niedziela, 5 lutego 2017

Urban Decay Naked Skin Foundation

Miało być dzisiaj o nowościach stycznia, ale tak mało ich było, że doszłam do wniosku, iż lepiej będzie napisać o czymś bardziej interesującym. A co jest dla mnie interesujące? Podkłady wszelkiej maści. Także dzisiaj będzie o jednym z nich. Zapraszam do lektury.
Naked Skin to podkład rozświetlający, o lekkiej konsystencji, który ma dawać naturalne wykończenie. Wizaż pisze również, że produkt ten ma nawilżać i poprawiać elastyczność skóry. Ma ujednolicać koloryt naszej cery, minimalizować pory i drobne zmarszczki. Tyle obietnic, a jak jest naprawdę? O tym za chwilę.
Najpierw kilka słów o opakowaniu, zanim przejdziemy do konkretów. Mamy tutaj miłą dla oka plastikową buteleczkę, która jest przezroczysta, więc z łatwością można podejrzeć, ile produktu jeszcze w niej zostało.
Po zdjęciu nakrętki mamy pompkę (niby nie potrzeba tego mówić, ale niektóre podkłady pompek nie mają, a kosztują krocie, więc wielki plus dla UD za to, że jednak wyszedł naprzeciw oczekiwaniom klientów). Owa pompka wyciska nam dokładnie tyle produktu, na ile mamy ochotę. Nigdy nie miałam z nią żadnych problemów.
Kolor, który dla siebie wybrałam to 1.0, ponieważ 0.5 wydawał mi się za jasny i zbyt różowy i po czasie uważam, że 1.0 to był najlepszy wybór z możliwych. Jest to odcień bardzo jasny, ale mający w sobie widoczne żółte podtony (jednak nie jest aż tak żółty jak na przykład Chanel Vitalumiere Aqua B10, czy Estee Lauder DW 1N1), po prostu ma idealną porcję żółci, żeby się dopasować do mojej karnacji.
Zapach ma delikatny, nienachalny, nie czuć go po nałożeniu. Konsystencja jest nieco lejąca, powiedziałabym, że lekko zastygająca po dłuższym czasie, bo po kilku minutach nie jest już tak łatwo go rozprowadzić w miejscach, gdzie byśmy chcieli coś dołożyć. Jednak tu znowu muszę się odnieść do tego, że nie jest to podkład szpachelkowy, więc nie zastyga tak szybko, jak Double Wear, czy Dior Forever, czy Chanel Velvet (chociaż tego ostatniego szpachelkowym bym nie nazwała, po prostu jest zastygający). Z Naked Skin spokojnie mamy czas na powolną aplikację. Wykończenie, jakie zostawia, to taka rozświetlona satyna, bardzo mocno przypomina mi Shiseido Synchro Skin, tyle że tamten ma trochę inną konsystencję i inaczej zastyga oraz szybciej trzeba z nim pracować. NS wydaje mi się łatwiejszy w obsłudze, niewymagający, Synchro Skin właśnie mniej lubię za tą jakby nieco pudrowatą konsystencję zastygającą, a ten jest ciutkę bardziej wilgotny nawet po chwili po nałożeniu. Jeśli chodzi o krycie, to tutaj też powiedziałabym, że ogromnie mi przypomina Synchro Skin - jest lekkie do średniego, można je trochę nadbudować, na pewno jednak całkowitego krycia nim nie osiągniemy i nie będzie on odpowiedni dla fanek całkowitego krycia czy super matu. Nie będzie też odpowiedni dla dziewczyn, które liczą, że przykryje duże niedoskonałości czy zaczerwienienia. Małe krostki czy pieprzyki trochę zakryje, ale nie całkowicie. Nie zauważyłam też, żeby podkreślał pory, suche skórki czy wchodził w zmarszczki, no, może po całym dniu noszenia w jedną moją największą zmarszczkę troszczeczkę wejdzie, ale nie na tyle, żebym musiała się tym przejmować, w drobne linie mimiczne nie wchodzi i cały dzień wygląda bardzo przyzwoicie.
Wytrzymałość, bo to też istotny aspekt - tutaj nie mam mu nic złego do zarzucenia, trzyma się świetnie (oczywiście przypudrowany, bo ja zawsze pudruję podkłady, jednak gwoli ścisłości - używam do tego transparentnych, rozświetlających pudrów typu kulki Guerlain czy Hourglass Ambient Light lub Nars Light Reflecting Powder - słowem takich, które nadają jeszcze więcej blasku), całodniowo, aż do zmycia. Ściera się jedynie odrobinkę w okolicach nosa, ale to przez moje wieczne używanie chusteczek (klimatyzacja i zmiany temperatury w pracy), także nie zaliczam tego jako minus, bo jeśli nie jestem w pracy i nie trę nosa co chwila, to jest super. Jest jeszcze kwestia świecenia się - otóż z uwagi na to, że moja skóra od jakiegoś czasu przeszła mocno na stronę suchej, a do tego jest odwodniona, to świecenie jest u mnie teraz raczej pożądane i nie poprawiam go wcale w ciągu dnia (ale oczywiście weźcie jeszcze pod uwagę, że rano jest przypudrowany czymś rozświetlającym), po jakichś 6 godzinach się świecę troszeczkę na czole i nosie, ale zupełnie mi to nie przeszkadza i zostawiam to tak, jak jest. Nie ma mowy jednak o spływaniu, zjeżdżaniu z twarzy, czy czymkolwiek negatywnym. Nie zgodzę się jednak z tym, że on niby uelastycznia skórę, czy nawilża. Owszem, nie wysusza, ale nie wiem, czy właścicielki super suchej skóry byłyby z niego zadowolone, dla mnie już jego konsystencja przeczy temu, żeby miał być jakimś świetnym nawilżaczem czy wpływał na elastyczność skóry.
Chciałam się do czegoś przyczepić odnośnie Naked Skin, naprawde bardzo bym chciała i generalnie mogłabym, że na przykład jak na moje preferencje mógłby być bardziej mokry w wykończeniu, ale to już taka osobista preferencja, a podkład sam w sobie jest naprawdę fajny, a do tego jest mnóstwo odcieni do wyboru, ma naturalne wykończenie, trzyma się cały dzień i po prostu jest wart wypróbowania, także mocno polecam.
Miałyście go może?
Moja ocena: 9/10

35 komentarzy:

  1. O ja mam też z nim problem taki, że ściera mi się z okolic nosa ;) Może ten typ tak ma ;) Ale wykończenie ma bardzo ładne i jest niemal niewidoczny na skórze. Dobry, dzienny podkład ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie jest to jeden z lepszych dostępnych na rynku podkładów :) I zgadzam się, że jest niemal niewidoczny na skórze :D

      Usuń
  2. korektor z tej serii bardzo lubię, natomiast podkład mnie nie kusi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O korektorze napiszę innym razem, bo też go mam, ale dla mnie to jest zupełnie inna kategoria, zupełnie inne krycie :)

      Usuń
  3. Muszę spróbować - na co dzień używam Lancome Teint Idole, ale ten z UD też będzie mnie zadowalał. Po opinii sądzę, iż faktycznie wart jest swej ceny, więc kupię, gdy tylko zużyję aktualny - lubię testować nowe cudeńka. :)

    Pozdrawiam cieplutko. :)

    Kalamira92 blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, najpierw sobie przetestuj, zawsze to wszystkim mówię, żeby nie brać żadnego podkładu bez testów, a pewnie nie będzie problemu z otrzymaniem próbki w Sephorze :) Ale mam nadzieję, że będziesz zadowolona :) W porównaniu do Teint Idole - dla mnie ten Lancomowy ma bardziej suche wykończenie i trochę bardziej kryje (ale nie jakoś super mocniej, po prostu trochę mocniej) i to nie jest do końca moje wykończenie, ale też mam problem z odcieniami :)
      Również pozdrawiam :D

      Usuń
  4. Buteleczka piękna! Bardzo mnie kusi, ale jednak pozostanę przy minerałach, bo z moją skórą same problemy:/ to coś w rozszerzone pory wlezie, to maskę na twarzy zrobi, albo po chwili świece się jak psu wiadomo co:( a z minerałami jakoś bardzo dobrze się dogaduję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, jak coś Ci pasuje, to nie ma co na siłę próbować nowego, jeśli nie masz ochoty :) Ja uwielbiam testować nowe podkłady. Minerały miałam tylko raz i to było Lily Lolo, miałam podkład w odcieniu Porcelain i odcień był naprawdę wspaniały, ale złaził z mojej twarzy zbyt szybko, mało co krył, trzeba go było pudrować i był taki jakiś za suchy. Super się z nim nie polubiłam, chociaż do kiepskich też zaliczyć nie mogę:) Ale wolę jednak płynne podkłady :)
      To jaki podkład mineralny jest aktualnie Twoim ulubionym? :)

      Usuń
  5. Mam go w kosmetyczce ale jeszcze nie nakładam bo mam nr 4.0 i jak sądzę po All Nighter będzie teraz za ciemny więc poczekam z nim do wiosny/lata :) Niemniej jestem go bardzo ciekawa bo zdobywa wysokie noty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że on się w lato też sprawdzi :) I myślę też, że może Ci się spodobać, bo pamiętam, że pozytywnie wyraziłaś się o Synchro Skin, a on pod względem wyglądania na twarzy jest bardzo zbliżony i ma podobny poziom krycia :)

      Usuń
  6. Z recenzji wynika, że to bardzo dobry, solidny podkład z kategorii lżejszych, wyglądających naturalnie. Mam go na uwadze cały czas, ale raczej w tyle głowy, na ewentualną przyszłość, jeśli kiedyś moja cera będzie łaskawa się uspokoić "hormonalnie" bo teraz przeżywam powrót licealnego przetłuszczu. :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie jest taki, jak piszesz :) A wiesz, że ja nie piszę pozytywnie, jeśli naprawdę produkt nie wypada w moim odczuciu pozytywnie :)
      Biedaczku, znowu te Twoje problemy z cerą... Jaki aktualnie podkład używasz? Jaki się sprawdza obecnie najlepiej dla Ciebie?

      Usuń
    2. Aktualnie najlepiej sprawdzają się o dziwo drogeryjne. Loreal Infallible Matte, ale muszę nr 22 go rozjaśniać. Reszta niestety jest różowa. Całkiem fajnie wygląda tania jak barszcz Bielenda Matt. I rozglądam się wciąż za czymś jeszcze lepszym, bo tamte są ok, ale nie jest to wow. Choć nie powiem, Loreal, jak nigdy, mi zaimponował. ;) I choć wolę wykończenie a'la skóra, a nie aksamitny mat, to jak się nie ma co się lubi... ;)

      Usuń
    3. Dzisiaj patrzylam na normalnego Infallible, ale potem poczytałam opinie na wizażu i jakoś mi przeszło zainteresowanie :D Ale kolorystycznie zapowiadał się obiecujaco :) Chociaż przyznam szczerze, że już tyle razy zawiodłam się na Lorealu, że po prostu boję się cokolwiek od nich kupić, bo wiem, że albo będzie przeciętne w stronę kiepskiego, albo jeden wielki szajs. Jedyna rzecz, jaka mi od nich przypasowała, a nie, wlaściwie to są dwie rzeczy - podkład ten nowy True Match i róż True Match w takim okrągłym opakowaniu (ale teraz chyba zmienini). Reszta jest do dupy dla mnie, niezaleznie, czy to kolorowka czy pielegnacja :/

      Usuń
    4. Dla mnie Loreal, poza różami to prawda, też był do tej pory kiepski. Tusze? nie wiem o co ten hajp, milion razy lepsze rzęsy mam w tuszach Eveline, Wibo - taniość, a o efekt każdy mnie pyta - co to za tusz. Przetestowałam, korzystając z promo 49% kilka ich "flagowych" tuszy, i nie dziękuję, postoję. Dawno temu mieli świetny 4xVoluminesse ale to było 15 lat temu. End of story.;)

      Podkłady, otóż Infallible Pro-matte, nie kupiłabym nigdy, bo nie lubię wysuszających matów, gdyby nie bezradność wobec przetłuszczającej się cery i -49% promo. Notabene laski z suchą cerą na YT też się nim zachwycały, co teraz może i rozumiem nawet, ale wciąż nie polecam do suchej ;) On autentycznie wygląda dobrze i NIE przesusza. Jest takim aksamitnym woalem, ale widać takiej skórze jak moja, z widoczną teksturą, po prostu już nic nie pomoże tylko na logikę, wypełnienie silikoniszczami tych wyboi ;)

      Zmierzam jednak do tego, że drugie pół jutuba ;) zachwyca się jego wersją Pro-Glow, dla cer suchych. Na ekranie wyglądała świetnie. Tylko ktoś zwrócił uwagę na skład, że ten dla tłustych ponoć nie ma alko w sobie (co by tłumaczyło zadowolenie z niego kobiet z suchą cerą), podczas gdy ten dla suchych ma. To też tłumaczy, dlaczego po Pro-Matte się nie świecę przez 5 h!!!!! Alko w składach potęguje u mnie przetłuszcz.

      Nie namawiam broń boże do Pro-Glowa, zwłaszcza nie znając go, i sama mając teraz definitywnie cerę tłustą, jestem po przeciwnej stronie barykady ;) ale rzucam tylko takie luźne obserwacje, że moooooże nie byłby taki zły, gdyż wydaje się być właśnie bardziej glow i bardziej nawilżający (ma chyba wit E w sobie) niż ten nowy True Match.

      Usuń
    5. Powiem szczerze, że dla mnie Loreal to porażka na całej linii, prócz tych dwóch czy trzech produktów, które im się udały. Powiem więcej - oni nawet tonik do twarzy potrafią zepsuć. Mam od nich tonik, wszystko jest z nim ok, ale kurde opakowanie, w którym go zamknęli to jest masakra. Wszystko się wylewa, ta dziurka jest beznadziejnie pomyślana, a jak próbuję nałożyć na wacik, to też się wylewa na boki. A idź pan w pioruny. Moja Mama za to bardzo ich sobie chwali, szczególnie ma jeden tusz, który sobie upodobała, taki dwustronny, z jednej strony jest biała baza, a z drugiej czarny tusz. Są jeszcze inne wersje. Czerwone opakowanie, niebieskie itp. Niestety te tusze zostały wycofane z PL, więc Mama mnie zawsze prosi, żebym Jej kupiła tutaj i przywiozła/wysłała, bo je uwielbia. I faktycznie na Jej rzęsach ten tusz wygląda dobrze, na moich nie sprawdził się wcale :D
      A co do podkładów, chodziło mi o taki zwyczajny Infallible w szklanej butelce, nie takiego matującego, bo takiego to bym sama nie kupiła. Ale tak czy siak i tak zostanę przy Armanim, bo wczoraj probasek Luminous Silk był na ryjku i chcę mocno, a dzisiaj mam Maestro Glow i też chcę :DDD Także jeszcze tylko Nars Sheer Glow w moim odcieniu wróci do sprzedaży, odkupię Clarinsowy Extra Comfort i na jakis czas będę załatwiona. No, jeszcze kupię Teint Couture z Givenchy w PL, ale to za jakiś czas :D
      A jeszcze co do tego Lorealowego Infallible Pro Glow, to nawet jakbym chciała, u mnie go nie ma... Ten matowy w tubce jest, ale glow ni ma, nie wiedzieć czemu. Chociaz z ciekawości obadałam w necie kolorystykę i chyba dla cór młynarza tam nic nie ma :DDD Także mogę na spokojnie poczekać, aż łaskawie go wprowadzą w UK, to sobie zmacam, a tymczasem dwa Armanki mi się marzą :D

      Usuń
  7. W takim razie z pewnością jest świetny! Zresztą nie bez powodu zbiera tyle pozytywnych opinii. Bardzo podoba mi się kolor tego podkładu - idealnie wywarzony, nie za żółty, śliczny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście podkład zbiera dużo pozytywnych opinii i dlatego też sama chciałam go przetestować i zobaczyć, o co tu chodzi :) Teraz już wiem :) A kolory faktycznie są bardzo udane, myślę, że dużo dziewczyn znajdzie w ich gamie coś dla siebie :)

      Usuń
  8. Bardzo ciekawi mnie ten podkład ale w ostateczności wybór padł na Born This Way Too Faced i zakup tego przełożyłam jako następny . Teraz mamy tyle podkładów i co rusz wychodzi nowość,mnie aż głowa boli jak mam iść wybrać coś nowego haha nigdy nie mogę się zdecydować :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Born This Way niestety nie ma dla mnie odcienia, a nie za bardzo mi się chce bawić w mieszanie, także sobie odpuściłam :) Do tego Born This Way jest dość ciężki w mojej ocenie, taki mocno kryjący, a ja nie potrzebuję dużego krycia, a bardziej właśnie rozświetlenia i blasku :)
      Zgadzam się, mamy teraz tyle podkładów na rynku, że aż nie wiadomo, na co się decydować, a co i rusz wychodzi coś nowego :)

      Usuń
  9. Przypomniało mi się coś. Co do "suchości" podkładów, m.in. Synchro Skin, to widziałam na YT rozwiązanie u kobiet z suchą cerą, że do wszystkiego, do każdego podkładu dodają odrobinę Armani Maestro Glow Nourishing Fushion Makeup. I uzyskują naprawdę piękne wykończenie. Nie wiem, czy jest w istocie nawilżające, ale sprawia taki efekt. Glow jest zdecydowanie wyważony, z racji tego że można go sobie stopniować. Chyba najpiękniejsze wykończenie ever. Może to coś, co by rozwiązało kilka Twoich problemów z podkładami? Choć wcale niekoniecznie musi się to sprawdzić u Ciebie, niemniej efekt na YT jest wart wspomnienia chociaż :) Widziałam to u Karimy McKimmie, acz pół jutuba to zapewne praktykuje ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę wypróbować ten patent bo mam tego Armanka:)

      Usuń
    2. Cashmere - Od jakichś 2 tygodni mam na oku Armaniego Luminous Silk i dzisiaj w końcu wyłudziłam próbkę, ALE też wczoraj sobie gdzieś czytałam o nim i ktoś polecał Maestro Glow właśnie, także tego też próbkę wyłudziłam :D Co prawda na razie nie mam czasu na pełne testy, bo rano idę do pracy i wracam późnym popołudniem, ale w weekend oba wypróbuję tak całodniowo :) Na razie tylko na próbę (bo nie mogłam się doczekać, a wiesz, jak to jest, jak się człowiek napali na coś) nałożyłam sobie na jedną część twarzy jeden, a na drugą drugi i jeeeeeest moc przy obu:) Na razie mam takie zdanie, że chcę oba :DDD Ale o Maestro Glow myślałam jako o podkładzie samym w sobie, a nie żeby go stosować jako dodatek, ale jak już bym kupiła (co zapewne uczynię, bo przecież wciąż mam hopla na punkcie podkładów i moje obecne 7 sztuk mi absolutnie nie wystarcza), to na pewno spróbuję go dodawać do innych, skoro piszesz, że fajny efekt daje :) Dziękuję :)
      Leśne Runo - Wypróbuj ten patent i daj mi koniecznie znać, czy to działa :)

      Usuń
    3. Leśne Runo - no to ciekawa jestem reakcji. :) Tak czy owak, ciekawa jestem jakichkolwiek wrażeń ze stajni "Armanka" ;). Pamiętam o CC, jak już go (nie w moim odcieniu) testowałam w perfumerii, to okazał się dla mnie na ten moment za słaby w kryciu. Ale taka zmienna jest moja skóra - jak jest ok i szukam delikatnych formuł, to zanim znajdę, obrót parametrów cery o 180 stopni ;) i wówczas na gwałt poszukiwania krycia i matów (wciąż umiarkowanych, bo żaden tynk na mnie nie wygląda dobrze).

      Niby w teorii Armani nie ma nic specjalnego dla tłuścioszków, aaaaaaale nie studzi to mojego zapału, żeby wreszcie coś od nich na twarz przetestować. Niekoniecznie glow ani luminous. ;)

      Addicted - to fajnie się składa :) Trzymam za pozytywne wrażenia i oczekiwany efekt! :)

      Usuń
    4. Edit: Jeszcze doczytałam, że do rozświetlania podkładów kobiety stosują również Fluid Sheer Armaniego, ale to już chyba baza stricte rozświetlająca w kilku odcieniach. Nie powiem, online ładna. :)

      Usuń
    5. Dziękuję :) Dam znać po weekendzie, bo teraz pracuję, a nie chcę sobie testować podkładu do pracy, bo może wyjść tak jak kiedyś z jakimś takim, co se nałozyłam do pracy, a on mi spomarańczowiał i było mi wstyd tak chodzić, więc jak już testowac, to tylko w weekend :)
      Bazy to chyba nie chcę, jak już to ten Maestro Glow, ale też musze go testnąć naryjkowo :D

      Usuń
  10. Nie używałam tego podkładu, ale odcień faktycznie wydaje się być idealnie zrównoważony. Z tej serii miałam jedynie korektor i świetnie sprawdzał się pod oczy oraz nakładany na niedoskonałości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korektor mam, ale wydaje mi się, że on do codziennego stosowania pod oczy jest jednak ciupek za ciężki, aczkolwiek nie mogę mu nic złego zarzucić. Chociaż też muszę powiedzieć, że korektor i podkład niby nazywają się tak samo, ale dla mnie to są dwa zupełnie różne kosmetyki. Podkład daje naturalne, delikatne wykończenie, niemalże niewidoczne, z kolei korektor jest już taką trochę szpachelką :) Mimo wszystko lubię go :)

      Usuń
  11. Jakoś omijam ogólnie UD:)Podkładowo jestem na razie nasycona ale będę o tym kosmetyku pamiętać, bo też lubię takie wykończenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mów mi tu zaraz szybciutko, co warto przetestować :) Opowiedz mi proszę więcej o Maestro Glow Armaniego:) Jak u niego jest z trwałością? A miałaś może Luminous Silk? :)

      Usuń
    2. O tak tak, popieram, opowiedz plis Leśne Runo o Twoim nasyceniu podkładowym! :)

      Usuń
    3. Jakie ciekawskie:)
      Mam Lirene Perfect tone (Ala, mógłby Ci pasować ale nie ma odcienia dla Ciebie:) i dla mnie to hit 2016:) Drugi ulubieniec to Provoke Matt: używam gdy potrzebuję czegoś bardziej kryjącego/trwałego.
      Z lubianych ale takich mniej to mam Too faced Born this way i Zelens Youth Glow. Kupiłam z ciekawości ten Catrice HD ale jednak nie dla mnie takie wykończenie:( Mam tez tego Armanka ale chyba za olejowy jednak jest. I jeszcze mam nową wersję YSL Touche eclat: przypomina mi trochę Too faced czyli też trochę za suchy:)

      Usuń
    4. Luminous nie miałam ale słyszałam, że ma odpowiednika wśród L'oreal i szybciej tę wersję kupię.

      Czy Maestro Glow jest trwały?Nie wiem:) Ja nie trzymam podkładów dłużej niż 8 godzin i lubię takie które się ścierają niezauważalnie i może on taki jest (przypudrowany). Oczywiście, z nosa zawsze wszystko mi się ściera.

      Usuń
    5. Leśne Runo - dzięki :)Ja też odkrywam drogeryjną półkę, bo selektywna trochę mnie ostatnimi czasy zawodzi.
      Daaawno temu jeszcze widziałam różnicę w jakości, teraz się to coraz bardziej zaciera.
      Póki co romansuję na dwa fronty.

      Armanek właśnie ponoć przez to, że taki emoliencik, to dobrze robi suchszym, tępszym ;)
      podkładom.

      Usuń
    6. Dziękuję Leśne Runo :* Całe sprawozdanie :) Jak juć Ci pisałam przetestuję w weekend to co mam, znaczy luminous i glow i już będę wiedzieć. Jak nałozę na cały dzień jeden, a następnego dnia na cały dzień drugi to będę miała jakieś zdanie o nich, ale jak nalożyłam na 10 minut to mi się oba podobały, ale nie nałożyłam na cała plapę, także ciężko stwierdzić, bo może na przyklad być za tłusto na czole :DDD Także czekam na sobotę i niedzielę, żeby przeprowadzić poważniejsze testy :D
      Ten Lumi jak juz Ci pisałam jest niedostęony, nie wiem, czy mnie już wzrok na starość zawodzi, bo byłam więcej jak pewna, że go widziałam ostatnio :) Ale już wzrok nie ten i kłopoty z pamięcią najwidoczniej, bo go nie ma nigdzie, ani w 2 Bootsach (specjalnie poszłam sprawdzić), ani w Superdrug, także chyba jest też w UK wycofany. Szkoda, będzie trzeba w takim razie kupić 4 razy droższego Armanka, jeśli się sprawdzi :DDD Ale też zastanawiam się nad zakupem kolejny raz True Matcha z Loreala i dodawania do niego czegoś rozświetlającego. On nie jest suchy, ale mógłby być trochę jeszcze mocniej rozświetlający :) Kusicie mnie obie tym Maestro Glowem :D

      Usuń