Od jakichś dwóch tygodni niespodziewanie nachodzi mnie chciejstwo na kosmetyki z firmy MAC. Nie wiem, dlaczego tak nagle się to we mnie obudziło, bo markę znam od dawna, ale jakoś tak mnie do niej mocno nie ciągnęło. Nagle jednak zapragnęłam mieć co najmniej 6 kosmetyków od nich, ale oczywiście mam pecha, bo w moim mieście nie ma MACa, także wszelkie zakupy z tejże marki muszę robić w ciemno, albo ewentualnie obadać wszystko na raz, jak jestem w jakimś innym mieście w tymże sklepie, a potem sukcesywnie kupować.
Zakupem w ciemno był również róż, o którym zaraz Wam napiszę:
Oznaczenie koloru:
A tutaj już bliższe pokazanie odcienia:
Jak już napisałam odcień ten kupiłam w ciemno, bo nie mam dostępu do sklepu, a koniecznie chciałam mieć róż z MACa, było to jakiś rok temu. Pamiętam, że szukałam po swatchach w Google, który z kolekcji mógłby mi przypasować i Fleur Power spodobał mi się bardzo. Opakowanie jak zwykle u MACa minimalistyczne, czarne, bardzo lubię takie rozwiązania. Produkt ma 6 gram.
Fleur Power opisany jest na stronie jako delikatny, żywy, różowawy koral o wykończeniu Satin. Ja tam w nim koral jakoś słabo widzę, ale przypuśćmy, że on tam jest. Nie ma żadnych drobinek, ani świecenia. Ja bym go nazwała raczej matowym, ale niech im będzie, jest Satin.
Jak to zazwyczaj z zakupami w ciemno bywa kolor okazał się dla mnie za ciemny. Pigmentacja jest wprost nieziemska, doskonała, ale trzeba tym bardziej uważać, bo naprawdę łatwo zrobić sobie nim krzywdę i placki na twarzy. Ja na początku malowałam sobie nim takie rumieńce, że musiałam całe policzki zmywać, a przecież doświadczenie w malowaniu się kilkunastoletnie mam, także naprawdę zalecam uwagę przy jego obsłudze. Teraz staram się nakładać go malusieńko i jeszcze rozcieram dokładnie, a i tak efekt nie zawsze jest taki delikatny, jak bym chciała.
Nie jest to oczywiście wina samego różu, wydaje mi się, że on by się sprawdził lepiej przy nieco ciemniejszej karnacji, ja bladzioch jestem, więc jak dam za dużo różu, to dziwnie wyglądam, ale wiem, że są dziewczyny, które mogą naładować dużo i im to pasuje. Kwestia odcienia też tutaj gra dużą rolę, mi jednak pasują delikatniejsze kolory, trochę chłodniejsze, jaśniejsze, wiecie, co mam na myśli. Ten kolor bardzo mi się podoba, jednak muszę się sporo natrudzić, żeby nałożyć go tak, jak chcę i nie zrobić sobie krzywdy.
Konsystencja jest cudna, miałka, gładka, ale absolutnie nie pyląca i nie osypująca się. Przez doskonałą pigmentację nie należy pędzlem pocierać go mocno, bo na pewno nałoży nam się za dużo, wystarczy delikatne muśnięcie. Powyżej na zdjęciach możecie zobaczyć, jak on wygląda maźnięty DELIKATNIE, same widzicie, że jest intensywny.
Wydajność zaliczyłabym do tych "na całe życie" (hihi), a tak na poważnie to podejrzewam, że kilka lat codziennego używania zajmie nam dojście do denka.
Na twarzy wytrzymuje w niezmienionym stanie cały dzień, aż do zmycia. W zależności od tego, ile nałożymy można uzyskać zarówno efekt delikatnie przyrumienionych polików, jak i efekt tzw. ruskiej baby, czego oczywiście nikt nie chce.
Zdjęcie poglądowe:
Nałożyłam go najdelikatniej, jak tylko mogłam, już delikatniej się chyba nie dało.
Uważam, że jest to naprawdę dobry produkt, świetnej jakości i cudownej konsystencji, niestety akurat tego koloru nie polecam dla bladzioszków, bo naprawdę trzeba się z nim obchodzić mega ostrożnie, jak najbardziej polecam go jednak dla ciemniejszych karnacji (a przynajmniej ciemniejszych od mojej:D). Oczywiście zły dobór odcienia nie powstrzyma mnie przed zakupem kolejnych odcieni, teraz napaliłam się na Well Dressed i na Dainty, a może też Dame i Gentle, ale poczekam, aż będę miała okazję je sobie zmacać i obadać, a jak się okaże, że odcienie są spoko, to na pewno kupię:)
Mogę polecić te róże każdemu, jednak polecam też uważnie dobierać kolor, żeby potem nie było zawodu, swatche w necie nie są dobrym rozwiązaniem, bo one pokazują tylko poglądowo, jaki jest dany odcień, a to, czy on się sprawdzi na Waszej buźce musicie sprawdzić już same.
Używałyście róże z MACa? Jakie są Wasze ulubione róże?
Moja ocena 9/10 (bo kolor nie do końca mój)
nigdy nie miałam różu z Mac,ale jeśli taka warstwa jest delikatna to musi miec nieziemską pigmentacje :) śliczny
OdpowiedzUsuńMa nieziemską pigmentację:) I naprawdę kolor jest bardzo ładny, oczywiście nie wyrzucę:) Tylko trzeba się z nim trochę "pobawić", żeby dobrze nałożyć:)
UsuńTez nie miałam ;) jeszcze mam swój róż z Max Factor ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam kilka innych, ale lubię róże, więc moja kolekcja na pewno się powiększy:)
UsuńBardzo mi się podoba :). Blada raczej nie bywam więc dla mnie pewnie byłby świetny :).
OdpowiedzUsuńO, jak nie jesteś bladziochem, to zdecydowanie mogę Ci go polecić:)
UsuńPiękny! Ale skoro tak mocno napigmentowany, to się trochę boję...
OdpowiedzUsuńJa dumam nad jakimś różem z MACa, ale najpierw będzie Nectar od Bobbi, bo on siedzi mi już w głowie dłuuuuugo ;)
Jest mocno napigmentowany, jest po prostu bardzo intensywny, trzeba z nim uważać. A co do róży z MACa to obadaj sobie Dainty, Well Dressed i Rosy Outlook:) Są ładne i będą też moje:) Nectar od Bobbi miałam na twarzy, ale dla mnie jest trochę za mocny, to znaczy ni to rozświetlacz, ni to róż jest, a ja nie lubię, jak produkt jest do nie wiadomo, czego, ładnie wygląda, ale na rozświetlacz jest zbyt mocny, na róż za jasny...
UsuńŁadny jest:) ale te rzęsy...
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńOstatnio nabyłam róż z Mac w odcieniu Dainty i jest po prostu genialny :) Wygląda jak zdrowy rumień, taki delikatny :) Nie jestem opalona więc myślę że mógłby Ci odpowiadać :)
OdpowiedzUsuńKolejna osoba, która chwali Dainty:) Jest już na mojej liście, z pewnością niedługo będzie mój:)
UsuńMam go i bardzo lubie, chociaz trzeba uwazac.
OdpowiedzUsuńNo niestety nie jest to produkt delikatny, nawet przy odrobinie nieuwagi można sobie zrobić krzywdę...
UsuńRóż jak róż, ale jakie Ty masz rzęsiska ♥
OdpowiedzUsuńOooo, miło mi, dziękuję:)
Usuńsuper kolor
OdpowiedzUsuńFaktycznie kolor jest super, dlatego go kupiłam nie macając nawet, bo wydał mi się wspaniały, ale pigmentacja jest szalona i trzeba z nim uważać:)
UsuńBardzo go lubię :) A moje ulubione maczki to Dainty i Rosy Outlook.
OdpowiedzUsuńO Rosy Outlook nie wiedziałam nawet, ale przypomniało mi się, że kiedyś go u Ciebie widziałam i wróciłam do Twojego posta. Mam go już na wishliście, podobnie jak Dainty, zobaczę też, jaka jest różnica między Well Dressed a Rosy Outlook i czy warto kupić jeden z nich, czy dwa:)
UsuńJa mam swój jeden jedyny róż z Glaze i go uwielbiam ;]
OdpowiedzUsuńJeśli Ci odpowiada i pasuje, to super:) Ja lubię mieć dużo róży, to chyba moje ulubione produkty kolorowe:)
UsuńMam Mac-owy Rosy Outlook i Stubborn. I tak jak Rosy jest banalny w obsłudze, tak ze Stubborn muszę bardzo uważać bo potrafi robić nieziemskie plamy ;)
OdpowiedzUsuńJuż jak Elle powyżej mi zasugerowała ten Rosy Outlook to go obadałam i już wpisałam na wishlistę, bo może być dla mnie fajny:) Stubborn trochę za ciemny.
UsuńNie miałam go nigdy, więc ciężko mi się konkretnie odnieść, ale podoba mi się kolor i próbowałabym go jednak jakoś okiełznać :) Może inny pędzel, coś jak MACowy skunks, one są super do bardziej napigmentowanych róży.
OdpowiedzUsuńWell Dressed jest delikatny, na pewno sobie krzwdy nie zrobisz. Ja się go pozbyłam, bo nawet na moim bladziochu musiałam sporo kłaść by był widoczny. Wolę szybsze w obsłudze produkty ;) Dame kupiłam mojej mamie jakiś czas temu i bardzo go lubi. Jak ona sobie krzywdy nie robi, to nie zrobi sobie nikt ;) Dainty mam i bardzo lubię! Fajny z niego delikates. Gentle również, jest mocniejszy, ale MACowe różę mineralne są z reguły subtelniejsze :)
Ja próbuję go właśnie okiełznać, ale przez to,że on jest trudniejszy w obsłudze używam go wtedy, kiedy mam więcej czasu na makijaż, czyli w dni wolne przeważnie. Do nakładania mam Macowy pędzlak 168 i jest najlepszy ze wszystkich, jakie dotąd miałam, więc nim też staram się okiełznać Fleur Power:)
UsuńTen Rosy Outlook, o którym dziewczyny wyżej pisały mi się spodobał i to do tego stopnia, że mi się kliknął przez przypadek (to jasne, że przypadek:D), ale wciąż Well Dressed i Dainty mi się podobają, jak pojadę pod koniec miesiąca do Trafford to spędzę trochę czasu przy MACowym stoisku i obadam, co się da, wszystko, co się da:) Myślisz, że Dainty to taki kolor, który można w ciemno kupić? To znaczy taki bladzioch jak ja może go w ciemno kupić? :) Bo Gentle już jednak wolałabym zobaczyć na żywo, on jest jednak ciemniejszy trochę.
P.S. Jutro Ci odpiszę na maila, bo już dziś nie zdążyłam, wybacz Kochana:*
168 dobrze zbiera produkt, więc okiełznanie mocnej pigmentacji może mu za bardzo nie wyjść. MACowy 187 lub 188 byłby idealny :)
UsuńRosy Outlook nie znam, ale mam nadzieję, że tym razem wybór okaże się być dużo lepszy :) Dainty zdecydowanie możesz brać w ciemno. Nie da się go przedobrzyć, jest naprawdę delikatny :)
Gentle lepiej obadaj na żywo. Jest sporo mocniejszy :)
PS: Spokojnie, nie pali się :*
Obadam w takim razie te inne pędzlaki, tylko nie wiem, czy jest sens, skoro tylko jeden mam taki róż:)
UsuńDziękuję za poradę o tym Dainty, chyba kupię niedługo:) A pamiętasz, była taka odsłona róży Marilyn Monroe, pokazywałaś go u siebie na blogu, nazywał się The Perfect Cheek, czy gdybym go dorwała gdzieś (na Ebayu, czy coś podobnego), to warto go kupić? Bo widziałam, że on dość jasny jest i na Twojej buźce się prezentował pięknie:)
P.S. Masz może dostęp do kolekcji Osbourne? Zależy mi na tym różu Kelly, a na stronie wyprzedany, na Debenhamsie online też...
Kolor ładny, ale zawsze jakoś go omijam w sklepie :/
OdpowiedzUsuńMacowe róże kocham bezgranicznie :D Chciejostwo na MACa ma juz od ponad 2 lat *_*
On nie zwraca jakiejś szczególnej uwagi na siebie. Ja jak go zobaczyłam już po zakupie w MACu na żywo wśród innych to nie zwróciłam na niego uwagi, no ale tak to jest, jak się kupuje w ciemno....
UsuńMi chciejostwo na MACa sie dopiero zaczęło, ale coś czuję, że końca nigdy nie zobaczę, więc muszę się przygotować na kolejne wydatki:)
Nie mialam różu z MACa ale jak widać warto sie za takowym rozjrzec :)
OdpowiedzUsuńWarto, bo pigmentacja jest nieziemska, a kolorów milion:)
UsuńŁadny ten kolor. Ja od niedawna jestem posiadaczką swojego pierwszego różu MAC, a dokładnie Sea Me, Hear Me z kolekcji Alluring Aquatic ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam jego swatche w necie, ale wydawał mi się dla mnie za ciemny i za mocny, chociaz opakowania mają boskie:)
UsuńKolorek piękny, ale faktycznie mocny (tym bardziej, że aparat i tak zawsze trochę zjada). Z macowych róży mam jedynie Well Dressed i jego pigmentację określiłabym jako średnią, więc jest bezpieczny:) Mam i ja ochotę na kolejne róże, na mojej liście wiszą jeszcze trzy kolorki m.in. Dainty :)
OdpowiedzUsuńDainty jest i na mojej liście:) Teraz popadnę w szał zakupów w MACu:) Na Well Dressed też mam ochotę, ale poczekam, aż znowu go zobaczę na żywo, potem kupię, bo widziałam go kiedyś, ale nie pamietam, jak wyglądał, a przecież musi mi pasować:)
Usuńprzepiękny kolor, ale taką pigmentacją można się skrzywdzić :D
OdpowiedzUsuńMożna, dlatego nie polecam go dla osób, które nie za bardzo potrafią się obsługiwać z różami:)
Usuńależ Ty masz rzęsy!!!! kolorek wygląda całkiem ładnie ale fakt jak się jest bladziochem to niestety czasem cięzko z wyborem różów :) mi bardzo well dressed przypadł do gustu bo na bladej twarzy krzywdy nim sobie nie zrobisz :) a daje ładny blask na polikach :)lubię też cubic- daje taki naturalny wygląd na twarzy ale też jest nawet napignentowany to trzeba uważać :) róże w kremie są fajne bo łatwe w aplikacji a nawet jak się do dużo nałoży to można bb rozblendować :)
OdpowiedzUsuńO rzęsach będzie niedługo, napiszę o tuszu, którym mam je wymalowane na tym zdjęciu:)
UsuńA co do różu to ten Well Dressed za mną chodzi, aktualnie chciałabym róż z kolekcji Osbourne, to znaczy ten Cheeky Bugger, ale niedostępny jest:( O Cubicu nawet nie słyszałam, więc idę go obadać, a kremowych róży nie lubię, po prostu wolę jednak pudrową teksturę:)
eh ja jakoś za limitowanymi edycjami nie przepadam dlatego już od jakiegoś czasu nawet na nie nie patrzę w MACu, do tej pory nie mogę przeżyć jak z 5 lat temu kupiłam blush limitowany, zużyłam i teraz płakać mi się chcę jak przypomne sobie jaki on był piękny a nie da się go odkupić już :(
UsuńMi nawet nie chodzi w tym przypadku, że to limitowana edycja, tylko kolor mi się spodobał, niestety ten róż został wyprzedany chyba jeszcze wcześniej, niż na dobre wszedł do sklepów, także nie miałam szans:) Niby z jednej strony fajnie, że coś jest limitowane i mozemy to mieć, ale ja się wkurzam, tak jak Ty, jeśli to coś okaże się cudne, a już nie da się tego odkupić:/
UsuńOdcień jest przepiękny, ale domyślam się, że malowanie się tak mocno napigmentowanym różem łatwe nie jest :) Z Maca mam kilka róży i ich jakością jestem oczarowana.
OdpowiedzUsuńMalowanie nim jest trudne, bo jednak on jest mocny, a ja blada i muszę się bardzo starać, żeby z nim nie przesadzić, ale kolor lubię, więc dalej go będę używać:)
Usuńszkoda, że odcień nie podpasował, ale nałożyłaś go tak, że wygląda świetnie ;) na Maca żadnego 'jeszcze' się nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) nałożyłam najmniej, jak się dało:) Ja mam zamiar skusić się na jeszcze CO NAJMNIEJ kilkanaście produktów z MAC:) Nie tylko róży oczywiście:)
UsuńZastanawiam się nad tym Fleur Power ;-) Sama polecam zarówno Dainty jak i Well Dressed :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie:) A co do Fleur to jeśli masz możliwość to obadaj sobie odcień, bo on w opakowaniu wygląda niepozornie, ale jest naprawdę mocny.
Usuń