wtorek, 1 kwietnia 2014

Zużycia marca

Zastanawiałam się ostatnio, czy nie zacząć robić postów zużyciowych rzadziej, jak już mi się uzbiera pełen pojemniczek, ale doszłam do wniosku, że lepiej mi idzie zużywanie, kiedy mam świadomość, że każdego pierwszego dnia miesiąca muszę (chcę) się przed Wami z tego rozliczyć, więc jeśli robiłabym te posty rzadziej, to moja motywacja będzie słabsza:) Tak więc dzisiaj mamy pierwszy kwietnia, więc oto moje pustaczki z zeszłego miesiąca:
* żel do mycia Palmolive Ayurituel (cóż za nazwa), w każdym razie może to tylko zwyczajny żel do mycia, ale zapach skradł moje serce, mówię Wam, coś cudownego (to była taka różowa wersja, bo jest jeszcze zielona i żółta), w działaniu nic specjalnego - robił, co ma robić, czyli mył, oczyszczał i pachniał, ale zapach... Mmmm... Kupię ponownie choćby dla samego zapachu.
* Garnier Ultra Doux szampon Drożdże Piwne i Owoc Granatu (recenzja), nie powalił mnie na kolana, podobnie jak odżywka z tej serii, ot, zwykły zwyklak, mył włosy i tyle, ale objętości nie zauważyłam, jedynie, co mi się podobało, to zapach, ale też nie jest jakiś szczególny, po prostu przyjemny
* Clarins Exfoliating Body Scrub - za peelingami do ciała nie przepadam, używam rzadko, ale tego postanowiłam wykończyć i używałam codziennie podczas prysznica, jest trochę mało ścierający jak dla mnie, zapach brzoskwiniowy, spektakularnych efektów na skórze nie zaobserwowałam, nie kupię więcej
* Lancome DreamTone 1 (recenzja), poza nawilżeniem nie zrobił nic specjalnego, nie zauważyłam ujednolicenia kolorytu, ani jakiegoś konkretnego polepszenia stanu cery, cena trochę nieadekwatna do jakości, chociaż opakowanie całkiem przyjemne wizualnie (ale przecież nie o to chodzi)
* Clarins Daily Energizer Cream - miniaturka 30 ml, całkiem fajny krem o zapachu cytrusów, dobrze nawilżał, jednak mam wrażenie, że moja skóra potrzebuje czegoś więcej, kupiłam na spróbowanie cały zestaw, który widzicie na zdjęciu (3 miniaturki) i ten krem z nich trzech najmniej polubiłam, ale nie należę już prawie do grupy docelowej, także może to dlatego, nie zapchał mnie, nie uczulił, tylko nawilżał
* Daily Energizer Cleansing Gel - miniaturka 30 ml, żel do mycia twarzy, dobrze oczyszcza, zapach cytrusowy, używałam z przyjemnością i krzywdy mi nie zrobił, dawał efekt takiego odświeżenia rano, ale efekt był chwilowy
* Daily Energizer Wake-Up Booster -  miniaturka 30 ml, tonik, który przyjemnie odświeża cerę po myciu i redukuje uczucie napięcia, bardzo ładny zapach, kupiłabym ponownie
* Goldwell Kerasilk Ultra Rich Keratin Care - szampon i maska, miniaturki 50 ml, starczyły mi na dwa tygodnie i muszę przyznać, że jest to coś cudownego dla moich kłaków, szampon pięknie pachnie, wystarczy niewiele na umycie moich długich włosów, już podczas mycia mamy wrażenie, że włoski są mięciutkie i delikatne, bardzo dobrze oczyszcza, natomiast maskę używałam jako odżywkę po każdym myciu i starczyła mi na trochę dłużej, niż szampon, wydajność również znakomita, po niej nie miałam najmniejszych problemów z rozczesaniem włosów i były one lśniące, miłe w dotyku i puszyste przez cały dzień, na pewno kupię oba produkty
* Clarins Pure Melt Cleansing Gel 75 ml - żel do twarzy, który jest bardzo dziwny, kiedy nakładałam go na rękę, a potem na twarz miałam wrażenie, jakby "znikał", topił się, jakby go wcale nie było, nie podobało mi się to, aczkolwiek mył całkiem nieźle, zapach bardzo przyjemny, taki kremikowaty, raczej nie kupię ponownie
* Estee Lauder Perfectly Clean 30 ml + próbka - zapach ok, ale nie do końca mi ta piankowa konsystencja przypadła do gustu, chociaż to jest jeszcze do przejścia, wkurzało mnie to, że mimo tego, że moja cera jest prawie że z asfaltu i nie reaguje na żadne takie myjące rzeczy, to po tej piance była ściągnięta, jak nigdy wcześniej, niby na plus, bo to znaczy, że oczyszczenie dobre, ale to ściągnięcie było niesamowite, chociaż kusi mnie, żeby kupić pełnowymiarową z czasem:)
* Garnier Mineral InvisiCool - od rzeczy tego typu wymagam, aby chroniły mnie przed brzydkim zapachem, ten produkt to robi, ma delikatny zapach, ale nie gryzie się z perfumem, jaki aktualnie na siebie pryskam, także jest ok, ochrona jest przez cały dzień, jedyne, czego nie lubię w preparatach z kulką to to, że przez chwilę po nałożeniu czujemy mokrość pod pachą, więc trzeba też chwilę poczekać, zanim coś na siebie wdziejemy
* LPR Substiane Eyes - wymęczyłam trzecie opakowanie tego kremu (na cholerę kupiłam aż 2 opakowania na zapas?) i cieszę się bardzo, bo mam go serdecznie dość, nie jest to krem zły, ale tak jak za pierwszym razem byłam super zadowolona i myślałam, że to jest hit, tak za drugim i trzecim opakowaniem po prostu już mi zbrzydł, wydajny i to bardzo, jednak nie zauważyłam też po 3 opakowaniach spłycenia zmarszczek, czas na testy czegoś innego, choć powiem Wam, że jestem już trochę zdesperowana i zastanawiam się nad zakupem kremu pod oczy z La Mer, którego miałam przyjemność próbki testować, od razu widziałam różnicę pod oczami, cena jednak tego La Mera powala trochę na kolana (mimo wszystko kusi jak cholera)
* Guerlain Orchidee Imperiale 3 ml - bardzo fajny kremik, wspaniale odświeża i nawilża cerę, sprawia, że jest miękka w dotyku, że wygląda lepiej, cena pełnowymiarowego trochę zaporowa, ale może kiedyś, jak moja kolekcja zapasu kremów się wykończy (wątpliwa sprawa), to zdecyduję się na ten, myślę, że będzie warto
* Johnsons chusteczki do demakijażu - nic specjalnego, zapach znośny, ale ja nie używam chusteczek do demakijażu, te zużyłam do wycierania dłoni kiedy się malowałam i czymś ubrudziłam, niestety zostawiały taką kremową warstewkę, co oznaczało, że i tak musiałam iść te ręce umyć, raczej nie kupię ponownie
* próbki:
Chanel Le Lift Fine - miałam duże oczekiwania, ale próbka okazała się przeciętna, chyba wolę ten krem z Guerlain, o którym pisałam kilka linijek temu
Eisenberg Creme Fluid - nie polubiłam, dziwny zapach, po prostu przeciętniak, za cenę, jaką sobie za niego życzą to lekka przesada
Charles Worthington Volume Treatment - zasada działania tego produktu polega na tym, że po umyciu nakładamy go na włosy, masujemy przez 30 sekund, spłukujemy i potem mamy super objętość, tak żem uczyniła, ale ta maska śmierdzi niemożebnie, poza tym po wysuszeniu włosów objętości nie było żadnej, a na dodatek konsystencja pomimo tego, że brzydko pachnie to jeszcze jest w formie obrzydliwej galarety, wygląda jak meduza, ble
Freeze27-7 Instant Smoother&Brightener - użyłam raz, bo smród nie pozwolił mi na więcej, myślałam, że zapach zaraz się ulotni, niestety nie, musiałam jeszcze raz umyć buzię, bo bym siebie nie ścierpiała chyba
Lancome La Vie Est Belle - bardzo fany zapach, polubiłam, mam jeszcze miniaturę chyba 15 ml i jeden taki mały psikator, lubię, ale nie na tyle, żeby kupić pełen wymiar, przynajmniej nie na razie (właśnie, dajcie znać, czy chciałybyście zobaczyć moją kolekcję perfum)
Gucci Magnolia - polubiłam, ale nie wiem, czy na tyle, żeby był pełen wymiar, coś mi się w tym zapachu jednak podoba, chętnie poużywałabym jeszcze więcej takich próbek, żeby się do niego mocniej przekonać
I tak doszłyśmy do kolorówki:
* MF 2000 Calorie (recenzja)- moja ulubiona wersja z podkręconą szczotą, nie jest ideałem, ale też nie jest zły, na końcu używania strasznie mnie wkurzał, bo z opakowania tusz "wyłaził" na nakrętkę podczas zakręcania i miałam za każdym razem brudne ręce (pewnie dlatego te wyżej wspomniane chusteczki mi się udało zużyć:D), mimo wszystko uważam, że tusz jest dobry, warty przetestowania, chociaż są od niego lepsze
* Collection - korektor (recenzja),odcień 1, całkiem ok, ale tyłka nie urywa, używałabym dalej, bo jeszcze coś jest na dnie opakowania, ale dziwny się jakiś zrobił, ściemniał, zrobił się bardziej różowy i pędzelek drapie jak nigdy dotąd, nie wiem, czy kupię ponownie, tym bardziej, że na mej liście są inne cudaki tego typu do testowania, chociaż uważam, że to dobry zakup za tą kwotę, jaką za niego płacimy
* podkłady:
Givenchy Teint Couture - chciałam go już wcześniej, ale zanim kupiłam pełnowymiarowy wzięłam w Pl jeszcze raz próbkę koloru 1 (w UK niedostępny, dopiero od koloru 3, co jest dla mnie paranoją), spodobał mi się, kupiłam duże opakowanie
Bobbi Brown Skin Foundation 0 - za różowy!!!! Użyłam raz, bo w tym różu wyglądałam ziemiście i źle, chociaż stopień jasności całkiem przyzwoity
Bobbi Brown Skin Foundation 1 - minimalnie za ciemny, aczkolwiek na twarzy prezentował się cudnie, KUPIĘ pełnowymiarowy, za jakiś czas, ale kupię na pewno
* próbka EL Sensuous Nude - pomadka, kolor paskudny, zapach także, ble
A teraz coś, co było zużyte już w zeszłym miesiącu, ale zapomniałam dodać to zdjęcie, jednak dodaję teraz, bo niektóre produkty zasługują na uwagę:
* RapidLash (recenzja)- kocham, wciąż używam, i będę używać, chociaż mam ochotę jeszcze przetestować ten drugi, jak mu tam, Revitalash
* Dior Iconic Overcurl - najlepszy tusz, jaki do tej pory miałam w życiu, więcej o nim tu, będę go kupować dalej, chociaż mam też ochotę na spróbowanie Armaniego Eyes To Kill
* Benefit Posietint - bez zachwytu, na poliki toto się nie nadaje, na usta też nie bardzo
* wypraska po cieniu My Secret, co by kto nie powiedział bardzo lubię te cienie, ten służył mi przez długi czas jako cień bazowy na powieki, właśnie sobie uświadomiłam, że zapomniałam go kupić, jak byłam w Pl, nie pamiętam też, co to za kolor, bo jest wyjęty ze swojego pierwotnego opakowania, ale poznałabym go wizualnie, jak bym zobaczyła w Naturze:)
To by było w tym miesiącu na tyle, w kwietniu postaram się bardziej, tym bardziej, że mam zamiar się skupić na używaniu, a nie na kupowaniu. Od dzisiaj bowiem oficjalnie się przed Wami przyznaję, że do 10 maja (czyli przez 40 dni) nie mogę kupić kosmetyków (w sensie kolorówka, pielęgnacja; pasty do zębów, waciki i patyczki będę musiała kupować). Wiem, że ostatnio była taka akcja dość popularna, ale nie mogłam w niej wziąć udziału, bo jechałam do Pl na początku marca i wiedziałam, że będę coś kupować, więc to byłoby bez sensu. Natomiast teraz od 1 kwietnia do 10 maja nie chcę kupić nic kosmetycznego. Nie jest to jakiś mus, po prostu chcę sprawdzić, czy mi się uda, czy potrafię to zrobić, tak sobie założyłam. Jestem ciekawa, czy mi się uda:)
Nie zdziwcie się jednak, jak za parę dni będzie post zakupowy, ponieważ zrobiłam zakupy jeszcze w marcu (po których właśnie stwierdziłam, że czas na próbę 40 dniową nie kupowania), także te rzeczy jeszcze do mnie przyjdą (w tym azjatyckie kremy, ale to pewnie przyjdzie za miesiąc). Jednak do 10 maja, jak powiedziałam nic kupić nie zamierzam. Może macie ochotę przyłączyć się do mnie? :)

42 komentarze:

  1. lubiłam te miniaturki z clarinsa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, chociaż nie do końca wpisują się w moje potrzeby, krem właśnie chyba najmniej z nich trzech mi podszedł, aczkolwiek zły nie jest, po prostu nie dla mnie:)

      Usuń
  2. Zachcęciłaś mnie tym żelem palmolive, tusz Diora chcę koniecznie wypróbować:) Rapidlash nie miałam ale uzywalam xlash i jestem zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Palmolive naprawdę polecam, chyba widziałam go w SuperPharm, ale nie tą różową wersję, tylko bodajże zieloną, tylko nie wiem, jak ona pachnie.
      Diorka polecam jak najbardziej, mój ulubieniec:)
      A o Xlash zapomniałam, że istnieje, ale chyba w UK i tak udałoby mi się tylko Revitalash dorwać:)

      Usuń
  3. Spore zużycie i widzę fajne rzeczy :D Ten tusz Diora mnie nęci strasznie hehe

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogromne denko, a kosmetyki Clarinsa uwielbiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale i tak nie jest takie, jak chciałam, żeby było:) Ja nie mam jeszcze wyrobionej opinii na temat kosmetyków Clarins tak do końca, ale jestem bardziej na "tak", niż na "nie" :)

      Usuń
  5. Miałam Perfectly Clean z EL i bardzo lubiłam :) Czułam to dokładne oczyszczenie :) Bardzo dużo rzeczy zużyłaś, gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, starałam się:) Ta pianka z EL jest taka dość nietypowa, właśnie nie do końca potrafię się do niej ustosunkować.

      Usuń
  6. Ja również twierdzę, że denko jest ogromne :O. Kosmetyków Clarinsa nie znam. O tuszu od Diora nie słyszałam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłoby być większe, ale musiałam postawić głównie na miniatury, bo pół miesiąca byłam w Pl na urlopie, nie chciałam tachać ze sobą pełnowymiarowych rzeczy.

      Usuń
  7. Na prawdę sporo tego używasz, przy Tobie jestem minimalistką :) Ja używam tuszu maxfactor 200 kalorii i jestem mega zadowolona. Używam też od 9 tygodni Revitalash i koleżanki myślą, że mam sztuczne rzęsy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Rapidlashu, Revitalashu i Xlashu są takie efekty, że jakby się miało sztuczne rzęsy:) Ale o to przecież nam chodzi, prawda?
      A zużywam sporo chyba głównie dlatego, że nie żałuję sobie w ilości kosmetyków, raczej w takiej normalnej ilości je nakładam, czasami sama się dziwię, bo np. dziewczyny piszą, że jakiś krem do twarzy używały powiedzmy pół roku, u mnie to max 3 miesiące (ale to też zależy, jak bogata konsystencja tego kremu jest), to samo z odżywkami, balsamami, po prostu nakładam nie dbając o to, żeby było oszczędnie, tylko dbając o to, ile skóra tego potrzebuje. Np. jak wklepię sobie w twarz krem, ale po kilku chwilach wciąż czuję, że skóra chce pić, to wklepuję jeszcze raz:)

      Usuń
  8. Ale tego dużo, moje mogą się przy tym schować;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się staram zużywać, zapasów przecież mam miliony:)

      Usuń
  9. dużo produktów, a i tak nie miałam kontaktu z żadnym z nich :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Do akcji niekupowania oczywiscie sie przylaczam. Ja nawet wacikow i patyczkow mam pod dostatkiem. I nawet pasty do zebow, wiec postaram sie pojsc na calosc :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się do mnie przyłączasz:) Ja wiem, że była ostatnio ta akcja na szeroką skalę, ale niestety akurat wtedy nie mogłam, mimo, że chciałam.
      Ja zapasów wacików i patyczków (i tych takich innych duperelków) niestety nie mam, więc będę musiała z czasem dokupywać, jednak zero kosmy kolorówkowej i pielęgnacyjnej:) Trzymam za Ciebie, jak i za siebie kciuki:)

      Usuń
  11. Miałam kiedyś tą piankę ndo twarzy z Estee Lauder, nic specjalnego...
    Natomiast La Mer nie daje mi spokoju, zastanawiam się nad jego kupnem ;-)
    A w ogóle to świetnie poszły ci zużycia, tyle kolorówki, gratulacje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta pianka właśnie jest taka dziwna, sama nie wiem, jak się do niej odnieść...
      A co do La Mer to miałam 2 próbki balsamu pod oczy, kurde, no coś cudownego, zaraz po nałożeniu widziałam dosłownie, jak skóra się rozjaśnia i wygląda na ujędrnioną, zmarszczki są wypełnione (no trochę oczywiście, ale były wypełnione, wiadomo, żaden taki produkt oprócz botoxu czy kwasu nie zniweluje tych zmarszczek), ale skóra pod oczami naprawdę była lepsza przez te kilka dni, potem jeszcze chwilkę pod skończeniu próbek też było ok, a potem zaczęłam LPR Substiane i już szału nie było. Jedyne co, to cena tego La Mera, ja pierniczę - ten balsam, co miałam 630 zł w Douglasie, a koncentrat 729 zło (mruga powieka)... Ale działa, więc będzie trzeba kupić... Z czasem:)
      Dziękuję, zawsze się staram zużywać, smarować się, peelingować, natłuszczać, cokolwiek, byle moje zapasy opróżniać:D

      Usuń
  12. Ja właśnie 40dniowy odwyk zakupów kończę, wiec wybacz - mam zamiar rzucić się w wir zakupów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie to oczywiste, życzę Ci udanych łowów kosmetycznych:)

      Usuń
  13. Mam coraz większą ochotę na tusz Dior Iconic Overcurl. Jest tak zachwalany, że chyba się na niego skuszę, jak tylko wykończę wszystkie te, które mam już otwarte :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaardzo go polecam:) Ja niedługo skończę MF FLE, dzisiaj przyszedł znowu Dior, a po nim wypróbuję chyba Armaniego ETK, jestem go ciekawa. Ale już teraz wychodzę z założenia, że nie będę używać 10 tuszy na raz, bo przez coś takiego właśnie ten Dior nie do końca był używany, jak powinien, raz używałam taki, raz śmaki, raz owaki i potem Diorek wysechł... Dlatego teraz jest zasada, że jeden tusz otwarty na raz (nie dotyczy innych kosmetyków kolorów, ALE dotyczy też pielęgnacji - tylko jeden kosmetyk z danej dziedziny, jeden krem, jeden tonik itd..).

      Usuń
    2. W sumie to dobra zasada aby tylko jeden produkt tego typu był otwarty w tym samym czasie. Ale czasami tak bardzo mnie korci żeby coś wypróbować, że szok :D Obecnie mam 3 albo 4 tusze, które używam :O

      Usuń
    3. Wiadomo, kolorówkę używam całą naprzemiennie, z wyjątkiem właśnie tuszu do rzęs, no i pielęgnację pojedynczo (żele do mycia, szampony i odżywki do włosów też pojedynczo). Wierz mi, mnie też korci niesamowicie czasami, żeby już coś natychmiast otworzyć, ale potem sobie myślę, że przecież nie mogę 10 kremów używać na raz, bo jeśli mnie coś uczuli, to skąd będę wiedziała, co to było? W życiu bym do tego nie doszła:)

      Usuń
    4. Dokładnie, ja już kiedyś tak miałam, że zaczęłam 3 rzeczy na raz używać i później nie wiedziałam co mnie uczuliło :D Ale za drugim podejściem doszłam co to było... Choć faktycznie tusze powinno się używać na raz maksymalnie dwa (najlepiej jeden, ale może się zdarzyć, że jeden będę potrzebowała wodoodporny...).

      Usuń
    5. Ja kiedyś używałam 5 tuszy na raz i oczywiście jak się zapewne domyślasz wszystkie mi wyschły i w sumie żadnego nie zużyłam tak, jak powinnam. Ostatnio też z tym Diorem tak było - używałam 3 na raz i biedaczek też nie został tak wyeksploatowany, jak powinien, ale teraz już to się zmieniło. Jeden na raz i koniec. Wodoodpornego tuszu nie używam wcale, bo u mnie wodoodporne tusze wyglądają kiepsko na rzęsach.

      Usuń
  14. mam szampon z drożdżami i żel palmolive także wiem co za zapach, uwielbiam go

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten żel to naprawdę coś przemiłego dla mojego nosa:)

      Usuń
  15. Bardzo ładne zużycia. O szamponie Garniera mam podobne zdanie - dobry, ale bez szału. Zestaw Clarins też miałam (i mam jeszcze jeden w zapasie ;)) i ogromnie polubiłam żel do mycia twarzy, genialnie zmywał makijaż oczu. Za korektor Collection niedługo się zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Tego żelu do mycia z Clarinsa nie próbowałam do demakijażu, bo ja mam swoje wizje, że najpierw muszę płynami różnorakimi zmyć tapetę, potem myję twarz Clarisonicem, ale oczu nim nie umyję, więc i tak muszę zmyć szpachelkę z buzi wcześniej:)
      Korektor Collection jest dobry, ale mój już chyba się najzwyczajniej w świecie zestarzał...

      Usuń
  16. Sporo z tych twoich denkowych produktów znalazłabym u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki misz-masz to był tym razem, musiałam postawić w tym miesiącu na więcej miniatur:)

      Usuń
  17. Rapidlash to również moja miłość:) Bardzo wydłuża mi rzęsy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, on jest naprawdę świetnym produktem. Zawsze marzyłam i rzęsach, jakie mam teraz. Wprawdzie nigdy nie miałam krótkich, ale po Rapidlashu wyglądają ekstra:)

      Usuń
  18. Ja uwielbiam Melt Cleansing Gel z Clarinsa, wlasnie dlatego ze sie tak wtapia :D. Orchidee Imperiale jest cudowne!!!! Zawsze prosze o jego probki, jak kupuje cos od G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ten żel jest taki dziwny, chociaż myje ok:) Orchidee Imperiale były bardzo przyjemne w używaniu, ale na razie mam taki zapas kremów, że chyba na 3 lata mi starczy:) Ale jak mi się zachce nowego kremu, to wezmę go pod uwagę:)

      Usuń
  19. Spore, ciekawe denko :)
    Rapidlash muszé kupic, narazie mam M2 Serum, które równiez jest znakomite :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Ja o tym Twoim serum nie słyszałam wcześniej, czy ono jest dostępne w UK lub w PL?

      Usuń