Pudrem, o którym dzisiaj będzie mowa niedawno zachwycała się blogosfera, teraz widzę, że zainteresowanie trochę zmalało, ale wciąż jest to produkt, który u niektórych powoduje szybsze bicie serca, bo niby taki dobry i fajny, no i ładnie wygląda, itp. itd. Zanim trafił w moje ręce polowałam na niego kilka miesięcy, bo wszędzie był wyprzedany, a ze Stanów nie chciało mi się ściągać, bo raz - że długo bym czekała, a dwa - cena, i tak już niemała, byłaby jeszcze większa. W końcu jednak dorwałam swój puderek na Jonh Lewis i z zapartym tchem czekałam, aż zobaczę, jak wygląda w środku i jak zadziała na mojej twarzy.
Produkt zamknięty jest w połyskującym, brązowo- złotym opakowaniu, które mieści 10 gram. Nie jest ciężkie, czyli takie, jak oczekiwalibyśmy patrząc na cenę (38f), ale też nie lekkie. A może to ja mam z tym jakiś problem, bo Guerlain przyzwyczaił do ciężkich opakowań i zawsze, jak coś jest droższe, to spodziewam się, że będzie też ciężkie i masywne, wielbicielki Guerlain powinny wiedzieć, co mam na myśli:)
Wewnątrz, jak już pisałam mamy 10 gram bardzo jasnożółtego pudru. Mój to Diffused Light, zastanawiałam się jeszcze nad Ethereal Light, który jest prawie całkowicie biały (to znaczy taki translucent), jednak ten żółty chciałam bardziej, po prostu mocniej mi się podobał.
Produkt ten absolutnie nie ma za zadanie zmatowić naszej cery. Jego działanie polega na tym, że łapie, zmiękcza i odbija światło od naszej skóry w taki sposób, że wydaje się ona promienna, zdrowa i posiadająca naturalny blask. Niby teraz większość pudrów rozświetlających to ma robić, niestety nie wszystkim się to udaje.
Na swojej twarzy spodziewałam się tego, że podobnie jak w przypadku kulek Guerlain Diffused będzie rozświetlał, ale po kilku godzinach ten blask już nie będzie taki świeży. Wiecie, co mam na myśli, że po 8-9 godzinach, choćbyśmy chciały to już cera nie jest taka świeża, jak wygląda zaraz po nałożeniu makijażu rano. Ale ten puder zachowuje świeżość cery przez długie godziny. Ponadto zaraz po nałożeniu cera jest tak piękna, promienna, że dosłownie mam ochotę się na nią lampić cały czas, ale nie jest to blask choinkowej bombki, nie jest to też ten sam blask, jaki dają kulki, to jest coś innego. Cera jakby ulepszona, gładka.
Kolor jest niby jasnożółty, ale na dłoni widzicie, że nic z niego nie wybija, czyli po nałożeniu na twarz daje tylko to cudne rozświetlenie, delikatnie też ociepla buzię przez posiadanie delikatnie żółtych tonów, ale to, jak już pisałam na pewno nie będzie takie działanie, jak kulki, bo w przypadku kulek możemy zrobić tak, że powiedzmy nałożymy sobie na twarz Teint Rose i skóra będzie lekko ochłodzona (bo one są chłodne), a nałożymy Medium (czyli więcej brązowych kulek w opakowaniu, choć wciąż są dobre dla takiego bladziocha, jak ja) i to się nie będzie wybijać, nie będę miała nagle ciemnej twarzy, a jednak ta przewaga ciemniejszych kuleczek ociepli nieco naszą buzię wciąż pozostając jedynie woalem, a nie dając koloru.
W przypadku Hourglass skóra wydaje się taka nieskazitelna, rozpromieniona, zdrowa. No coś cudownego. Ale to nie jest kryjący puder, to jest woal koloru.
Ten woal koloru wystarcza, żeby trzymać w ryzach nasz podkład, czy krem BB, czy co tam pod niego nakładacie przez cały dzień. Cera jest wciąż taka piękna, jak zaraz po nałożeniu, choć wiadomo, po 9 godzinach sama nasza skóra już nie jest taka, jak zaraz po nałożeniu makijażu, ale jednak ten puder trzyma ją w ryzach i trzyma wszystko na twarzy w ryzach, także jako produkt utrwalający podkład oceniam go bardzo wysoko.
Zapachu w nim nie wyczuwam.
Skład:
Jak dla mnie to był świetny zakup i na pewno kupię go ponownie. Nie śmiałabym powiedzieć, że to takie Meteoryty, tylko lepsze, bo one niby dają podobny efekt, ale są trochę inne, no i opakowania Meteorków zawsze będą mnie przyciągać, ale jeśli macie możliwość to naprawdę polecam Hourglassowy puder, bo jest wart przetestowania, jeśli lubicie rozświetlenie na buzi. Pisząc 'rozświetlenie' mam na myśli delikatny efekt promiennej cery, a nie łój, sama mam mieszaną cerę, więc wiem, jak ona się może świecić, nie mam jednak zamiaru zrezygnować z pudrów rozświetlających, ponieważ skóra wygląda po nich lepiej, niż po matujących produktach.
Ja jestem zachwycona, zaskoczona jakością i zadowolona z zakupu. Jeśli miałyście któryś z innych kolorów tych pudrów (bo jest chyba 6, o ile się nie mylę), to dajcie znać, jakie są Wasze wrażenia. A może macie jakiś fajny puder rozświetlający, który wielbicie? Dajcie znać.
Moja ocena: 10/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zachęcający post:)
OdpowiedzUsuńJa używam nowego pudru modelującego z Shiseido bo meteoryty nie bardzo się u mnie sprawdzają.
Mam ochotę na les beiges,które Tobie nie podpasowały ale akurat pudrów nie lubię mieć dużo więc wstrzymam się z decyzją:)
Masz na myśli tą trójkę z Shiseido? Widziałam go na kilku blogach, ale sama nie mam jak obadać, a poza tym nie przepadam za wszystkim w jednym (to znaczy jak 3 różne kolory są na jednej powierzchni i się łączą), więc nawet nie byłam zainteresowana zakupem. Powiem Ci, że jak dla mnie Les Beiges jest gorszy od Hourglassa, niby dają podobny efekt rozświetlający, ale Les Beiges przyciemnia cerę, choć mam najjaśniejszy 010, a jeszcze ten efekt po kilku godzinach nie jest taki 'świeży' jak po Hourglassie, dlatego wybieram tego drugiego bez mrugnięcia okiem:)
UsuńMam na niego ogromna ochotę, ale niestety póki co brak dostępu. Jak tylko wpadnie mi w dłonie to nie poskąpię tej kwoty :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam problem ogromny z kupieniem go i długo wisiał na liście. Zobacz na Ebayu (chociaż nie wiem, czy cenowo to nie będzie dużo drożej, ja mój kupiłam już jakiś czas temu), możesz też zobaczyć na SpaceNK, ale nie wiem, czy wysyłają do Pl. W każdym razie mam nadzieję, że znajdziesz, bo naprawdę jest wart przetestowania:)
Usuńnie miałam i w zasadzie pierwszy raz natrafiłam na opinie o tym produkcie, jednak po jej przeczytaniu bardzo chętnie poznałabym się bliżej z tym pudrem
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto się z nim zapoznać, tylko oczywiście jeśli naszym kryterium jest rozświetlenie twarzy, bo wiem, że niektóre dziewczyny lubią mat, a ani ten puder, ani mój ulubieniec z Narsa nie dają matu:)
UsuńJeszcze nie miałam, ale serce zawsze bije mi mocniej na widok tego pudru. Chciałabym go kiedyś kupić, jednak ciągle jestem rozdarta pomiędzy nim a Meteorytami, nie wiem w który produkt zainwestować na początek ;)
OdpowiedzUsuńKochana, zawsze możesz kupić oba:))) Ale jakbyś kupowała Meteorki to do Twojej karnacji bym chyba bardziej poleciła odcień Medium, bo wiem, że Ty jesteś trochę ciemniejsza, niż ja. Ja mam kilka opakowań kuleczek i każde z nich mają inny kolor (to znaczy mam na myśli ten pył z nich, który zostaje w opakowaniu), zauważyłam, że najjaśniejsze są chłodne, więc mogą rozjaśnić i ochłodzić skórę, jeśli jesteś ciepłym typem. Mi się wydaje, że na mnie jednak najlepiej wyglądają Aquarella i Medium (ale ta pierwsza już raczej jest niedostępna). Hmmm. Tak sobie właśnie myślę, że mogłabym coś napisać o moich kulach jakiegoś posta porównawczego:) A co do Hourglassa to też warto go mieć, co tam, jeden puder w tą, czy w tą jeszcze nikogo nie zabił:)))
UsuńBrzmi bardzo zachęcająco. Przewinął mi się już w blogosferze, i może nie jest produktem pierwszej potrzeby bo jadę cały czas chociażby na meteorach, to dobrze wiedzieć gdzie szukać jak przyjdzie kupić kolejny ;)
OdpowiedzUsuńKochana, oczywiście, że puder to nie jest produkt pierwszej potrzeby, ale ja nie wyobrażam sobie nie używać pudru przy mojej mieszanej cerze, podkład by mi spłynął po godzinie chyba (to znaczy nie wiem, nie próbowałam, no ale ścieralność podkładu zawsze będzie wtedy większa). Ja też mam Meteorki i to kilka, ale ten i tak musiałam mieć, więc jak masz możliwość to zainwestuj w Hourglass, nie sądzę, żebyś mogła być zawiedziona:)
UsuńCzaję się na niego, ale na razie jestem na etapie kombinowania skąd go ściągnąć :D
OdpowiedzUsuńWiem, że bywa na Ebay, na John Lewis (ale oni chyba nie ślą do Pl, chociaż nie wiem), możesz też zobaczyć na SpaceNK i na Liberty.co.uk, chociaż w dwóch ostatnich miejscach słono sobie liczą za wysyłkę nawet do UK i też nie wiem, czy wysyłają do Pl. Nie mam pojęcia, gdzie jeszcze można go dostać...
UsuńMoj pierwszy kontakt w ta marka byl ich podklad. Niestety, pomimo zachwytow w anglojezycznej blogosferze, u mnie sie nie sprawdzil. Podkreslal kazda sucha skorke i zmarche, nawet tam, gdzie ich nie bylo. Podklad poszedl "do ludzi" i kolezanka z cera mieszana w strone tlustej, jest zachwycona.
OdpowiedzUsuńWiec teraz podchodze jak do jeza do reszty oferty hourglass. Wiem juz na pewno, ze nie kupie w ciemno (po poprzednim rozczarowaniu bez mozliwosci pomyziania sie przed kupnem).
No ale, przyznam sie, ze kusi mnie, oj kusi.
Ja też czytałam gdzieś o podkładzie właśnie i niby nie miałabym problemu z zakupem, ale oczywiście online, czyli ciężko w ten sposób dopasować odcień... Poza tym jak już kupuję podkład, to wolałabym wcześniej wziąć sobie próbki, żeby ponosić go trochę i zobaczyć, czy faktycznie kolor jest spoko, bo często się okazuje, że albo działanie na twarzy nie to, albo kolor nie taki, jak powinien być, a przy Hourglass to niestety nie mam jak przetestować. Puder to jednak coś innego, chociaż i tak obawiałam się, że ten może będzie za ciemny, bo jednak swatche w necie nie wyrażają za dużo, ale on jest jaśniuteńki, dla mojej bladej cery (coś jak MACowe NC10 może) jest idealny, dla jaśniejszej też by był i dla ciemniejszej od mojej też. Kurde, szkoda, że to tak nie może być, że jak produkt jest np do mieszanej cery, to się sprawdzi na wszystkich mieszanych cerach i idąc tym tropem to samo byłoby w przypadku innych kosmetyków:)
UsuńNa przykład dzisiaj oglądałam sobie w necie swatche błyszczyka z Diora, który mam w miniaturce, ale już mi się kończy, kolor 643 Diablotine, jak oglądam te swatche to on jest ciemny jak diabli, pewnie sama bym na niego nie zwróciła uwagi myśląc, że jest strasznie ciemny (a ja nie lubię takich kolorów), ale mam go więc wiem, że na moich ustach wygląda przecudnie i tylko podkreśla czerwień warg, bo moje usta są z natury dość ciemne, więc jakieś takie jasne różyki słabo mi pasują, niestety. No ale sam fakt, że po swatchach bym go nie wybrała, bo by był za ciemny, a wcale nie jest za ciemny, moje usta są tylko podkreślone, lekko bardziej czerwone, mieniące się, ale nic ciemnego w nim nie ma. Bardzo dobrze to wygląda przy mojej bladej karnacji (sorki, że odbiegłam od tematu).
Bądź tu człowieku mądry, trzeba wszystko samemu testować.
A co do Hourglassa to jeśli lubisz rozświetlające pudry to on powinien Ci się spodobać:)
Ja ma DIM LIGHT i kocham ten puder! tyle ze u nas kosztuje on 56€ ....wiec go troszke oszczedniej uzywam ztn.nie codziennie ;D
OdpowiedzUsuńjestem z niego bardzo zadowolona i nie mam negatywnego do powiedzenia! tez chce wiecej kolorów :)
Wiem, że masz Dim, kiedyś mi mignął u Ciebie:) Ja bym jeszcze chętnie spróbowała ten odcień Ethereal Light, kto wie, może będzie mi dane potestować:)
UsuńPrzyglądam mu się - oczywiście tylko internetowo, jako że klikam z Polski :( - odkąd się pojawił. Wydaje się być doskonały, sądząc po licznych fotkach i tutorialach. Takie rozświetlenie to ja rozumiem. Metory miałam, oddałam mamie, był w nich brokat, niestety mimo miłości do ich zapachu nic nie zmieni faktu ze ten brokat tam jest i potem siedzi na twarzy. Ale takie perliste, satynowe wykończenie kusi mnie od dawna. Ale dopiero od jesieni mogę sobie na nie pozwolić. Upały sprawiają, że NIC, absolutnie NIC nie wygląda dobrze na mojej tlustej cerze (która jesienią uspokaja się na mieszaną). Nie trzyma się na niej, nawet osławiony MAC Prolongwear, tzn trzyma się najlepiej z wszystkiego, ale i tak ciasto po ok 3 h :( To cóż mi po efekcie ciasta. DW EL pada po 1,5 h. Moje sebum rozprawia się z wszytskimi podkładami, BB i innymi kompaktami. Chyba kompact Shiseido Sun trwa w najlepszym stanie, i Clarins Everlasting, ale też trwałość siada po kilku h, tylko schodzi najbardziej estetycznie. :( No cóż, jak zwykle trochę dygresji na podkłady mi zeszło ;) ale to celem opisania braku zasadności kupna tego magika z Hourglass w obecnej porze ;) Aczkolwiek wygląda mi on na mistrza w swojej kategorii. Oby go nie wycofali zanim się zdecyduję :(
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie on jest bardzo dobrym pudrem rozświetlającym, chociaż nie mogę w tej kwestii umniejszać Narsowi, bo ich Light Reflecting też jest świetny. Kuleczki Guerlain z kolei dają troszeczkę inny efekt, chociaż wiadomo, wciąż to jest rozświetlenie, jednak po nich ta skóra nie jest świeża przez długie godziny, jak po Narsie, czy po Hourglassie, ale jednak magia kuleczek mnie przyciąga, efekt photoshopa, jaki robią na mym ryjku też, więc będę kupować kolejne limitowanki zapewne:)
UsuńKurde, to nie masz za fajnie teraz, szczególnie, kiedy jest tak gorąco w Pl (tylko ze słuchu wiem, że jest słonecznie), a nie możesz spróbować czegoś, co zmatowi cerę, w sensie jakiegoś takiego aptecznego kremu (to znaczy to może być rada z tyłka, bo ja się na tym nie znam i w zasadzie słabo używam apteczną pielęgnację, ale może mają coś, co by pomogło Twojej skórze trochę z matem?).
Tego pudru raczej nie wycofają, on jest już jakiś czas na rynku, tylko jakiś czas temu zrobiło się o nim głośno:)
Chcę i pragnę i bardzo ubolewam, że póki co wspólna przyszłość nie jest nam pisana:( Ale nie tracę nadziei, że kiedyś nadejdzie ten dzień:)
OdpowiedzUsuńKto wie, może w końcu ta marka pojawi się również w Pl, tak było przecież też z Laurą Mercier:) Mam nadzieję, że uda Ci się go zdobyć:)
UsuńOj kusisz kusisz !! :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze Kochana:)
UsuńPierwszy raz spotykam :)
OdpowiedzUsuńJa go już widziałam i na YT i na wielu blogach, właściwie tylko dzięki temu się dowiedziałam, że w ogóle taka marka istnieje:)
UsuńJa chyba wole zmatowiona cere plus rozswietlacz tam gdzie trzeba. Moze kiedys wyprobuje jak dam rade
OdpowiedzUsuńTo, że rozświetlający jest puder to u mnie nie znaczy, że żałuję sobie rozświetlacza dodatkowo:) Puder rozświetlający nie daje przecież blasku jak bombka choinkowa, tylko delikatny glow:) Ja miałam kiedyś fazę na megamat, ale teraz już mi przeszło:)
UsuńKuszący post. Może kiedyś kupię. Na razie zamówiłam róż tej marki :)
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na recenzję, też chciałam sobie kupić róż od nich, ale nie mogę się zdecydować co do odcienia:)
UsuńFajniutki... Boszz.... wstyd się przyznać - nie mam jeszcze tych Meteorytów, a marzą mi się...
OdpowiedzUsuńŻaden to wstyd przecież, kulki do życia potrzebne nie są, to jest fajny gadżet, działa, jak ma działać, ale nie dla każdego to będzie must have:) Chociaż nie powiem - fajnie je mieć:)
UsuńNa produkty tej marki mam już od jakiegoś czasu ochotę, ale ponieważ są w PL niedostępne, to chyba będę musiała obejść się smakiem...
OdpowiedzUsuńMożesz sprawdzać na Ebay'u, tam czasem go mają:)
UsuńSprawdzałam już kilkukrotnie, ale zawsze się boję, że może jakaś podróba... Straszny niedowiarek ze mnie :(
UsuńNie sądzę, bo jest ich tam dość mało, a poza tym jakbyś kupowała od zaufanego sprzedawcy to też inaczej:)
UsuńPewnie masz rację, choć zważywszy na fakt, że na razie poczyniłam poważne zakupy w MACu, to sobie daruję, aż nie poużywam trochę tych moich nowości :)
UsuńOch, Kochana, zakupy.... To kurde moja słabość, a już szczególnie, jak jest promocja, albo nagle okazuje się, że produkt, którego nie mogłam dostać jest dostępny, to aż mnie coś bierze i muszę kupić:) Oczywiście w sierpniu miałam oszczędzać i trochę mi się udało, ale nie za dużo, bo oczywiście musiałam nakupować dupereli:) A co tam oprócz pomadek kupiłaś w Macu? Zaraz się przyznawaj:)
UsuńNo cóż, kupiłam Paintpota :) Nie mogłam go w końcu nie mieć :) Oraz puder CC (ten żółty) oraz BB w kompakcie :) Razem świetnie się spisują, poza tym gąbeczki, paletę (pustą), nowe 3 cienie.... I tak się zastanawiam czy to wszystko i stwierdzam, że chyba tak :D
UsuńAch, jak ja bym chciała mieć stacjonarny dostęp do MACa.... A może lepiej nie? :P Bo bym wykupiła połowę sklepu chyba:) Jak Ci się spisuje ten puder CC żółty? Ale masz go jako sypańca, czy też kompakt?
UsuńJa chyba jako jedna z nielicznych w blogsferze mocno się im opieram. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie te Hourglassy nie kręcą ani nęcą. Może się to zmieni dnia pewnego, nie wiem, ale póki co mówię im stanowcze NIE ;)
OdpowiedzUsuńOj Kochana, aż tak? Mnie może nie kręci wszystko od nich, ale te pudry mnie kręciły, jak tylko je zobaczyłam, tylko wtedy był na nie wielki szał i nigdzie nie można było ich dostać, teraz to przycichło trochę i są dostępne:) Ale na przykład te inne produkty od nich już mnie aż tak nie kręcą, róże mniej niż pudry, a reszta to wcale:)
UsuńCiekawe czy ten puder ma coś wspólnego z compactem meteorow Guerlain? Może to dupe? Kupiłam go ze względu na efekt woalu, nr. 2, to taki zakupowy foch :-) jako że posiadam też kulki meteorytowe.
OdpowiedzUsuńMam oba i jest między nimi delikatna różnica. To znaczy oba są rozświetlające, kompakt nie ma oczywiście drobinek, za to kulaski mają ich mnóstwo, więc prasowaniec daje na twarzy efekt rozświetlonego matu (??? nie potrafię tego nazwać dobrze, ale masz go, więc wiesz, co mam na myśli:D), za to ten puder Hourglass daje trochę więcej efektu glow, minimalnie, ale jednak ja to widzę:)
UsuńPierwszy raz widzę :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń