jego trakcie nic bym nie kupowała, ale potem lista by już miała ze 20 rzeczy, więc i tak bym chciała to kupić, także żadnej różnicy już by to nie robiło, czy kupowałam to na bieżąco, czy kupiłam raz i wydałam więcej pieniędzy:) Ja muszę się dobrze zmobilizować, żeby nic nie kupować:) Teraz mam chciejstwa bardziej domowo - meblowe, chciałabym komodę z IKEI, jakąś fajną wersalkę, znaleźć rolety na okna:) Chociaż do sklepów zaglądam, nie powiem, że nie (sklepy= kosmetyczne sklepy:D).

      Usuń
  4. To tylko najpotrzebniejsze produkty codziennego użytku, nie potrzebujesz odwyku ;) Może zrób sobie jakiś miesięczny limit na kupowanie kosmetyków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie robię limitów, bo i tak zawsze się potem okazuje, że nagle muszę coś kupić i ten plan bierze w łeb:) No i czasami też jest tak, że nie mam zamiaru kupować jakichś rzeczy "teraz", ale przysyłają mi maila, że mega promocja, to bym chyba oszalała, jakbym nie sprawdziła, co tam w tej promocji jest, a przeważnie są to fajne rzeczy:)

      Usuń
    2. U nas jest taka reklama w tv ograniczenia i limity nie interesują mnie;)

      Usuń
    3. Haha, widzisz, to się tyczy mnie właśnie:) Cieszę się, że nie mam żadnych innych nałogów, bo bym z torbami poszła przez ten kosmetykoholizm:)

      Usuń
    4. Haha, no właśnie "ograniczenia i limity nie interesują mnie" - też bym tak chciała :D Na razie muszę uważać, aby przez mój kosmetykoholizm nie pójść z torbami :D

      Usuń
    5. Ja już się napaliłam na co najmniej 5 nowych rzeczy i to tylko dlatego, że jeszcze nic nie miałam z tych firm, ale staram się to opanować:)
      Wczoraj od Mags się dowiedziałam, że MAC wypuścił paletki 15 cieni cool neutral i warm neutral i one są za 65 funtów sztuka (to wychodzi mega tanio, bo sama paleta pusta kosztuje 15 i każdy wkład dychę, a tu mamy paletę z przekładką za 15 cieni i te wspomniane 15 cieni), chciałabym kurde!!!! :D A do tego Laura Mercier, Bobbi Brown, korektor z Narsa, którego nie można nigdzie dorwać. Włażenie na te moje stronki online i czytanie blogasków pogłębia moje chciejstwa:)

      Usuń
  5. U mnie odwyk zacznie sie pierwszego kwietnia. Na razie szaleje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i ja powinnam tak zrobić? :) Chociaż na razie nie ma nic innego na "już", co chciałabym kupić, więc na razie nie szaleję.

      Usuń
  6. Roz YSL na poczatku chcialam, ale jak go zesloczowalam, to juz mi sie nie za bardzo podobam, za to czekam na ich kolekcje letnia z nebieskimi lakierami do paznokci i cieniami o niebieskawej tematyce (moze byc fajnie :D). Guerlain Aqua serum mam, ale to w normalniej wersji, bo light nie nawilza mnie wystarczajaco. Diorka wode jakis czas temu wykonczylam i mozliwe, ze do niej wroce, bo baaardzo mi sie podobala :D
    Tak wogole to ja juz ponad trzy tygodnie wytrzymalam bez zakupow, nawet internetowych, ale co z tego skoro jak wroce juz beda na mnie czekac piekne lakocie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 tygodnie bez zakupów to niezły sukces, zwłaszcza dla nas, kosmetykoholiczek, hihi:) Mi się udało trochę wytrzymać od stycznia i aż do końca lutego, wprawdzie kupiłam ten DiorSkin i cień, ale tylko ze względu na mega promocję w Escentualu. No a potem już była Polska i zakupowe szaleństwo:) I jak wróciłam do UK, ale na teraz nie ma chyba już nic takiego, co chciałabym bardzo bardzo bardzo kupić na "już", także na razie się wstrzymam aż do następnej promocji w jakimś sklepie:)
      Z Guerlain z pielęgnacji miałam tylko próbkę kremu (chyba nawet od Ciebie) i ona mi się podobała w działaniu, dlatego jak zobaczyłam to serum za 32f, to byłabym chora, jakbym nie wzięła:D
      Co do różu to on jest dość specyficzny, bo generalnie jest dla bardzo jasnych karnacji, osoba z cerą ze 2,3 toby ciemniejszą ode mnie już go by nie zobaczyła chyba na swej buźce, na mnie też jest delikatny, ale efekt mi się baaaardzo podoba, także nie żałuję absolutnie kupienia kolejnego różu. Róży to już mi starczy do końca świata chyba:)

      Usuń
  7. Nie raz zakładałam sobie odwyk zakupowy ale zwykle kończyło się to tym że jak miałam zły humor to na poprawę szłam do miasta i chcąc nie chcąc kosmetyki wpadały do koszyka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja też czasem tak mam - jak mam zły humor to przeszukuję sklepy online i patrzę, co by tu jeszcze mnie interesowało i co mogłabym sobie jeszcze kupić:) Czasami coś jest fajnego, a czasami nie znajduję nic. I nie wiem, od czego u mnie zależy to, czy coś kupuję, czy nie. Bo wiem, że potrafię wytrzymać bez kupowania i wcale mi źle z tym nie jest, wtedy się cieszę, że np. udało mi się zużyć dużo w danym miesiącu. Ale z drugiej strony są dla mnie kuszące limitowane edycje, to znaczy nie wszystko, bo teraz na wiosnę nie było nic, co by mi się spodobało, dopiero ten róż YSL w Pl odkryłam, ale z tymi limitkami jest tak, że to est bardziej aspekt psychologiczny - coś Ci się bardzo podoba, ale wiesz, że jeśli teraz nie kupisz, to już więcej nie kupisz, bo to limitowana edycja:)

      Usuń
  8. Przepiękny ten róż..
    No cóż ..u mnie też różnie jest z tym odwykiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak, jak u mnie. Czasem sobie zakładam, że już nic nie kupuję, a tu nagle jak grom z jasnego nieba dają promocję 50%, albo coś, co już dawno temu chciałam kupić jest przecenione sporo, wtedy ciężko mi wytrzymać na odwyku.

      Usuń
  9. moje serce skradł róz z ysl <3 jest przepiekny, musi wygladac cudownie ;)

    tez zawsze sobie mówie, ze robie odwyk, a pozniej mam doła i ide do douglasa ;p byc kobieta, byc kobieta... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Róż pokażę przy najbliższej okazji:)
      Ja z odwykiem to zawsze jestem na bakier, a teraz pewnie jeszcze gorzej będzie, bo w UK 30 marca jest Dzień Matki, więc pewnie znowu będą promocje, może nie powinnam w ogóle na maila wchodzić 3 dni przed tą datą:)

      Usuń
  10. Takie promocje to świetna sprawa. Ja jestem na odwyku, ale masełko do ust organique kupiłam bo były dwa w cenie jednego;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zazdroszczę dostępu do Organique... Co prawda trochę się obkupiłam na zapas, no ale wiadomo, że to się skończy. A promocje bardzo lubię, mój portfel chyba mniej, ale nie pytam go o zdanie:)

      Usuń
  11. Uwielbiam róże i mogłabym je kupować non stop :) jednak rozum też mam :D Z YSL mam cienie i bronzer, ale pachną dla mnie tak chemicznie, że nie wiem czy zdecydowałabym się na róż choć jest naprawdę śliczny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już mój rozum chyba utraciłam, ale mam zakaz kupowania więcej róży:) W zasadzie uświadomiłaś mi właśnie, że ten róż jest moim pierwszym kosmetykiem, który mam z YSL:) A co do zapachu, to nie wyczuwam w nim żadnej dziwnej nuty, ale też nie wwąchiwałam się bardzo mocno:)

      Usuń
  12. Ja widząc e-maila z feelunique musze się dwa razy zastanowić zanim w niego kliknę, to czyste zło ...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie, maile z Feelunique to zło w czystej postaci, ciągle wodzą na pokuszenie, a my, biedne duszyczki musimy z tym walczyć (i przeważnie i tak przegrywamy i kupujemy) :DDD

      Usuń
  13. Róż niesamowity! *.* Czekam na swatche :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba wszystkie jesteśmy takie psychiczne;) Mnie nieco trzyma w ryzach fakt, że mąż chciałby jednak jeść, ale obawiam się, że jakbym sama żyła to chyba prędzej bym nie jadła niż odmówiła sobie zakupów;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć, że nie jestem sama w swym uzależnieniu :D Ja mam coś takiego, że jak chcę oszczędzać, to potrafię to zrobić i obejść się bez zakupów, tylko przyjemność mi sprawiają te wszystkie małe drobiazgi. Na szczęście nie mam żadnych innych nałogów, kosmetyki to jest to, co mnie cieszy i raduje, co mi sprawia największą przyjemność:) A złowienie na promocji jakiegoś smakowitego kosmetycznego kąska to jak raj dla mnie:) Mój TŻ z moim zakupoholizmem radzi sobie całkiem nieźle i rozumie, ale chyba wynika to z faktu, że sam kolekcjonuje markowe buty sportowe:)

      Usuń
  15. Oj widziałam ten YSL, piękny, dla mnie niestety ciut zbyt mała pigmentacja, ja lubię jak policzki się mocną rumienią... Ale próbowałam na ręku, może trzeba było na twarzy przetestować....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do wątku zakupoholicznego to teraz się hamuję jak mogę, bo zainwestowałam ostatnio dużo kasy w dodatki (tak dla odświeżenia wiosennego looku:P) ciekawa jestem czy w kwietniu uda mi się niczego nie kupić....

      Usuń
    2. Ja lubię takie delikatne róże, bo jak kolor jest zbyt mocny, to wyglądam bardzo źle. Ten YSL jest mega mega delikatny, ale mi to wcale nie przeszkadza:)
      Co do zakupów to ja wydaję 90% pieniędzy na kosmetyki, 10% na jedzenie i resztę. Prawie nie kupuję ciuchów, ani innych takich rzeczy (typu biżuteria, dodatki) , bo najzwyczajniej w świecie nie lubię łazić i mierzyć (wiem, dziwna jestem:D), ale jak idę do sklepu, to nic tam dla siebie nie znajduję przeważnie; z kolei w kosmetykach zawsze coś można znaleźć dla siebie:) Ale wiem, że teraz wypadałoby trochę przystopować, bo moje pielęgnacyjne listy do zużycia są już długie:)

      Usuń
  16. Jaki ciekawy balsam w żelu. Szkoda, że w Polsce nie ma tej marki, a przynajmniej ja jej nie zauważyłam. Obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napiszę o takim podobnym balsamie, tylko że w spray'u za niedługo:) A potem oczywiście o tym, chociaż oba mają ten sam, mój ulubiony aloesowy zapach:)

      Usuń
  17. Oj ten Blush....ale mi slinka leci...no ja go niestety nie dorwalam...;(((
    a tak bardzo chcialalm....
    co do moich polowan ..to troché z MACa, troché z Essie i troché drogeryjnych produktów tak dla fakty zeby wypróbowac bo moze cos mnie zachwyci ;D ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj ten róż już był dostępny tylko w Debenhamsie online (stacjonarnie już nie było).
      Daj znać koniecznie, jeśli coś by Cię zachwyciło z tych rzeczy, które kupiłaś, może i ja bym się skusiła:)

      Usuń
  18. OMG! Genialne zakupy :) Ja ostatnio też sobie obiecuję i jakoś obietnic dotrzymać nie mogę, ciągle coś kupuję :D Strasznie spodobał mi się ten róż, więc proszę koniecznie szybciutko jakiś pościk z nim zrobić, abym mogła zobaczyć jak się prezentuje na policzkach. Bo w opakowaniu powala :D
    Jak bym dorwała Guerlain Super Aqua Serum za połowę ceny, to bym chyba skakała pod niebiosa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja powinnam sobie przestać obiecywać, bo i tak moje obiecywanie się kończy na tym, że jak zobaczę promocję, to od razu sobie mówię "To już ostatnia rzecz, tylko jeszcze to kupię i już nic więcej nie kupuję", a oczywiście kończy się jak zwykle, czyli jest kolejna promocja i znowu to samo podejście się u mnie pojawia:)
      Róż pokażę pewnie jeszcze w tym tygodniu (a przynajmniej bardzo się postaram:D).
      A co do tego Aqua Serum z Guerlain to zastanawiałam się nad nim chyba z godzinę, zanim ostatecznie wrzuciłam do koszyka, bo chciałam to z Shiseido, a potem zobaczyłam jeszcze to i nie mogłam się zdecydować, które wziąć, ale potem stwierdziłam, że za taką cenę, to już raczej mi się nie trafi, obadałam moją listę ser do użycia i doszłam do wniosku, że nawet jak wezmę te dwa, to i tak zdążę je zużyć przed ich datą ważności:)

      Usuń
    2. Hehe :) Ja mam identycznie :) Miałam w tym roku zbierać kasę, aby więcej sobie pozwolić na IMATSie, ale jak zwykle nie mogłam się oprzeć nowym, wiosennym kolekcjom oraz wielu przecenom, na które trafiłam :D Właśnie dzisiaj dostałam bon zniżkowy do Douglas'a i już myślę co mi się przyda :D Hehe :)

      Usuń
    3. Ja na IMATSie jeszcze nie byłam, ale w sumie doszłam do wniosku, że wszystko, czego potrzebuję, lub co będę chciała to i tak mogę kupić normalnie w sklepach online, więc nie muszę jechać specjalnie do Londynu (bo to droga wycieczka by była), a w dodatku jeszcze płacić za wstęp, za ta kasiurę mogłabym kupić wiele fajnych rzeczy:) Aczkolwiek przyznaję, że chciałabym chociaż raz w życiu pojechać na IMATS:)
      Z tym bonem to świetna sprawa, idź obadaj, bo NA PEWNO Ci się coś nowego przyda:DDD A nawet jak nie przyda, to będziesz miała powiększoną kolekcję:)))

      Usuń
    4. Ty mnie lepiej już tyle nie kuś :P Bo już robię w głowie listę tego co potrzebuję :D Np. spray z Bumble & bumble :D Wszystko przez Irenę :D
      Ja właśnie w tym roku planowałam wakacje w Anglii i tak sobie ułożyłam, aby się chociaż na jedne dzień na IMATS wybrać :) Chcę to po prostu zobaczyć na żywo, poczuć ten klimat :D

      Usuń
    5. Wiem, że i tak już ją wcześniej robiłaś, zanim Ci zasugerowałam:DDD A Irenka to jest największa kusicielka w całych internetach normalnie, Ona zawsze mnie namówi do kupienia czegoś, wprawdzie nie wprost, ale albo pokazuje cuda u siebie, albo na fejsuniu jakieś foty zarzuci i człowiek zaraz się napala:)
      Ja w tym roku na IMATS nie planuję przybyć, ale chętnie poczytam Twoją relację stamtąd:) Kurde, żałuję, że mieszkam tak daleko od Londynu (no i nie mam auta)...

      Usuń
  19. Wspaniałe zdobycze! Ten róż jest tak cudowny, że sama bym go sobie kupiła ;-)
    To serum z Guerlaina bardzo mnie kusi ;-)
    Ja również z racji niedawnego urlopu w Polsce kupiłam sobie to i owo. Jednak żadnych specjalnych okazji cenowych niestety nie dorwałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To serum to była cenowa gratka, chyba normalnie bym się nie skusiła, ale czasem można tu utrafić cenowe mega promocje (zwłaszcza jeśli jest się łowcą promocji, jak ja, hihi).
      Pokazuj zaraz, co tam sobie sprawiłaś w Pl, jestem ciekawa:)
      A co do różu, to ja go kupiłam tutaj w Debenhamsie, ale na innych stronkach już go nie widziałam, z kolei w Pl widziałam go w Sephorze i w Douglasie w Gdańsku, czyli pewnie jeszcze je gdzieś indziej też mają, jeśli chciałabyś kupić:)

      Usuń