Zaniedbałam strasznie wpisy pomadkowe, a przecież mam Wam jeszcze tyle do pokazania! Dzisiaj więc żeby trochę nadrobić temat pokażę Wam Pink Pearl Pop, do której sama nie byłam na początku przekonana, a jak jest teraz? Czytajcie dalej, aby się dowiedzieć.
Nad opakowaniem nie ma się co rozdrabniać. Pomadka pochodzi z regularnej kolekcji, także również opakowanie jest normalne - standardowo czarne, przypominające nabój.
Odcień przez producenta określony jest jako "frosted midtonal pink" i dokładnie tak bym ją określiła. Średni różyk dający na ustach lekko perłowe wykończenie. Ale nie takie tandetne à la lata 80, tylko dodające świeżości twarzy. Powiedziałabym, że jest to idealny kolor na wiosnę, która przecież zbliża się do nas wielkimi krokami (chociaz z drugiej strony wiosna, czy nie wiosna, trzeba nosić to, co nam się podoba, a nie to, co wypada:D). Wykończenie cremesheen, czyli kremowe, przykrywające nasz naturalny odcień ust jeśli nałożymy trochę więcej szminki.
Możecie dobrze zobaczyć na swatchu powyżej ten perłowy blask, dokładnie to samo otrzymujemy po nałożeniu.
A jeśli chodzi o walory użytkowe. Oczywiście zapach wanilii umila nam aplikację. Kolor równo pokrywa nasze wargi i nie robi żadnego problemu, chociaż zauważyłam, że po jakimś czasie lubi wejść trochę w linie, dla mnie jednak nie jest to wielka przeszkoda i chyba większość moich cremesheenów tak robi. Trwałość określiłabym jako dobrą, do 3,5 godzin, chociaż po tym czasie wymaga lekkiej poprawy, bo się nieco zjada od środka, ale jakbym nie poprawiła, to też dramatu nie będzie. Oczywiście ze względu na swą konsystencję posiłku nie wytrzyma, znaczy wytrzyma, zostanie jej trochę, ale nie będzie wyglądała jak zaraz po nałożeniu, jednak tego od niej nie oczekuję, bo to nie jest zastygający mat. Nie zauważyłam, żeby wyjeżdżała poza kontur moich ust, czy je wysuszała, chociaż ze względu na swoja formułę jeśli mamy jakieś suche skórki (tak jak ja na fotce poniżej na górnej wardze, to je podkreśli, ale nie ma bata, żeby kryjąca formuła czegoś takiego nie podkreśliła). Nie robi żadnej krzywdy, ale też nie można oczekiwać, że będzie nawilżała (jednak nikt tego nie obiecywał, więc się nie czepiam). Słowem jest to fajny, lekko Barbiowy kolor, który ja osobiście bardzo lubię nosić i słyszałam wielokrotnie że mi pasuje, także coś w tym musi być :)
Prawda, że apetycznie? Mnie osobiście się podoba, ale ogólnie chyba jestem trochę stronnicza, bo mi się wszystkie róże podobają (byle nie nudziakowe) i nieskromnie uważam, że w kazdym różu jest mi dobrze :D Na zdjęciu powyżej jeszcze możecie zobaczyć, o co mi chodzi z tym wchodzeniem w linie, ale trzeba zobaczyć z bliska, żeby to było widoczne, także mi to nie przeszkadza, bo kolor i wykończenie jest piękne i na pewno odkupię ten odcień kiedy się skończy.
Jak Wam się podoba?
Moja ocena: 8/10
no to nadrabiaj te zaległości, koniecznie, bo ja tu czekam na nowe posty pomadkowe :D :D ten kolor wydaje się być idealnym na wiosnę, strzał w 10! :D
OdpowiedzUsuńJak ostatnio liczylam to bylo jakies 20 kolorow do opisania 😂 a jeszcze jeden dokupilam, takze jest o czym pisac :)
UsuńTen kolor rzeczywiscie jest fajny na wiosne, ale tez na lato bylby spoko, do opalenizny :)
Oooo nie! W takim razie czekam z utęsknieniem na nowe, pomadkowe posty :D Pamiętam, że kiedyś strasznie podobał mi się Flamingo i wydawało mi się, że dobrze w nim wyglądam, koleżanka jednak zabroniła mi go kupić, bo 'wyjątkowo mi nie sprzyja' i tym odcieniem właśnie mi przypomniałaś moją przygodę z wiosennym/letnim kolorem :D
UsuńPostaram się w najbliższym czasie opisać dużo pomadek, tym bardziej, że jednak doszłam do wniosku, że nie chcę zostać przy ilości jaką mam, tylko chcę mieć więcej :D Także na pewno pojawi się trochę nowych :) Flamingo nie mam w swojej kolekcji, ale mam Sunny Seoul, który jest do niego bardzo podobny, tyle, że Flamingo na moich ustach wygląda trochę pomarańczowo, z kolei Sunny Seoul wpada w róż :)
UsuńUwielbiam to wykończenie :) A sam odcień wydaje mi się bardzo ładny i "mój", zapiszę sobie nazwę ;)
OdpowiedzUsuńMoje to nie jest ulubione, ale przyznaje, ze jest przyjemne. Co do odcienia to jest to taki prawie bezpieczny roz, 'prawie' bo nie kazdemu bedzie pasowal, ale wg mnie jest sliczny. Zapisz sobie i obadaj a potem daj znac, czy Ci sie spodobal na zywo :)
UsuńCudownz kolor! Mam cos podobnego y Mac, super na lato!
OdpowiedzUsuńCo masz podobnego? Zaraz mi tu mow, to sobie oblukam i moze kupie (jakbym miala za malo pomadek) :D
Usuńten kolor jakoś wyjątkowo mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńMnie wszystkie roze kusza, byle nie jakies jasne i mocno nudziakowe :) Kupilas nowa Taraji? :)
UsuńPiękny odcień ale nigdy na niego nie natrafiłam wzrokowo w salonie MACa ! Osobiście tęsknię już trochę do czasów gdzie moda na usta była połyskliwa i błyszcząca. Maty już trochę mi się przejadły :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, ze ja za matami wcale nie przepadam i chociaz mam 50 pomadek to tylko 3 sa matowe. Nie lubie jak to wykonczenie wyglada i do tego co robi po czasie z moimi wargami. Rozumiem ze kobiety je lubia bo sie trzyma mocno, ale dla mnie to zadna frajda miec i czuc taka suchosc na ustach. Chociaz powiem Ci ze testowalam pomadke matowa z Diora i to jest jak nie mat, jakby bardziej satyna, tak samo jak te z Chanela. Ale tez jak widze te plynne wszystkie co zastygaja to juz mnie odrzuca. Po prostu nie lubie. Kazde inne wykonczenie, byle nie mat.
UsuńNa ten odcien moglas nie trafic bo oni czesto nie maja wszystkich testerow. W wielu przypadkach maja tylko testery do polowy pomadek i to jest kijowe bo jak chce kupic kolor to chcialabym go najpierw oblukac :/
o kolor naprawdę fajny :) uwielbiam pomadki także zawsze jak patrzę na nowe kolory to jest "niedobrze", a że lubię i błysk i mat to podwójnie źle dla portfela :)
OdpowiedzUsuńJa miałam ambitny plan, żeby pozużywać wszystkie, które jakoś tak mniej lubię i zostać przy tych, co mam, ale jednak stwierdziłam kilka dni temu, że nie potrafię żyć bez pomadek i nie wyobrażam sobie, żebym miała ani jednej nie kupić w tym roku, także na pewno kupię jakieś :D
UsuńMatu osobiście na ustach nie lubię, wolę mokre i błyszczące wykończenia, niekoniecznie drobinkowe, byle błyszczące albo satynowe, a nie mat. No i też nie przepadam za metalicznymi pomadkami, bo się źle w nich czuję :)
Mam CremeSheena, wszystko mi się w nim podoba, tylko z kolorem nie trafiłam :( (creme cup)
OdpowiedzUsuńCreme Cup to jest ciężki odcień. Nie wiem, dlaczego go się poleca dla każdego, bo wg mnie on sie nie nadaje dla kazdego, ja na przykład wyglądam w nim jak trupek, także odpuściłam sobie zakup. Żeby zużyć swojego zawsze go możesz mieszać z innym odcieniem :)
UsuńJa uwielbiam pomadki Artistry - piękne kolory i do tego nie uczulają mnie :) A jeżeli chodzi o urodę warto odżywiać się zdrowo oraz nawilżać, to wszystko świetnie wpływa na cerę. Jest woda, która zwalczająca wolne rodniki - jest to woda z filtra redox fitaqua - woda wspierająca urodę i cerę.
OdpowiedzUsuńNie znam kompletnie marki Artistry:) Dobrze jednak, że się Tobie sprawdzają ich pomadki :)
UsuńWiem, że woda jest dobra dla urody, ale akurat ja wody pić nie lubię, bo wolę Pepsi :DDD I nie wierzę, że jakaś woda zwalcza wolne rodniki, bujda jakich mało :D
Piękny kolor, swego czasu mi polecany. Teraz szukam pomadki MAC w kolorze arbuzowej czerwieni oraz czerwieni z różem:)
OdpowiedzUsuńRóż z czerwienią to byłby Impassioned :) Cudny odcień :) Z kolei arbuzowa czerwień to hmmm... Nie wiem, czy coś doradzę... Może See Sheer? :)
UsuńNa impassioned choruję, nałożono mi w salonie, ale trwałość nie powala delikatnie mówiąc:/ Sea sheer kojarzę tylko internetowo, ale też mi się podoba.
OdpowiedzUsuńChyba nie mówimy o tej samej Impassioned :D Może nie trwa całego dnia, ale te 3 godziny jednak się trzyma u mnie :D See Sheer to nie jest mój kolor, ale w sumie możnaby mieć jeśli mi się coś odmieni :D
Usuń