Niedawno skończył się mój Diorkowy tusz do rzęs, z którego byłam bardzo zadowolona, ale pomyślałam, że trzeba zacząć testować też inne tusze, a nie tylko ciągle obstawać przy tych samych, więc wymyśliłam, że warto wypróbować coś z Guerlain. Kupiłam Noir G, oraz maskarę, o której dzisiaj będzie mowa, czyli Maxi Lash.
Zdecydowałam się na początek na miniaturę o pojemności 1,5ml, którą kupiłam na Ebayu za niecałe 3 funty z darmową wysyłką, więc to mi się podoba:) W standardowym wydaniu maskara jest zamknięta z złotej kasecie i przyznam, że wygląda bardzo ładnie, jak zresztą wszystkie kosmetyki Guerlain. Jednak chciałam spróbować, więc miniaturka wydała mi się najodpowiedniejsza.
Produkt ten ma za zadanie pogrubiać oraz podkręcać nasze rzęski oraz z każdą nakładaną warstwą nadawać im więcej dramatyzmu, czy tak jest?
Szczoteczka jest prosta i włoski są ułożone dość gęsto, przypomina mi to jakiś tusz z Bourjois, który kiedyś miałam, ale już Wam nie powiem, jaki to był, bo nie pamiętam. Zapach samego tuszu też jest dość specyficzny, jednak mi się podoba. Z uwagi na to, że opakowanie jest miniaturą mam mały problem z nakładaniem produktu na rzęsy, bo ta rączka jest dla mnie trochę za krótka, jednak wydaje mi się, że to kwestia wprawy. Nie wiem, czy w pełnowymiarowym opakowaniu też tak się dzieje, ale zauważyłam, że z tego testowego tusz "wyłazi" bokami, wiecie, co mam na myśli, że jak go zamykamy, to na ściankach w zakrętce produkt się osadza, potem przechodzi dalej i jak chcemy domknąć do końca, to wyłazi nam i mamy brudne ręce. Jednak może to jest cecha tylko tej miniatury.
Tak wygląda na rzęsach:
Maskara ładnie podkreśla rzęsy, jednak muszę nałożyć kilka warstw, żeby efekt był widoczny, niby ok, ale jednak nie do końca. Zaważyłam, że po nałożeniu ma ona tendencję do sklejania rzęs w skupiska, ale nie robi tego na całych włoskach, tylko przy ich nasadzie, dalej już niby są rozdzielone, jak dla mnie nie wygląda to jakoś pięknie, ale można przeżyć. Niestety nie pogrubia za mocno, jak obiecuje producent, rzęsy są jedynie podkreślone, jednak nie wydaje się ich więcej, ani nie wydają się gęstsze. Podkręcenia nie zauważam, bo i tak podkręcam rzęsy zalotką, ale produkt ten trzyma efekt podkręcenia, czyli jest dobrze. Co do wydłużenia to tak, zgodzę się, że wydłuża, ale moje kłaczki naoczne są i tak długie, więc wydłużenie, które ten produkt daje nie jest jakieś spektakularne. Wszystko byłoby do przeżycia, bo na oku jak widzicie prezentuje się całkiem fajnie jak na dzienny efekt (chociaż ja preferuję bardziej spektakularne i dramatycznie podkreślone rzęsy nawet na dzień), jednak ma jedną wielką wadę, której mu nie wybaczę - osypuje się. Na początku myślałam, że coś mi spadło, jakiś brudek pod oko, ale starłam to i zapomniałam, ale następnego dnia to samo i kolejnego znowu to samo. Niestety osypuje się i to dość mocno, w ciągu dnia z 5 razy muszę spojrzeć w lustro i zetrzeć to, co opadło... To jest niedopuszczalne przy tuszu za taką cenę. Więc mimo tego, że bardzo lubię Guerlain, to tego tuszu w pełnym wymiarze nie kupię, bo kupując produkt za tyle pieniędzy oczekuję, że nie będzie się osypywał, to jest dla mnie warunek konieczny, który każdy tusz musi spełnić.
Skład:
Cieszę się, że zdecydowałam się na taką miniaturkę, ona się niedługo zapewne skończy, bo to jednak miniatura, więc problem z czarnymi paprochami pod oczami też się skończy.
Ja w zachwyt nie popadłam, mogło być tak pięknie, gdyby nie to osypywanie się...
Miałyście do czynienia z Maxi Lash? U Was też się osypuje? Napiszcie, jakie są Wasze ulubione tusze do rzęs.
Moja ocena: 6/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie miałam do czynienia z tym tuszem. Szkoda, że się osypuje bo efekt na rzęsach jest całkiem fajny.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie kupię tej mascary :(.
Ja jednak wiem, że można na moich rzęsach osiągnąć lepszy efekt, no i to osypywanie... Ja jestem na nie...
UsuńAle masz ładne długie rzęsy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńAle masz piękne rzęsy ;]
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
UsuńRobi wrażenie
OdpowiedzUsuńWierz mi, są tusze, które lepiej się na moich oczętach prezentują:)
UsuńSzkoda że się osypuje, ale masz długię rzęsy :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, myślałam, że to coś innego, ale już trochę używam tą maskarę i codziennie jest to samo. Doszło do tego, że dolne rzęsy maluję innym tuszem, mimo wszystko tusz z górnych rzęs, czyli Maxi Lash się osypuje...
UsuńJa ja bardzo lubie, mm chyba drugie opakowanie, ja to w ogole lubie miec tyle tuszy haha
OdpowiedzUsuńMi ona nie podeszła, to znaczy efekt jest ok, nazwijmy go "dziennym", ale ja lubię mieć dramę na rzęsach, a nie zwyczajny dzienny tusz, dlatego jak dla mnie mu czegoś brakuje, ale to osypywanie go dyskwalifikuje w moich oczach totalnie:)
UsuńJa mam też dwa tusze w zapasie, ale mam zasadę, że tylko jeden tusz mogę mieć otwarty, więc się tego trzymam:)
Efekt na rzęsach wygląda świetnie, przede wszystkim długość robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, jednak to nie do końca jest efekt, na jakim mi zależy. Ten tusz to jest taki tusz na dzień, ja lubię efekt mega podkreślenia rzęs, pogrubienia, uwidocznienia ich, on niestety tego nie daje...
Usuńwow jaki efekt na rzęsach, robi wrażenie tylko szkoda, że z jego trwałością jest gorzej...
OdpowiedzUsuńNiestety właśnie to osypywanie ją u mnie dyskwalifikuje, bo na jakieś małe niedoskonałości można przymknąć oko, ale nie na osypywanie się...
Usuńpoczytałam no i stwierdzam, że nie kupiłabym tej maskary, cenowo to wysoko półka, ale działaniem nie powala
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jak piszesz, ja na pewno nie kupię pełnowymiarowego opakowania, wolę za prawie tą samą cenę kupić inny tusz, który nie będzie się osypywał:)
UsuńOj osypywanie to najgorsze co może być ! Efekt fajny, ale widać że Bozia rzęs Ci nie skąpiła ! Więc wydaje mi się że można je bardziej wykręcić jakimś innym tuszem ! :D Takim który się nie osypie ;D
OdpowiedzUsuńPewnie, znam lepszy tusz:) Tylko żal mi wyrzucić nawet tą miniaturkę, jednak jak się skończy to na pewno jej nie kupię:) Mi generalnie zależy tylko na efekcie pogrubienia i wydłużenia, zależy mi na spektakularnym podkreśleniu, podkręcenie daje mi zalotka, ALE tusz musi utrzymywać ten efekt po zalotce, więc jeśli tego nie robi, to też jestem na nie. No ale osypywanie to już jest totalna przesada...
UsuńJa nie chcę tego tuszu, ja chcę Twoje rzęsy !
OdpowiedzUsuńNie oddam nikomu:)
Usuń